-
Kaszaniu, czasami takie wytęsknienie dobrze robi :)
Tosty wczorajsze były pyszne. Dobiłam do tysiąca, ale go nie przebiłam. A waga co? 67,3 dzisiaj pokazała. No normalnie kiedyś ją kopnę. Przede mną urlop i obawiam się, że to 66 przecinek coś to raczej nie prędzej niż za dwa tygodnie będzie. Ale kto to wie.
Dziś na śniadanie zjadłam oczywiście płatki, a w pracy już była kawka. Jestem tu dopiero od godziny, cały dzień przede mną, a ja już bym chciała wyjść!
Smutna, nie wiem czy twoje życzenia miały wpływ ale spałam twardo jak kamień. Wyspać się przez te 6 godziny nie wyspałam, ale przynajmniej nie budziłam bez potrzeby :)
-
Ale spalas dobrze to najwazniejsze. :D I mnie to bardzo ale to bardzo cieszy ;) MILEGO DNIA !! :D :*
-
Witaj Zosiu :D
Ty już pewnie żyjesz urlopem.. fajniutko :) a na długo jedziecie? (sorki za głupie pyt. o W-wę hehe, źle coś tam przeczytałam :wink: ).
Nie przejmuj się osobami z pracy, którzy "umilają" życie innym.. wszędzie tacy są :roll: ale trzeba się od tego jakoś dystansować, by nie zwariować :)
na tosty narobiłas mi ogromnej ochoty :D ale jako osóbka plażująca, odkładam je na przyszlość.. może w II fazie....... :) buziaczki :D
-
Anikasku, żebyś wiedziała, że już tylko urlopem. Trzyma mnie przy życiu! Jedziemy na 9 dni, znaczy wyjeżdżamy w piątek po pracy, a wracamy w następną niedzielę wieczorem.
Co do umilających czas masz absolutną rację i za zwyczaj staram się nie przejmować. Ale czasami mnie trafia po prostu.
No ale nic to. Dziś już środa, po południu. Jest bliżej niż dalej, a na dodatek po raz pierwszy od niepamiętnych czasów zjadłam coś smacznego w restauracji na dole! A mianowicie paprykę nadziewaną ryżem z warzywami. A teraz, jako że mi się zachciało strasznie słoskiego, pogryzam sobie batonik milky way w wersji takiego patyczka, ma toto 65 kcal. Zjem jednego, drugi zostanie na inny dzień.
Potem jeszcze nektarynka i może serek wiejski z miodkiem? :)
Uh, rozpieszczam się ostatnio!
Anikasku, tosty polecam, ale oczywiście w odpowiednim czasie :)
Smutna, co racja to racja :)
-
Hej Wkro!
Gratuluję mocno tych dwóch szósteczek.
I wiesz do czego właśnie doszłąm, że jak się nie wezmę szybko do roboty to mnie bezwstydnie dogonisz :twisted:
pozdrawiam i dzięki za mobilizację :wink:
-
Milasku, polecam się. Mobilizator to moje drugie imie :) I oczywiście uciekaj. Ja co prawda wcale tak szybko nie idę, ale swoim tempem do celu. A to najważniejsze.
Miałam zjeść po południu serek z miodem, ochotę mam wielką, ale jakoś tak wciągam owoce ostatnimi dniami. A że jakąś kolację wypadałoby zjeść, to już sobie dziś daruję.
Dziś zjadłam 3 śliwki, nektarynkę i mandarynkę jeśli chodzi o owoce.
No i na szczęście dziś wychodzę pół godziny wcześniej. Czyli za dokładnie 29 minut. I to bardzo mnie cieszy!
-
Zosiu, spojrzalam na twoj tickerek i zdebialam!!! Szok!
Chyba musze ci nadac tytul guru odchudzania!
Bardzo sie ciesze, ze tak dobrze ci idzie.
A co do pracy...nie znosze mojej przynajmniej tak samo jak ty swojej...brrrr...
-
Magdalenko! Wróciłaś! Zaraz biegnę do ciebie, czytać jak było! Do bycia guru się nie poczuwam. W zasadzie powinnam przesunąć tickerek, bo taki wynik pokazał mi się tylko raz, a od dwóch dni jest jak byk 67,3. Jak jutro się nie zmieni, to go cofnę, żeby nie było.
I wiesz co, Magdalenko? Sugeruję nie rozmawianie o pracy, po co mamy sobie humor psuć? Powiem tylko jedno. Dziś do pracy przyjdzie sporo później jedna pracownica. Takiej ciszy w tej części biura NIGDY nie słyszałam :)
-
Dziś na obiad zjadłam kanapkę. Niestety dość pokaźną, bo z takiego palucha (biała bułka). Nie było absolutnie nic innego co by się nadawało. Buła była z jajkiem i tuńczykiem. I niestety, musiałam sobie za nią policzyć 400 kcal. Kurde, normalnie nie jestm tak dużych posiłków, a to tylko kanapka!
No ale nic to. Siłą rzeczy dziś znowu nie zjem serka z miodkiem, bo na kolacje by niemal nic nie zostało. Będę musiała zadowolić się jabłkiem, a niestety, ostatnimi dniami w robocie się nudzę, a jak się nudzę to się denerwuję, bo czas marnuję. A jak się denerwuję i nie mam jak tych nerwów pozbyć to chce mi się jeść. Nawet nie jestem głodna, po prostu chcę jeść. I już.
W związku z tym ostatniek silnej woli powstrzymałam się przed kupnem jakiegoś batonika. A teraz minuty się wlokął, nadal nie jestem głodna, ale chce mi się serka albo chociaż tego jabłka, niech będzie moja strata. ALe jak teraz zjem, to co będzie o 16 - 17 kiedy zgłodnieję? I jak miałabym dotrzymać do końca dnia nie mając już specjalnie luźnych kalorii?
Bleh.
-
Zosia trzymaj się...ja też tak mam, że na nude najlepsze jedzenie...jakaś okropna przypadłość :roll: Ale mam też tak (odkryłam to niedawno :shock: ), że jak za dużo rozmyslam o jedzeniu, zgłodnieje od tego, to wystarczy, że przejdę pokój w tę i z powrotem i mi głód przechodzi :wink:
Trzymam kciuki! Wpadnę jak będe u siebie podsumowanie robiła :)