Elo... Oto ja - hipoglikemiczka. To najnowsza diagnoza lekarzy na temat moich omdleń. Tylko, że hipoglikemia to objaw. A co z przyczyną? Co z chorobą? No i co z tym robi? To już oczywiście lekarze pozostawiaja samemu pacjentowi.
Przeczytałam już setki artykułów i próbuję sklecić jakąś sensowną dietę. Muszę jeść mniej więcej co 2 godziny, bo potem cukier mam już tak niski, że nie mam siły normalnie funkcjonować. Oczywiście wcześniej, nie wiedząc o tym, miałam potworne napady obżarstwa i jest skutek.... :/
Ale co tam... Teraz już co nieco wiem o sobie i zamierzam nadal ekperymentować aż znajdę optymalny sposób jedzenia. To znaczy, że zrzucę to co przybyło, utrzymam wagę no i oczywiście bedę sie dobrze czuła.
Jak na razie dokonałam modyfikacji diety 1000 kalorii, w taki sposób, że jem częściej. Poza tym nie lubie mięsa, więc zastępuje je rybami i daniami sojowymi.
Mam straszną trudność z jedzeniem ciepłych posiłków o 13-tej. Babeczki jak Wam to wychodzi???
Napiszcie coś do mnie, proszę. Jestem z deczka przerażona wsadzeniem siebie w taki ryzy i boję się że nie dam rady. Także każde wsparcie bardzo pożądane!!!!
A teraz uciekam na zakupy... Bo lodóweczka zupełnie nie gotowa na nowe wyzwanie.
do zobaczonka
Zakładki