Cześć Kobiety,

Dobrze się czuję na 1100kcal - tysiąc to był chyba ten jeden most (czytaj setka kalorii) za daleko i kilka razy rzeczywiście ochota na zbyt duży wyczyn przyniosła zbyt duży upadek, hehehehe. Poza tym mam nieodparte wrażenie, że organizm wręcz domaga się lekkiej nieobciążającej żołądka diety. Zwiększyłem ilość szybko przyswajalnych węglowodanów w postaci miodu - i zmiana mi się podoba

Gocha:
Jestem maksym-alistą i do ponad litrowego dzbanka wrzucam miętę + pokrzywę + bratek + czasami melissę w dowolnych kombinacjach, chleję godzinę (dobrze wchodzi).

A ty wiesz laska - to tak a propos twojego tickera - że parę dni temu ratowałem nietoperza! Chyba gdzieś w kącie mojego sporego mieszkania (są zakamarki, których nie widziałem od dwóch lat, hehehehe) wlazł i zimował, bo mi nagle zaczął latać po korytarzu mieszkania późnym wieczorem. Fajne zwierzę, miałem okazję z bliska mu się poprzyglądać, bo złapałem i zaniosłem do piwnicy (jest duża, sucha i chłodna), niech ze dwa tygodnie jeszcze poczeka, bo na dworze chyba na razie za zimno.

Grażyna:
Znam ten efekt... Mnie zawsze wali po grzbiecie przeziębienie po trudnych sytuacjach - za każdym razem muszę odchorować. Teraz było wesoło: grypa dopadła mnie nagle i mocno, wracałem dwie godziny samochodem, i jak wsiadałem było okej, a jak wysiadałem pod garażem nie byłem w stanie wysiąść z samochodu. Stałem jak palant z zapalonym silnikiem dobre dziesięć minut.

Ty to masz też problem taki, że jak pracujesz w call-center, to głos to podstawa twojej pracy... To twoje narzędzie zarabiania: to tak jak ja pracując przy komputerze złamałbym palec... Tragedia. Dla mnie leżenie w wyrze było na swój sposób miłe.

Acha, co do Torunia i ptasie grypy, to wszyscy mają to w nosie, ta histeria to bardziej zjawisko medialne. Elementarne zasady higieny oczywiście ważne (no i widzę, że sąsiadka przestała wypuszczać kota na łazęgi - bardzo dobrze), ale generalnie miasto żyje swoim życie. Narzekają hotelarze, bo odwołano parę konferencji i szkoleń firm. Ja się cieszę, bo mi filet z indyka tanieje Ogólnie jak człowiek siądzię i normalnie pomyśli, i dojdzie do niego, że na zwykłą grypę umiera rocznie na świecie podobno 2 miliony ludzi (na ptasią zmarło sto przez ostatnie osiem lat), to śmiech mnie ogarnia. A jak będzie pandemia taka jak hiszpanka w 1918, to wtedy trza się będzie zacząć martwić, ale to już byłaby zupełnie inna bajeczka niż trzy martwe łabędzie...

Spadam laski, chodzę wcześnie spać i odsypiam szaleństwa życia i szaleństwa organizmu

Narazicho
Maksicho

ps. Co do łabędzi, to nie mam na imię Leda, te łabędzie to nie Zeus, i "niebezpiecznych związków" oraz "bliskiego spotkania trzeciego stopnia" raczej nie przewiduję

M.