Strona 60 z 62 PierwszyPierwszy ... 10 50 58 59 60 61 62 OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 591 do 600 z 615

Wątek: Facet na diecie ...

Mieszany widok

  1. #1
    MAXicho jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    06-09-2005
    Mieszka w
    Toruń
    Posty
    5

    Domyślnie

    Cześć ludziska,

    Zaliczyłem spory, fajny dołek.

    Jakieś trzy tygodnie temu zaliczyłem sporą kontuzję – naderwanie jakiegoś mięśnia przyczepionego do żeber. Ból przez pierwszy tydzień trudny do wytrzymania, co gorsza żebra ciągle pracują, więc nie było mowy o jakimś bandażowaniu. Wydany przez lekarza zakaz ćwiczeń siłowych mam jeszcze przez tydzień, ale już się wszystko uspokaja.

    Najpierw odpuściłem w imię robienia sobie dobrze tylko trochę, potem więcej, a potem z dnia na dzień zacząłem odkładać powrót do systematycznej pracy na jutro, które – jak powszechnie wiadomo – nigdy nie nadchodzi, bo zawsze jest tylko dzisiaj…

    Ludzka dusza to niesłychanie elastyczny zwierz: może się uczyć rzeczy dobrych, ale także – poprzez ćwiczenie i powtarzanie – złych. Złych nawyków „dojutrkowości” także.

    Od tygodnia wracam z trudem do wysiłku. Niestety, powrót do dobrego rytmu odchudzania się nie jest prosty, organizm już się rozbujał i nabrał ochoty na kilokalorie. Mam nadzieję, że dzisiaj już nie będzie broił, bo przez ostatnie kilka dni różne były skutki tej walki.

    Od tygodnia wróciłem do biegania, i to jest mój sukces: forma nadal wysoka, ochota do jogging także, we środę biegałem 45 minut, w czwartek 50 a wczoraj pobiłem rekord: godzina i dwadzieścia minut. Dzisiaj też idę nad Wisłę…

    Jaką mam wagę przekonam się jutro. Wracam do pracy. Przełykam gorzką pigułkę, postaram się wyciągnąć wnioski, i dalej do przodu.

    narazicho
    Maksicho

  2. #2
    MAXicho jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    06-09-2005
    Mieszka w
    Toruń
    Posty
    5

    Domyślnie

    17. września 2006 r., niedziela

    Pierwszy dzień od trzech tygodni, w którym utrzymałem dietę. Dochodziłem do tego stanu przez parę dni – wolno, trudno, i potykając się co rusz. Nareszcie mój dzielny organizm załapał rytm!

    06,00 – mocna kawa z cukrem 10g 40kcal i śmietanką 10% 30g 34kcal – razem 74,00kcal
    12,00 – musli – stały zestaw 267,40kcal
    15,00 – mizeria z ogórków świeżych 185g 18,50kcal i maślanki chudej 100g 32kcal – razem 51,50kcal
    15,30 – warzywa curry (ryż brązowy 25g 89,25kcal; marchew surowa 175g 61,25kcal; groszek konserwowy 100g 73kcal; kapusta pekińska 225g 36kcal; olej 1 łyżeczka 5g 45kcal: przyprawy – gorczyca czarna, kolendra mielona, bardzo dużo curry) – razem 304,50kcal
    17,30 – sałatka z tuńczykiem (tuńczyk w zalewie w sosie własnym 90g 89,10kcal; ogórek kiszony 145g 17,40kcal; jajka gotowane 2 szt. 176kcal; pomidor surowy 145g 24,65kcal; majonez niskokaloryczny 10g 57,85kcal – razem 365,00kcal
    razem w ciągu dnia: 1.062,40 kcal

    sport: bieganie w zmienianym rytmie (z okresowym przyspieszaniem) 55minut. ćwiczenia siłowe totalnie odpadają – nie zaryzykuje do pełnego wyleczenia kontuzji.

    Bardzo mi smakowała kapusta pekińska w curry z groszek konserwowym. Fajny zestaw. Na jutro mam garnek zupy kapuścianej – nie biegam, jeden dzień niskokaloryczny mogę sobie zafundować. Jak wygram ze sobą, motywacja mi wzrośnie. Cholernie cieszy mnie bieganie – czytam sobie materiały toruńskiego klubu maratońskiego przy uniwersytecie. Chyba się zapiszę. Jeśli zacznę tronować systematycznie, być może zaryzykuję maraton toruński w maju, a już na pewno półmaraton.

    Nie zdążę poczytać Waszych wątków. Zabrałem się społecznie do organizowania pewnego zjazdu na 50 osób u mnie w mieście, no i trza zaiwaniać …

    do jutra

    narazicho
    Maksicho

  3. #3
    MAXicho jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    06-09-2005
    Mieszka w
    Toruń
    Posty
    5

    Domyślnie

    MOTYWACJA I „SIŁA WOLI”

    Czytałem ostatnio parę artykułów dotyczących tzw. silnej woli i przykrej cechy lenistwa.

    Otóż podobno silną wolę można utrzymać tylko przez jakiś czas, potem trzeba poddać się jej osłabieniu. Innymi słowy, przeciętny człowiek nie jest w stanie utrzymywać silnie napiętego trwania w jakimś postanowieniu przez cały czas. Musi czasami odpuścić. Im bardziej napięta wola, tym większe odreagowanie. Pozytywne jest podobno to, że silna wola podlega tym samym procesom, co każdy trening: za każdym razem poprzeczkę można postawić wyżej. Jakie były wnioski? Po pierwsze liczyć się z „falowaniem” woli, czyli przygotowywać się na jej spadki i fundować sobie mało szkodliwe „odreagowanie”. Po wzmożonym wysiłku przy odchudzaniu np. zjeść coś co się lubi, ale zadbać, żeby nie było to pięć hamburgerów.

    Wnioski dla mnie? Planować sobie co jakiś czas zwiększony wysiłek, potem odpoczynek i nagroda, w konsekwencji umiejętnie kształtować w sobie zdolność do coraz większego wysiłku.

    Drugi artykuł był artykułem buddyjskim o rodzajach lenistwa. Wyróżnione były dwa: jedno, które chce leżeć na kanapie i gapić się w TV, i drugie, które mówi sobie w głębokiej rozpaczy „i tak niczego nie osiągnę”. Sposobem na pierwsze jest podobno myślenie o tragicznym konsekwencjach lenistwa, sposobem na drugi wyobrażanie sobie nęcącej nagrody, jaką można osiągnąć po podjęciu wysiłku.

    Nic odkrywczego, ale zafrapowało mnie zaliczanie przekonania, że nic się nie da, do kategorii lenistwo. Coś w tym jest.

  4. #4
    MAXicho jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    06-09-2005
    Mieszka w
    Toruń
    Posty
    5

    Domyślnie

    18. września 2006 r., poniedziałek

    Zgodnie z powyższym dzisiaj miała być tylko zupa kapuściana. I była! Ugotowałem spory garnek, jadłem przez cały dzień. Wypadał dzisiaj akurat odpoczynek od biegania, więc postanowiłem lekko się przegłodzić. Długotrwała bardzo restrykcyjna dieta byłaby bez sensu, jeden dzień dobrze mi zrobi.

    zupa: kapusta biała 770g 231kcal; cebula 160g 57,60kcal; seler korzeń 120g 48kcal; papryka różna 450g 87kcal; koncentrat pomidorowy 80g 80kcal – razem 530,60kcal
    zupa była zmiksowana, dała się nawet jeść

    sport: po zakupy na jutro poszedłem do najdalszego sklepu, wyszło półtora godziny spaceru.

    Jutro rano ważenie, zobaczymy co narozrabiałem wcześniej, w planach bieganie, jedzenie – normalny dzień do 1200kcal.

    Mam mnóstwo spraw do zrobienia, czas się zagęszcza i nadspodziewanie szybko się kończy. Nie wiem, czy uda mi się pochodzić po wątkach. Może jak załatwię największe kobyły, będę wpadał każdego dnia do jednej lub dwóch osób.

    Wpisy postanowiłem utrzymywać – ponieważ wiem, że skończę to co zacząłem, jeśli przyda się to komuś do budowania motywacji, to będę zadowolony.

    spadam

    narazicho
    Maksicho

  5. #5
    Awatar DAGMARA7
    DAGMARA7 jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    08-07-2004
    Posty
    284

    Domyślnie

    Cześć
    Maxicho gdzie się znajdują artykuły , które czytałeś ?

    W zamian zostawiam Ci NLP : [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]

    Każdy może upaść, ale po co się od razu wylegiwać ?

  6. #6
    MAXicho jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    06-09-2005
    Mieszka w
    Toruń
    Posty
    5

    Domyślnie

    Cześć ludziska wściekle poranną porą,

    Wstałem bardzo wcześnie, taką decyzję dyktował mi niestety dzisiaj kalendarz. Zobaczę, czy będę miał dość sił wpisać się tutaj wieczorkiem.

    Zważyłem się przed chwilą. Nie schudłem od ostatniego ważenia, ale i nie przytyłem - co jest bardzo dobrą wiadomością, bo w okresie odejścia od diety bywało czasami baaardzo wesoło, hihihihi Innymi słowy zła wiadomość jest taka, że mogło być już np. o 3-4 kg mniej. Dobra wiadomość jest taka, że spalanie organizmu jest na tyle duże, iż waga mimo chwilowego obżarstwa utrzymuje mi się - czyli po pierwsze ustabilizowała się, a po drugie jak schudnę, mogę mniej więcej normalnie jeść.

    Jednodniowe przegłodzenie na zupie kapuścianej bardzo mi się spodobało. Kilkudniowe już nie byłoby takie fajne - już sobie wyobrażam kwasicę ketonową i smród acetonu z niedogolonego ryja.

    Okej...

    Dagmara7:

    Artykuł o sile woli był bodaj w "Polityce", poszukam czy jeszcze mam i czy jest w wersji elektronicznej. Artykuł z perspektywy buddyjskiej jest już raczej nie do odszukania - dużo ostatnio przeglądałem i artykułów i książek o Dharmie, to jest wyrwana myśl z czegoś, co było fragmentem większej całości.

    W buddyzmie podoba mi się idea "pustości" - czyli tego, że nic nie jest ani dobre, ani złe, wszystko może mieć pozytywne i negatywne skutki, stąd też nie ma co OCENIAĆ ani siebie, ani innych, ani świata i rzeczywistości. Innymi słowy - jak np. mój szef drze na mnie mordę bo coś skopałem, to dla mnie jest w tej chwili głupkiem, ale dla jego żony dzielnym mężczyzną dbającym o rodzinną firmę. Czyli taki upadek jak np. mój też ma swoje zalety - np. daje okazję do głębszego przemyślenia motywacji i życiowych celów, uczy trochę pokory i co tam jeszcze, w związku z czym zamiast truć się, lepiej wyciągnąć naukę i iść dalej.

    Zaczynałem kiedyś wątek o psychologii w odchudzaniu, jest tutaj:

    http://forum.dieta.pl/viewtopic.php?t=61750&highlight=

    może, warto kontynuować

    narazicho
    Maksicho

  7. #7
    Awatar gayga678
    gayga678 jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    19-05-2004
    Mieszka w
    Warszawa
    Posty
    149

    Domyślnie

    Max dzięki czuję sie wyróżniona

    pozdrawiam
    ***
    Grażyna



    Link do starego forum: http://forum.dieta.pl/viewtopic.php?t=56238&highlight=
    [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]

  8. #8
    Guest

    Domyślnie

    hej, Max,
    ja przez ostatni miesiąc hasałam radośnie po łąkach obżarstwa i 'dzięki' temu dorobiłam się kilku kg w górę - na szczęście nic tragicznego, bo niecałe 4 kilo, ale jednak żal, że to mogło być w drugą stronę.

    w każdym razie, cieszę się, że już wróciłeś na jedynie słyszną drogę ja też od niedzieli na tysiaku z mocnym postanowieniem 'niespieprzenia'.

    pozdrawiam serdecznie i trzymam kciuki!

  9. #9
    Awatar uszata
    uszata jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    15-02-2005
    Mieszka w
    Warszawa
    Posty
    24

    Domyślnie

    Witaj Max.....

    u mnie jest tak sobie, przyszło kolejne załamanie i kolejne kilogramy na plusie. Pochłaniam kilogramy słodyczy, a rano budze się z gigntycznym bólem głowy (prawdpodobnie słodyczowym kacem). Może to brzmi nie dorzecznie, ale przeczytałam pewien artykół który potweirdzi moje przypuszczenia, że u mnie jedzenie słodyczy przerodziło się w naług. Który podobny jest do narkomani ( podobny sposób użależnia - głównie czekolada). Wiec jestem w kolejny ciągu i co rano fatalnie się czuje.
    Ciesze się, że Ty wracasz na dobrą droge. Trzymam za Ciebie kciuki.
    Pozdrawiam
    Usiakowa Tori :*
    "Musisz wiedzieć, kim jesteś i czego pragniesz w życiu. Jeśli tego nie wiesz, ciągle gonisz za jakimiś namiastkami szczęścia, szukasz tam, gdzie nie trzeba"

  10. #10
    MAXicho jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    06-09-2005
    Mieszka w
    Toruń
    Posty
    5

    Domyślnie

    19.-20. września 2006 r., wtorek - środa


    Najpierw liczba kalorii przez te dwa dni zbiorczo:

    wtorek – 1.230,00 kcal
    środa – 1.350,00 kcal

    Nie opisuję już ile czego – mam za mało czasu.

    We wtorek, po dość ostrym dniu na samej zupie kapuścianej, poszedłem biegać. Fatalny dzień! Forma do niczego, zmęczenie, przyspieszone bicie serca, a na koniec lekkie zawroty głowy – wyraźnie z powodu braku glukozy we krwi. Biegałem 55 minut. Dzisiaj z kolei godzinę i 15 minut – no i wtedy zrobiłem dwa okrążenia mojej stałej trasy, a dzisiaj cztery z zapasem sił na piąte. Dochodzę do wniosku, że nawet jednodniowe ostre dietki są bardzo fajne, ale tylko wtedy, kiedy odchudzanie nie jest połączone z dużym wysiłkiem fizycznym. Innymi słowy, na długie spacery na ostrej diecie mogę chodzić, biegać – już nie.

    W związku z czym daruję sobie już takie dni. Celuję w 1.200 – 1.400 kcal w ciągu dnia, i walczę o to, żeby trzy lub cztery razy dziennie biegać. Grzebię coraz więcej w internecie szukając materiałów o treningu przygotowującym do maratonu. Chyba się zdecyduję… Ciągle jeszcze bolą mnie lekko żebra – smutne to, bo na poranne sesje ćwiczeń siłowych nie mam żadnych szans. Trudno.

    wieczorkiem jeszcze sprawozdanie z czwartku, a teraz spadam

    narazicho
    Maksicho

Strona 60 z 62 PierwszyPierwszy ... 10 50 58 59 60 61 62 OstatniOstatni

Zakładki

Zakładki
-->

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •