Hej Słonko :!: :!:
ładnie sobie poczynasz ... i to się chwali,
miłej soboty, a po obiedzie sprzedaj mężowi dzieciaki i zdrzemnij się.
zasłuzyłaś sobie :twisted:
Wersja do druku
Hej Słonko :!: :!:
ładnie sobie poczynasz ... i to się chwali,
miłej soboty, a po obiedzie sprzedaj mężowi dzieciaki i zdrzemnij się.
zasłuzyłaś sobie :twisted:
Hej Asiu...jej..wiesz to mnie w dzieciach przeraza, ze w nocy nie chca spac i budza sie o jakich dla mnie zupelnie kosmicznych godzinach rano..bardzo chce miec dzidziusia...ale boje sie, ze bede chodzila jak zombi, jak mi malenstwo nie da pospac, bo ja straszliwy spioch jestem..beznadziejny..dzis wstalam o 12.30!!! no ale poniewaz moj mis wstaje wczesniej, wiec moze jakos da sie to zalatwic!!
zycze super niedzielki!http://www.gofeminin.de/imworld3/car...cartes/c51.jpg
E....nie jest tak źle :!: :!: :!:
Madziu pisząc, że do 4-tej zajmowałam sie moim gołąbkiem, miałam na nyśli to co napisała Beatka...:A Miśka to właściwie jest już duża i przynajmniej rano nie płacze, tylko tak słodko mamusię całuje i przemawia bardzo sugestywnie....Cytat:
zająć swoim zakochanym gołąbkiem
A poza tym u mnie życie małżeńskie i rodzinne zaczęło sie dopiero po drugim dziecku....
Przy Mateuszu mój instynkt macierzyński był tak silny, że broniłam potomstwa nawet przed samcem :!: :!: :!:
Nie dość więc , że mój mąż nie musiał przy nim nic robić to jeszcze dla swojej (w tłumaczeniu naszej) wygody "zamieszkał" na dość długo w innym pokoju....A ja przewrażliwiona, nadopiekuńcza mamusia borykałam sie (na własne życzenie) ze wszystkim sama.... :evil: :evil: :evil: :shock: :shock: :shock:
Przy Miśce tego już nie powtórzyłam...Mój D. nie jest ideałem (ło matko przepaść go od niego dzieli) i nie wstawał w nocy...(to akurat nie było możliwe bo karmiłam prawie 1,5 roku cycem), ale kąpie, usypia, przebiera i karmi....Czasami oczywiście, ale nie widzi już w tym nic osobliwego... :!: :!: :!: A to jest postęp :!: :!: :!: Poza tym, a może przede wszystkim, nie wyprowadził sie z sypialni (choć był bliski- przerażony niewyspaniem) i dzięki temu nasze małżeństwo nie popadło w okropne tarapaty (oddalenie, niechęć, izolacja, prawie rozwód) tak jak to było przy Mateuszku....A wręcz nauczyliśmy się chyba razem cieszyć z macierzyństwa i ojcostwa....
Pewnie, że to nie zawsze jest sielanka...Ale nie zamieniłabym tego na nic na świecie :!: :!: :!:
A, co do niewysypiania się to ja też kiedyś byłam okropnym śpiochem (bosze , kiedy to było :?: :?: :?: ) I jakoś żyję i nie narzekam :lol: :lol: :lol:
To tylko na początku jest może mały szok...Zresztą życie wywraca się do góry nogami...Ale po to jest takie urządzenie w człowieku jak instynkt macierzyński, żeby temu wszystkiemu podołać :lol: :lol: :lol:
A potem to jest już z górki... :wink: :wink: :wink:
Dziekuję za życzenia i Wam także miłej niedzieli :!:
Witaj Haro :)
Czytalam u Kaszani ze tobie tez sie marzy nowa sypjalnia :) :) Oj ja tez chce ja miec :wink: :)
Buziaczki Slonko i milego dzionka :)
Wow chyba zrobie sobie druga kawe :roll: :roll: bo chodze polprzytomna :wink: :)
http://imagecache2.allposters.com/im...000-4721-4.jpg
Hej Asiu :)
oj fajnie napisałas o dzieciaczkach.. ja też choć mam trochę obaw to jednak już coraz bardziej myślę o dzieciaczku.. :)
Asiulka miłej niedzielki! buziaczki i gorąco pozdrawiam i gratuluje włączenia męża w zajmowanie się dziecmi :) ja też tak chce i mam nadzieje, ze W. nie bedzie uciekał od tego.. buziaczki dla Mateuszka (ja też chcę syna Mateuszka! hehe) i Emilki :wink:
http://www.galeria.cyfrowe.pl/photo/2777.jpg
http://imagecache2.allposters.com/im...Dcard/4627.jpg
Witaj Asiu:)
ja dzisiejszej nocy nieźle się wytańczyłam, o tak, powyższe zdanie jest baaaardzo prawdziwe :lol:
a co do dzieciaczków, to po przeczytaniu tego co napisałaś, stwierdziłam że powinnam iść na kolanach do Częstochowy i podziękować Niebiosom za takiego Misia jakiego mi się udało dostać od losu:)... hihihi, i moim Teściom też się należą podziękowania, chyba nawet większe;)... bo to oni wychowali go w miłości i cieple, a jego Tata a mój Teść nauczył go, że można być ojcem czułym, opiekuńczym i łagodnym a jednocześnie stanowczym i nie tracącym nic ze swej męskiej charyzmy:)
to on wstawał nocami do dzieci, przynosił mi zawsze do karmienia chłopaków i potem odnosił:)... uwielbiał kąpać dzieciaki, chodzić z wózeczkiem na spacery:)
a teraz jest dla nich największym autorytetem w bardzo wielu sprawach, nie tylko w piłce nożnej;)
pozdrawiam cieplutko i życzę miłego dzionka:)
Hej Beatko, nie będę ukrywać, że jak czytam coś takiego:
to dreszcze mi przechodzą po rękach i żołądek kurczy się z bólu.... :evil: :evil: :evil:Cytat:
to on wstawał nocami do dzieci, przynosił mi zawsze do karmienia chłopaków i potem odnosił... uwielbiał kąpać dzieciaki, chodzić z wózeczkiem na spacery:)
a teraz jest dla nich największym autorytetem w bardzo wielu sprawach, nie tylko w piłce nożnej;)
Oj powinnaś na kolanach do Częstochowy :lol: :lol: :lol:
Wiem, wiem, niektórzy faceci tacy właśnie są..... Znam takich niestety (niestety, bo mi to nie było dane)...i wiem , że to nie science fiction...
Ale są i tacy, którzy potrafią tylko brać i to, że zarabiają na dom uważają za wystarczający wysiłek....
Ja mam coś po środku....Na szczęście to też powoli ewoluuje....(co najmniej jak zmiany nawyków u Kaszanii... :lol: ) Powoli, spokojnie, już bez krzyków (no prawie) i bez złych emocji....Wiem, że to na mnie spoczywa wysiłek wychowania dzieci i zajmowania się domem, pamiętania o płatnościach, zakupach i innych takich codziennych duperelach....
Z jednej strony to dobrze bo mam niestety bardzo silne cechy przywódcze...(po tatusiu), z drugiej nie za bardzo, bo na poczatku brak podporzadkowania sie mojej osobie (który czasami występował... :wink: ) kończył się wybuchami gniewu....
Musiałam więc także troszkę ewoluować....Ja nabrałam więcej delikatności, spokoju, wyrozumiałości i zgody na to, że człowieka nie można zmienić krzykiem (można go ewentualnie wyrzeźbić jak woda drążąca skałę....powolutku i cierpliwie...)
A on nauczył się, że nie jest kawalerem-pępkiem świata wokół którego skacze mamusia... :twisted: :twisted:
Czasami oczywiście o tym zapomina, ale cieszę się z małych sukcesów i staram się zauważać to co jest pozytywnego w nas....
Inaczej bym zwariowała.... :? :? :? :lol: :lol: :lol:
pozdrawiam bardzo cieplutko (ucałuj ode mnie swojego Misia)
Hmmmmm
A wracając do tematu diety....
Od którego niewątpliwie troszki odbiegłam w tym wątku....
Mam plan....
http://imagecache2.allposters.com/images/EPH/8681.jpg
Co tu wybrać....
Skoro jedzonko jest takie pyszne...
http://imagecache2.allposters.com/im.../AD-JK7005.jpg
Ale grunt to właściwe podejście męża do problemu .... :wink:
http://imagecache2.allposters.com/im...ARD/03-222.jpg
No to cóż....
Teraz to już na poważnie....
A tak mi dobrze szło.... Ale przyjechała rodzinka i zmieniła moje "dietetyczne przyzwyczajenia".....Po ochach i achach....jak to Ty schudłaś, zaczeliśmy szamać a tu pizzę, a tu lody, a tu troszkę winka.... :oops: :oops: :oops:
Nio to się przyznałam do grzechów.... :evil: :evil: :evil:
I postanawiam poprawę....
Wzięłam sie za ćwiczenia....
No nie zaraz za jakąś ekwilibrystykę....ale zawsze....
Na razie 8 minut z ABS....Od wczoraj....Mięśnie brzuszka bolą, że ho,ho...
No a jutro postaram się grzecznie żywieniowo.... :oops: :oops: :oops:
I z tym mocnym dietetycznym postanowieniem idę zająć się dzieciarnią.... :lol: :lol: :lol:
A i jeszcze chciałam powiedzieć,że moje złe nawyki przeniosły sie na moje niezadobre samopoczucie...I mimo tego co napisałam u góry " o mojej wyrozumiałości...." itp....Chodziłam taka nabuzowana na mojego D., klnąc po kątach z powodu jego "tego " i "owego" brrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr. Poćwiczyłam i mi przeszło.... :lol: :lol: :lol: . A D. nagle jakby spadł z innej planety....podszedł, objął i zapytał "i co to misiaczku chciałaś?"....I zabrał się za montowanie huśtawki dla Emilki....
Ech....życie....Huśtawki co prawda nie skończył, bo zabrakło mu jakiegoś narzędzia, ale cóż liczą sie chęci.... :roll: :roll: :roll:
No to już całuję i pa,pa
Hej Haro!!
Tak to niestety z tymi facetami jest :(
ale naszej też trochę w tym winy (czasami :( )
miłego wieczoru i kolorowych snów :D
Oj tak, tak Milasku :!: :!: :!:
Ale ja przyjęłam drogę "małych kroków", aby coś zmienić...A i najpierw zaczęłam od siebie....To trudna droga i bardzo powolna ale myśle, że najskuteczniejsza....
Inne drogi , które stosowałam na początku małżeństwa były szybkie, burzliwe, ale niestety nieskuteczne....Tak naprawdę to obróciły się przeciwko mnie...
A teraz jest lepiej....ba,....dużo lepiej i oby tylko tak dalej....
P.S. Chciałam powiedzieć, ze znowu zabrał się za montowanie huśtawki (chyba znalazł inne rozwiazanie, albo pożyczył narzędzia....na co kiedyś nigdy by nie wpadł :? :? :? ) i chyba dopnie celu....
No to pa....
Hej Asienko! Wielkie dzieki za podzielenie sie z nami doswiadczeniami macierzynstwa. Troche mnie to uspokoilo. Bo jednak da sie pogodzic i macierzynstwo i malzenstwo i jeszcze i inne rzeczy. To dobrze. Bo ja nie chce, zeby zwiazek "ucierpial" , zeby zaczal sie psuc, bo dzidzius bedzie...
W sumie ciekawa sprawa z tym instynktem macierzynskim...Ja najbardziej sie boje, zeby dzidzius byl zdrowy, bo mam taka jedna kolezanke, ktora jest bardzo pesymistycznie do zycia nastawiona i ciagle mnie straszy jakimis czarnymi wizjami...no ale ja sie nie poddaje, ja jestem optymistka...hihi..nawet w obliczu konczacego sie weekendu.
Buziaki slehttp://funfire.de/bilder/funfire-de-1114180642-31.jpg
Oj tak Asiu, malzenstwo to sztuka kompromisu i wzajemnego dostosowania sie. No i nie wolno popadac w rutyne.
A dzieci to ehhh sama slodycz.
Nie wszystkie dzieci pacza i wczesnie trobia pobodke. Moj synek to straszny spioszek, od malenkiego spal, spal i spal... Teraz juz troche mniej spi, ale noce tracycyjnie przesypia cale i wstaje kolo 8.30
Witaj Haro
Ciekawe jak Ci mija poniedziałkowe przedpołudnie? Mam nadzieję, że po weekendowych szaleństwach , dziś już ładnie powróciłaś na dietkową drogę...........
Już się nie mogę doczekać , kiedy się spotkamy , bo wydajesz się świetną kobietką...................Pełna radości , optymizmu i wiecznie uśmiechniętą............
Pozdrawiam ze słonecznego Chorzowa
Asia
[color=darkblue]Witaj Haro :)
ja juz jestem po drugiej kawce :roll: :roll: :) a Ty :?: :?:
Co do macierzynstwa to kazdemu zycze takiego dzidziusia jak moja corcia...jak byla mala moglam przeczytac cala biblioteke :wink: :wink: :) Moja mama mowila,,obudz ja bo jakby wogole dziecka tu nie bylo,, :lol: :lol: Nigdy nic przed nia nie musialam chowac wszystko stalo na swoim miejscu :) teraz w wieku dojrzewania/ma 13 lat/ troszke zrobila sie ,,pyskata,, ale napewno to minie... :) Jest wulkanem energi.. :) i wszyskiego sie chce uczyc :) Beatka moze potwierdzic :wink: :lol: :lol:Czs tak szybko mija :roll: i jakos nie moge sie przezwyczaic ze coraz wieksza z niej pannica :roll: :roll: :) Niedawno przeciez byla taka malutka :)
Buziaczki :) [/color
http://imagecache2.allposters.com/im.../2400-4731.jpg
Cześć dziewczyny :!: :!: :!:
Madziu....Nie ma nic piękniejszego niż macierzyństwo... :!: :!: :!: Jakoś tak dopiero wtedy człowiek dojrzewa i życie nabiera kolorów...przynajmniej jak dla mnie....
Co do "czarnowidztwa" to ja też nie byłam od tego wolna...Cóż właściwie obie ciąże były zagrożone....I...nie chcę tu wyjść na dewotkę, ..., ale uważam, że wiara czyni cuda....trzeba tylko zmienić podejście do problemu , zaufać całkowicie,...i wtedy jakoś lżej....
A druga strona medalu jest taka, ze matka to sie już całe życie będzie martwić o te swoje skarby.... :cry: :cry: :cry:
Foremko- oj sztuka to jest wielka....Ja sie jej dopiero uczę....Jak dodam do tego szczyptę humoru i radości z "niczego" to i rutynę pokonamy i kłótnię rozpędzimy.... :lol: :lol: :lol: Dlatego staram się szukać w sobie po prostu radości życia....a nie wyimaginowanych problemów.... :D
Asiu- wracam....powolutku...troszki orzeszków podjadłam....z nerwów.... :oops: :oops: :oops: Ale obiecuję ćwiczyć (to dla mnie duży sukces)....
Fakt śmiać sie lubię i staram dość często.... :lol: :lol: :lol: Ale co do tego optymizmu i świetnej kobietki....Hmmmmm.... :oops: :oops: :oops: Oj nie zawsze, czasami to jestem wredną zołza, mającą pretensje do wszystkich o wszystko....Ale staram sie zmienić mój paskudny charakter.... :wink: :wink: :wink:
Stelluniu-ja już jestem po 3-ciej kawce (kawka to podstawa...) Co do twojej córeczki....No to faktycznie....Tylko pozazdrościć :!: :!: :!: Moje szkodniki nie daja mi zapomnieć, że mam dzieci :!: :!: :!: A przy tym robią takie niewinne minki....
:lol: :lol: :lol: Mój starszy 11-latek to też już mały pyskacz....Ale przy tym jeszcze taki mamisyneczek....Och....A rada na dziś może jeszcze jedno dziecko, albo od razu bliźniaki :?: :?: :?: W końcu powinnaś poczuć "cięzar macierzyństwa" a nie tak "wygodnie " przejść przez życie :wink: :wink: :wink:
całuski Asia
Mysle Asiu, ze kazdy ma gorsze dni, ja tez czasem jestem okropna zołzą, ale zauwazyłam że w duzej mierze od kobiety zalezy jak wyglada zycie rodzinne, jaka jest atmosfera, ale wiadomo jestesmy tez tylko ludzmi, a facetom czasem tak ciezko wykazac inicjatywe, do tego wiadomo rowniez pracujemy, czasem te wszystkie obowiazki potrafia nas przerosmac i jak tu zachowac aanielska cierpliwosc hehehe... Tak jak mowisz grunt to poczucie humoru, ale co momarudzic i ponarzekac tez nam sie od czasu do czasu nalezy! :lol:
Hej Kochaniutkie!
jak tak sobie tu tak pięknie piszecie o dzieciach i macierzyństwie, to aż mi się chce swojego bobaska.
ale boję się, że dziecko będzie dla mnie ucieczką od pracy, ostatni coraz bardziej jej nienawidzę i męczę się i myślę co ty wykombinowac, żeby to zmienić
a nie chciałabym żeby z dzieciaczka uczynic takie narzędzie!
:roll:
ale w tym temacie to pewnie nie ma co się zastanawiać i odkładać, aż coś tam...
no i zostaje cały ten strach przed ciążą, porodem, obowiązkami, teściami, pracą, mężem który nie wiadomo jak się spiszę, że jak można mieć dzieci skoro się dogadać jeszcze nie potrafimy tak do końca...
ech ten mózg :roll:
pozdrawiam gorąco i piszcie więcej o swoich dzieciaczkach :D
Asiu to u Was zupełnie jak u nas. Teraz lepiej niż kiedyś, bo sposoby się znalazły i sam człowiek rozumu nabrał i nauczył się ustępować. Żeby jeszcze te motyle zostały to żyć nie umierać.
U mnie krzykiem nie załatwię NIC....niestety bo lubię sobie czasem pokrzyczeć :twisted:
Kaszak też nie z tych co lubi się zajmować dziećmi, ale czasem pobawi się z nimi, albo zabierze na wycieczkę (wczoraj poleciał z Bartkiem do Radomia na pokazy lotnicze). Niestety jest mało czuły również w tosunku do dzieci. Pracujemy nad tym i postępy są ogromne.
Pozdrawiam i buziaczki
Kaszania
Mysle, ze kazdy ma takie obawy i boi sie ze nie sprosta oczekiwaniom, czy sobie poradzi itd. Ja poradzilam sobie i malutkim dzieckiem i z sesja i praca, wszystko da sie zrobic, nie powiem czasem jest trudno, ale nie na tyle zeby nie dac sobie z tym rady. No a mezczyzni teraz sa inni i tez potrafia przewinac, ululac i zajac sie dzieckiem...
Ja swiadomie zdecydowalam sie na to aby zostac mama i ciesze sie bardzo ze swojej decyzji. Gdyby nie praca i sprawa opieki juz myslalabym o nastepnym...
http://imagecache2.allposters.com/im...POD/187849.jpg
Witaj Asiu:)
ojej, temat dzieciaczków tu się tak ładnie rozwinął, że foteczka dzisiejsza uważam bardzo na miejscu :wink: ... a jednocześnie jakoś tam nawiązuje do tego co wcześniej bywało :lol: :lol:
a skoro o dzieciaczkach mowa, to po pierwsze potwierdzam co napisała Stellunia, jej córcia jest taka fajna, że sama taką bym chciała mieć:)... to wesoła i sympatyczna dziewuszka i ma naprawdę dobry charakter, a że czasem coś pysknie mamie, no to już taki wiek :wink:
moi panowie ( 13 i 17 lat) też czasem się kłócą z nami, ale tak ogólnie to uważam, że powinnam dziękować niebiosom za te ich dobre serducha i całkiem przyzwoite charakterki:)... naprawdę grzeszyłabym, gdybym narzekała:)... i tu z kolei mogę powołać na świadka Stellunię, ona coś wie na ten temat :lol: :lol: :lol:
a co do kompromisu w stosunkach małżeńskich, to uważam wręcz, że bez tego ani rusz, inaczej nasze stadło rozpadłoby się już na samym początku swojego istnienia;)
choć same początki były dziwaczne, bo oboje chcieliśmy na siłę postawić na swoim i dopiero po którejś tam awanturce załapaliśmy w czym rzecz... hihihi, i tak nam już zostało;)
pozdrawiam cieplutko:)
Och dzieci :!: :!: :!:
Temat rzeka... :!: :!: :!:
No to pędzę sie nimi zająć....
I mężusiem....
Na razie w sensie spiłowania mu troszkę pazurków, które znowu zaczął pokazywać :twisted: :twisted: :twisted:
na razie pa,pa,pa.....
Kurcze, wszystkie was podziwiam, wy matki Polki! naprawde! Ja jeszcze tchorze troche...a moze jeszcze instynktu takiego nie mam czy cio...w kazdym badz razie boje sie...odpowiedzialnosci, zmiany stylu zycia, piersi do pasa, brzucha z rozstepami...itp..ale podobno to wszystko to nic jak sie trzyma w ramionach takiego bobaska...eh, dziewczyny, bede pilnie czytac, co piszecie o maluchach, a nuz mnie zarazicie!
http://funfire.de/bilder/funfire-de-1084788497-30.jpg
Witaj Haro :) Wypatrzylam Cie na dietce i przylecialam wypic razem kawke :wink: :wink: :lol: a Ty mi zniknelas :roll: :roll: :( Ja rano bez kawki ani rusz... :) rozkrecam sie dopiero po drugiej :wink: :wink: :) Filizaneczki przyszykowane wiec jak sie pojawisz to zapraszam po parasol bo dzis piekna pogoda wiec szkoda siedziec w domu :wink: :wink: :) :)
http://imagecache2.allposters.com/images/HAD/4922.jpg
A co do drugiego dzidzusia to jestem juz za stara :wink: :wink: :)
Beatki chlopaki sa super i juz jej powiedzialam ze licze na takiego ,,ziecia,, :wink: :wink: :wink: :lol: :lol: Kto wie kto wie... :wink: :wink: :lol: :lol: Nie mowic o tym jak moja corcia mialaby fajna tesciowke :wink: :wink: :) :) :)
Niedlugo trzeba bedzie zrobic zakupy szkolne :roll: :roll: nie cierpie zakupow :wink: :wink: :twisted: Ale moje dziecko jest takie poukladane ze juz nie moze sie doczekac tych swoich ksizeczek..zeszytow i innych rzeczy :wink: :wink: :lol: :lol:
Buziaczki Aniu i czekam az sie zjawisz na kawce :wink: :)
http://imagecache2.allposters.com/images/HAD/4921.jpg
Cześć Stelluniu :!: :!: :!:
Właśnie biegnę z kawką pod parasol.....Hmmmmm co za smak, co za zapach....co za poranek....
Ja ci dam za stara :!: :!: :!:
Ja jestem dwa latki starsza i wcale nie uważam sie za stara na dziecko :!: :!: :!:
A chcę Ci powiedzieć, że jak leżałam w szpitalu z Miśka na początku ciaży, to byłam najmłodsza w pokoju.... :lol: :lol: :lol: Obok leżała 40-tka i 39-tka....
A co :!: :!: :!:
Żyjemy dłużej, starzejemy sie wolniej....
A poza tymi ogromnymi chęciami posiadania takiego kochańca...to jest to zastrzyk witalności...
Zresztą u nas rodzinny...
Moja mama trzecie dziecko w wieku 36 lat, moja tesciowa w wieku 42 lat....
:shock: :shock: :shock: :shock: :shock: :shock:
A właściwie to wcale nie szok tylko:
:lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
Stellusiu uciekłaś :?: :?: :?:
A wręcz starzej czułam sie przy Mateuszu....Rodziłam w wieku 27 lat.....Razem z 16-tkami.... :? :? :? :?
Jestem w domku....
I teoretycznie mam więcej czasu....
Ale właśnie słyszę , że miśka znowu cioś zbroiła..... :oops: :oops: :oops:
To na razie lecę, ale nie wyłączam....
Czekam na towarzystwo przy kawce.... :lol: :lol: :lol:
Aniu wiec jeszcze ma 3 lata do dojrzewania do drugiego dzidziusia :wink: :wink: :) Bo powiem Ci szczerze ze chcialabym miec dwojke :wink: :wink: :) Moze jak w moim zyciu sie bardziej ustabilizuje to kto wie.... :roll: :roll: :) :) :) Oj kawusia pyszna...czujesz ten aromat............ :wink: :wink: :)
Nigdzie nie ucieklam :wink: :lol: jestem i pije kawke...we wspanialym towarzystwie.... :)
http://imagecache2.allposters.com/images/EPH/9250.jpg
Ja już swoją kawkę wypiłam, ale siedzę z wami żeby dziećmi się niezajmować. Kacper demoluje mi mieszkanie :shock: i aż boję się sprawdzić, więc siedzę :lol:
Stelluś to ile Ty masz lat? 36? To my prawie rówieśnice jesteśmy!
No widzisz :!: :!: :!:
Jak dla mnie to druga młodość w tym pozytywnym sensie.... :lol: :lol: :lol:
To tylko kwestia ...silnej potrzeby....a tę będziesz mieć, skoro zawsze chciałaś dwójeczke....Może teraz braciszka dla Twojej córuni :?: :?: :?:
Małolaty jedne :!: :!: :!: :lol: :lol: :lol: :!: :!: :!:
Moje dzieci demolują mieszkanie....Miśka rozmazuje mleko z płatkami kukurydzianymi po wszystkim....
A ja sobie siedzę uzbrojona w ścierkę i od czasu do czasu coś tam zetrę.... :lol: :lol: :lol:
Nie wiem , czy to nie chore takie rzeczy tu wklejać....
Ale.... :?: :?: :?: Jakoś mnie naszło....................
Tu po moim 15-minutowym :shock: :shock: :shock: Porodzie moja Miśka...
http://foto.onet.pl/upload/23/40/_524843_n.jpg
Tu wygląda jak rumuńskie dziecko...ubrana w szpitalne ciuszki....
http://foto.onet.pl/upload/36/17/_524845_n.jpg
A tu po chwili z mamusią....
http://foto.onet.pl/upload/33/44/_524846_n.jpg
Się popłakałam....
Malolaty :lol: :lol: :lol: Aniu no przestan :wink: :) Mam 37 lat :shock: :shock: :) ale powiem szczerze ze nie czuje ich...i mam nadzieje ze Ci ktorzy wybaluszaja oczy na moj wiek mowia prawde :twisted: ze nie wygladam :lol: :lol: :lol:
Zreszta czlowiek ma tyle na ile sie czuje :wink: :wink: :lol: :lol:
Moja corcia nie demoluje mieszlania ale tez domaga sie ciaglej uwagi :wink: :wink: :)Szykuje sie na basenik;))))))))
Jak bedzie MIlka w domu :wink: bedzie miala zajecie :wink: :wink: :lol: :lol: :lol:
Kioncze kawke ale chba druga sobie zrobie bo dalej chodze polprzytona :shock: :roll: :)
Aniu cudne te zdjecia...takich chwil sie nie zapomina...ja wciaz je pielegnuje w serduchu.....
Za dużo tu Ań na tym wątku....Hi,hi,hi :!: :!: :!:
Jam Asia jest.....
A co do róznicy wieku to śmy się troszki zapędziły....Bo ja 38 latek mam..... To ja też maolata jestem :!: :!: :!: :lol: :lol: :lol:
Sorrki Asiu......... :) To my rownolatkami jestesmy :wink: :wink: :)
Właśnie dzwoni jeszcze "mój" prezes.... :twisted: :twisted: :twisted: :twisted:
Wrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr czego chce.....Ja tam jeszcze teoretycznie do jutra pracuję....A właściwie to mam wolne ustawowo 3 dni na szukanie pracy....
Idę do niego oddzwonić....
Oni zginą marnie.....
A nie ma za co sorkować :!: :!: :!:
Sie nie gniewam :!: :!: :!:
Dajesz ten swój ajerkoniaczek....brudzia wypijemy.... :lol: :lol: :lol: