Hmm ... wróciłam ... a tu pusto ... wyraźnie widać że jest weekend :lol:
Wersja do druku
Hmm ... wróciłam ... a tu pusto ... wyraźnie widać że jest weekend :lol:
Czyżbym odzyskała honorową funkcję weekendowej podciągaczki :wink: :?:
Będę zaglądać ...
Witam :-)
to teraz ja podciągam ;-)
Jestem chora :-( Wczoraj na to konto mąż mnie nakarmił 1800 kcal :-)
Jestem potwornie osłabiona , zaczyna boleć mnie gardło, a co najgorsze chyba zapelenie spojówek się szykuje :-( Dlatego juz wczoraj nie zagladałam do komputera. Teraz jeszcze mąż śpi , to szybko klikam :-) bo jakby widział , zaraz by mi kazał się off-line zrobic :-(
Dziś idę do teścia do szpitala :-( Nie cierpię szpitali ...
ja chcę już mieć psiula ... chciałabym miec pewność, że ta kobieta go dla nas zatrzyma ... nie mogę się napatrzeć na jego zdjęcia ;-) ależ ja dziecinna jestem ... oj ...
( zupełnie nieracjonalna pod tym względem ;-) a tak ogólnie to życiowo przeginam w drugą stronę i staram się nie reagować zbyt emocjonalnie )
Zmykam :-) pić kawkę i się kurowac.
Witajcie i zacznę może od tego przepisu:
Przepis na zdrowe i smaczne ciasto:
(szklanka = 250 ml, wszytskie wyliczenia dla składników amerykańskich, ale podaje kaloryczność każdego, żeby w razie czego wiadomo było, co zastąpić)
1 1/2 szkl. maślanki (180 kcal)
1 szkl. płatków owsianych, normalnych, nie błyskawicznych (300 kcal)
1 szkl. mąki pszennej razowej (360 kcal)
1/2 szkl. otrębów pszennych lub owsianych (150 kcal, co prawda Gagaa pisała, że się nie wchłaniają i nie trzeba liczyć, ale policzyłam według tego, co napisali na pudełku, bo lepiej policzyć za dużo, niż za mało)
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżeczka sody oczyszczonej
3/4 szkl. posiekanych na małe kawałki suszonych śliwek (360 kcal), można też dodać rodzynki, ale ja nie dodawałam
ok 100g niesłodzonego musu jabłkowego (45 kcal)
cynamon
2 łyżki miodu (240 kcal, można nie dodawać)
1. W misce mieszamy maślankę i płatki owsiane i zostawiamy na chwilę, żeby namiękły.
2. Dodajemy suszone owoce.
3. Dodajemy pozostałe składniki i dobrze mieszamy. Mus jabłkowy dodajemy na końcu.
4. Przekładamy łyżką do foremki keksowej (najlepiej siknąć wcześniej sprayem, żeby się nie przylepiało), posypujemy odrobiną płatków owsianych i ZOSTAWIAMY NA 20 MINUT, żeby wyrosło (napisane w przepisie drukowanymi literami, czyli chyba ważne).
5. Nagrzewamy piekarnik do temperatury 180 stopni Celsjusza, pieczemy przez 1 h - 1 h 10 min., w zależności od piekarnika.
Całość ma 1635 kcal, ja moje podzieliłam na 18 kawałków o grubości 1 cm, wyszło mi 91 kcal na kawałek
Ciasto ma właściwości odchudzające, bo po wrzuceniu w siebie w Święto Dziękczynienia (zdjęcia u mnie na wątku) ok. 1500-1600 kcal, w tym 3 kawałki rzeczonego ciasta, zważyłam się rano, bez żadnego wcześniejszego siadania na tron, czyli z zawartością Thanksgivingowego obiadu w jelitach... i było tyle samo, co dzień wcześniej :)
Dziękuję za zdjęcia Zuzanki, Blanki, Sekretareczki i Abuty (bo za wcześniejsze już chyba podziękowałam). O rany, ten wątek pełen jest naprawdę ślicznych dziewczyn!! Pies Sekretareczki wygląda jak duża, kochana zabawka, mam ochotę przytulić. Abutko, jak Tobie (porównując te 2 zdjęcia) ślicznie buzia zeszczuplała!!! Masz zupełnie inny owal twarzy. Zdjęć Kasi nie dostałam, a prosze o nie ładnie: 3skell@gmail.com
Blanka - Mam nadzieję, że z Małą to nic poważnego. Ale na pewno nie było to dla niej przyjemne przeżycie i taki na przykład piesio na urodziny sprawi, że o tym przeżyciu zapomni :) Czarne podobają mi się bardziej, a jeśli chodzi o płeć, to porównania nie mam, bo suni nigdy nie miałam, ale przez 16 lat miałam psa (kundelka) i był super, gdybym teraz miała wybierać, to chyba też wybrałabym faceta.
Moniko - Baw się wspaniale i oczaruj wszystkich swoim śpiewem :)
Ściskam Was wszystkie :)
Weekendowo podciągam :lol:
Przepis na ciasto - zamierzam wypróbować . Ale za dwa tygodnie :lol: Jak waga ruszy - to w nagrodę , jak nie ruszy to na pocieszenie :lol:
Coś w tym jest - to mój magiczny punkt - tyle ważyłam we wczesnej młodości - i bardzo ciężko mi było tę wagę zmiejszyć . Pomiędzy ciążami też mi się ładnie stabilizowała w tymże samym miejscu . Podobno bardzo trudno obniżyć sobie ten punkt , który organizm uważa za właściwą wagę. Natomiast zdecydowanie lepiej się czuję jak ważę jeszcze o te 8 kg mniej ... więc nie zamierzam się na razie poddać :evil:
Pożyjemy - zobaczymy ...
Triskell - dzięki za komplement - rzeczywiście z twarzy mi wizualnie najwięcej zeszło :lol:
Dziękuję za zdjecia . Widziałam też te ostatnie na Twoim wątku ... Jak , jak Ty to robisz ? Ja ważę odrobinę mniej - a wyglądam na znacznie większą ? To już taka organiczna przypadłość :lol:
Abutko, wcale nie wyglądasz na wiekszą. Mnie też czasem mój brzuchol wydaje się olbrzymi, ale to dlatego, że patrzę na niego z góry, pod innym kątem :) A poza tym u siebie zawsze się patrzy bardziej krytycznie :) A "magiczny punkt" przetrzymasz i zwyciężysz, ja mój (72 kg) przetrzymałam, to i Tobie się uda :)
A ja wstałam o barbarzyńskiej 6.30, po półtorej godzinki snu... i pyszczek mi się śmieje, bo jadę na jogę :)
Cczesc dziewczyny, w piatek nie zaglaalam, ale juz sie chwale :roll: :roll: 0,5 kg w dol, ale suwaka zmienie jak bedzie okragla cyferka :wink: :wink: :wink: :wink:
Dziesiaj telefonowalam z Monisia, dojechala cala i zdrowa. Spotykamy sie jak nic w nastepny piatek i zdjecia przesylam jak tylko zrobie :wink: :wink: :wink: Juz sie ciesze :D :D :D :D :D :
Nasza Monisia ma bardzo sympatyczny glosik, bardzo podobny do Baski i wcale sie nie dziwie ze ma zdolnosci do spiewania :D :D :D :D
Kochane a teraz nie wiem jak dla Was ale dla mnie jest to poniekad zla wiadomosc, od poniedzialku nie mam kompa i niestety nie wiem na jak dlugo, takze , jezeli jutro tu nie wpadne bede sie kontaktowac tel z Baska i do poczytania az bedzie komp na chodzie :roll: :roll: :roll: :( :( :(
Maggy - to jest definitywnie zła wiadomość :cry:
Kto mnie będzie kawą budził ?
Trzymam kciuki za szybki powrót ... i za spotkanie z Moniką . Proszę o relację ze spotkania i zdjęcia :!: :!: :!:
Maggy, gratuluję spadku wagi i przesyłam dużo zdrowia dla komputerka, zebyś szybko mogła do nas wrócić. No i oczywiście udanego spotkanka życzę.
U mnie dziś dzień zaczął się pracowicie od wstania o 6.30, pojechania na jogę, aerobik wodny, saune i jacuzzi, powrotu rowerem do domu, a potem... walnięcia się spać na 4 godziny, bo miałam za sobą tylko 1,5 h snu i padałam na pyszczek, a ten ciepły mąż tak jakoś kusząco wyglądał, tylko się przytulić. :)
Ściskam Was wszystkie :)
Witam :-)
niedzielnie podciągam i zmykam do łóżka. Dziś zasnęłam o 5-tej nad ranem :-(
Żle się czułam ... nie mogłam zasnąć :-(
ech ...