-
Posiedziałem, pomyślałem, poczytałem...
Goss:
z ćwiczeniami siłowymi to u mnie jest tak, że planowałem umieścić je w moim dziennym grafiku rano, około siódmej bądź ósmej, przed rozpoczęciem dnia pracy. O ósmej (po ćwiczeniach) planowałem jeść swoje stałe śniadanie - czyli musli z siemieniem i suszonymi owocami. Poeksperymentuję z czymś takim: przesunę pompki na ok. jedenastą, w czasie przerwy w pracy, a przed przegryzką w postaci nap. kefiru z jakimiś owocami (dokładam sobie mrożone truskawki czy czarne porzeczki - fajna sprawa). Zobaczymy jak to będzie funkcjonować.
Meggie:
Jeśli wykonałaś spory wysiłek w odchudzaniu, może to być reakcja organizmu, który mówi ci "Meggie, kochanie, muszę odpocząć", więc pozwól ciału robić swoje :D
Ammok:
zaraz pójdę do ciebie, ale tak na marginesie to po raz kolejny powiem, że przestawianie swoich nawyków jest sprawą trudną, ale po zmianie przyzwyczajeń utrzymanie ich jest już prościutkie :D :D. Więc "tylko" trza się przestawić na Nowe Wspaniałe Życie i tyle.
Spadam czytać i pisać
Maks
-
No to życzę kolejnego wspaniałego dnia nowego życia :D
Tobie, sobie i wszystkim,którzy postanowili cos dla siebie zrobić :D
G.
-
Max, jak zwykle wchodzac na Twoj watek jestem pod wrazeniem. Radzisz sobie z kryzysami w ten sposob, ze przstaja byc kryzysami z staja sie zrodlem sily :) Gratulacje :)
Czy czarna gorczyca to to samo co czarnuszka? Bo ta ostatnia, niezbedny skladnik ziolowego chleba, wreszcie mi sie tu udalo znalezc, i to przypadkiem (w domu u kogos, kto nie potrzebowal i mi dal) :D
Zgadzam sie z Toba, ze taki okres siedzenia w domu to najlepszy czas na wszelaki rozwoj. Dzieki temu nauczylam sie szyc, zaczelam taniec brzucha i joge... pewnie od poczatku pracujac nie zdecydowalabym sie na tyle zajec :)
Sciskam i melduje, ze za pare godzin reinstaluje caly system w komputerze, jesli wiec nie bedzie mnie przez jakis czas na forum, to tylko dlatego.
-
i ja zrozumialam ze moje codzienne przesiadywanie calymi dniami w domku moze sie przyczynic do rozwoju MEGI i ja sobie dzielnie radze i bedzie dobrze!! buzki!!!
-
Hej hej
tak jeszcze dodam, że generalnie zasada ogólna jest taka:
:arrow: jeśli planujesz wysiłek i raczej ruchliwy dzień - postaw na węglowodany złożone
:arrow: jeśli planujesz odpoczynek - senna niedziele w wyrku - raczej jedz białko
dlatego na przykład kolacje powinny być raczej białkowe..chyba że ktoś idzie do pracy na nocną zmianę lub - tak jak ja - ćwiczy wieczorem.. bo w czasie naszego snu nasz organizm leczy się sam właśnie dzięki białkom które mu w tej kolacji dostarczymy. Jeśłi sę napchamy ww na noc to on będzie tylko zamulony i zmęczony trawieniem..a nie będzie miał z czego się regenerować. Dlatego:
:arrow: przed snem pół szklaneczki jogurtu i nasze rany szybciej się goją :)
w przypadku ćwiczeń - nawet jeśli są w środku intensywnego dnia - powinno się po nich dostarczyć białko do ciałka by się zregenerowały włókna mięśniowe..
plan o ćwiczonkach o 11 może wyjść świetnie!! więc powodzenia
ja niestety nei mogę tak.. pracuję od 9 do 17..a z dojazdami do i z pracy to poza domem jestem od 7:30 do 18:15. Dlatego u mnie ćwiczenia są wieczorkiem kolo 20, 21. I też dlatego białeczko po takich ćwiczonkach wpada we mnie przed snem prawie a kolację wykorzystuję jako rozbieg do ćwiczeń :)
u ciebie będzie śniadanko rozbiegiem a II śniadanko albo objadek regeneracją i doładowaniem energetycznym.
:arrow: Wystrzegajcie się tylko cukrów prostych, węglowodanów prostych przed ćwiczeniami - bo one tylko podnoszą cukier..ale nie starczają na długo.
Lepiej zainwestować w kanapkę z razowca czy w ryż. (,usli też może być botam błonnika że ho ho..idealny ww złożony)
ponieważ usilnie działam na mój system motywacyjny przyznam się wam do czegoś:
:arrow: dziś założyłam bloga....
i jak go dopieszczę umieszczę link do niego. i tam będę o wszystkim pisać.
przyznaję się by dac sobie motywacyjnego kopa by ten blog dopieścić i by na nim pisać..
bo ja mam naturę słomianego ognia.. i chcę z tymskończyć. Chcę nauczyć się:
:arrow: systematyczności
:arrow: konsekwencji
:arrow: stałości
:arrow: niepoddawania się
no dobra.. uzewnętrzniłam się odrobinę.
Pozdrawiam spod różowiejącego warszawskiego nieba
goss
-
Planowanie jedzenia poprzedniego dnia sprawdza się świetnie. Chwila pracy poprzedniego wieczora, podliczenie kalorii – i dzisiaj wszystko proste i nieskomplikowane. Niejednokrotnie ładowałem się w jedzenie nadmiernej ilości żarcia, ponieważ nagle okazywało się, że nie wiedzieć kiedy dawno już przekroczyłem zaplanowaną kaloryczność – no a skoro przekroczyłem „trochę”, to do „dużo” było już niedaleko.
Dwie praktyczne uwagi: warto oszczędzić sobie pracy i wpisać sobie w liczniku kalorii na kolejny dzień wszystkie zaplanowanie dania – szkoda stukać w klawisze dwa razy. Po drugie – zaplanowane jedzenie warto wydrukować i położyć sobie na stole w kuchni – i wszystko staje się proste.
dzisiejszy dzień (zaplanowany wczoraj, dzisiaj zrealizowany):
:arrow: 06,45 – kawa z cukrem 10g – 40kcal
:arrow: 08,30 – musli (mieszanka 50g, rodzynki 10g, trzy migdały 4g, siemie lniane 5g) – 257kcal
:arrow: 11,13 – w pociągu jabłko 200g – 100kcal
:arrow: 13,30 – danie zabrane na wyjazd pociągiem: danie z soi z puszki („Danie po meksykańsku” firmy Polgrunt) 200g (200kcal), makaron razowy 30g 111kcal, ogórek kiszony 200g (24kcal), ew. przyprawy – całość 335kcal
:arrow: 16,00 – surówka kapusta pekińska 150g (24kcal), papryka konserwowa 70g (23kcal), sałatka ze sklepu 100g (20kcal), ogórek kiszony 100g (12kcal), cebula 50g (16kcal), olej 5g łyżeczka (45kcal), sok z cytryny – razem 140kcal
:arrow: 18,15 – twaróg chudy 100g (100kcal), dżem niskokaloryczny 10g (15kcal) – razem 115kcal
:arrow: razem kalorii: 981
Na pompki nie miałem już dzisiaj czasu, ale musiałem jechać do Inowrocławia (to 35 km), pojechałem pociągiem, no i wszędzie postanowiłem chodzić pieszo a nie taksówkami – więc łącznie prawie dwie godziny chodzenia w pięknej zimowej scenerii.
Zaraz planuję sobie jutrzejszy dzień, a teraz idę poczytać wasze wątki.
MAXicho
-
Siemanko ludziska,
Goss:
1. A wiesz może jak wpływa przesuwanie godziny ćwiczeń na ich skuteczność? Wiesz, jak każdy osobnik 'pci' męskiej chciałbym mieć mięśnie. No i mieć będę (bez szaleństw: wystarczy fajna rzeźba i szczuplutki, twardy brzuch), ale jeśli jednego dnia będę walił pompki o jedenastej rano a drugiej o osiemnastej to czy to coś zmienia?
2. Wiesz co wpływa na moją systematyczność (bom też leniwiec patentowany)? Założyłem sobie terminarz (taki Tewo), gdzie każdego dnia mam zapisany stały program (np. poranne ćwiczenia - i te fizyczne i parę innych), dołączę np. naukę pięciu słówek z chociażby angola dziennie itede itepe, i stwiam - pardon - ptaszka jak coś zrobię, a wieczorem sprawdzam. System jest trochę upierdliwy, trzeba uważać na wplątywanie się w poczucie winy, że nie jest się doskonałym (to raczej OBSERWOWANIE połączone z NIEPODDAWANIEM się, a nie KATOWANIE się własną niedoskonałością). I tak w ogóle leży Covey "7 skutecznych nawyków działania" czy jakoś tak na biurku, przeczytam, zreferuję na zebraniu partyjnym 8)
Triss:
Zabiłaś mi ćwieka koleżanko... Ale ćwiek wybity 8) . Czarnuszkę masz tutaj: http://pl.wikipedia.org/wiki/Czarnuszka_siewna a gorczycę czarną tutaj: http://pl.wikipedia.org/wiki/Gorczyca_czarna Ja swoją kupilem w hurtowni zaopatrującej masarnie (całe kilo se machnąłem, hehehehehe), ale na pewno jest osiągalna w sklepach z żywnościa indyjską. Gorczycza czarna to w Polsce rzadka przyprawa: znam ją z kuchni indyjskiej (kiedyś miałem kontakty z tymi od Hare Kriszna). Robienie massali na maśle lub oleju nie może się obyć bez gorczycy. Biznes idzie tak: najpierw sypiesz na olej ziarna grube, potem 'chude', a potem mielone. Na końcu dokładasz np. warzywa lub ryż. Uwaga! Świetny sposób na wydobycie pikryny z czerwonej papryki: przesmażyć paprykę na oleju, a potem dodać do potrawy. Gotuję świetną zupę gulaszową, jak się komuś udawało coś zjeść z garnka, zanim sam zjadłem, bardzo chwalił. Ta papryka w taki sposób dodana to ćwierć sukcesu. Aaaa! Ryż jest świetny: olej, przesmażasz kminej, gorczycę czarną, coś tam jeszcze, potem wrzucasz ryż i SMAŻYSZ SUCHY, potem dolewasz wody, ew. jakiś groszek. Jak nie spalisz przypraw (co się przytrafia), jedzenie jest fantastyczne.
Rozpisałem się. Spadam poczytać Was - kogo mi się uda.
MAXicho (czasami Chamicho, hehehehehe)
-
Cześć,
Ja się najpierw pochwalę, drugi dzień utrzymuję SB, jestem syty i zadowolony, a po wyliczeniach wyszło niecałe 1000 kalorii (to już drugi dzień!!!)
Pomysł planowania jest super, chyba tez tak zaczniemy. Już niedługo przecież idę do pracy, więc nie będzie czasu, a jak zrobie plany wieczorem, czy dnia poprzedniego, to juz wtedy z górki i powinno wszsytko dobrze iść. A jak nie zaplanuję, to znowu będą na tapecie buła z przyjaciółką parówką.
najpierw zajrzałem do Ciebie, lecę sprawdzić, co napisałeś u mnie, bo widziałem, że cos naskrobałeś.
Pozdrawiam wszsystkich
-
Max dzieki za odwiedzinki u mnie ;)
Wiesz, z tym planowaniem jedzenia na kolejny dzien to jest swietna sprawa. Ja posuwam sie nawet dalej.. Staram sie mniej wiecej zaplanowac sobie tydzien, przez co robie wieksze zakupy rzadziej i mam w lodowce tylko to, co potrzebne i co mi wolno, i dzieki temu omijam sklepy na co dzien :) A wiadomo, ze takie wejscie do supermarketu na przyklad to wielka pokusa.. :roll:
Trzymam kciuki za dalsza walke, nie gratuluje bo podobno jeszcze nie czas na to, ale wierze, ze sie uda :)
Dobrej nocki 8)
-
Kłaniam się nocną porą
Co do pory ćwiczen Leszek - ów pasjonat i trener - zawsze powtarza że:
:arrow: najważniejsze jest ćwiczyć wtedy kiedy się tego najbardziej chce
:arrow: i ćwiczyć zgodnie z nastrojem
Ja wiem że zaraz wiekszość powie "no to dupa, nei ćwiczę bo mi się nigdy nie chce" :wink: ale generalnie chodzi o to by
:arrow: :arrow: ćwiczenia nie były przykrym obowiązkiem lecz urozmaiceniem dnia
Dla organizmu - pod względem fizycznym - nie ma znaczenia o jakiej porze ćwiczymy!! Raczej chodzi tu o nasze podejście psychiczne.
Jeśli wracasz styrany z roboty, padasz resztką sił na wyro i marzysz tylko o tym by jakiś samarytanin się pojawił i zdjął ci buty to nie ma bata.. zaplanowanych ćwiczeń nie wykonasz z przyjemnością... no chyba że naprawde masz wrodzony tip top działający system motywacyjny.. a skoro nie wykonasz ich z przyjemnością to pewnie nawet jeśli się będziesz przez tydzien zmuszał to po tygodniu wyjdzie z tego dupa blada i rzucisz to w cholerę. W takim przypadku trzeba się zastanowić..może lepiej rano albo w południe poćwiczyć?
Podobnie rano.. jeśli wstajesz zaspany, jest zimno na dworze, pada... to bardzo możliwe że zaplanowane bieganie weźmie w łeb..bo na samą myśl o wyjściu ci się nie chce..ale zawsze możesz zrobić ćwiczenia rozciągające i wzmacniające w domu - to jest sztuka wsłuchania się w siebie i dopasowania aktywności fizycznej tak by ona BYŁA ale była PRZYJEMNA i odpowiadała naszym humorom, zachciankom itp..
Równiez same ćwiczenia starajmy się sobie urozmaicić. Można muzyką - jak tkoś lubi ćwiczyć przy muzyce, można tym by na każdy dzień tygodnia miećinną partję mięśni do przećwiczenia, można tez tym że każde nasze ćwiczenie ma 3 różne wersje i wykonujemy je zamiennie..można śmiesznie nazywac ćwiczenia i -jesli ktoś ma dzieci - to zachęcać je do zabawy i ćwiczeń z nami. ... jest sporo róźnych sposobów.
Powtarzam na koniec:
:arrow: pora ćwiczeń dla organizmu nie ma znaczenia :!:
z własnej jednak woli
:arrow: zadbajmy o nasza psychikę w spełnianiu tego obowiązku :!:
żegnam Państwa... zaszywam się w ciemność nocy idąc na wampirzy spacer :twisted:
oczywiście żartuję.. idę popracować nad blogiem o którym wspominałam...
a jutro popisze jeszcze o ćwiczeniach..