-
mandragora zazdroszczę Ci zapału do ćwiczeń. Ja kiedyś ćwiczyłam tzw.. szóstkę, ale gdy ją skończyłam dość miałam innych ćwiczeń.Teraz czasami jeżdżę na rowerze.
Co do mięsa i wędlin zgadzam się z Tobą , ja szybciej sycę głód nabiałem i owocami.
Unikam też pieczywa chociaż z tym bywa różnie.
Jest mi teraz troszkę ciężko bo mimo diety moja waga uparcie stoi w miejscu.
Pozdrawiam i życzę miłego dnia.
-
Wbrew przypuszczeniom jako bezrobotna wcale nie mam tak wiele czasu na siedzenie na forum
Dziś już za mną kolejna rozmowa kwalifikacyjna, zakończona sławetnym "oddzwonimy"...
Jestem jednak dobrej myśli. I radosna, bo dietka idzie zgodnie z planem.
Wczoraj na śniadanko zjadłam sałatkę jarzynową z sosem vinegret (300 kcal) na obiad makaron z sosem pomidorowym i serem (400 kcal) a na kolację ziemniaczki pieczone z pomidorem, cebulą i płatkami migdałów (300 kcal). Oczywiście niektóre z posiłków mają kilka kcal mnie lub więcej, trudne i szalone byłoby odkrajanie 1/10 kromki chleba byle tylko nie przekroczyć zamierzonej ilości kcal Przyjełam możliwe różnice 5% czyli 50 kcal dziennie.
Wczoraj wieczorem wypiłam też 3 piwka ale tych kalorii nie liczę. Alkohol traktuję jako punkt programu z którego nie zrezygnuję bo lubię i jakieś przyjemności mieć trzeba
Muszę kończyć bo mam gości więc ... do następnego!
Pa!
-
I już jestem wolna więc jeszcze słów kilka o dniu dzisiejszym
Rano na śniadanko wsunęłam maślankę z otrębami jabłkowymi i jabłko (300 kcal) na obiad kawałek tarty z porem (400 kcal) a kolacja jeszcze przede mną ale będzie to sałatka z pomidora, sałaty, rzodkiewki i czerwonej fasoli z sosem vinegret.
Co rano ćwiczę wytrwale a jutro, poza porannym treningiem wieczorem rowerek stacjonarny i stretching.
I jutro znowu piwko z przyjaciółkami... Samo w sobie uważam za niegroźne jeżeli pilnuję diety, niestety strasznie wzmaga apetyt za to tłumi zdrowy rozsądek i łatwiej wtedy skusić się na białą bułę z pasztetem i majonezem o północy... Dlatego dni kiedy wybieram się do pubu są dniami wysokiego ryzyka
Ale trzeba mieć jakieś przyjemności. W końcu zdrowa dieta powinna trwać całe życie a popijanie całe życie wody mineralnej w knajpce czy na imprezie przekracza moje możliwości
Trzymajcie więc jutro wieczorem kciuki!
Wracam do Was w piątkowy poranek!
-
Kciuki trzymam
Boję się ,ze niedługo też mogę mieć też problem z pracą . A myślenie o tym sprawia ,że mam podły nastrój.
Waga nadal stoi w miejscu ale walcze dalej, mój mąż wyjechał więc w domku mam same nisko kaloryczne rzeczy i nimi się raczę /tyle, że bez widocznych efektów/.
Życzę miłego wieczoru
-
mandragora co z Tobą Co z Twoją dietą
WRACAJ
-
Jestem, jestem... dzięki za troskę i wsparcie! To miłe!
Co robiłam przez ten czas chyba mówić nie muszę... głównie jadłam... Wstyd przyznać.
Efekt:
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Czyli jeszcze gorzej niz było... Obiecałam sobie powrót do diety od 1 października bo łatwiej zacząć wraz z nowym miesiącem. Ale to był weekend
Więc od poniedziałku. A tu wczoraj niespodziewane zaproszenie na kolację. A dziś o 13:00 mam rozmowę kawalifikacyjną i z nerwów zjadłam już furę kanapek
Beznadziejnie się z tym czuję...
Nie potrafię dać sobie kopa w tyłek i się zmobilizować znowu. A zresztą jak widać mój zapał jest słomiany...
Ale może od jutra? Tak, na pewno. Tylko co będzie po piątkowych urodzinach przyjaciółki? Może znowu być problem... Trzymajcie kciuki!!!
Do jutra! Pa!
-
Cieszę się , że wróciłaś
Już prawie czternasta godzina mam nadzieję ,że rozmowa wypadła pomyślnie , stres odpuścił i możesz spokojnie zabrać się za dietę.
Głowa do góry a zapał gdy zaczną spadać kilogramy sam się objawi.
Miłego dnia
-
Mandragora!
wróciłąś i to już coś
dasz radę, większość z nas tu zaczyna (ja też i to często ), zajada, później wraca i chudnie
nie dawaj się rozmowom, pracy, braku pracy, itd
tylko walcz o siebie, bo Ci się to należy !
warta jesteś najlepszego i w wyglądzie, i w pracy, i wogóle
pozdrawiam gorąco
-
Jestem, jestem. Tylko z dietą kiepsko. Każdego dnia mówiłam sobie sławetne "od jutra" a następnego ranka nie miałam kompletnie energii do ćwiczeń, ochoty na twarożek tylko chęć klapnięcia z książką i furą kanapek na fotel... Siedzenie w domu i brak pracy mnie dobijają a niestety zawsze szukałam pocieszenia w jedzeniu...
Na szczęście takie chandrowe nastroje są okresowe!
Wczoraj wreszcie zmobilizowałam się do powrotu do zdrowego trybu życia!
Rano godzinny trening a w ciągu dnia 1000 kcal.
Śniadanie: szklanka mleka, 1/2 jabłka i 3 ciasteczka LU Petitki GO! - 302 kcal,
Obiad: duszona pierś z indyka z kapustą - 400 kcal,
Kolacja: ryż z warzywami po chińsku: 301,2 kcal.
Zrobiłam zapas herbatki System Slim Figura a poza tym wczorajszy dzień był dniem dla urody
To niesamowite jak dobre mam dzisiaj samopoczucie i jak wiele energii!
Ostatnio wpadłam w błędne koło - jest mi smutno z powodu braku pracy więc się najem, jest mi jeszcze smutniej bo tyje, chce się odchudzać ale nie mam energii bo jestem przejedzona itp., itd.
Czas dać sobie ostrego kopa I nie panikować, w końcu jestem bezrobotna dopiero 1 i 1/2 miesiąca
Obiecuję (sobie przede wszystkim!), że zacznę robić to co jest dla mnie dobre!
Pozdrawiam Was serdecznie! I do jutra
PS: Szkoda, że nie chudnie się tak szybko jak się tyje..... Moja waga niestety ostro zareagowała na ostatnie wcinanie
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Jak wiadać zbliżam się do drugiej strony skali
-
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki