-
Zosiu,
i Ty uważasz, że any-ideałem jesteś. No wiesz co?! Pięknie z czekoladą sobie poradziłaś. Moje najszczersze gratulacje.
\AMm nadzieję, że wszyscy już się dobrze czujecie.
Jak minał wieczór?
I co mąż Ci na kolacje zrobił?
miłego wieczoru i spokojnej nocy
-
Właśnie wróciliśmy. Ufff. Z kawy i spaceru nic nie wyszło, może jutro? Zamiast tego po kolacji (makaron z sosem bolognese) pojechaliśmy na zakupy. Obeszłam cały market w 40 minut i nie znalazłam nawet jednej sukienki wartej przymierzenia! Tak więc poszliśmy po napoje i jedzenie. Kupiliśmy prezent ślubny, a przynajmniej jego większość, dużo wody, owoce i warzywa. I wróciliśmy.
Tagotto, żeby jeszcze z tą czekoladą tak zawsze było! Mój mąż w ogóle nie przepada za słodyczami. Ma kilka ulubionych i inne go nie ruszają. Fajnie, co? :)
Kasiu, a ja od niespełna roku ważę w końcu mniej niż mąż! Ale tylko dlatego, że jest go więcej niż kiedy się poznaliśmy. Gdyby utrzymał wagę to dopiero teraz byśmy się zrównali chyba. Ale mój jest średniego wzrostu, nie taki wielkolud jak twój :)
Milasku, oby tak było zawsze z czekoladą i innymi słodyczami. Bo to jednak nowość. Mąż jeszcze cośtam czuje ale poza tym jest ok.
A ja padam na pysk. I chodzi mi po głowie sukienka - satynowa, czarna w kropki, z amerykańskim dekoltem i wiązana na szyji. Tylko czy to mi pasuje? Duży biust i niestety jeszcze nie idealne ramiona.
-
Zosiu,
znam Ci ja Twoje problemy z sukienką. Sama ostatnio szukałam. Skończył o się na uzywaniu spódnicy siostry i to ni raz. Teraz mamy kolejne zaporoszenie na wesele, na koniec sierpnia. Nie mam pojęcia czy dam radę sobie coś kupić. W weekend jak chodziłam po sklepach, to niestety miałąm okazję przekonać się jak wyglądają tegoroczne sukienki. I marniutko to widzę.
Mam nadzieję, że przez noc odpoczełaś i dziś będziesz miałą całkiem miły dzień.
Jaka pogoda u Ciebie? U mnie pełno chmur i siąpi już od wczorajszego wieczora. :D
-
Kasiu, waga chyba postanowiła z tobą zawalczyć!
Wczorajszy dzień zakończyłam z 1100 na koncie, kolację zjadłam koło 19:30, a spać poszłam po 23. Waga zaś pokazała o 0,3 więcej. I przyznam, że jest to dość irytujące.
Na dodatek obudziłam się dziś zdenerwowana i uczucie to trzyma mnie do tej pory. Bez powodu bo spałam dobrze i się wyspałam i w ogóle. Mam nadzieję, że przejdzie.
Męża ze szwagrem wysyłam dziś do ZOO jeśli tylko pogoda dopisze. Oby!
Emilko, póki co niebo zachmurzone ale nie pada. Wczoraj popołudniu się wypogodziło i super było. Mam nadzieję więc, że i dziś się to rozwieje trochę. Z sukienkami mam to samo, a na dodatek niewiele czasu na poszukiwania bo w końcu mamy szwagra więc łazić po sklepach nie mam kiedy. Coś muszę wykombinować.
-
Zosiu,
fakt sukienka to problem. Kiedys sobie tłumaczyłam, ze to przez to, że grubszawa jestem nie moge nic kupić. Ale spojrzłam obiektywnie na te wszytskie rzezczy na wieszkach i doszłam do wniosku, że to jednak nie o to chodzi. Wszystko jest jakies takie najogólniej mówiąc dziwne. Te kolory, fasony. Ale z narzekania nic tu nie będzie dobrego. Mam nadzieję, że coś szybko wymyślisz, albo po prostu jakimś cudem znajdziesz wymarzoną sukienkę i będziesz w niej ślicznie wyglądać.
Poprawy humoru życzę i ogólnie miłego dnia.
-
Emilko, jedna chodzi mi po głowie ale nie wiem czy odważę się ją kupić. Zobaczę :) Niepokój wewętrzny wcale zelżeć nie chce, a wręcz pogłębia się. Uh, to chyba nie będzie łatwy dzień. Na dodatek pojawiła się jakaś myśl o słodkim ale na szczęście już ją odegnałam.
-
Zosiu, a mierzyłaś już ją? I czy nadaje się na więcej niż jedną okazję? Jak wygląda?
Odegnania słodkiego gratuluję.
przesyłam trochę pozytywnej energi co by CI w końcy nerwy puściły.
-
Emilko, satynowa, czarna w białe kropeczki (normalnie bym na nią w związku z tym nie spojrzała ale ta wygląda bardzo fajnie mimo wzoru :) ), do kolan, wiązana na szyji. Nie wiem czy z moim a) biustem b) falującym ciałem (duży kawałek gołych pleców) się ona nadaje. Mierzyłam, podoba mi się ale nie jestem przekonana. Postaram się dziś skoczyć i pokazać się w niej mężowi.
-
Sukienka brzmi apetycznie :D
Powodzenia w przymierzaniu!
Ach, jak ja bym chciała mieć taki "problem" jak Ty - znaczy się o duży biust mi chodzi, bo ja mam za mały :wink:
-
Zosiu,
pokaż się koniecznie męzowi. Albo weź jakąś obiektywną przyjaciółkę.
I sama na siebie popatrz obiektywnie. A dobrze się w niej czułaś?
-
Kasiu, nigdy się człowiekowi nie dogodzi :>
Emilko, czułam się dobrze ale obiektywnie nie jestem przekonana do pleców i swoich pulpetów przy pachach :)
Wszystko wskazuje na to, że dzisiejszy dzień spędzę między urzędem, a punktem ksero więc raczej mnie wiele na sieci nie będzie. Na wszelki wypadek więc, miłego dnia!
-
Zosiu,
Tobie też miłęgo dnia. :D
-
Ufff, pewien urząd udostępnił nam dokumentację i od dziś do póki nie skończymy z nią całą będę na zmianę z jedną dziewczyną biegała między nim, a punktem ksero i po jednej teczce nosiła. Dziś trzy godziny, nogi wchodzą mi w tyłek! Ale sport na dziś mam zdecydowanie zaliczony! No i nowe buty w trudnych warunkach się sprawdziły :)
Na lunch była kasza, trochę sałaty z pomidorem i na deser (bo kalorii dziś niewiele) Big Trio - 97 kcal :)
Emilko, zmęczona jestem strasznie ale przynajmniej dzień mija szybko. Teraz jestem u siebie, mogę w końcu usiąść i herbatę w spokoju wypić. A do wyjścia tylko dwie godziny zostały! :)
-
Zosiu, miałaś więc sporą dawkę ruchu!!!
Ja też czasami jem Big Trio, dla urozmaicenia, bo w zasadzie cały czas jedynie Big Milk na tapecie i czasami Zapp.
Ależ to zabrzmiało: jakbym codziennie te lody jadła i już mi się znudziły :lol:
Miłego popołudnia!
-
Kasiu, ja jeszcze big friuty albo po prostu dwie gałki od grycana ;)
-
Jedynym plusem dzisiejszego dnia, jaki chwilowo widzę jest fakt, że za dwa dni weekend. Obudziłam się chora (gardło!), skrzecząca i zła. Waga pokazała znów o 0,1 więcej (na koncie wczorajszym mam niespełna 1100 kcal w tym leczo zjedzone na kolację o 18:30 i nic później!), a w pracy okazało się, że dziewczyny jednej nie będzie więc roboty jeszcze więcej. Dziś znów będę przez kilka godzin biegać do urzędu.
Generalnie najlepiej do mnie nie podchodzić.
-
Hmmm, niedobrze! Jednak boli Cię gardło :?
Zosiu, trzymaj się, choć wiem, że to niełatwe zadanie.
I ssij coś koniecznie, może pomoże :wink:
-
Zosiu,
mam nadzijeę, że to o nie-podchodzieniu nie było do mnie. Podchodzę, ale tylko internetowo.
Życzę Ci żeby dzień minął szybko, a popołudnie wynagrodziło Ci sytację w pracy.
Umnie waga tez wyżej, z tą tylko różnicą, ze 0.4 kg :shock:
trzymaj się
-
Wpadam na moment. Od rana ganiam w sprawach pracowych, a międzyczasie załatwiając i swoje. Olej w aucie wymieniony, auto wymyte (ach, jakie ono piękne teraz! :) ), ja przymierzyłam sukienkę, o której myślałam i doszłam do wniosku, że jednak nie. 5 innych również nie. I mam dosyć. Na ślub jadę w starej, zwężonej sukience po mamy i mam w nosie, że pod pachą jest źle zwężona i odstaje. Kto na to będzie patrzył poza mną? Poza tym kawalera nie szukam więc choćbym i w dżinsach była to co z tego??
Głowa mnie boli, gardło takoż, mówię jakoś dziwnie i dochodzę do wniosku, że za wcześnie się cieszyłam z pozbycia się choroby. Moje chłopaki wieczorem wczoraj miały lekki stan podgorączkowy i generalnie mi się to nie podoba!
Na lunch znów nie było nic sensownego, stanęło niestety na naleśniku z serem. W pracy jeszcze melon - jeśli się zmieści - a w domu na kolację mamy drugą połowę lecza. Po kolacji zgodnie z obietnicą złożoną mężowi, zabieram Szwagra z domu na spacer. Mąż będzie miał czas dla siebie, a Mały może w końcu się zmęczy? :)
EMilko, ciebie oczywiście nie tyczyło. Raczej potencjalnych osób, które mogłyby coś ode mnie chcieć :) Jak ci poszło załatwianie? Wagi są głupie!
-
Zosieńko u mnie też nie za wesoło. Gardło boli mnie od półtora tygodnia, do tego zęby dokuczają ( ale przed wczasmi ich już nie ruszam , bo nie chcę ryzykować ) , a do tego rozbite kolano i łokieć........................Momentami czuje się jak stara zniędołężniała babcia, ale ogólnie patrząc z boku, to poprostu śmiać mi się chce................
Zosieńko życzę szybkiego uporania sie z robotą i pozbycia choróbska z domu
-
Zosiu,
nie najlepiej, że się źle czujesz. W sumie nie bez przyczyny lato to pora angin. Na dworze mamy ponad 30, a takie lody to trochę mniej mają. Ale wszyscy jedzą, a boli tylko niektórych. :? Żle że teraz Ciebie. I to akurat na wizytę szwagra.
Mam nadzeję, ze Wam przejdzie i to szybko.
I nie podoba mi się strasznie to co piszesz o sukience i o sobie. Ładna z Ciebie dziewczyna i sama dobrze wiesz, że nie jeden męzcyzna się za tobą ogląda i pewnie nie jeden jeszcze obejrzy. A podobać to się masz komu: bo i sobie i własnemu męzowi.
Miłego spaceru wieczornego i wymęcz młodego. Pokaz mu co to kondycja na orbitreku zdobyta :wink:
ściakam
-
Asiu, a co to za rozbite kolano?? Ja też się śmieję i po prostu nie wierzę, że mogę być chora. Psychiką wypędzam choróbsko z ciała :)
Dziś przez 6 godzin chodziłam między trzema punktami z dokumentacją. Generalnie kilka ładnych kilometrów zrobiłam. Jeszcze jutro i w poniedziałek tak będzie, tylko może wezmę kogoś do pomocy. Ale nie narzekam, przynajmniej czas mija, a ja się ruszam :)
Emilko, to raczej nie od lodów bo całą naszą trójkę w jednej chwili złapało, a chłopaki lodów nie ruszały. Ale tak czy siak, walczyny.
O sukience nie miało być tak katastroficznie. Mężowi się w tej zwężonej podobam, sam proponował żebym w niej poszła i pewnie tylko ja widzę niedoróbkę krawiecką. Tylko po prostu miałam nadzieję na coś nowego i ładnego. I kobiecego. Bo ta to taka zwykła letnia sukienka. A co do oglądania się to ostatnio nie notuję jeśli mam być szczera.
Spaceru zaczynam się obawiać. Bo ja jestem tak zmęczona, że obawiam się iż to ja padnę pierwsza :) Chyba podjedziemy na miejsce autkiem, a ja usiądę sobie przy kawie. Zabieramy jeszcze mojego brata więc pogadamy. A potem wpadniemy na moment do rodziców. Plan jest, zobaczymy jak wyjdzie realizacja.
No właśnie, jestem po dzisiejszym dniu naprawdę zmęczona. Sporo rzeczy zrobiłam, ruszałam się i w ogóle. A do tego wszystkiego, po tygodniowym straszeniu, wczoraj w końcu zaczął mi się @. Dużo na raz.
PS. Dodam jeszcze, że w którymś momencie popołudnia byłam już zmęczona, zła i obolała, a na dodatek głodna. Przechodziłam koło piekarni i naszła mnie nagła bardzo silna ochota na jakąś słodką bułkę, jagodziankę czy coś. I już byłam pewna, że kupię, już dochodziłam do drzwi. Ale sobie powiedziałam - nie! Bo waga zaraz to pokaże. Walczę z nią, dietuję, a ona nic, a co dopiero gdybym zjadła taką bułę!
I poszłam dalej!
-
Zosiu, jaka dzielna jesteś!
Wygrana walka ze słodką bułą to jest COŚ :!: :lol:
Mnie też czasami nachodzi, żeby zjeść jakąś świeżutką jagodziankę czy kawał chałki z masełkiem, ale jak sobie wyobrażę, ile takie coś ma kalorii i ile dłużej musiałabym jeździć na rowerku, to ochota mi przechodzi :lol:
Mam nadzieję, że wieczór upływa miło i że Szwagier Twój padnie do łóżka i uśnie!!!
Hehe, dzieci mają niespożytą energię!
Ach, ile razy miałam nadzieję, że mój syn padnie szybko wieczorem z wyczerpania i zaśnie po dniu pełnym wrażeń a on nie padał i szalał dalej :lol:
Fajnie się czyta, jak piszesz Szwagier o 8-letnim chłopcu, to takie "poważne" określenie :wink: no ale w końcu to szwagier :lol:
-
Piątek! Ale jaki brzydki! Leje, zimno, szaro jak zimą! Mnie gardło boli nadal, jestem kompletnie niewyspana i nosi mnie na jedzenie. Waga wystawia mnie na próbę, dziś znowu pokazała to samo co wczoraj. A ja naprawdę ładnie trzymam dietę, dużo piję i dużo się ruszam!! A ona stoi albo do góry idzie. Normalnie zaczynam mieć tego dość!
Kasiu, Szwagier oczywiście energii nie spożył i mało brakło, a padłabym do łóżka wcześniej niż on. Ale jakoś dotrzymałam i jeszcze wieczorem z mężem film obejrzeliśmy. Jutro ślub, musimy na niego dojechać, a pogoda i moje wykończenie mówią, że będzie ciężko.
Piję właśnie herbatkę, zastpuję dziewczynę, która zwyczajowo w najmniej odpowiednim momencie stwierdziła, że jej się nie chce pracować i wzięła zwolnienie. Oczywiście nie znaczy to iż nie będę znów pół dnia ganiać, co to to nie. Będę i to w deszczu, tylko zacznę trochę później.
Ja chcę urlopu!!
-
Zosiu,
mnie wczoraj rodzice kusili ruskimi :P , kanapkami i rogalikami z dzemem. Nie dałam się. Zjadłam kilka koktajlowych pomidorków, ogórka kiszoneg i 2 plastry sera.
Mam nadzieję, że wczoraj miło spędziłaś popołudnie.
Na dziś życzę mniej pracy, a więcej spokoju. Ale coby się nei działo to za pare godziw weekend.
-
Zosia - ja wiem, ze jak ja ide do miasta i wiem, ze mam pognieciona spodnice, to chociazby sie caly swiat za mna ogladal i mi komplementy mowil, to JA SIE ZLE CZUJE, ale to tylko psychologiczne! I jestem przekonanan, ze skoro maz Ci od poczatku mowil, ze w tej sukience wygladasz najlepiej i powinnas w niej isc, to znaczy ZE MA RACJE :lol: :lol: :roll:
I uwierz mi , ze Ci nikt nie bedzie zagladal pod pache :lol: :lol: :lol: i nie zobaczy, ze jest zle przeprawiona (sukienka, a nie pacha :lol: ). Ja sama stoje czasem pol dnia przed lustrem i poprawiam jedna glupia zmarszczke, a jak sobie dookola popatrzysz, to wszyscy maja cos nie tak (tj nikt nie jest perfekcyjny), ale my kompletnie na to nie zwracamy uwagi. A nawet jesli, to tylko jako na fakt, ze cos jest, ale nas to malo obchodzi...nie jest tak?
I dlatego spojrz sobie w lustro, powiedz NA GLOS, ze pieknie w tej sukience wygladasz, ze w sumie juz schudlas jak licho i sama sie zastanawiasz czy nie bedziesz zbyt duza konkurencja dla panny mlodej :wink: :wink: :wink: A do tego jeszcze jestes przeziebiona i masz chrypke, co dodaje naprawde seksapilu (chrypka, nie przeziebienie :lol: )!
No Zosia!!!!!!!!! Trzymaj sie dzielnie!!!!!!! I jak Ci na weselisku nikt nie powie, ze pieknie wygladasz, to niech padne trupem! :roll:
-
Zosiu,
jakbym wiedziała, że tak to u Ciebie będzie, to normalnie bym przyjechała i Ci pomogła. Zamiast tak bezczynnie drugi dzień w domu siedzieć.
Ja znalazłam sopsób na swoją wagę. Skończyła z cukrem pod wszelaką postacią i jak na razie z pieczywem, kluskami i ryżem. Oczywiście zacznę je sobie jeść za jakiś czas, tylko w wersji pełnoziarnistej. I waga spada. Moze powoli, ale spada. Wziąwszy jeszcze pod uwagę brak ćwiczeń :roll:
-
Zgadzam się z Tagottą! To święta prawda!
Ja też potrafię stać godzinę przed lustrem i coś tam, w sumie bezsensownie, poprawiać, ale przecież i tak to nikogo nie obchodzi, oprócz mnie :lol:
Zosiu, w taki deszcze będziesz biegać z tym przeziębieniem, a chociaż ubrana jesteś odpowiednio na taką pogodę pod psem?
Mimo wszystko życzę udanego dnia, choć leje jak z cebra i wydaje mi się, że mamy listopad a nie sierpień.
Trzymaj się ciepło!
-
Tagotto, dzięki! Mam nadzieję, że trupem nie będziesz musiała padać! :) Na szczęście mąż uratuje sytuacje bo napewno coś podobnego powie. Pan młody na codzień też by pewnie powiedział ale będzie zestresowany to nie zauważy :> A więcej osób tam obecnych nie znam. Znaczy się pannę młodą i owszem i jeszcze młodszego brata Pana Młodego ale jest za bardzo młodszy by mówić takie rzeczy :)
No nic, dzięki. Odnośnie zauważania niedociągnięć oczywiście masz rację. Doskonale o tym wiem ale i postaram się popatrzeć na siebie cudzymi oczami.
Emilko, zapraszamy! Będziemy jutro w Dęblinie, w niedzielę wracamy, możemy cię zgarnąć :) A tak na poważnie to my jesteśmy bardzo zadowoleni z pobytu Szwagra i dużo nam radości sprawia zajmowanie się nim. Tylko równolegle z pracą wykańcza nas to fizycznie.
Cukier też niemal wyłączyłam z diety, gdzie mogę to zastępuję słodzikiem albo po prostu nie słodzę. I może co drugi dzień go zjadam. A to w jakimś lodzie, a to do kawy dosypię odrobinę jeśli słodzika nie ma. Pieczywa od maja nie ruszam częściej niż kromkę tygodniowo. Ryżu prawie nie jadam, a jeśli już to 2-3 łyżki. Jedyne czego nie wywaliłam to makaron ale mąż protestuje przeciwko gotowaniu oddzielnych posiłków, a bez makaronu zaraz wszystko mu się znudzi. Bo my nie jadamy mięsa za często, a jednak dania z samych warzyw na dłuższą metę mu nie wystarczą.
Będę kombinować ale wiem, że jeszcze jakiś czas temu przy takiej diecie, jak teraz, chudłam!
No i masz rację odnośnie braku ćwiczeń. Wczoraj już o tym mówiłam Mężowi. Od niedzieli postaram się zacząć choć nie bardzo wiem jak znaleźć na to czas jeszcze.
Dziękuję wam dziewczynki! Poprawiłyście mi humor!
-
A widzisz Zosia, cudzymi oczami jak Ty pieknie na siebie patrzysz! :D I jeszcze jak pan mlody by powiedzial...to juz nie mam watpliwosci, jak Ty musisz wygladac :shock: 8) 8) 8)
-
Kasiu, pisałyśmy jednocześnie. Kolega w pracy stwierdził na wejściu 'znów mamy prawdziwe polskie lato!' odnośnie dzisiejszej pogody. I coś w tym jest!
Ubrana jestem w miarę tylko boję się, że buty przemoczę. Ale może przestanie padać do mojego wyjścia bo zacznę biegać gdzieś koło południa pewnie.
I, oj tak, ciepło! Ty też tak się trzymaj :)
Tagotto, Pan Młody by powiedział z przekory i bo się przyjaźnimy bardzo :) Nie jest obiektywny zdecydowanie, prawie tak jak mąż :) A swoją drogą to kiedyś gdzieś zostaliśmy uznani, właśnie z Panem Młodym, za małżeństwo i zanim wzięłam ślub z moim osobistym to pytałam Obecnego Pana Młodego czy mi rozwód da :)
-
Taaa, taka niby mądra jestem i w ogóle, a właśnie na dwie raty pochłonęłam 300g czereśni! Będzie mnie bolał brzuch? :)
-
Może nie będzie Cię bolał :wink:, mnie nigdy nie boli, ale robi się okrąglutki :lol:
Czereśnie bardzo wciągają, ileż to razy obiecywałam sobie, że zjem tylko trochę a kończyło się na bardzo dużo :lol:
-
Z czeresniami jak z popcornem albo z platkami kukurydzianymi...wciagaja jak diabli, ale mnie tez nigdy brzuch nie boli...nawet jak zjem kilogram...i jakichs wzdec tez nie zauwazylam, ale to chyba dlatego, ze moj brzuch nie jest jeszcze plaski, wiec zawsze wyglada jak wzdety :lol: :lol: :lol: :lol:
-
Ja do wciągaczy to bym jeszcze zaliczyła bób i wszelkie orzeszki, a najbardziej pistacje.
Zosiu, o diecie to naprawde nie wiem co Ci powiedzieć. Tzn. nie tak o diecie wiem co bo jest wzorcowa moim zdaniem. Ale nie mam pojęcia czego waga stoi przy takiej diecie.
Może trzeba przeczekać. A moze właśnie o ćwiczenia chodzi. Na prawdę nie wiem. Nie łam się, kiedyś musi to przynieść rezultat.
-
Jestem na chwilkę. Padnięta i z mokrymi nogami! Buty przemoczone całkiem. Jeśli się bardziej nie rozłożę to aż się zdziwię! Jedzeniowo dobrze, chodzenie zaliczone i manicure sobie zrobiłam - french z kwiatkami dwoma :) Za trzy kwadranse koniec tygodnia, rozmawiałam z Panem Młodym i generalnie humor dopisuje.
Kasiu, pobolewa, wzdęty jest i w ogóle. Ale sama jestem sobie winna, wiedziałam przecież, że tak będzie!
Tagotto, mnie popcorn nie wciąga ale już chipsy owszem. Dlatego staram się już od dawna ich nie tykać! No a od pestkowych owoców zawsze mam tak jak teraz.
Emilko, masz rację - orzechy, każde! I pestki. Bób mnie nie rusza :) Co do ćwiczeń to pewnie masz rację. Choć jeszcze jakiś czas temu chudłam z ćwiczeniami czy bez!
Niemal już czuję weekend!
-
Zosiu,
oj jak ja się cieszę, że humor lepszy. Mimo wszytsko.
A z dietą to już tak jest. Organizm trochę już zmęczony dietą. No im dalej tym trudniej. Im mniej kilogramów zostało do gubienia, tym cięzej ich sie pozbyć. I wtedy to już się każdy gram liczy.
Ale wierzę, że dasz rade do końca.
miłego popołudnia
-
Zosiu, ja też już miałam nie jeść czereśni i co?
Wracając z pracy, kupiłam 0,5 kg z czego zjadłam 0,4 kg :shock: :lol:
Nieźle, nie ma co :evil:
-
No i znów poniedziałek. Dzięki bogu, że pogoda lepsza bo już bym chyba nie dała rady. Wiem, że ostatnio nic tylko marudzę ale co poradzę, że humor mam denny. I tyle. Jestem przemęczona, potrzebuję odpoczynku, spokoju, urlopu po prostu.
Na weselu niestety poległam. Na początku się trzymałam ale wesele trwało dla mnie 10 godzin (bo inni to i dłużej dali radę) i w którymś momencie samokontrola mi się wyłączyła i ciastka i cukierki jadłam. Jak na mnie to tańczyłam pioruńsko dużo, mąż oczywiście siłą jedynie dał się czasem wyciągnąć. No i znów jest mnie odrobinę więcej ale nie żeby dużo ale jednak.
Dziś śniadanie jak zwykle, piję właśnie drugą herbatę, a koło 10 zniknę by znów biegać. Wolę to niż siedzenie w tym hałasie i pyle z remontu.
Emilko, ja ostatnio rzucam się jak mucha w miodzie i niby się staram ale nie wychodzi.
Jedyne czym się mogę pochwalić to to, że w piątek po pracy przebrałam się i do wiadomości orbitrekowałam. Bite 30 minut bez przerwy, równym tempem. Po raz pierwszy mi się to chyba udało. Razem z sobotnimi tańscami dało to zakwasy ale postaram się je dziś znów rozćwiczyć.
Kasiu, wciągają, bez dwóch zdań. Ja dziś mam ze sobą tylko jogurty i kiwi, na wszelki wypadek.
-
Zosieńko - mam nadzieje,że dieta i samopoczucie się unormuja w końcu - czego serdecznie Ci życzę :wink:
http://www.galeriacyfrowe.pl/p/8/2/26203.jpg
Pozdrawiam
***
Grażyna