-
Zosiu taka energia i motywacja z Ciebie bije, że i mi się udzieliło. Pomino niełaskawości wagi , dalej dzielnie dietkuję i nie poddaję się. Też bardzo żałuję , że nie będzie Cię w Krakowie, ale na pewno wkrótce coś wykombinujemy.
Życzę udanych zakupów i przyjemnego weekendu
-
Zosiu,
rzeczywiście ćwiczenia to świetna mobilizacja. Ja jak się wymęcze, to póżniej zanim wszamię coś to ręka drży mi. Bo czy warto marnować to pocenie się?
I Asia ma rację-energia i motywacja Twa powala.
Trzymaj się, a ja będę nogi szykować :twisted:
-
Cieszę się, że czujecie ode mnie tę motywację i energię bo ja od kilku godzin czuję głównie alergiczny ból oczu oraz głowy. Czuję się jakby mi ktoś gałki oczne pumeksem wyszorował. Ale humor mi dopisuje, zaraz pójdę na lunch. A że sama to sobie posiedzę chwilę z książką. Ostatnio znów dużo czytam i bardzo mnie to cieszy. Szczególnie, że kupka książek do przeczytania (tych tylko, na które mam ochotę) urosła znacząco ostatnimi czasy ;)
Asiu, no jeśli ja działam na ciebie motywująco to już normalnie nie ma szans bym odpuściła :) W Krakowie się nie spotkamy ale napewno jakąś okazję znajdziemy! ;-)
Emilko, o dokładnie, też tak mam, że po ćwiczeniach dwa razy pomyślę zanim zjem coś niepotrzebnie ;-)
-
Energii masz i to ile :-) Daj mi troszkę tego pozytywnego nastawienia :-)
Zosiu fajnie, że orbitrek to był strzał w 10 tkę :-)
Pozdrawiam.
-
No to Zosiu czujemy się podobnie... moja alergia tez juz się odezwała i oczy zaatakowała.. o katarze nie wspomnę :roll:
ale i ja mam dobry dosyć humorek :D a co mam nie mieć, jak w końcu słonko na niebie :D
pozdrawiam piątkowo - juz prawie weekendowo :D
ps. co czytasz?
-
AAaa! Za chwilę się zbuntuję i powiem, że w takich warunkach pracować nie będę! Ja rozumiem, że remont trzeba zrobić zanim się najemca wprowadzi ale głowa mi już odpada, a do ludzi muszę krzyczeć chwilami!
Maluszku, poczytaj moje ostatnie dwa dni, staram się w to co piszę wsadzić jak najwięcej energii dla was! ;-)
Anikasku, u mnie katar pod kontrolą zyrteku ale na oczy nie pomaga :( A czytam Historię Miłości Nicole Krauss - jestem w połowie i póki co mogę powiedzieć, że czyta się dobrze choć jest strasznie zakręcona i wymagająca nieco więcej skupienia niż zwykłe czytadło ;-)
-
Witaj Zosiu :)
podając Ci łapkę w alergicznej niedoli powiem, ze na oczy rok temu miałam swietny krem z serii AA, kojący do cery wrazliwej.. taki w białej tubce... naprawdę pomagał mi przetrwać ten czas.. niestety nigdzie nie mogę go teraz spotkać..
wczoraj na spacerze tak mnie alergia złapała, ze w ciągu kilku minut osłabłam strasznie.. czyli się zaczęło już na całego u mnie :( wrr!
no nic, taki juz mój los.. :roll: :wink:
zyczę Ci milutkiego dnia :D po tygodniu pracy czas na relaks i odpoczynek :D
a serduchem pewnie jestesmy obie w Krakowie na spotkaniu prawda? :D fajnie, ze dziewczyny się dziś spotykają.. :D
pozdrawiam :)
ps. jak tam zakwasy? 8)
-
Zosiu, witam słonecznie, życząc tym samym wspaniałej soboty :D
-
Ależ udany dzień mam za sobą! Była u mnie Emilka i złaziłyśmy pół miasta. Było cudownie.
Cofnę się jednak trochę i powiem, że wczoraj (dzisiaj) wróciłam od rodziców o godzinie 01:15, a spać poszłam o 2:30. Wróciłam z bratem, z którym jeszcze trochę pogadaliśmy. Na kolacji BARDZO się pilnowałam, zjadłam 5 plastrów grilowanej cukinii z pomidorem, jakieś 20g makaronu z łososiem, pół jajka, kawałek ryby pieczonej pod szpinakiem (5x5 cm) i odrobinę chałki, mniej niż kromkę. A waga co? Powiedziała, że o 0,8 kg do góry! Znowu! Dokładnie tak samo jak tydzień temu! Dzień jednak minął szybko i baardzo przyjemnie, rano jeszcze tylko troszkę posprzątałam, a Emila pojechała dopiero co, niespełna godzinę temu. Na koncie mam 610 kcal (Emila, policzyłam za sałatkę 250 kcal myślisz, że słusznie?) i nie jestem specjalnie głodna.
Mam do sprawdzenia dwa teksty, a jak skończę to sie chyba zbiorę na trochę do rodziców. A może zostanę w domu i spokojnie sobie poczytam lub obejrzę jakiś film? ;-)
Anikasku, poszukam tego kremu, cokolwiek byle pomogło! A co do spotkania w Krakowie to oczywiście, zastanawiałyśmy się jaką dziewczyny miały pogodę. Bo u nas przez jakiś czas było pięknie i słonecznie, a nawet kiedy później słońce schowało się za chmurami, nadal było ciepło i przyjemnie! Zakwasy są, kiedy schodziłyśmy krętymi schodami z barbakanu to dały o sobie znać ;-)
Kasiu, i wzajemnie oczywiście!
Ano właśnie. Wczoraj nie zdążyłam pojeździć na rowerku bo przed wyjściem do rodziców jedynie wpadłam do domu zanieść zakupy i przebrać się. Sukienki też nie kupiłam - w sklepach NIC nie ma!
Emilko, dziękuję ca cudny dzień!
-
zosiu to ja już mówię jaka pogoda..
niestety pochmurnie,ale do momentu jak byłam jeszcze z dziewczynami (do południa) co najważniejsze - nie padało :)
potem też myślę że było ok :) w każdym razie mnie nie padało ;)
no to gratuluję tych spacerasuf z emilką :D
buziaki i miłego wieczorku :!:
-
Na początek potwierdzam wszystko :D
Zosiu, myślę, że te 250 to trochę z takim dużym hakiem. Ja też się strasznie najedzona czuję. Zjadłam przed chwilą prawię na siłę mały jogurt i chyba zaraz pójde spać.
Dziękuję za wszystko. Odpoczełam i jest dużo lepiej. I wszystko dzięki Tobie.
-
Teksty sprawdziłam, obiecane zadania zrobiłam i pojechałam do rodziców. Zjedliśmy na szybko kolację (4 ravioli za jakieś 80 kcal i dwie łyżki sałatki z zieleniny i pieczarek), a na deser kilka truskawek i pogadaliśmy. Z mamą zaczęłam temat diety. Długo się nie dało bo mama choć chce schudnąć to jeszcze nie ma na tyle siły do walki by temat rozpracować i nim się pożądnie zająć. Z bratem o aparatach - chce kupić przed wyjazdem, a z tatą o różnych innych. No i jak zwykle nie skończyło się na pół godzinie, dopiero co wróciłam do domu. Ledwo wstałam, a już w zasadzie tylko ogarnę, pozmywa, umyję się i spać. Może jeszcze chwilkę poczytam.
Dumko, cieszę się więc że choć pod tym względem pogoda się zachowała, że nie padało. Mam nadzieję, że u uczestniczek spotkania już są jakieś relacje - zaraz pobiegnę poczytać.
Emilko, znaczy się hak już zawarty - czyli mniej czy hak należy dodać - czyli więcej bo nie wiem jak rozumieć twoje słowa :) Z tą niechęcią do jedzenia masz świetnie. Choć dziś zjadłaś zdecydowanie za mało. Co jadłaś na śniadanie?
Strasznie się cieszę, że przyczyniłam się do poprawy nastroju i naładowania baterii. U mnie, oczywiście, zadziałało to tak samo :)
Jeśli dobrze liczę to przełaziłyśmy dziś z Emilką 3,5 godziny. Nawet myślałam czy by nie pojeździć mimo tego na orbitreku ale chyba jednak dam sobie spokój. Bez przesady ;-) Jutro powinnam zdążyć, a kot zdecydowanie daje mi do zrozumienia, że mam się nią zająć :) Aha, po podliczeniu wyszło mi, że zjadłam dziś ok 870 kcal - mało ale naprawdę nie chciało mi się więcej. I teraz zastanawiam się, Emilko, ile ty masz na koncie. Za mało! Następnym razem musimy lepiej to rozplanować!
-
Zosiu,
już się spowiadam :wink: Rano zjadłam jajeczniczę z dwóch jajek, po drodze mały soczek wypiłam, później to co sama widziałąś, a na kolację jogurt :shock: Chyba faktycznie trohcę zamało. Dziś się poprawię, byłe nie za bardzo.
Z hakiem to jest tak: myślę, że to wszystko było warte ok 200kcal (nie zjadłas przeciez oliwek). I policzyłas trochę za mało. Ale z drugiej strony wiadomo co w tym sosie siedziało :?
A kici powiedz, że wredna z niej małpa. Ja wczoraj gotowa byłam do zagłąskania jej, a teraz się jeszzce dopomina :wink:
-
Emilko, pewnie masz rację co do sałatki, w sumie jednak to niewielka różnica ;-) Niech więc tak zostanie. Kotę opierdzieliłam, w ogóle jestem zawiedziona jej zachowaniem! Może jednak gdybyśmy posiedziały u mnie w domu troche dłużej, byłoby inaczej. Następnym razem sprawidzimy! ;)
Wstałam niemal godzinę temu, rozwiesiłam pranie i zasiadłam do komputera! ;) Ale nie ma tak dobrze, zaraz wypiję zaparzonego pu-erha, przebiorę się i wskakuję na maszynę! :) Na czczo, mam więc nadzieję, że łatwiej będzie zacząć spalać zasoby. Potem jakieś śniadano i czekam na potwierdzenie od przyjaciółki, że mam być u nich koło 12. A potem... zobaczymy :)
-
Zosieńko to superowo że była u Ciebie Emilka :-) Napewno świetnie się bawiłyście :-)
Szkoda bardzo, że nie było was z nami w Krakowie :-( bardzo chciałabym was poznać...
Jaką macie pogodę dziś w stolicy? Bo u nas raczej pochmurno :-(
Buziale.
-
Mam nieodparte wrażenie, że jestem najbardziej zastaną osobą na świecie! Jak to możliwe, że 5 dnia ćwiczeń nadal po minucie mięśnie odmawiają współpracy? Czemu przećwiczenie 30 minut zajmuje mi conajmniej 45? Nie daję rady i muszę bić się niesamowicie z samą sobą, żeby wytrzymać. Buech, mam nadzieję, że niedługo już się to zmieni.
Maluszku, z pewnością będzie okazja do spotkania, ja również żałuję, że nie miałyśmy pu temu okazji.
Pogoda niespecjalna, niebo zasnute chmurami ale przynajmniej nie pada. I niech tak zostanie.
-
Zosiu oczywisćie że będzie lepiej...przecież ćwiczysz dopiero 5 ty dzień...zazwyczaj po takim czasie właśnie przychodzi kryzys :-) Mięśnie się jeszcze nie przyzwyczaiły do wycisku jaki im teraz serwujesz...Nic się nie martw i nie załamuj się...stopniowo, z kąażdym dniem będzie lepiej :D
A Wy macie jakieś zdjęcia ze spotkania z Emilką?
-
Maluszku, obyś miała rację! Co do spotkania z Emilką, oczywiście, nie miałyśmy aparatu. I zdjęć ni ma. Następnym razem się poprawimy ;-)
Za mną cudowny weekend. Sobotę spędziłam z Emilką, dzisiejszy dzień minął mi z rana na ćwiczeniach, a później z przyjaciółką i jej Przyszłym. Na przeprowadzce (noszenie rzeczy z czwartego piętra schodami - wysiłek na dziś solidny zaliczony ;) ), a później na zakupach w ikei. Nie powiem co myślę o chodzeniu półtorej godziny po sklepie i wyjściu z niego z tarką. Do warzyw. Jako że nie powiem to temat zamykam ;)
Tylko zdążyłam ich odwieźć do domu i pojechałam po męża na dworzec. W planach była na kolację Pasta Fresca ale zajeliśmy się z mężem tego, innymi sprawami ;> A jak wróciliśmy do kolacji to już była 20:30. Więc mężowi zrobiłam wg planu, a sama zjadłam tylko jogurt. Spróbowałam tylko jedną kluseczkę. Jedną! A wyszło pysznie. Dzielna jestem, prawda? ;-)
Zobaczymy co waga powie jutro. Dziś cały dzień poza domem i znów zaburzyło to układ posiłków. Były jednak trzy, popite trzema szklankami soków różnych co dało niemal tysiaka. No, od jutra z pewnością wrócę do 1200 limitu ;)
-
Zosiu,
ja Ci dzień wczorajszy na piątkę zaliczam :twisted:
I bardzo poproszę o przepis na Pasta Fresca.
miłego poniedziałku życze
-
Emilko, dziękuję ;) Jak już pisałam u ciebie ząb mnie boli okrutnie i powinnam dziś wylądować u dentysty. Mam nadzieję, że mi się to uda.
O dziwo bolący ząb bardziej czuły jest na płyny. Tak więc nie mogę pić herbaty (mimo zimna) bo boli okrutnie ale za to bez problemu zjadłam na drugie śniadanie jabłko. Na koncie mam 350 kcal.
Przepis na Pasta Fresca jest bardzo prosty. Generalnie jest to dowolny makaron z dowolnym zimnym sosem ;-) Mój wyglądał następująco (porcja dla jednego nieodchudzającego się człowieka):
100g makaronu ugotować al dente
dużego pomidora (200-250g) sparzyć, obrać ze skórki i pokroić w kostkę
duży ząbek czosnku (najlepiej młodego) obrać i pokroić w cienkie plasterki
wymieszać to z łyżką oliwy
dodać trochę bazylii świeżej ok 10 listków
posolić i popieprzyć świeżo zmielonym pieprzem
Odcedzić makaron i wymieszać ze świeżym sosem, posypać startym parmezanem jak jest i zdjadać od razu ;-) Pychota!
Można oczywiście dodać do tego oliwki albo podgrillowaną cukinię albo co komu do głowy przyjdzie jak kto lubi.
Ps. Są efekty łażenia przez cały weekend , jedzenia mało, zdrowo i nie późno. Waga powiedziała 65,4. Jeszcze kilogram i wrócę do najniższej wagi z końca zeszłego roku i ... mam nadzieję, będe chudła dalej.
-
Zosiu, życzę Ci powrotu do wagi z końca roku i oczywiście dalszego chudnięcia :D
U mnie po staremu, waga ani drgnie a jeżdżę przecież na rowerze i łykam CLA.
Dzisiaj będę próbować pyszności u mojej siostry i jak wrócę od niej, to już postanowiłam, że czy mi się będzie chciało czy nie - na rowerze pojeżdżę!
Żadnych wymówek, widzę, że u mnie bez sporej dawki ruchu się nie obejdzie.
Ojej, rozpraw się z tym zębem, jak najszybciej, po co się niepotrzebnie męczyć.
Życzę miłego popołudnia i coraz lepszej kondycji!!!!
Kiedy pierwszy raz (po rocznej przerwie bodajże) wsiadłam na rower, to z zadyszką byłam w stanie przejechać ledwie 5 km i to z przerwami a teraz?
Bez przerw jeżdżę ponad 1/2 godziny ok. 15-20 km, więc poprawa jest kolosalna :D
-
Emilko, takie dwie zębowe utyskiwaczki dziś jesteśmy. Ja się dodzwoniłam; niestety, w dwóch poleconych miejsach musiałabym pojechać i czekać aż ktoś będzie wolny, a niekoniecznie będzie. W końcu stanęło na innym lekarzu od 'mojego' dentysty, jutro koło 13-14. Jeszcze jutro muszę to potwierdzić. A do tego czasu jakoś muszę wytrzymać.
Co więcej, pani z którą rozmawiałam zapowiedziała, że na 99% to będzie kanałowe :( Nigdy jeszcze nie miałam i sądziłam, że nie szybko sie to zmieni. Jedyny plus sytuacji to to, że w razie czego mogą na miejscu zrobić wszystkie potrzebne zdjęcia.
Na lunch MUSIAŁAM zjeść coś ciepłego bo herbatą się rozgrzać nie mogę. Stanęło na najmniejszym źle czyli na dwóch naleśnikach z chińską mieszanką w środku. Myślę, że nie były bardzo kaloryczne bo farsz w stylu 40 kcal/ 100 g, niestety jednak, jak to naleśniki, smażone. Pod koniec dnia jeszcze pewnie zjem jakiś jogurt i uciekam do domu zachaczając o jakiś sklep. Mąż ma urodziny, obiecałam mu zamiast tortu jego ulubione Tiramisu. Tak więc od razu zapowiadam, że dziś zjem jeden kawałek. Bez przesady; kalorie na ten cel oszczędzę i w limicie się zmieszczę. No i postaram się zrobić szybciutko by było dobre do jedzenia przed 20 (musi postać choć dwie godziny w lodówce). Ale zjeść, zjem ;-)
Kasiu, mam nadzieję, że i ja niedługo będę na sprzęcie pomykać bez przerw. Dziś mam zakwasy po wczorajszym noszeniu, dodatkowo w rękach. I na machinę też wskoczę ;-)
Aha, w aptecznej promocji kupiłam chrom + B6 i CLA z czymśtam. Za 35 zł po 60 kapsułek każdego. Pierwsze należy brać 1 dziennie po 1 czyli starczy na dwa miesiące, a drugie do 4 kapsułek dziennie więc też na miesiąc powinno starczyć. I zobaczę czy odczuję jakąś różnicę. Zaczęłam też brać, wczoraj koenzym Q10. Tylko się zastanawiam czy nie za dużo tego dobrego na raz? Może z którymś poczekam, na przykład z CLA.
-
Zosiu,
ja się właśnie między kogoś a kogoś wciskać będę. Dzwoniłam, zapowiedziałąm się i mam być o 16.30. Czyli na niemiecki nie pójdę. Okazuję się więc, że bardzo dobrze, że książek nie wziełam.
Ty pierwszy raz kanałowe, ja wyrywanie. Powinni nas później gdzieś razem zamknąć, żebyśmy sobie mogły poopowiadać i pojęczeć. Kanałowe miałam i nic kompletnie nie pamiętam, więc straszne nie było. A teraz tego zęba mają mi wyrywac właśnie. Ale nie martw się, nie jest to naturalna kolej rzeczybo to ząb zniszczony w podstawówce i dlatego mam z nim takie chece.
-
Zosiu,
dzięki za kciuki. Ja jutro będę swoje zatrudniać.
Mam nadzieję, że ból zęba nie psuje Ci Sławkowych urodzin. Złóż mu najlepsze życzenia ode mnie i pogratuluj super żony :D
O trisamisu się nie pytam bo nie wypada :wink:
Miłego wieczoru wam życzę
http://imagecache2.allposters.com/im...OP/SFE4196.jpg
-
Emilko, życzenia oczywiście przekazane ;-)
Co do reszty... Po czterech godzinach i obudzeniu się po raz 20sty, postanowiłam wstać. Pranie zdjęte z suszarki, kolejne wstawione właśnie. Boli!!
Na kolację zjedliśmy znów Pasta Fresca, ja - jakieś 50g makaronu z sosem. Niestety, tiramisu nadawało się do spróbowania dopiero koło 21 i wtedy też zjadłam zapowiedziany kawałek. Limit przekroczony nieznacznie, czuję jednak, że waga uzna to za grzech ciężki i jeszcze pożałuję, że go zjadłam. Ciekawe, że żeby schudnąć kilogram trzeba podobno spalić 7000kcal. A żeby przykrać ten sam kilogram wystarczy mi 200 nadprogramowych kalorii wieczorem. Ale jeszcze się tym nie przejmuję.
-
Taaak. No więc, spać nie poszłam i o dziwo nie czuję się zmęczona. Chyba pamięć o bólu, który wyrywa ze snu to spowodowała. Ciekawe tylko co będzie po południu ale z tym, mam nadzieję, poradzi sobie kawa. Zęby bolą dalej okrutnie choć i tak jest lepiej niż kiedy spałam. Pranie zrobione i rozwieszone, wszystko pozmywane i poodkładane, ja mam umyte i ułożone włosy, angielski odrobiłam i generalnie fajnie by było gdyby zawsze dzień był tak długi jak dziś. I gdyby była taka proporcja między czasem spędzonym w pracy, a poza + 8 godzin na sen ;-)
Za jakieś trzy kwadranse muszę się zbierać do pracy. Zaraz więc zjem śniadanko, a potem jeszcze chyba książkę poczytam.
Nawet w którymś momencie myślałam czy by nie poorbitrekować (chyba koło 5) ale jednak stare budownictwo i klepki mają tę wadę, że podłoga skrzypi solidnie i niestety cichość szprzętu tego nie zmieni. Dałam więc sąsiadom pospać.
Boli. Nigdy nie sądziłam, że z takim utęsknieniem będę czekać na dentystę.
-
Zosiu :shock:
współczuję. Co by się nie działo idz dziś nawet na siłę do dentysty.
I koniecznie odeśpij, bo dziś dopiero wtorek. Do końca tygodnia jeszzce daleko.
Mocno kciuki trzymam. Nie daj się.
-
Zosiu..współczuję..
mam nadzieję że dziś już po wizycie ból się uspokoi. kanałowe da się przeżyć ;)
tymczasem chciałam się pożegnać. szczegóły u mnie.
buziaki i samych dobrych chwil :!:
-
Siedzę już od jakiegoś czasu w pracy, czekam aż ostygnie mi herbatka (mieszanka energetyzująca vitaxu, pachnie gruszką) by wypić i mam nadzieję, nieco się obudzić. Dziś już nie pomagają żadne środki przeciwbólowe i tylko czekam na wizytę. Nie ma bata, nie wyjdę od dentysty póki czegoś mi nie zrobią.
I jak na złość remont nadal trwa. I bardzo dużo wiercą. Uwielbiam ten dźwięk, nie ma co! Szczególnie przed wizytą u dentysty. :evil:
Emilko, choćby mnie próbowali wyrzucić to się nie dam! O odsypianiu pomyślę jak już przestanie boleć. A kciuki trzymaj, koło 13 mam nadzieję wylądować już na fotelu z otwartą paszczą.
Dumko, powodzenia i czekam aż wrócisz ;)
-
Zosiu, powodzenia u dentysty!
Ból zęba jest jednym z najbardziej upierdliwych bóli, więc życzę Ci, żebyś jak najszybciej się go pozbyła.
A leczenie kanałowe da się wytrzymać, wiem coś o tym :wink:
Mimo wszystko miłego dnia! (i niech już wreszcie skończą ten remont :roll: )
-
Powiedziałąm wczoraj Pawłowi, że i Ciebie dentysta czeka. Wytrzeszczył oczy i rzekł: "Oj, dziewczyny dziewczyny, ja was nie rozumiem". To chyba dobrze :wink:
Mi rozdłubani ejeszcze dziś trochę dokucza, zapach dentystyczny dalej czuję, więc w pełni jednoczę się w bólu.
Jakbyś nie była w pracy to bym Ci alkohol doradziłą, bo czasami potrafi trochę uśmierzyć.
A tak na powarznie, ajk nie mogę wytrzymać, to rozkruszam lek i kłądę kawałek koło bolącego zęba. Takie miejscowe znieczulenie.
-
Zosieńko przykro mi, że cierpisz:-( Oby dziś było lepiej...
Powodzenia. Trzymaj się kochana !!!
-
Jestem po drugim śniadaniu (danio z musli), na liczniku 463 kalorie. Poza tym wypiłam już niestety jedną kawę (oj, będzie ich dziś kilka chyba) i trzy różne, przestudzone herbaty. Żyję. Za godzinę będę potwierdzała u dentysty, że mogę przyjść.
Kasiu, o kanałowym zdania są podzielone. Mój ojciec zareagował 'o boże, dobrze, że to nie ja' :> Remont trwa choć na szczęście jest nieco ciszej.
Emilko, o alkoholu to już nawet sama myślałam. Jednak połączenie pracy, samochodu i późniejszego angielskiego raczej nie sprzyja. Pomysł z tabletką brzmi potencjalnie dobrze ale mnie boli nerw, a nie sam ząb i ból raz się ujawnia przy górnej siódemce, a raz przy dolnej dwójce np więc raczej nie pomoże tym razem. Ale zapamiętam.
Maluszku, dzięki ;)
-
Zosiu trzymam kciuki , żeby wizyta u dentysty minęła szybko i bezboleśnie. Mnei też czeka niebawem poważna wizyta u dentysty . Mam do wyrwania trzy ósemiki : jedna górna , bo jest zepsuta i dwie dolne , bo jeszcze rosną, ale nie mają miejsca. Zastanawiam się nad narkozą, żeby wyrwać wszystkie trzy naraz. No i już mi dentysta zapowiedział, że przy takich mocnych zębach , jakie mam, po wyrwaniu trzech ósemek, mam tydzień życia z głowy.............No i zwlekam z tym , jak najdłużej............
Pozdrawiam serdecznie
-
No dobra. U dentysty mam się stawić o 14 więc nawet zdążę zjeść szybki lunch zanim pójdę. Aaaa, ja się boję! No dobra, jestem oazą spokoju ;->
Asiu, a czemu musisz wyrwać te ósemki? Ja mam cztery z tego trzy zaplombowane i nikt mi nie mówił o rwaniu. Współczuję zapowiedzi o konsekwencjach mocnych zębów.
-
Zosiu,
dobrze, że idziesz. I masz już to potwierdzone. A zdjecie masz, że wiadomo, ze to nerw. Będzie dobrze, najwyżej poprosisz o miejscowe znieczulenie.
Brrr, mi też chciała moja dentystka 8-ki wyrywać, ale się nie zgodziłam. Też niby miejsca miało ni ebyć, miały mi zęby powykrzywiać, psuc się i wogóle. A mam wszystkie cztery i żadnych z tego tytuł problemów.
Asiu, ale niestety musze potwierdzić to tygodniowe wyjęcie z życia. Mojej siostrze usuwali wszystkie i niestety chodzia jak chomik.
Zosiu, smacznego. A ja o 14 zaplatam kciuki.
-
Zosiu, ciągle trzymam.
Daj znać jak będziesz po.
-
Uff, dopiero do kompa się dorawałam. I od razu mówię : udało się! Półtorej godziny spędziłam na fotelu, dentysta szukał dziury w całym (dosłownie) i znalazł. Nawkładał mi czegoś do kanałów i ciąg dalszy w poniedziałek. Powinnam obrabować bank żeby mi na to starczyło ale coś wymyślę.
Ma jednak u mnie ogromne plusy za:
- znieczulenie, które rzeczywiście działało, nie działało na całą twarz i nawet samo jego robienie było niemal bezbolesne
- ogromną dokładność i nie podejmowanie decyzji pohopnie
- bycie przy okazji rozmownym i dowcipnym
Stamtąd pojechałam do centrum by kupić rajstopy (bezskutecznie) oraz dalej szukać sukienki (również). Angielski minął szybko, a po nim pojechałam do domu i zjadłam z mężem na kolację grillowaną pierś indyka w marynacie jogurtowo-dużo_innych_rzeczy i sałatkę z pomidora z pesta.
Na koncie mam w sumie 1100 i tak już zostanie. Znieczulenie całkiem już na szczęście puściło i postaram się poćwiczyć. Póki co jednak jest u nas znajomy męża, który próbuje naprawić drukarkę. Zobaczymy ile im zejdzie.
-
Uf, Zosiu całe szczęście, ze się skończyło. Mam rozumieć, że już nie boli i boleć nie zamierza.
Dobrej nocy życzę i uciekam sprzed komputera, bo mąż gotów mnie siła odciągać :wink:
-
Ja zaraz też uciekam sprzed komputera. Nic w tej chwili nie boli i mam nadzieję, że tak zostanie. Poniedziałkowego kanałowego się nie boję. Przynajmniej w tej chwili nie ;)