-
Hehe, widzę, że to Federal Way zapadło Ci w pamięć :lol: Tubylcy to w ogóle mają jakieś nazwy bez polotu, mieszkam na ulicy o jakże romantycznej i wymyślnej nazwie State Avenue :? Oprócz tego jest pełno nazw ulic, których znaczenia nikt nie potrafi mi wytłumaczyć, bo pochodzą od nazwisk jakichś pionierów, o których taki przeciętny człek nigdy nie słyszał.
O rany, to już ostatni dzień przed Tobą! :) Trzymam kciuki za jutrzejsze stawanie na wadze (Czy masz wagę z pomiarem % tłuszczu? Bo bardzo interesuje mnie, z czego się te kilogramy na kopenhaskiej zrzuca, czy faktycznie dużo tłuszczu, czy woda, czy ki czort. Ja niestety kupiłam sobie wagę bez takiego pomiaru, więc na swoim przykładzie nie mogłam tego stwierdzić)
Jaki będzie Twój pierwszy posiłek jutro? Czy ten tajemniczy Greenway, który brzmi jak jakiś raj na ziemi, to właśnie jutrzejsze śniadanko? (no poza kawą oczywiście)
Megi - Olympia jest jakąś godzinę na południe od Seattle (a Max pewnie by dodał, że 40 minut od Federal Way :wink: ), na północnym zachodzie Stanów.
-
aa triskel a co Ty tam robisz?
bo wiesz ja tu w belgii to si enudze i sie nudze.
i oni tutaj maja jakies takie smieszne nazwy ulic ktorych ja nie kumam. no bo oni w ogole to jacyc tacy smieszni sa :)
ej moze Ty wapdniesz do mnie triskell? a moze ktokolwiek do mnei wpadnie, co??
no to ja do ksiazki pedze.
caluski i serio ta waga mierzy pomiar tluszczu? hmmm
no to max nam sie tu bedzie dzielnie trzymal i czekamy na relacje!
ale ja z Ciebie dumna jestem!
buzka wielka!
-
KOPENHASKA – DZIEŃ TRZYNASTY (w sumie dwudziesty – czyli środa)
Niesamowite! Kończę kopenhaską… Od pamiętnego „upadku” zrobiłem wszystko dokładnie według listy, żadnego odstępstwa, nawet jednego rodzynka, moreli czy kawałka razowca (a wszystko to cholernie lubię…). Od jutra żadnej taryfy ulgowej, dalej ciężka praca (czytaj 1000kcal), ale i włączanie do codziennej listy zadań kolejnych obowiązków.
okej, jedzenie w ostatni dzień:
:arrow: rano: kawa z cukrem (10g – 40kcal), grzanka (71kcal) – razem 111kcal
:arrow: lunch: trzy gotowane udka (wyszło mi czystego mięsa 530g – więc 646,60kcal), sałata 100g (14kcal) z olejem (łyżeczka od herbaty, czyli 5g – 45kcal) – razem 705,70kcal
:arrow: obiad: 2 jajka na twardo (176kal), marchewka schrupana mocno niecierpliwie (duża – 160g, czyli 56kcal) – razem 232,00kcal
w ciągu dnia razem: 1048,70kcal
Jutro rano ważę się (i będzie to oficjalne podanie wyników), i przepraszam, ale na listy odpisuję także jutro – dzisiaj jeszcze wieczorne obowiązki, no i mimo wszystko zmęczenie.
MAXicho
-
kochany maxiu, jestes moim guru silnej woli!!
gratuluje!
-
Skończyłem wczoraj kopenhaską jak bozia przykazała. :D :D :D Honorowo powtórzone trzynaście dni po skopanym siódmym z zerowym wynikiem odstępstw od listy, która leżała w trzech wersjach w różnych dziwnych miejscach: jako wydruk z komputera na biurku do pracy, rozpisane na dni na kartkach do spisywania porcji w kuchni i w moim supertajnym 8) terminarzu z rozplanowaną pracą.
Ważę dzisiaj osiemdziesiąt osiem kilo, schudłem przez dwadzieścia dni osiem i pół kilosa. :D :D :D I mam zapał do dalszej pracy wielkości Kilimandżaro.
Dziękuję wszystkim, którzy mi tutaj kibicowali: to tylko etap, ale ważny, a czasami jak mnie nosiło, myślałem sobie: no co ja powiem tym wszystkim dziewuchom? Dopadną mnie i utopią w czekoladzie za karę. :D
I zaraz biorę się za spisywanie myśli, wrażeń, uwag do diety, o odpowiedziach na wątkach nie wspominając. No i linijkę też zmienię, a co .. :lol:
A teraz czeka mnie parę tygodni sprawdzania, czy po kopenhaskiej jest efekt jo-jo, o dalszym odchudzaniu (teraz już połączonym ze sportem - inaczej się chyba nie da) nie wspominając.
MAXicho
I JESZCZE RAZ WSZYTKIM WAM WIELKIE DZIĘKI !!!!
-
Uwagi do kopenhaskiej:
1. Jeszcze raz parę uwag generalnych dotyczących odchudzania, które sprawdzają się w mojej pracy:
- Warto, a wręcz należy kupić wagę kuchenną. Ja swoją (firma Bormann, jakaś nowa niemiecka firma zajmująca się produkcja sprzętu kuchennego) kupiłem w Carrefourze za sześć dych. Sprawdza się znakomicie, nic nie szwankuje. Dlaczego to takie ważne? Po pierwsze dopiero wtedy można dokładnie liczyć ile kalorii się je, a po drugie po krótkim okresie gotowania z wagą pod ręką po prostu na oko widać, co ile ma kalorii. Kilka razy zaskoczyło mnie niesłychanie mocno, jak wiele kalorii mają potrawy, które uważałem za bardzo „chude”, a także jak „chude” są objętościowo całkiem spore porcje np. surówek.
- Warto zadbać o wsparcie psychologiczne – forum jest niezastąpione, ale należy także przygotować się mądrze na ewentualny upadek – czyli nie reagować dużym dołem, bo to tylko szkodzi, i nic nie daje.
- Dieta kopenhaska jest dietą bardzo niskowęglowodanową. Osoby, które żyły do tej pory na dużym dawkach cukrów, zwłaszcza z potraw o wysokim indeksie hipoglikemicznym, mogą przeżywać bardzo silne wahania poziomu glukozy we krwi. Wahania mogą być potencjalnie niebezpieczne – stąd chyba te omdlenia.
- Kolejna sprawa: warto chyba przed rozpoczęciem diety upewnić się, jaki ma się poziom cukru we krwi i pogadać z dobrym lekarzem. Tak na wszelki wypadek.
- Nie wiem, czy huśtawka hormonalna w te gorsze dni Pań nie powoduje, ze gorzej znosi się tę dietę – po prostu nie umiem powiedzieć, jak to się ma do gospodarki glukozą.
- Jak zawsze najtrudniejsze są początki, i kto przeżyje pierwsze trzy dni, ten przeżyje i kolejne…
- Trzeba dużo pić: to zarówno czyści organizm, nawadnia go, pozwala lepiej znieść głód, a jest też ważne w mniej więcej 6-8 dniu tej diety, kiedy chyba organizm nieco się zakwasza (pisałem).
- Zaletą tej diety jest to, że naprawdę przechodzi człowiekowi ochota na słodycze. Nie miałem z tym żadnego problemu (z razowym chlebem tak – po prostu czułem nosem te wspaniałe węglowodaniki).
To tak na gorąco. Triskell, jeśli chce, niech coś doda ze swoich doświadczeń. Złożę to wszystko do kupy – i dietę i moje wypociny z tych trzech tygodni – i jak ktoś będzie chciał, wysyłam w pliku bordoskim.
A zaraz plany na dalsze odchudzanie.
M.
-
w pliku wordowskim rzecz jasna, znowu mi się typ klawiatury przestawił, cholercia... :twisted: :twisted:
M.
-
1. JEDZENIE.
1.1. STAN PO KOPENHASKIEJ…
Już wiem, że się da, i że jak się człowiek uprze, to może. Kopenhaska odchudziła nie tylko mój tyłek, ale i lęk przed tym, że może być trudno: bo może być trudno i bardzo fajnie zarazem.
1.2. PLAN PRACY NAD ZAWARTOŚCIĄ TALERZA 8)
1.2.1. chciałbym powziąć postanowienia aż do kwietnia, ale nie wiem, jak będzie reagował mój organizm i jak ułoży się moje życie. Dlatego też na razie do końca lutego orzę 1000-1100kcal (z lekkimi wahaniami rzecz jasna) i zaczynam aktywność fizyczną. Pod koniec lutego ocenię jak to działa, czy jest to praca realna i wykonalna i czy nie jest to wysiłek zbyt forsowny. I tak muszę utrzymać ten okres z uwagi na możliwy efekt jo-jo po kopenhaskiej, więc niechaj tak będzie.
1.2.2. pięć posiłków dziennie, od ósmej rano do osiemnastej wieczorem, co dwie i pół godziny
- ok. 8,00 rano musli z mielonym siemieniem lnianym, rodzynkami, migdałami lub innymi bakaliami, zalane ciepłą wodą poprzedniego dnia wieczorem, bez mleka (dla mnie to żelazny punkt dnia - daje energię na cały dzień, niski indeks hipoglikemiczny, fajnie zapełnia żołądek), - około 300kcal
- ok. 10,30 przegryzka - około 100 kcal
- ok. 13,00 do 14,00 obiad (danie jarzynowe, jarzynowo-mięsne lub kasza z odrobiną mięsa) - około 350 kcal
- ok. 15,30 podwieczorek (porcja surówki bądź drobny deser) - około 100 kcal
- ok. 18,00 - tylko jabłko lub sok z marchwi i warzyw - około 100kcal
łącznie około 1000 kcal
1.2.3. bez jedzenia po godzinie osiemnastej
1.2.4. i dużo herbaty Pu-erh i ziół oczyszczających organizm (bratek, pokrzywa, mięta)
2. SPORT
Wracam do pompek, ćwiczeń brzucha, przysiadów – czyli ogólnie rzecz biorąc ćwiczeń siłowych, rozbudowujących mięśnie. Dużo spacerów, i to bardzo intensywnych (pieszo gdzie się da). Może jakieś początki biegania, o ile pozwoli pogoda. Gdzieś na forum czytałem o zestawie ćwiczeń na mięśnie brzucha (słynna „ósemka” Weidera), to sześćdziesiąt dni ćwiczeń z absolutnym zakazem jakiejkolwiek przerwy – podejmę się tego, jeśli będę czuł, że podobał. Na razie nie widzę takiej możliwości, ale niech ta decyzja leży na biurku przede mną, a nie na dnie szafy. I nie sądzę, żebym cokolwiek więcej mógł zrobić...
3. KSZTAŁTOWANIE NAWYKÓW I WSPARCIE
- forum, forum, forum, forum…
- bezwzględna zasada: codzienne spisywanie dziennika i liczenie kalorii. Mam wagę kuchenną, wypracowaną metodę planowania i realizowania posiłków (w tym przygotowany notes i długopis w kuchni), będę z tego bezwzględnie korzystał.
- budowanie nowej diety: wypróbowywanie niskokalorycznych przepisów kulinarnych, tworzenie całego „zaplecza” utrzymania wagi ciała po odchudzaniu się,
- wsparcie poprzez korzystanie z SuperLinii (mam sporo numerów), „Charakterów” i książek psychologicznych,
- i wszystko to podparte ciężką pracą nad zmianą życia w ogóle – czas chwycić moje życie w swoje ręce i sięgać tam, gdzie mogę i gdzie chcę sięgać.
No to, do roboty :D :D :D :D
MAXicho
-
Witaj Max!
Czytam od poczatku Twoj watek i jestem MAXYMALNIE "zaniemowiona". Masz sile, bede sobie troche z niej czerpac,jesli nie masz nic przeciwko.
Podziwiam.
-
Cześć dziewuchy,
Triskell:
Niestety mam wagę bez możliwości mierzenia tłuszczu. Co więcej, nie wiem nawet ile miałem kiedyś smalcu w ciele, bo nigdy nie zrobiłem tego badania, bojąć się wyniku 8) . Może się nad tym zastanowię teraz - wagi nie zmienię (ta, którą mam - zwykła uchylna - głupia jest, ale przyzwyczailiśmy się do siebie w trudnych czasach, gdy tak biedaczkę obciążałem 8) ), jak znajdę możliwość takiego badania, to się zastanowię.
GreenWay to sieć restauracji wegetariańskich w Polsce. Zobacz na www.greenway.pl. W zwykłym barze/knajpie w Polsce, jak prosisz o zestaw surówek, to za 2,5 dają ci na maleńkim talerzyku marchewkę plus kiszoną kapustę plus kiszone ogórki, a jak za 4,00 bierzesz w GW zestaw, to jest to wielki talerz, chyba z pół kilo i 6 rodzajów. No i kupę dań naprawdę bardzo fajnych.
Jedzenie dzisiejsze jutro (pierwsze danie: pół porcji musli z rodzynkami, migdałami i siemieniem lnianym).
A Federal Way jest tak debilną nazwą (to tak jak nazwać międzystanową autostradę Empire State Building), że od dzisiaj moja ciotka w San Diego mieszka nie w Kalifornii, ale pewnie jakiś tysiąc mil od Federal Way. :D :D
Jessenia:
Uuuuu... Pierniczki... Wiesz, wysłałem znajomemu do Warszawki przed gwiazdką cały kartonik różnych pachnących pierniczków, siedział podobno szczęśliwy przez parę dni... Ale dałaś mi dobry pomysł: w ramach ćwiczenia silnej woli położę sobie w biurku małą paczuszkę katarzynek w czekoladzie. 8)
Meggie:
Fantastycznie, że dobrze ci idzie! Cholernie się cieszę! Jeszcze bardziej z tego, że twój men zamiast jęczeć, że inni faceci będa zerkać na jego kobietę, podtrzymuje ciebie i daje ci wsparcie! Wiesz, też widzę, że zmiana tak trudna, jak schudnięcie to zadanie do zrealizowania, a nie marzenie nie do spełnienia, i jest to bardzo fajne.
Spadam
MAXicho
ps. muszę ułożyć sobie sensowniejszy plan dnia, od jutra na forum wchodzę codziennie rano, odmeldowuję sie, załatwiam co mam do załatwienia, a potem biorę się za inne rzeczy.