-
GRATULUJE SZEFLERA :!: :!: :!:
ja ćwicze silną wole i nie wchodze na wage :wink: dzisiaj bedzie cały dzień u mnie Przyjaciółka i zobaczy moje jedzenie :shock: :P ta to by chciała żebym z tej dietki zrezygnowała, ale nie dam się :twisted: najciekawsza bedzie kolacja :P bo ja wtedy najmniej jem, a ona by mi zrobiła kolacje jak obiad :shock: :D napisze wieczorkiem..trzymaj się Szeflerko i nie zaprzepaść tego sukcesu, bo go szkoda :wink:
-
Dzisiaj pochłonęłam 897 :) W tym wliczone jest już piwo, które teraz popijam... Ale już się tłumaczę - właśnie wróciłam z basenu :lol: . Hurra! Znowu byłam na basenie :lol:
Najgorsze będzie jutro i poniedziałek, bo znowu wyjeżdżam i podobnie jak u Ciebie Kasiek, też będzie wokół mnie trochę osób, które będą mnie zachęcały, żebym coś zjadła, np. ciasto. Ale spróbuję też się nie dać :wink:
Walczymy :!: Ktosiula, Ciebie też ta walka dotyczy, bo pewnie też masz tam ciężko :wink: Telepatycznie trzymam kciuki :)
Miłego wieczorku :)
-
o rany to był męczący dzień :D co wyszłyśmy na dwór, to zaczęło padać :P
z jedzonkiem nie było tak źle..limit może być leciutko przekroczony, ale niewiele :D za to jutro bede już mieć spokój i bede sobie siedziała tylko z siostrą w domu, więc kusić mnie nic nie będzie :wink:
Szeflera nie daj się tam..trzymam za Ciebie kciuki :D ...za Ciebie Ktosiu też :wink:
-
Dzisiaj waga wahała się między 50,5 a 50 :lol: Więc coś tam ruszyło... Mam nadzieję, że dzisiaj wytrzymam :roll:
papapa
-
nio gratuluje Szeflera :D ja coś zaczynam nie bardzo czuc moją diete :( mimo, ze z wyliczeń wychodzi, ze nie przekraczam 1000 to i tak mam wrażenie jakbym jadła normalnie :? mam nadzieje, że mi to szybko minie, bo w takich momentach łatwo o poddanie się :(
-
WITAM :D :!:
Powróciłam. Troszeczke wcześniej niż myslalam, ale to chyba nawet lepiej. Czas na spowiedz :wink:
Nie korzystałam z baseniku, bo... pogoda była typowo barowa, ziiimno..rano zimno, po poludniu zimno, wieczorem jeszcze zimniej, w nocy lodowato. ALe jakoś dałam radę. Jak wyszło słoneczko to ćwiczyłam (tylko 2 razy :( ale to tez cos) i dużo spacerowałam. Dzięki pogodzie nauczyłam się grać w tysiąca :twisted: a co do dietki - troche pofolgowałam. Zgubiło mnie tam podjadanie - moja miłośc wcina ciasto, to ja - "daj gryza", lezy czekolada, to ja - "a wezme sobie kawałeczek", ale nie było najgorzej. Z powodu zimna nie piłam też dużo wody, a raczej piłam jej malutko bo mi sie nie chciało jak ciągle zmarznięta byłam. Starałam się nadrabiać zieloną herbatką ( z opuncją figową - polecam :!: przestawiłam się na nią z czerwonej) Przyznaje się bez bicia, że mogło być lepiej, ale już wrociłam i biore się ostro za siebie. Nie tracę zapału, mam nadzieję, że nic mi nie przybyło. Ważenie w sobote, kusi mnie,żeby zrobić to jutro rano, ale wytrzymam. Mam nadzieję,że będzie chociaż 50, trzymajcie kciuki.
Ciesze się,ze sumiennie pisalyscie co u Was. Szeflerka gratuluje połoweczki kilograma a za Ciebie Kasiu zaciskam kciuki. Trzymaj się dzielnie, a waga napewno drgnie - wiesz o tym.
Czekam z niecierpliwością na Wasze posty, pozdrowionka!
-
Cześć Ktosiu:* :D ciesze się, że wróciłaś do nas :D ja staram się trzymać dietki chociaz było tak jak u Ciebie, a tego nie zaszkodzi, a pozwole sobie raz na to :? teraz własnie walcze z tym :x mój apetyt na słodkie powrócił i cięzko jest :(
ale ciesze się, że za niedługo zaczynamy aerobik i moze wtedy bedzie mi jeszcze łatwiej :D
-
Tia, wiem co czujesz. Cały czas mnie ciągnie do słodkości, ale nie dam się. I Ty tez nie. Przecież tyle już za nami, nie wolno nam tego zmarnować.
Aerobik – razem z nim zaczyna się szkoła, ehh...matura wzywa (pocieszam się studniówką – trzeba będzie wyglądać olśniewająco ;) ) We wrześniu będę chodziła z Tobą do kany 2 razy w tyg, ale już od pażdziernika tylko we czwartki. Poniedziałek odpada bo będzie mi kolidowało z angielskim. W tym roku biorę się w garść i pokaże co potrafię, a potrafię... :D Koniec z błogim lenistwem, mnóstwo zajęć i zaangażowanie nie dadzą mi myślec o grzechach dietetycznych. Napięty plan działania pozwoli mi na boskie świadectwo, wspaniałą mature i cudowne ciałko :P ot, takie sobie postanowienia :lol:
:twisted: :twisted: :twisted:
Kasiu jakie to studia Ci się marzą ? Trzymam kciuki, dostaniesz się :wink:
-
Witam i ja!
Ktosiula, nie było tak źle, bo dobrze, że wyćwiczyłaś te podjadania, 2 razy dziennie to przecież sporo:-)
Teraz parę słów o mnie. W niedzielę rano wyjechałam i miałam tam najpierw grilka u przyszłej teściowej, potem imprezkę u znajomych. I wiecie co - NIC nie ruszyłam ze stołu, ani grama :lol: Zabrałam ze sobą jogurty light i otręby i jadłam swoje żarcie i pomidorki. Tylko na każdej z nich wypiłam po piwku (czyli w sumie 2). No ale piwko sączyć już musiałam, bo by mnie tam zagadali na śmierć, a i tak każdy mi co chwilkę coś proponował :P Ale ja twardo odmawiałam :)
A w niedzielę były urodziny pewnej sześciolatki z rodziny, z przewagą słodkości - tort, ciasto, babeczki, kawka itp. Nie zjadłam ani odrobiny :!: A wieczorem pojechaliśmy jeszcze na basen i spaliłam wszystko!
Dzisiaj rano na wadze okrągłe 50 kg :!: :lol: (Zaraz zmieniam tickera)
I będę trzymać kciuki za maturę i te studia :) Widzę, że starocie ze mnie, bo ja mam jedno i drugie już za sobą :P . Niby starocie, ale przynajmniej nie grubiejące tylko chudnące :lol:
Miłego dnia :D Mój zaczął się wspaniale!
-
Szeflera moje GRATULACJE :!: :!: :!:
oby tak dalej a cel osiągniesz niebawem :wink:
Ktosiu. matury się nie bój, bo przeżyłam ją i zapewniam Cię, że nie taki diabeł straszny :wink: a studiówka to na serio super wieczorek :lol: tylko szkoda, że tak szybko zleciał :( ja wspominam swoją studniówke miło, a jeszcze wtedy byłam na niej szczuplejsza, to już w ogóle :D teraz chociaz tyle, że nie mam żadnej presji na sobie, ze jakieś wesele czy coś :wink: chudne, bo chce :D