-
Nie zapomnieć, że to ma w gruncie rzeczy małe znaczenie...
Chyba brakuje mi pamiętnika, jakiejś mobilizacji... Miejsca, gdzie mogę się wypisać... I może tutaj to znajdę... Jakiś czas temu rozmawiałam z moim znajomym. Facet ma ok czterdziestu lat i partnerkę, która jest w jego wieku. Za dwadzieścia lat chciałabym wyglądać tak jak ona. W moich oczach to szczupła, zadbana kobieta, po której nie widać upływu czasu. A jej "wspaniały" partner, sam z lekka zapasiony rozpływa się nad pozytywnymi efektami mojej diety, i opowiada, że on ze swoją partnerką też na ten temat rozmawia... Znaczy się mowi jej, że powinna się odchudzać... A ona biedna to robi...
Grunt to nie dać się zwariować. Nie powinno byc tak, że ludzie, którym na nas zależy mówią nam jak mamy wyglądać... Nie powinno być tak, że zadręczamy się, bo ktoś na ulicy powiedział nam coś niemiłego... Nie powinno byc tak, że zmuszamy się do tego, żeby wyglądać tak jak reszta... Jest tysiąc ważniejszych spraw, nauka, dom, przyjaciele...
Więc nie wolno zapomnieć, że to tylko dodatek, margines... I że robię to dla siebie... I żeby mieć gdzieś to, co myśli na moj temat cała reszta, prócz jednej osoby...
-
Właśnie zrobiłam sobie pyszną kolacyjkę i najadłam tak, że nie mogę się ruszać - 160g piersi z kurczaka, jedna pieczarka, jedna cebula, usmażone bez tłuszczu... Całość? Ok 195kcal. Coś wspaniałego
-
Cały dzień spędziałam nad książkami i nie bardzo był czas na jakikolwiek ruch Sesja Wczoraj udalo mi się zrobić w sumie 340 brzuszkow (krótkich w większości) , może dzisiaj też uda mi się zrobić tyle... Kondycja poprawia mi się troszeczkę, ale nadal jest tragiczna...
-
Odwiedzam, trzymam kciuki!
i popieram zdrowe podejście i piękny styl odchudzania
-
Kupiłam sobie dziś dwa nowe staniczki, bo większość starych jest za luźna i nie nadaje się do jedzenia... Przymierzyłam je, popatrzyłam w lustro i może jeszcze nie mogę powiedzieć, że podoba mi się to co widzę, ale jest lepiej... Ale nadal nie mogę patrzeć na swoje grube dupsko
Tak sobie myślę, że uwielbiam jeść... Mogłabym godzinami siedzieć w domu i wcinać słodycze. Najlepiej nad dobrą książką... Ale niestety, w życiu trzeba dokonywać wyborów. Albo słodycze i pyszne jedzonko, albo normalne życie, związek, przyjaciele... Nie mam na myśli tego, że otyłość wyklucza normalne życie... Ale kiedy jest się grubym o to normalne życie trzeba dużo bardziej walczyć... Myślę, że gdybym ważyla np 100kg miałabym tak wiele kompleksów, że nie bardzo miałabym ochotę wychodzić z domu, nie poszłabym na plażę, nie rozebrałabym się przed mężczyzną...
Mam wrażenie, że jedzenie jest ciągle zbyt ważne w moim życiu. Za wiele o tym myślę, za często jem, chociaż nie mam wpadek w diecie... A nie mam ochoty, żeby jedzenie rządziło moim życiem... Nie mam ochoty podporządkowywać się czemukolwiek wbrew mojej chęci, nawet moim własnym potrzebom... Jestem uparta. I nie dam się
-
Witaj,
I bardzo dobrze że się nie poddasz. Ja też doszłam do wniosku, że zbyt dużą wagę przywiązuje do tego ile waże, w końcu inni myślą o nas tak jak my o sobie myślimy
Podobają mi się Twoje przemyślenia. Wtrącając do Twojej pierwszej wypowiedzi, to chyba większość osób odchudza się bo chce mieć taką figurę jak koleżanka czy znajoma, ale niestety nie po równo nas Bozia obdarzyła. Jak mawia moja babcia "nie to ładne co ładne tylko to co się komu podoba"
Podrawiam.
-
Tak sobie czytam co napisałam i sie śmieje. Staniki nie nadają sie do jedzenia, no dobre sobie Miało byc "do noszenia" Głodnemu chleb na myśli
-
No i mam za sobą nieszczęsny egzamin... Zobaczymy czy sie uda znać. Póki co walczę sama ze sobą. Jestem nie tyle głodna co po prostu mam ochotę się zapchac czymś niezdrowym i kalorycznym. Rano zjadłam musli - 170kcal i staram sie wytrzymać chociaż do 17. Na obiadek zaplanowałam warzywa smażone bez tłuszczu.
Dzisiaj zaczyna sie się siódmy tydzień mojej diety... Zastanawiam się, czy kiedyś uda mi się do tego przyzwyczaić i nie zmagać sie sama ze sobą jak idę do kuchni... Zaraz wezmę się za ćwiczenia. Nic tak nie działa na ataki obżarstwa jak wymęczenie się tak, że jest się całym mokrym:P
-
Wczorajsze wyniki:
taniec - 65min
krótkie brzuszki - 320
długie brzuszki - 42
Mam nadzieję, że dzisiaj będzie jeszcze lepiej. To odpręża, sprawia, że odzyskuję chęć do życia, ochotę na naukę... Sama radość
-
Kaśka, podziwiam Cię z tymi ćwiczeniami Naprawdę!! Ja jestem dumna jak mi się uda poćwiczyć co drugi dzień, po pół godzinki może
byle tak dalej, to sukces w odchudzaniu masz jak w banku
Pozdrawiam!
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki