Wczoraj zle sie zaczelo ale skonczylo dobrze![]()
Na silowni mialam takiego powera ze moglabym cwiczyc i cwiczyc, niestety zamykali. I tak jednak udalo mi sie zmiescic w 90min 50min na orbitreku, co prawda w dwoch turach, ale zawsze!!! Potem w domu zjadlam jablko (duze) i krazek ryzowy z paprykarzem sojowym. Ukochany jogurt z musli postanowilam jesc rano na sniadanie i chyba ten pomysl pomogl mi zwalczyc wieczorne lakomstwo. Noc minela spokojnie, Mlody chyba juz wychodzi z kataru, sam fakt kupna cudu homo/niewiadomo podzialal (zapomnialam mu podac
). Przezylam z nim wczoraj chwile grozy, najpierw z uporem lepszej sprawy staral sie wypic zmywacz do paznokci?! a potem tak przemyslnie schowal zakretke buteleczki ze chcialam z nim jechac na pogotowie bo myslalam ze polknol. Znalazla sie jednak.
Rano waga pokazala moja wymarzona cyfre 66 (oczywiscie z DUZYM ogonkiem) ale suwaczka jeszcze nie zmienie. Jutro zrobie oficjalne wazenie i postanawiam ze wazyc sie bede w piatki i w piatki bede zmieniac suwaczka. Tajne bractwo krasnoludkow schowalo mi gdzies centymetr i bardzo mi go brakuje. Wydaje mi sie ze schudly mi uda i nie moge tego sprawdzic![]()
Pepol nadal jest Pepolem, chyba strasznie urazilam meska dume bo wyniosl sie ze spaniem do innego pokoju. Jego strata, moj zysk, cale lozko mam dla siebie a i mlody lepiej spi bo go nie ciagnie do taty![]()
Zakładki