Lada się obejrzysz a będzie już dwudziesty i będzie dobrze! :)
Ja zdaję tylko biologie, podstawę :roll:
No coż, nie mam jakiś super ambicji :P
Padam na twarz, więc uciekam spać.
Dobranoc :)
Wersja do druku
Lada się obejrzysz a będzie już dwudziesty i będzie dobrze! :)
Ja zdaję tylko biologie, podstawę :roll:
No coż, nie mam jakiś super ambicji :P
Padam na twarz, więc uciekam spać.
Dobranoc :)
Dziwny dzien dzisiaj :roll:
Od rana w ruchu. Zakupy, torta musialm mamie zamowic, bo 40stka za kilka dni.. No i basen!! Fajnie bylo, choc z moja kondycja nie najlepiejdelikatnie mowiac... Boze, gdzie sie podzialo to aktywne, wysportowane dziecko, co potrafilo 20 basenow przeplynac bez zatrzymania... :lol: Ale nic to, jeszcze wroce do formy!! :twisted:
Bo mam zamiar wykorzystac te ferie i plywac ile sie da, skoro czasu tyle, a bilet po znizce 2,5 zl za 45 minut, wiec taniutko. Az wstd nie isc, tym bardziej, ze mam tam 10-15 minut z domu... :wink:
Pod wzgledem nauki dzien zawalony, w ogole nie zajrzalam do ksiazek. Dzis mialam powtorzyc wszystkie panstwa i stolice swiata :) Hehe.. Tak wiec odpuszcze sobie tv wieczorem i poucze sie troche dla lepszego samopoczucia :wink: :roll:
Z dieta szlo bardzo dobrze. Serek wiejski, dwa jajka ze szczypiorkiem, potem twarog ze szczypiorkiem :wink: , zielona herbata... i pączek :oops: Pycha byl... No i na pączku koniec. Ale będę pamiętac o nim jutro na basenie :wink: Spale co do kcal :wink:
Tak w ogole to wszystko ok. Chociaz martwie sie troche szkola... Ehhh, mam nadzieje, ze jakos sie ulozy.
Boojka- tez najbardziej lubie ogorkowa i pieczarkowa zupe. Inne mogly by nie istniec :wink:
Senioritta- ja strasznie zaluje, ze nie zdaje biologii. No ale trudno. W sumie nic straconego. A gdzie sie po LO wybierasz??
Pozdrawiam i zycze milego wieczoru :**
Moccus moze musimy sobie dietke zlozona tylko zupek zastosowac :) hehe wiesz co smiech smiechem ale mysle zeby poskutkowała, pod warunkiem ze nie byłaby na tłustym miesie tylko na kostce rosołowej i bez smietany tylko z chudym jogurcikiem naturalnym :) jak wymyslisz jeszcze jak wyeliminowac te weglowodanowe ziemniaki z zupy nie zmieniajac jej pysznego smaku to normlanie sobie taka dietke zafunduje :)
Kurcze zazdroszcze Ci basenu ... jatu na studiach nie mam za bardzo jak chodzic bo tu aki basen jeden , ze trzeba sie z tygodniowym wyprzedzeniem zapisywc( ja chce do domu!!!!) a nauka sie nie przejmuj , ja zdawłam gegre i co .. tyle co ja sie uczylam to phiii i do dzis nie znam wszytkich stolic panstw i zyje i mam maturke :) bedzie dobrze :) nowa matura jest na myslenie.. i to prawda, nawet bez wiedzy ale z glowa na karku mozna ja zdac :)
ojojoj ja dzisiaj mam jakies popedy i za bardzo sie rozpisuje :)
buuuziaczki :*
Heh... myślę o dietetyce.
Tylko tak troche ... trzeba zrzucić, bo absurdalne samemu być grubym i chcieć pomagać innym. :roll:
Tez tak jak Ciebie łapią mnie myśli, ze się nie ułoży. Nie tyle ze szkołą co z maturą.
Że nie zdam na tyle na ile bym chciała.
A nie wiem jak to jest z poprawianiem. Czy wszysko można...
No i jeśli by czekał mnie rok przerwy między liceum a studiami to zawsze można popracować i kaskę załapać :roll:
Także nie ma tego złego...
Chciałam jeszcze dodać, że ładnie Ci poszło. Nawet z tym pączkiem.
Jeśli był zwykły bez czekolady, orzechów itp. to 350kcal.
A tyle zapewne spaliłaś na basenie :)
O Jezuuu, ja się do ciebie przeprowadzam - 2,5zł na 45minut i kwadransik drogi :shock: :shock: :shock: . U mnie w domu to godzinka marszu, basen długości 15m, drogi jak chol... . Co prawda kiedy jestem na akademiku to ma możliwość korzystania z miejskiego 50metrowego basenu, ale zazwyczaj tam jest jak w puszcze sardynek, bo to a akwabele trenują na połowie a to nurkowie, zawodowi pływacy, grupa kanoistów :evil: ...
Z nauką jak tak jeden dzień nie wyszło to jeszcze w porzo, czasami po prostu zdarza się taki niewyraźny dzień :wink: .
Pozdro Mokuś i pływaj, pływaj, pływaj...możesz nawet za mnie :P .
Ale jestem zmęczona pobasenowo :)
Uwielbiam to :) Choć kondycja mnie przeraża. Po pierwszych dwóch przepłyniętych długościach basenu dostałam zadyszki :oops: Ogólnie przepłynęłam 12.
Ale będzie lepiej.
A tak w ogóle to jest taaaaki ratownik, że masakra.. :twisted: :D Fajny.
A mi tak wstyd za siebie, bo jak ja wyglądam... Taki pływający XXXXXXXXL, Bozeee...
Mimo to mam motywację i samą mnie niesie na ten basen.
Gorzej z motywają do diety. No, w każdym razie dobre i to, że jak się już na coś niedozwolonego skuszę to na tym kończę, a nie tak jak jeszcze niedawno jem bez opamiętania, bo i tak zawaliłam, więc co za różnica.
Ale ogólnie to jestem raczej nastawiona coraz bardziej pesymistycznie.
Je nigdy nie schudnę, nigdy.
Czy da się schudnąć tyyyle??!!!
Kurcze, jak widzę swój spasiony brzuch, w nic nie wierzę. Wydaje mi się, że nie ma takiej diety, nie ma takich ćwiczeń, dzięki którym mogłabym się tego wszystkiego pozbyć.
Próbóję odganiać te wątpliwości, no ale różnie bywa.
Mimo to walczę jako tako...
Pozdrawiam i miłego weekendu życzę!!! :)
Samo to, że kończysz na jednym grzeszku to dużo!
Od tego się zaczyna, już niedlugo nie będzie Cie nawet kusić na nic nadprogramowego.
A myślenie trudno przezwyciężyć. Sama wczoraj pod wieczór miałam schize, taki dołek, że nawet jak schudne to będzie beznadziejnie, że to nic nie zmieni.
I w takich momentach mam ochotę iść do lodówki i jeść, jeść, jeść.
Trzeba to przetrzymać. No i kurcze nie ma złotego środka ...
Ja żuje gumy i biję się z myślami.
Ratownik ... hmm :roll:
Ale wstyd!!!
Staję na wagę i szok!! Dalej 70 i to bardziej "w górę" niż "w dół" :oops: :evil:
Jak tu się nie zniechęcać, jak się nie wkurzać??!!
No fakt, święta nie jestem, parę grzechów na sumieniu mam...
Tak więc postanawiam sobie, że od dzisiaj na wagę nie wejdę, dopóki nie zauważę wyraźnej zmiany po ciuchach. Nie ma co się dołować.
Mój tata dziś się ważył i przez tydzień zrzucił 3 kg.
Wrrr, a ja tak się staram, węgli nie jem... A on je wszystko, ale mniej. Fakt, to jego pierwsza "dieta" w życiu...
Ale z drugiej strony mnie to motywuje... Skoro On może, mogę i ja.
Mama wczoraj śmiała się z ciotki, która mówi, że tak przytyła, 70 kg waży...
Grrrrrrr... I matka mówi: Boże, ale przytyła...
Fakt, nie wie ile ja ważę. Jak dla niej to stanęłam na jakiś 65 kg...
To mnie wczoraj dobiło... Nie wiedziałam czy płakać czy śmiać się z tego wszystkiego, ze swojej głupoty i słabości... :roll:
A mama ma jutro urodziny :roll: I pycha tort będzie... Jeeeeeezuuuu.
A ja mam cholerny deficyt na słodkie... :x
Uuu... ciężko będzie :roll:
Ja wczoraj przetrzymałam rodzinny zjazd bez grzeszków, ale łatwo nie było.
Albo nie jedz w ogóle, albo wlicz w limit. Zresztą Ty to wiesz :P
Ja będe trzymać kciuki.
Waga, no cóż... z dietką się rozkręcasz.
Z czasem będzie mniej grzeszków ... i KILOGRAMÓW :twisted:
A z tatą zrób sobie wyścigi :wink:
Moccuś nie łam się... jesli ćwiczysz, jesli nie jesz wegli.. to predzej czy pozniej waga zacznie spadac...ja robie tak samo. Wiesz fakt faktem wymeczylysmy juz nasze organizmy setkami diet... ale logicznie myslac...przeciez w koncu cos musi sie ruszyc, przciez minus 7000kcal to jest jeden kg tłuszczu... Moccuś MUSI!!!! nie ma rady, zgubimy co trzeba. Tylko spokojnie, trzeba sie nie spieszyc nie ma stresowac waga.. bedzie jeszcze lepiej :) beda czay kiedy wyjdziesz sobie w bikini na plaze... a tacy przystojniacy beda sie za Toba ogladac.. choc to nie reguła, bo widzisz ja moze mam wagejak malutki sonik a bede miała wspaniałego wg mnie strasznie przystojnego meza :)Oj mlutka... tato tyle zgubił, to facet... ja juz obserwowoałam osob-mezczyzn i oni faktycznie jakos szybciej chudna, no ale oni najczesniej to wola sie pomeczyc na siłowni niz zrezygnowac z ziemniaczkow z tłusczykiem....
Słuchaj sie mnie, jak sie nie poddamy to zgubimy co trzeba. A przynajmniej bedziemy sie lepiej czuły :)
buziaki :* nie poddawaj sie!