czesc kochane dziewczyny...
wstyd się przyznać, ale wczoraj nie trzymałam się w ogóle dietki
czego tam wczoraj nie było...
50 g rybki po grecku
150 g jogurtu naturalnego
200 g chudego białego serka
2 jabłuszka
1 papryka
0,5 kg winogron
talerz grochówki
kabanos

jestem straszna.
Pocieszam sie tylko tym, ze nie powinnam od tego utyc... a przecież waga jest dla mnie całkiem łaskawa. W końcu to juz półmetek... a do osiągnięcia mety mam jeszcze bardzo dużo czasu.
Wprawdzie chciałabym w sylwestra założyć rozmiar 38... ale gotowa jestem tracic tylko kilogram miesięcznie, byleby w wakacje osiągnąć upragione 58 kg.. i juz nie przytyć.
Najgorsze jest to, że trudno jest jeść mało i niskokalorycznie, jeśli nie mam gotowego planu:
godz. 8:00 100 g sałatki z ryżu, kurczaka, papryki i kukurydzy.. itd.
Wtedy chodzi za mną to namolne... a może by tak coś przekąsić?
Biorę albo byle co... albo za dużo (jak wczoraj te winogrona)... a może ktoś oszacuje mi ile zjadłam wczoraj kalorii? Bo ja niestety zupełnie nie mam wyczucia. Wiem to, co jest napisane na opakowaniu. Ale ani nie ważę produktów, ani nie obliczam dokładnie.

Dlatego tak bardzo odpowiadałaby mi trzynastka, bo miałam rozpisane, co mi wolno zjeść i kiedy.

Z sukcesów poranka: zjadłam na śniadanie 400 g duszonych warzyw i nie zjadłam drożdżówki z budyniem (choziaż przechodząc koło piekarni nie moglam sie oprzeć i kupiłam)

Sukcesem jest też to, że nie jem juz trzeci dzień pieczywa... Zawsze to coś.

Kupiłam sobi majtki korygujące do mojej kreacji... okropnie się odcinają na tyłku. Na szczęście sukienka jest rozszerzana i chodzi tylko o spłaszczenie brzuszka, bo wszystko co niżej jest niewidoczne.

Dziewczyny dajcie mi jakąś pozytywną myśl.