-
Witaj AAnikAA :P :!: Nie jestem odpowiednią osobą na udzielenie odpowiedzi, dużo ci nie pomogę, ale może ociupinkę pocieszę. Też pojadam wieczorami a najgorsze, że i w nocy :( Budzę się, co parę godzin i podążam do lodówki albo myszkuje po blatach i szafkach. Nie wiem, co z tym począć. Najśmieszniejsze jest to, że przez cały dzień mam nad sobą kontrolę i jak sobie powiem nie to się tego twardo trzymam, ale późnym wieczorem przechodzę katusze. Wtedy to nachodzą mnie smaki. Najgorzej jak zasnę i się przebudzę to wtedy nic nie jest mnie wstanie powstrzymać żeby czegoś nie skubnąć. Na szczęście ograniczam się do małych ilości. Na moje szczęście jeszcze nad tym nie straciłam całkowicie kontroli.
Przez ostatni tydzień bardzo się pilnowałam i skończyło się na galaretce i szklance soku. Ale zawsze to podjadanie i jak z tym walczyć :?: Nie wiem! :?: Błędne koło.
Jestem już po śniadanku. Zjadłam 2 kromki chlebka ze śliwkami i ociupinką masełka. Całość zapiłam kawką z mlekiem.
Triskell doszedł mail?
Pris pracusiu wpadnij, choć na moment! Jak z dietą u ciebie?
-
Dzisiaj zakończyłam akcje węglowodanową. Nie znaczy to, że rzuciłam się jak wygłodniały wilk na pieczywo, ziemniaki itd. Dieta dała mi pewnego rodzaju wyciszenie. Darowałam sobie na obiad ziemniakczki, bo wychodzę z założenia, że skoro nie czuję potrzeby to, po co się zmuszać. Organizm SAM POTRAFI SOBIE REGULOWAĆ CO MU W DANYM MOMENCIE JEST POTRZEBNE. W końcu odezwie się we mnie pyra. Jedynie wielkie kuszenie miałam na chlebek miodowy ze śliwkami. Dawno mi nic tak nie smakowało :P Mam zamiar przepościć się przez najbliższe dni, bo to tak fajnie czuć ulgę w brzuchu i jakoś zmysły się wyostrzają. Nawet woda ma zapach. Serio!
W piątek idę z koleżanką na aerobic, ale tylko dla towarzystwa. Nie lubię zbyt ostrych podrygów. Zresztą nie mam odpowiedniego biustonosza a w zwykłym piersi mnie bolą. Przy okazji zobaczę, co tam dają. Mam ochotę na jogę, calanetics albo coś zbliżonego. Szpagat mam wyćwiczony, więc... :wink:
Jedzonko
ś- wyszło mi w granicach 330 kcal
o-jogurt żurawinowy + chlebek miodowy + mandarynka 253 kcal
k (przed 18-stą) 1 big gołąbek ryżem i mięskiem wieprzowym + 330 ml piwa razem tj. 480 kcal
Tradycyjnie 1 l herbaty czerwonej.
Razem +, - 1063 kcal.
Byle w nocy z dala od lodówki :!: :!: :!:
-
Shakila - mail dotarł, ale nie mogę go rozpakować, mówi mi, że file not found. Nigdy nie spotkałam się z wysyłaniem zdjęć w folderach, moze spróbuj pojedynczo je wysłać? Gratuluję tygodnia bez węglowodanów i braku słodyczomanii po nim :-). A na wzmiankę o chlebku miodowym ze śliwkami aż mi ślinianki jakoś zaczęły intensywniej pracować 8)
Pris, trzymaj się i walcz. A co to znaczy "Mam zawias"?
Ja przywiozłam sobie dziś twaróg i kefir z polskiego sklepu i już się bardzo cieszę na bliskie spotkanie z nimi :D
Uściski :)
-
Tris, mam zawias to znaczy że mnie ogarnął niechcieizm.
Nie wpadam już tak często na dieta.pl (raz na 2-3 dni), nie mam ochoty myśleć o tym co jem, co zjem zaraz i ile to sobie kalorii liczy. I czy przytyję czy nie.
:?
Umknął mi gdzieś cel. Nie czuję się dobrze ze sobą, ale nie mam samozaparcia żeby kontynuować jak na razie to co zaczęłam. Nie wiem, po co mi to? Czy to coś zmieni? Waga 65kg da mi nagle szczęście, sukcesy, powodzenie? Czy jestem w stanie wytrzymać samo dojście do mety a potem utrzymanie wagi?
Stało się to dla mnie jakimś mitycznym, bajkowym celem, św. Graalem niemalże. Rozmowy tutaj, wspieranie się są cudne, ale czasem mnie zatyka - gadamy jak uzależnione, uzależnione od pysznego jedzenia :shock: Ja chcę żyć normalnie, a nie trząść się przed batonem czy zmagać się z chęcią zjedzenia czegoś.
Ech, wiem, WIEM co powiecie. Ale na to nie ma racjonalnych argumentów. Powinno mi przejść. Teraz jestem zmęczona, zniechęcona, zdołowana i przytłoczona wydarzeniami wokół, które jednak nie są na forum.
pozdrawiam i trzymam za Was kciuki
-
Pris też miałam doła, na wagę nie wchodziłam chyba z 1,5 miesiąca. Obchodziłam ją dużym łukiem. Nie obżerałam się na maxa, ale też nie miał specjalnej ochoty niczego ważyć, mierzyć i zapisywać. Czułam się wypalona. Chyba pamiętasz, co wówczas pisałam :?: Czułam się niegodna wchodzenia i skrobania czegokolwiek na forum. Tak było! A ty w tym czasie wykonałaś kawał dobrej roboty doszłaś do 69 kg. A ja, czego się dorobiłam? Zmęczyłaś się bidulko a dodatkowo masa spraw osobistych do załatwienia dolało oliwy do ognia. Odetchnij trochę i wracaj do Nas świeżutka. Żeby ci tylko nie przyszło do głowy czmychnąć na stałe z diety :twisted: Sama mi napisałaś kiedyś "... tak byłoby najłatwiej..." Więc uszy do góry! A jak schudniesz do tych 65 to gwarantuje ci, że będziesz zadowolona :P , na pewno bardziej jakbyś ważyła 74. Ja w swojej próżności oglądając fotki sprzed i po odchudzaniu jestem szczęśliwa, że jest mnie obecnie mniej! Jeszcze nie jest idealnie, ale dobre i to.
Nigdy już nie wrócę do wagi sumo :!: :!: :!:
Ku mojej zgrozie w piątek na zajęciach sportowych ustalono udział tłuszczu w moim ciele UWAGA – 37,3% Tragedia norma jest od 20-30%. Dobre, co? Składam się z kości, tłuszczu i skóry! Mięśnie w zaniku!
Ta kobitka za odpowiednią opłatą podpowie mi, co mam jeść. Z tego, co zrozumiałam to przede wszystkim czerwone mięso, ryby i kurczak bez skóry. Pech! Akurat to z kurczaka lubię najbardziej.
Jedzonko:
:arrow: 2 kromki chleba miodowego + szkl mleka 0,5%
:arrow: sałata lodowa z apetiną fetą
:arrow: baton musli z żurawiną
:arrow: kawałek pasztetu ze śliwkami + słoik buraczków
:arrow: pomarańcza i gruszka
Razem +, - 1000 kcal
Do juterka Duszki :!:
-
pris głowa do góry... myślę, że Shakila ma racje... to takie chwilowoe zniechęcenie. musisz po prostu troche od tego wszystkiego odpoczac...
zapisalas sie do tego klubu? czy dopiero po sesji?
ja jutro ide na 1 zajecia do Hatka Jogi na Rajska. zobaczyc jak tam jest...
Shakila kurczak jest dobry. tez kiedyś uwielbiałam skóre ale mi przeszło...
jak zaczniesz cwiczyć to tłuszcz zamieni sie w mięsnie...
a ja mam motywacje. za 2 tygodnbie studniówka:D
-
Shakila - tym razem zdjęcia wreszcie dotarły i dają się otworzyć, dziękuję bardzo. Ślcznie już schudłaś, niewiele Ci do tej wagi z wakacji brakuje, a naprawdę warto do przyszłych wakacji dzielnie się trzymać, żeby znowu tak wyglądać :) Jakie Ty masz piękne włosy!!! I powiedz mi jeszcze, czy Ty coś tańczysz? Bo z taka piękną egzotyczną urodą ślicznie prezentowałabyś się na scenie, tylko nie mogę się zdecydować czy w flamenco, czy w tańcu brzucha. Papużka-choinkowiec też mnie oczywiście zachwyciła i widoki sylwestrowe również :)
Ja też miałam mierzony % tłuszczu i... też w ostatni piątek, co za zbieg okoliczności! :D Wyszło mi 26,9% Chciałabym, żeby do końca odchudzania udało mi się zejść poniżej 25%.
Pris - nie, 65 kg na pewno nie da Ci szczęścia, sukcesów czy powodzenia, natomiast może Cię dowartościować i dać Ci pewność siebie, które pomogą Ci te wszystkie rzeczy osiągnąć. To znaczy jeśli już teraz czujesz się ze swoją wagą dobrze to super, faktycznie w takim przypadku nie powinnaś się już odchudzać. Natomiast jeśli to Ci nie wystarcza, to ja radziłabym nie rezygnować. Nie wiem, może mamy inną psychikę, ale ja gdybym zrezygnowała przed założoną wcześniej metą (z powodu innego, niż stwierdzenie, że cel osiągnęłam i więcej schudnąć nie chcę), to miałabym poczucie niespełnienia i uczucie, ze samą siebie zawiodłam, ze nie jestem tak silna, jak myślałam. Mnie też po Nowym Roku trudno było wrócić do diety. Słodycze i inne niezdrowości kusiły bardziej, niż wcześniej a mały diabełek szeptał, że przecież już nie jest źle, to mogłabym na tym poprzestać. Ale jakoś to przetrwałam i nie żałuję. I wcale się nie czuję uzależniona od jedzenia. Wczoraj byli u nas znajomi, oni i mój mąż jedli pizzę i chipsy, a ja sushi z brązowym ryżem i rybę i... to moje jedzenie było moim zdaniem smaczniejsze, bardziej kuszące. Od kiedy jestem na diecie, więcej niż kiedykolwiek wcześniej jem wędzonego łososia, sushi, krewetek - a tak się składa, że to moje ulubione jedzenie. I już nie powstrzymuje mnie myśl, że choć te rzeczy są tu znacznie tańsze, niż w Polsce (łosoś jest tu rybą lokalną), to jednak są dość drogie, bo przecież w porównaniu z pieniędzmi, które jeszcze pół roku temu potrafiłam wydać na słodycze, jest to naprawde pestka :)
U mnie w tym tygodniu spadek o 1,2 kg, podnoszę limit kalorii na 1500 dziennie :)
Usciski :)
-
Karinko...tak dawno mnie tu nie bylo! Widze, ze niezle sobie radzisz! Chudniesz! A kochana z tym pomiarem tluszczu to chyba sie cos przeliczyli, przeciez widzialam twoje zdjecia...27% to ty moze i masz ale nie jakies tak 37%. powiedz niech sobie nowa miarke kupia. toz to golym okiem widac, ze ty zaden grubas nie jestes!
Pris, a za ciebie trzymam kciuki z calych sil! Pamietam jak dzielnie walczylas na SB. Dasz rade!
Caluski
http://www.gifs.ch/Schildkroeten/ima...ldkroetli2.gif
-
Shakila, Pris, gdzie Wy się znowu podziałyście? Przyszłam się pochwalić, że od soboty będę wreszcie pracować, a tu nie ma komu się chwalić, obie gospodynie topiku gdzieś wyszły, nawet wywieszki "Zaraz wracam" nie powiesiły :shock:
Ściskam Was mocno :)
-
Triskell podziwiam za oparcie się smakowitej pizzy :P :!: Pochylam głowę nad twoja konsekwencją, ja niestety nie przepuściłabym takiej okazji. Zresztą zawsze jak słyszę słowo pizza zaczyna mną telepać. Na słodycze nie jestem taka łasa jak na ciągnący serek i chrupiące ciasto. Zresztą lubię wszystko, co pikantne i tłuste.
Mówisz, że na scenę ze mną. Bez przesadnej skromności powiem, że mogłabym tam robić jedynie sztuczny tłok albo jak mawiała moja polonistka tło. Pozbawiona jestem wszelkich talentów. Choć o nauce tańca brzucha myślałam kiedyś jako o formie sportu. Podobno to bardzo dobre dla zdrowia zwłaszcza na sprawy kobiece.
Co się tyczy twojej nowej pracy to chwal się kochana ile wejdzie! Jak tam nowa szefowa? Miła kobitka?.
Oj Madziulek wakacje dawno się skończyły i wszystko ulega zmianom. Obrosłam tłuszczem jak różowy prosiak. Przestałam chodzić do masażysty a jego zręczne paluszki ładnie potrafiły redukować moje zapasy na plecach i brzuchu. Funduszy brak na takie luksusa!!!!! Teraz sama katuje się dietą, dużo ćwiczę, wcieram mazidła, owijam się folią spożywczą, wałkuje, szoruję szczotą z kolcami.
Jutro idę znowu na ćwiczenia, nie wiem jak będę tam funkcjonować, bo od 2 dni ruszać się nie mogę. Wskoczę do ciepłej kąpieli, podobno to dobre na zakwasy.
Na wagę nie włażę, bo @ zbliża się wielkimi krokami, więc nie chcę się niepotrzebnie denerwować. Brzuch mam jak balon i po czym to niby, po tych 2 główkach sałaty lodowej i kurczaku w śladowych ilościach. Grunt to zachować spokój.
Ogólnie trzymam dietkę. Pieczywo ograniczyłam do 1 kromki dziennie. Limit dzienny kalorii ostatnimi czasy wzrósł z powodu konsumpcji ALKOHOLU. Niestety wkradło się w moje życie a to winko, piwko. Pomagam ostatnio kuzynce w pracy, i tak jakoś… Dzisiaj znowu do niej idę… :wink:
Pris myślimy tu o tobie! Daj znak życia!
Julcyk kreacja na studniówkę już gotowa?