-
Wiem jak sie nazywasz :wink: czytałam SL :wink:
Podoba mi sie Twoja inwencja kulinarna - u mnie trwało latami zanim odeszłam od schematów gotowania babcia- mama :roll: a tak z innego worka - ciekawe,ze jak ludzie zaczynaja zauważać zmiany, to często reaguja własnie tak - nie zmieniaj się więcej.....ciekawe.....z mojego frontu - nie palę, zaczęłam znowu chudnąć, znalazłam nową pasję pt. salsa, syn dalej siedzi mi na karku, bo znajomy wystawił nas do wiatru z robotą w Irlandii, czas pędzi w zawrotnym tempie, ale się nie daję :wink: no i mam Ojca w szpitalu od prawie 4ch miesięcy i chyba muszę zacząć myśleć o pożegnaniu.........
pozostawiam ślad pewnie na resztę tygodnia, bo ostatnio z czasem strasznie krucho :cry:
http://www.pozytywne.com/zdj/d/105.jpg
***
Grażyna
-
Tylko króciutko,
Wróciłem od matki, gdzie nie poległem ... na maxa ... 8) ale kobiecie trudno czasami odmówić 8)
Dużo biegam, chodzę, trochę siłowych i czuję jak mężnieję - miło.
Na króciutko, bo ledwo się rozpakowałem i załatwiłem najlpilniejsze sprawy, wyjeżdżam na cztery dni na ostatni wakacyjny wyjazd.
trzymajcie sie wszyscy!
do usłyszenia!
Maksicho
-
Cześć,
Wróciłem z ostatniego wypadu wakacyjnego - z siostrą w Pieniny.
Pierwotnie zamierzaliśmy chodzić z plecakami od schroniska do schroniska, ale wyszło nam, że jak sie zaokrętujemy w Orlicy (schronisko w Szczawnicy), to można zrobić sporo fajnych tras na zasadzie "kółka".
Przeszliśmy z Czorsztyna do Krościenka z wejściem na Trzy Korony. Z Krościenka do Szczawnicy szosą - zbliżał się wieczór, przeprawa przez Dunajec pod Szczawnicą (łodzią!) jest czynna bodaj do dwudziestej, nie chcieliśmy przedzierać się przez krzaki do najbliższego mostu. A potem była i trasa przez Słowację do Czerwonego Klasztoru i szlakiem pieszym nad Dunajcem do Szczawnicy, był i Wązów Homole, a dalej Wysoka (Wysokie Skałki - najwyższa góra w Pieninach, wcale nie Trzy Korony) i dalej szlakiem pieszym przez górki do wyciągu na Palenicy i Szczawnicy, było i osobne wejście na Sokolicę z zejściem do Krościenka... Zrobiliśmy chyba z 50 kilometrów, spalałem tłuszcz aż miło, bo jako gentleman na trasach to ja ciągnąłem na grzbiecie plecak z jedzeniem i ciuchami na wypadek deszczu (raz się przydały!), no bo siostra nie potrzebowała - stacjonowaliśmy w Orlicy na stałe.
Najfajniej jest na Wysokiej, o której w przewodniku dwa zdania. Słowacka strona bardziej dzika, więcej przestrzeni i ... do bani oznakowanie szlaków. Na jednym znak skrętu szlaku widać tylko... jak się z tego szlaku wraca. Godzinę łaziliśmy po hali szukając wejścia na szlak. No cóż. Zapamiętamy ją na długo.
Wiadomość nie na to forum: w Krościenku na rynku jest lodziarnia, gdzie lody robią rzeczywiście NA MIEJSCU. Takich jagodowych, z wyraźnym smakiem świeżych roztartych owoców, to ja całe wieki nie jadłem! Z jednej strony loda gryzłem ja, z drugiej siostra.
Kupiliśmy sobie po małej kretyńskiej pluszowej owieczce na pamiątkę (moja idzie w prezencie dla bratanicy), i w tłumie ludzi na deptaku w Szczawnicy urządziliśmy bitwę na łowieczki. Nie wiem, kto wygrał - stale miały rozanielone miny, słodziutkie zwierzaczki.
Aaaaa....
Dzisiaj rano nie odpuściłem sobie jednak biegania - i było 45 minut biegu. Czułem, że forma lepsza, wyraźne przyspieszenia co jakiś czas... Jutro dla odmiany ćwiczenia siłowe, ale w sobotę znowu na bieganie.
Kupiłem sobie trzeci dres, bo dwa mi już nie wystarczą - po dwóch dniach nadają się do prania, są przemoczone potem a jak wyschną mają wyraźnie ślady soli...
Jak ja pokochałem ten pot!
Spadam, do jutra, jutro już spis żarcia, wysiłek fizyczny i cała codzienna harówa.
Ważę się w poniedziałek. Ciekawe co będzie? Nie drżę z ciekawości za bardzo. I tak czuję, że forma lepsza, a i chudnę zapewne też.
Droga zaczyna być dla mnie ważniejsza niż cel.
dobranoc, ludziska
MAXicho
-
Szczawnicę ciut pamiętam - nocowałam w Czarnej Wodzie pod Szczawnicą. I wąwóz Homole pamiętam - mam stamtąd strasznie "chude" zdjęcia nad potokiem :D Plan był bardzo ambitny - jak siostra to zniosła? Ja wieki temu po takim tygodniu w górach (schronisko na Ornaku i okolice z podobnymi wycieczkami w kółko) w końcu marca tuż po obronie dyplomu zwężałam dżinsy w talii o 10 cm, bo mi spadały z ... ehem.. :oops:
Twoje "Droga zaczyna być dla mnie ważniejsza niż cel" może być świetnym hasłem promocyjnym odchudzania :)
Bądź grzeczny, śpij słodko :)
-
A ja byłam w czerwonym klasztorze, a w Szczwnicy nie :cry:
Polecam lekturę:
http://www.drbardadyn.pl/
Pozdrawiam i miłego weekendu życzę
***
Grażyna
-
25. sierpnia 2006 r., piątek
Cześć wszystkim,
jedzenie:
:arrow: 07,00 – kawa z cukrem 10g – 40 kcal
:arrow: 08,30 – musli stały zestaw plus 20g musli dodatkowo – 344,60kcal
:arrow: 11,00 – dwa jabłka małe 200g – 100kcal
:arrow: 13,30 – filet z indyka z fasolką i słonecznikiem (indyk filet 150g 193kcal; fasolka szparagowa żółta 210g 71,40kcal; pieczarki 200g 30kcal; olej łyżeczka 45kcal; słonecznik 14g 79,10kcal; makaron razowy 112,20kcal) – razem 532,70kcal
:arrow: 18,30 – sałatka z pomidorów z fetą i octem balsamicznym (ogórki świeże 60g 6kcal; pomidor świeży 290g 49,30kcal; papryka żółta 60g 10,80kcal; cebula 15g 5,40kcal; feta niskokaloryczna 75g 135kcal) – razem 206,50kcal
razem w ciągu dnia: 1.223,80 kcal
Sałatka fajna z fetą i z octem balsamicznym, który pasuje jak się okazuje do wielu dań. Słyszałem nawet o sałatce arbuz, feta, cebula, ocet balsamiczny. Może spróbuję?...
:idea: sport: dzisiaj niestety bez biegania, czego cholernie żałowałem. miałem wyjazd do Inowrocławia, zajął mi cały dzień. Jutro odbiję! Ale za to wszędzie pieszo – dwie i pół godziny intensywnym spacerów.
Spadam, bo jeszcze dzisiaj lekkie porządki, no i dalej przepisuję przepisy z różnych śmiesznych miejsc do swojej bazy danych dań niskokalorycznych.
narazicho
Maksicho
-
Cześc,
Mirielka:
Moja siostra jest sportsmenką: niegdysiejsia mistrzyni Polski studencka w żeglarstwie (z załogą, nie indywidualnie), patent sternika jachtowego, konie co tydzień, bieganie tak często jak się da, ... acha: pracuje w Warszawie na Saskiej Kępie, mieszka na Żoliborzu, i ostatniej zimy dojeżdżała do pracy ... na nartach biegówkach. :D Laska nie do wygięcia.
Gayga:
Nie widziałaś Szczawnicy? Nic nie straciłaś. Taka Zakopano-Łeba tylko bez morza i Krupówek. Góry lepsze. 8)
Maksicho
-
A propos siostry ("laska nie do wygięcia" robi furorę wśród znajomych ;)):
WOW :!: :!: :!:
-
-
Maksiu do raportu :!: .. No co to za absencja, jak pragnę rozkwitnąć .. :evil: