Zawsze przed praca mam pare minut na aklimatyzacje wiec mama chwile zeby popisac moj drogi pamietniku.
Wiec obecnie stan jest taki: szafa pelna ciuchow-i sportowych i sluzbowych a wszystko o numer lub dwa za male.W zwiazku z tym ze obecnie stan mojego portfela z racji inwestycji rodzinnych jest oplakany to postanawiam nic nowego do ubrania sobie nie kupowac. Tym bardziej ze z z szafy sie wylewa. Musze ta szafe uczynic moje glowna motywacja bo mezulek nie widzi problemu w moich faldkach, heh.Ale cos mi sie wydeje ze gdyby widzial problem to lubilabym go mniej niz lubie, bo nie znosze krytyki Zaczelam tak na dobre juz na poczatku sierpnia i efekty juz pomalutku widac!Musze tak dalej trzymac i sie nie poddawac. Szafa czeka!!
Hmm..., jak to milutko wyciagac kolejne ciuszki w ktore sie mieszcze.Jak to milutko wstawac rano i czuc ze brzusio coraz mniej wystajace... Boskie uczucie.Wiec bede to uczucie pielegnowac.