-
Maks, musimy zawiązac męską sztamę, bo tylko kbiety tu sa widoczne. Może za nami pójdzie kto inny!
Od jutra zaczynam dietę chronometryczną z Superlinii, w razie jakby co szukaj na 30-tkach, tam urzęduje moja zona-Beverly :lol:
A tak naprawdę to pismo nie tylko dla kobiet.
Skoćzyły sie żarty, zaczęła się dieta.
-
Dochodzę do wniosku, że męski ród musi mieć podstawione pod nos: lista, mało improwizacji, z góry wiadomo co będzie się działo. Ostry plan do odbębnienia - wtedy jest dobrze.
Po kilku godzinachy pracy przy komputerze spadam na długi (jakieś półtorej godziny) intensywny spacer, potem siadam i dalej do roboty.
Do wieczorka ludziska
Maks
-
chłopaki..
ja ma do was tylko taką prośbę.. jak już zdecydujecie się poprzeciążać ciałko ćwiczeniami siłowymi, beztlenowymi które nie tyle co powodują spadek wagi tylko rozbudowę mięśni to pamiętajcie o dwóch zasadach:
:arrow: węglowodan złożony na 2 - 1.5h przed ćwiczeniami :!:
:arrow: kefirek albo porcja chudego mięska po ćwiczeniach :!:
Jeśli nie wiecie dlaczego śpiesze z wyjaśnieniem:
:arrow: :!: mięśnie w czasie ćwiczeń beztlenowych potrzebują energii
:arrow: którą nie biora z tłuszczyku, lecz z tego co najłatwiejsze - z właśnie trawionej treści żołądkowej
:arrow: jeśli nic nie mamy w żołądku to możemy się ćwiczeniami doprowadzić do niedocukrzenia
:arrow: dlatego np razowiec już od 1.5 h nadtrawiany jest idealnym zasobem energetycznym
:arrow: :!: mięśnie podczas takich ćwiczeń ulegają mikrouszkodzeniom
:arrow: :!: mięśnie po ćwiczeniach nadal pracują wewnętrznie i nadal potrzebują energii i jeśli jej nie dostaną to.. :cry: zaczynają zjadać same siebie bo to jest najłatwiejsze dla organizmu źródło energii (łatwiej organizmowi zamienić mięśnie na energię niż tłuszcz na energię :cry: )
:arrow: tu wkracza kefir - wypity po ćwiczeniach jest idealnym budulcem naprawczym
:arrow: a poza tym jest to idealne antidotum na braki energetyczne
Pamiętajcie więc by zrobić miejsce i zapas kalorii dla przykłądowego razowca i kefirku. Serio serio.
Nie mówię tego od tak sobie bo wyczytał newsa na "najmądrzejszej" stronie i teraz uważam się za najmądrzejszą. Znam miłego pasjonatę ćwiczen fizycznych, który prowadzi własną siłownię i jest instruktorem i trenerem grup ludzi przygotowujących się np. do konkursów kulturystycznych. Od niego dowiedziałam się sporo o mechanizmach kinetycznych organizmu człowieka i o tym właśnie co i jak się spala na skutek ćwiczeń - dlatego śmiem się wypowiadać... nie jestem żadnym expertem ale wiem że on jest.. i stosuję się do jego zasad.
Układam tak dietę by kolacja zawierała element do długiego trawienia i aby była na max 2 h przed planowanymi ćwiczeniami - jest to tez mechanizm motywujący..bo jak już zjem tego razowca to czuję się w obowiązku, że on miał się na coś przydać... inaczej pozostałabym na soczku czy surówce na kolacyjkę..po co mi tam razowiec.... No ale jak już go zjem to ćwiczyć wypada, a na kefirek to albo dokładam kilka kalorii albo oszczędzam w środku dnia.
Aha.żeby nie było.. troszkę inaczej jest z ćwiczeniami areobowymi - spacerek, stepperek - tam takich zniszczeń i spustoszeń nie ma :) więc razowce i kefirki być moga ale nei muszą :)
Pozdrawiam..i już się nie mądrzę... znikam do mojej cichej, ciemnej loży obserwatorskiego czytacza wątków..
goss
-
goss racje ma!
witaj max! dzieki z enie spuszczasz mnie z oczka ;) za chwilke poczytmam co u mnienapisales.
ja sie rochorowalam na jakies grypsko czy cos tam a moze to ptasia(i odruch alergiczny bo sprzatalam gowienka papug?? hmm) hehhe i nie mam sil za bardzo zey siedziec caly dzien przed kompe, noi jeszcze obiecalam sobie ze sie z nim ogranicze i tak robie!
no kurczaki no to nam sie porobilo. ale max Ty to sie nie zlamiesz napewno i dzielnie walczyl bedziesz. ja juz mowilam Ci ze osbie zapisuje co bede jesc wieczorkiem i o jakiej porze(to dziala jesli masz sztywny grafik dnia) i dziala. juz wiem po obserwacjach i zapiskach kkiedy i dlaczego jestem glodnai sie staram wdrazac w zycie wszytsko to co dobre dla mnie! ja gdzies mialam jakies przepisy lajtowe wiec jesli tylko je wynajde przesle jesli bedizesz chcial!
i jeszcze raz prosze, uwazaj na siebie!!
caluski przez szybke coby nikogo nie zarazic !!
-
Goss!,
Wtrącaj się, wtrącaj się ile się da, powiem nawet - wtrącaj się na maxa!!!
Cennej wiedzy nigdy dość, a ja sobie wobec tego przemyślę kwestię kolejności zajęć w ciągu dnia.
Max
-
-
Goss, dzięki wielkie za dobre rady.
Szczególnie, że lubię duży wysiłek, np. wejście dwukrotne na dziesiąte piętro nie stanowi wysiłku, czy przejechanie 30 km na rowerze nim nie jest. Ale za to rekompensuję sobie to przeważnie niezłą dawką jedzenia i stąd tez tyję.
-
http://kartki.onet.pl/_i/d/slonie_d.jpg
Troche ciepełka z leżaczka :D
***
Grażyna
-
Siemanko,
System planowania poprzedniego wieczora całego kolejnego dnia sprawdza się. Mam listę, żadnej improwizacji, rano przygotowuję wszystko to (z jedzenia rzecz jasna), co będzie mi potrzebne, co pozwala mi także np. gotować obiad zdecydowanie szybciej.
Wszystko to zaczyna brzmieć paranoicznie: siedzę i planuję co będę jadł, a potem z wagą gotuję. Obawiam się, że zachowuję się jak pani planistka z przedszkolnej stołówki. Ale trudno – chcę schudnąć szybko, sporo kilogramów, skutecznie (bez jo-jo) i zdrowo (bez ubocznych skutków zmniejszenia kaloryczności posiłków) – i skoro bycie planistką dla samego siebie się sprawdza, to trudno, będę planistką. :twisted: :twisted: :twisted:
Zmieniam swój sposób prowadzenia tych zapisków. Sam tekst powstaje jako plik w Wordzie (poza dyskusją z moimi drogimi Współbojownikami) i jest przenoszony na forum. Wykaz posiłków zacznie powstawać dzień wcześniej wieczorem w Wordzie, włącznie z kalorycznością. Kolejnego dnia będę tylko kończył ten raport z oblężonego miasta...
No dobra, dzisiejszy dzień ściśle według planu. Kalorii łącznie 960.
Smakowało mi danie z kurczaka i jarzyn: ryż (brązowy) gotowałem paręnaście minut, dorzuciłem marchewkę (pokrojoną świeżą), gotowałem jeszcze chwilę. W drugim garnku podsmażyłem na oleju czarną gorczycę (kocham!), potem na niej indyka, dołożyłem ryż z marchewką, sporo curry i mrożone brokuły. Kilkanaście minut całość się jednoczyła ciałem i duszą w jedno. Miłe danie, wyraźnie przyjazne ludzkości. Cały smaczny talerz i tylko 360kcal.
Pompki: 70x, brzuch: 200x, przysiady: 40x. No i długi spacer – 2 godziny. Zamiast jechać bryczką do hipermarketu po drobne zakupy … poszedłem pieszo z plecakiem. Musiałem wyglądać jak nieźle walnięty awangardowy artycha. 8)
Lecę poczytać wszystkich (dzisiaj wieczór forumowy), potem jeszcze zadbam o swój plik z przepisami, zaplanuję jutrzejszy dzień, wieczorem książka (Kunderę zaczynam sobie czytać…), i do wyra.
MAXicho
-
Ale numer!
System planowania dzień wcześniej żarcia działa lepiej niż mi się wydawało: trzeba sobie zaplanować, zapisać w Wordzie, policzyć kalorie (nawet wpisując już do licznika na forum) i ... WYDRUKOWAĆ ... a potem położyć na stole w kuchni, nad jedzeniem już się nie zastanawiać i dzięki temu zapierdzielać w tych obszarach, za które się biorę.
M.