obyś miała rację :D chcę tryskać energią i być szczuplejsza - to drugie jak zawsze będzie gwarantem pierwszego ;)Cytat:
Zamieszczone przez mocca88
a ty nie od poniedziałku tylko od dzisiaj/od niedzieli do boju, o! :D
Wersja do druku
obyś miała rację :D chcę tryskać energią i być szczuplejsza - to drugie jak zawsze będzie gwarantem pierwszego ;)Cytat:
Zamieszczone przez mocca88
a ty nie od poniedziałku tylko od dzisiaj/od niedzieli do boju, o! :D
Moccuś , dość dołków.. zaczynamy odchudzanie :) Ja to wiem, ze najlepiej nie planować odchudzania, tylko zaczać od "juz". Zawsze jak planowałam, to niestety na planach sie konczyło... Odchudzanie do ślubu planowałam na 3 miesiace przed nim... no i co , 1,5 przed powiedziałam dosc i to wcale nie 1 stycznia tylko 6 i dzis mijaja dwa tygodnie. Moze efektow kolosalnych nie ma, ale moje samopoczucie jest duuuzo duuuzo lepsze... Takze Moccuś prosze Cie, nie odkladaj do poniedziałku.. nie jedz dzisiaj kolacji pij wode.. i juz bedziesz miała przygotowanie.
Na brzusio polecam 6 weidera ja dzisiaj chyba juz mam 10 dzien. Zawsze bałam sie za nia zabrac , bo tak rozne opinie słyszałam ze ludzie nie daja rady itd ale powiem Ci , ze jak sie uprzesz to wszytko mozna, a efekty daje :) JAco prawda mam za duzo tłuszczyku na brzuszku... ale... ale czuje ze cos zaczyna sie dziać :)
Dietke mam tez taka dziwna jak Ty planujesz... bo ani to SB, ani tysiac kalori, choc to byla moja wyjsciowa dieta... a teraz poprostu sttronie od weglowodanow, stram sie jakos zdrowiej odzywiac, nie jem kolacji... mam tylko w tym jedna wade od czasu do czasu pozwalam sobie na cole light. Niezdrowe to paskudztwo i chemicznie obrzydliwe, ale postanowiłam sie az tak wszytkiego nie pozbywac... nie słodze herbaty, unikam słodzonych jogutow itd. to chociaz raz na jakis czas coli sie napije :)
Odkladanie dietki na pozniej nic nie da... wiesz ja chciałam odkladac wszytko na "po sesji" bo teraz naprawde nie mam czasu na nic, bo stwierdziłam, ze i tak nic nie schudne do slubu przez ten miesiac.. i tu sie grbo myliłam.. brzuszek troche chudszy, lepsze samopoczucie i w ogole fajnie :)
A co do studniowki swoja tak srednio wspominam, niestety poklocilam sie na niej z moim jeszcze bylym chlopakiem malo tanczylam... jakos tak nie wiem , nie udała mi sie....
Wiesz mowisz, ze jeszcze jedna studniowke bys chciała... pomysl na studiach tez sa bale, albo polowinki jesli jestes na studiach magisterskich, albo bal koncowy :) ja tam czekam na bal licencjacki i juz oczami wyobrazni widze jak sie bawie :) nio i jak wygladam :lol:
Moccuś główka do góry i walczymy:)
Bede wpadac i patrzec jak rezultaty...
Ja podejrzewam ze mamy podobna wage, sadzac po ubraniach... bynajmniej wyjsciowa, moze juz cos tam mi ubyło, bo sa ciut mniej ciasne, ale co tam :)
A jak chcesz brzuszek odslonic to tylko 6w :)
Powodzenia, trzymam kciuki, a Ty mnie nie zawiedz:)
http://www.agrafka.friko.pl/obraz/biedronka.gif
Nathka, Mamimi :***
Oj, nie wiem od czego zacząć.
Się porobiło... Źle, źle, źleeeee....
Chciałabym pisać na ten temat, ale to nie jest dobry pomysł.
A pogadać nie mogę, bo nie ma chyba takiej osoby. No, niby jest, ale to w pewnym sensie o nią chodzi...
Nie ważne.
Jest mi źle, smutno, samotnie... I wstyd.
Jednak optymistyczniej na to patrząc, co nas nie zabije, to nas wzmocni... :roll:
Czuję się w pewnym sesnie silniejsza, czuję się o pewne doświadczenie mądrzejsza. Chyba to właśnie nasze błędy uczą nas najbardziej.
Czegoś się nauczyłam...
:oops: :oops:
Ehhh. Jak dobrze. Nikt nie poucza, nikt nie zadaje pytań... :wink: O to chyba chodzi. Bo przecież sama najlepiej już wiem co i jak robić, czego unikać i w ogóle... No, teraz już wiem...
Wiem, że to brzmi jak bełkot jakiś niezrozumiały...
Ale nie zawsze przecież wszystko musi być jasno powiedziane...
:roll: :roll: :roll:
Właśnie... za każdym razem trzeba się podnieść i iść dalej. Aż w końcu się uda.Cytat:
Jednak optymistyczniej na to patrząc, co nas nie zabije, to nas wzmocni...
I do tej wiosny schudniemy! :twisted: Na zakończeniu roku będziemy laseczki :roll:
Ja moje SB spieprzyłam i teraz zaczynam od nowa pierwszą faze :roll:
Nicka też zmieniłam. Ale chyba się domyśliłaś, że tu 'mada88' :wink:
Jeszcze dziś, jutro i feriee... :) Także będzie dużo czasu na dietowanie. Obu tylko z nudów nie zacząc jeśc :evil:
A w ogóle ... Ty masz kolczyk w pępku czy zamierzasz zrobić?
Wracaj do nas i nie smutamy!
Buźka ;*
Tylko się nie złam na tej głodówce.
Ja wiem jak to u mnie jest,zawsze jak zjem jedno to potem lawina.
Od soboty SB to w sumie razem pociągniemy. Tylko dwa dni różnicy będą. :)
A jak to z kolczykiem jest, jakbyś teraz ściągneła to ta dziura się zrośnie? Czy tak do końca życia?
No dobra. Miałam nie pisać, bo po co, tak mi ostatnio z niczym nie idzie i w ogóle...
Ale jakoś tak w jednej chwili mnie natchnęło... Dam radę. Wytrwam. Schudnę.
Plan jest następujący:
jutro: głodóweczka. Woda i zielona herbata. To nic, że na obiad będzie bigos. Wykażę się silną wolą i nie zjem.
od soboty: SB+owoce, do 2 dziennie. Max. 1000kcal.
I tak: jeżeli schrzanię najbliższe 3 dni, kończę z tym wszystkim.
To ma być przede wszystkim próba charakteru. Ja muszę sobie w końcu udowodnić, że mam nad jedzeniem kontrolę. Ja już nie mogę czuć się zniewolona przez nie. Nie oszukujmy się, tak właśnie jest. Zdaję sobie już z tego sprawę. Wiem, że to jest porąbane, że to choroba.
Ja po prostu muszę od podstaw nauczyć się jeść. Zdrowo i rozsądnie. Ale przede wszystkim muszę nauczyć się tego w psychice, a fakt jest taki, że mi ostatnio nawala. Nie ma co dłużej ściemniać.
Tak więc zaglądam na forum w niedzielę i piszę szczerze: dałam radę czy spieprzyłam.
Nie zakładam od razu spektakularnego sukcesu. To ma być po prostu zmiana na lepsze. Co odbije się na wadze. Mam walczyć a nie dać za wygraną na początku.
Chcę zmienić to wszystko, przez co obecnie czuję się tak jak się czuję.
Chcę wytrwale dążyć do wyznaczonych celów, chcę nad sobą pracować, chcę patrzyć, że ta praca popłaca, że są efekty.
Z wagą walczę kilkanaście miesięcy. Tym razem chcę się z nią uporać na dobre.
Tak więc okaże się na ile rzeczywiście chcieć znaczy móc. Do kiedy mi tego chcieć wystarczy.
Jeżeli następna notka będzie jednak pozytywna, napiszę coś więcej.
Póki co pozdrawiam :***
PS: Mada, z tym kolczykiem to tak jak z uszami. Czasem ściągam nawet na 2 tygodnie, nie zarasta. No, chyba, że na dłużej. Ale nie chcę, żeby zarosła, mam sentyment do niej :wink: No i ciągle wierzę, że latem będzie łądną ozdobą jeszcze łądniejszego brzucha :lol:
Trzymam kciuki ...
Jak jutrzejszą głodówkę przetrwasz... to już wszystko dasz radę.
Tylko się nie załamuj jak to nie wyjdzie, bo wszystko trzeba powoli.
Nie wiem jak było u Ciebie te kilka dni, ale jeżeli jadłaś w ogóle nie dietetycznie i nie w limicie to teraz tak trudno będzie na głodówkę od razu.
Żołądek i psychika muszą się przyzwyczaić.
Nawet jakbyś jutro nie dała rady na głodówce (tfu, tfu) i zjadła ten bigos to trzymaj się i nie jedz więcej. Bigos na dzień to i tak niewiele.
A tak z rozpędu na głodówkę przejść to wyzwanie.
No i wiadomo, że jak się czymś zajmie to lepiej się odchudzać.
Ale Ty to wszystko wiesz :roll:
Czekam na relacje z Niedzieli :*
Na wcześniejszą także, jeśli zmienisz zdanie.
Uch...no pomimo, że akurat głodówek nie pochwalam - szczęścia tobie, może właśnie to będzie ten jeden raz od kiedy zacznie się potem całe to już zdrowe odchudzanie :wink: ? Mocca, spokojnej głowy tobie w tym wszystm i silnej woli. W oczekiwaniu na pozytywny wpis :D
Moccuś witaj !
To ja mamimi, boojka, czy jak wolisz amy86, moje wszytkie wcielenia sie skumulowały i powróciłam do korzeni :) eh ja w Ciebiewierze ze dasz rade :) nio bo z kim ja bede walczyc z ta paskudna sieemdziesiatka??? wracaj z optymizmem:)
i jak? ruszyłaś z SB? wiesz, że jeśli nie, to nie szkodzi, najważniejsze żeby się nie objadać. ja przez odreagowywanie niepowodzeń znów jestem kilogram na +. całe 74 kg :/. ale jutro zaczynam, nie ma mocnych. założyłam nowy wątek, zrobiłam nowe założenia i nie dam się sobie samej zajeść na śmierć, o nie! tak więc i ty wracaj na forum i działajmy :D pozdrawiam cię serdecznie :*