-
Witaj Wkra!
Nareszcie mi sie udalo wpasc do twojego "domku". Przepraszam, ze tak rzadko, ale juz za tydzien, bede cie odwiedzac baaardzo czesto.
Bardzo ci dziekuje za cale wsparcie w zwiazku z tymi cholernymi egzaminami. Naprawde super babka z ciebie!
I ciesze sie, ze bombajskie jedzonko ci smakowalo. W sumie jest taka specjalna indyjska przyprawa do tej potrawy, ale jak jej nie mam, to gotuje z curry i tez jest pycha. Dobrze, ze tez ci smakowalo!!
I jak tam pocwiczylas ladnie??
http://img.123greetings.com/eventsne...11-26-1068.gif
-
Magdalenko, zapraszam jak tylko będziesz mogła. Wiadomo, najpierw obowiązki!
O jakiej to specjalnej przyprawie mówisz, czy aby nie o kuminie? Pisz koniecznie, bo ja przyprawolub jestem i lubię mieć różne dziwne. ;-) Masz więcej takich pysznych przepisów?
A poćwiczyłam i owszem, choć tylko podstawowe ćwiczenia, bo nieskoordynowanych dodatków dziś, bo mi wyszło koło 23 i przydałoby się iść w kierunku spania.
Dum, ano ćwiczę. Chociaż formę mam tak żałosną, że póki co nie należałoby tego nazywać nijak. ;-) W kwestiach pracowych wypowiem się jutro. Teraz jestem w domu i mam wolne. A co. I jak z burzą? Była czy tylko się zbierała? U nas lało ja z cebra i grzmiało tak, że niemal się trzęsło.
-
No koniecznie trzeba będzie zacząć te energiczne spacerki zamiast siedzącej kawy...
-
dziendoberek :D
wkra..no już nie przesadzaj,każdą rzecz kiedy staramy się nawet ruszyć naszą kończyna górną czy dolną i poskładać siętrochę w środku można nazwać ćwiczeniem ;) w końcu w jakimś celu ruszasz tym ciałem :P
a burza była a i owszem..i chyba do tego moje osiedle było w epicentrum..masakra pioruny latały jak popieprzone,grzmiało częsciej niż się błyskało..w gruncie rze3 takie burze mają w sobie coś fajnego,tylko ja ostatnio tyle rze3 się nasłuchałam,jak to piorun potrafi spalić komputer,że wyłaczam maszyne 3m prędzej jak tylko jest jakas groźba jej przyjscia :]
z moich ćwiczeń z godziny zrobiło się wczoraj tylko pól..bo komp wyłączony,więc z moim menem nie mogłam gadać,a w tv był nudnawy repertuar..ale nie mogę powiedzieć że nie zrobiłam nic ;)
tymczasem pozdrawiam znad miski z jogurtem i "wsadem"
miłego dnia :D:D
-
Witajcie w tych pięknych okolicznościach przyrody i niepowtarzalnych. Piątek mamy! Co prawda dopiero początek, jeszcze 7 godzin do odbębnienia w pracy, ale za to potem już tylko weekend. Do końca tygodnia!
Wstaję ostatnio w kiepskim nastroju. Dziś to pewnie przez niewyspanie, bo zamiast iść spać oglądałam pojedynek pianistów, ale i tak. Na szczęście później wychodzę z domu, odkręcam szybę w aucie i jadę wdychając świeże spaliny. I jakoś tak zawsze ciut lepiej dzięki temu.
Wczorajszy dzień dietowo muszę zaliczyć do udanych. Zjadłam ostatni posiłek o 21:30 ale poszłam spać koło pierwszej w nocy, więc się nie przejmuję. Kombinuję non stop na temat rowerka, nawet próbowałam dać okazję babci, do zaproponowania, że sfinansuje naprawę jednego, co to mogłabym go mieć... ale się nie dała. :) No i zadowlona jestem, bo waga spada. Co prawda już trzeci dzień o 0,1 kg na dobę, ale to zawsze coś. Inna sprawa, że spodziewałam się, choć przez pierwszy miesiąc - dwa chudnąć szybciej niż 3 kg miesięcznie. Znaczy.. no w tym miesiącu i przy tym tempie wyjdzie cztery zrzucone, ale w końcu jakoś muszę pomarudzić. ;-)
W ... jakby tu zacząć ten ostatni akapit od 'w' ? :-) Jakoś tak Wyszło. ;-) że nie pasuje mi nic. Dziś nie mam w pracy marchewy ani jabłka. Bo mi się zapasy skończyły w domu. W ogóle czekają mnie dziś / jutro jakieś większe zakupy, bo w lodówce już prawie nic nie ma. Tak więc miłego dnia.
-
Wkra. napewno waga spadnie. widzie, ze wskrobujesz sie na waga, tak jak ja..czyli codziennie...hihi..ciagle z nadzieje, ze juz jest iles tam mniaj. Patrz jaki czlowiek niecierpliwy, nie? przeciez tego sadelka tez nam w jeden dzien nie przybylo:-)
Tez ide dzis na zakupki, bo lodoweczka pusta jak nie wiem.
Pozdrawiam i zycze milego weekendu dietkowo-sportowego.
http://img.123greetings.com/eventsne...1-49-1068b.gif
-
Odkąd mam wagę elektroniczną, ważę się codziennie. A nawet dwa razy dziennie, bo i przed pójściem spać nieraz. Kiedy waga stoi, albo podniesie się z jakiegoś powodu to stres, ale na codzień kiedy powoli bo powoli, ale spada, to humor poprawia od samego rana. I czuję, że wszystko mam pod kontrolą. :)
Na zakupy to muszę jakąś listę wysmarować, bo dużo różności potrzebuję. I chyba skuszę się na cukinię w ten weekend. :)
-
Wkra, ja tez mam manie codzienngo wazenia :roll: Ale czasem mysle, ze nie warto wazyc sie codziennie, bo jak waga stoi w miejscu (albo czasem pokaze ciut wiecej), to juz humor zepsuty i przechodzi ochota na dietkowanie.
Lepiej wazyc sie co tydzien lub nawet jeszcze rzadziej np co 10 dni. Wtedy mysle, ze efekty bedą widoczne lepiej :wink:
-
waga spada Ci moze pomału, ale za to bezpiecznie i pewnie też bezpowrotnie:) nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło...
udanych zakupów! i z listą to dobry pomysł bo przynajmniej nie kupisz setki niepotrzebnych rzeczy, a i czas zaoszczędzisz:) miłego dnia:)
-
Betsabe Ja też nieraz myślę, że lepiej by efekty było widać jakbym się ważyła co tydzień. A potem i tak staję rano na wagę. Przyzwyczaiłam się już. :)
Agnes Obyś była dobrym prorokiem w temacie tej bezpowrotności! I oszczędności na zakupach. :) Choć od jakiegoś czasu zużywam dokładnie wszystko co kupię. Lista mi wyszła strasznie długo, a połowe jej obiętości dają warzywa i owoce. Mężczyzna dostał zaliczkę możemy więc sobie pozwolić (mam nadzieję) na zrobienie za jednym razem większych zakupów.
Na obiad w pracy były znów niemal same tłuste rzeczy. W efekcie więc zjadłam kalafiora, brokuła, troszkę gotowanej marchewki oraz sałatkę owocową głównie z kiwi i arbuzem. Wszystko razem ważyło jakieś 450g. I znów po obiedzie wychodzę koło 500 kcal. Nikt mi chyba nie uwierzy, że obiad jest moim najważniejszym posiłkiem. ;-)
Ps. Kombinuję nad rowerkiem. Ból polega na tym, że jak kupię części to po pierwsze nie mam 100% pewności, że będzie działał, po drugie, może się okazać, że nie starczy potem na jedzenie. I mówię to całkiem poważnie. Ech te wybory życiowe.