cholera jasna choleeeraaa nie mam siły Jasiek się chyba odchudza- od 11.00 zdołałam mu wcisnąć 20g mleka. Jak tylko chcę mu dać butelkę drze papę i się wierci. Jakby go coś bolało przy jedzeniu, patrzyłam może czy to nie uszy ale chyba nie, jamę ustną też ma czystą, bez pleśniawek. Sebastian nie zdążył odrobić wszystkich lekcji, ma skończyć jutro o 6.00 rano. Ja jutro jadę na ważną rozmowę w sprawie pracy. Jestem wściekła na mojego męża. Bo kazał mi zapytać jego siostrę czy zostanie nam w domu z Jasiem, a ja nie chcę, bo jej nie ufam i nie można na niej polegać. Kazał mi dlatego, że zawsze one z mamusią mojego męża muszą być najważniejsze na wsi. Poobrażałyby się. Dziecko nie jest ważniejsze, ważniejsze żeby się Marlenka i mamusia nie pogniewała. Ale jestem wściekła. Przez te małpy porozstawiałam dzisiaj moje dzieci po kątach i miałam ochotę Jasia zbić po dupie. Jestem tchórzem beznadziejnym, zamiast się postawić tamtym larwom to wyżywam się na dzieciach Nie, nie jadałam dzisiaj za wiele. Bo nie miałam kiedy i nie miałam ochoty. Co za dzień.