-
no to i jestem u siebie :)
takie mini sprawozdanie będzie teraz...
Ostatni tydzień, czyli ten na sympozjum-porażka! jadłam w porywach do 400 kcal dziennie bo na więcej nie miałam czasu ani w sumie ochoty .. już czułam ten genialnie płaski brzuszek i że nogi mi "lecą", ale... potem wystarczyły dwa "luźniejsze" dni u siostry kiedy moim zadaniem było całodzienne zajmowanie się kuchnią i już brzuszek znów się zaokrąglił :?
ech...
Na sympozjum nie powiem.. fajnie było choć mecząco :P ale naprawde było... przyjemnie :P szczególnie wieczorami jak wszyscy siadaliśmy w hotelu i śmialismy się do późna :D
Dużo i długo by opowiadać więc może Wam tego oszczędze :)
Dziś już lepiej zaczęłam.. rano dwie kawy (oj na tym sympozjum to potrafiłam nawet 6-7 wypić dziennie :? ) i 35 minut stepperka.. na obiadek zjadłam podsmażaoną cebulke z cukinią, papryką i do tego wbite jajko... potem dwa jabłuszka i znowu dwie kawy :? i niestety paluszki mnie skusiły, ale jutro już im się nie dam...
Gorzej z tym, że dziś byłam na solarce... tylko nikt mnie nie poinformował, że w zeszłym tygodniu wymienili lampy :? 15 minut i... wyglądam jak buraczeq... ale to pal licho... gorzej, że cała twarz mnie piecze i wszytsko inne też :(
Skocze się wieczorkiem jeszcze na działke po marchewki :P
tak wogóle to.. wesele za niecałe dwa tygodnie a ja ciągle nie mam sukienki :? znalazłam JEDNĄ fajną, ale.. jakoś tak wolałabym kupić jednak tańszą... i ogólnie tak jakoś nie chce mi się już na to wesele iść... za dużo zachodu...
aaaaa... i jeszcze mi się marzy obciąć włosy i.. przestane byc blondynką :D
-
buraczku: mogę iść za Ciebie na to wesele? ;)
jak to przestaniesz być blond? niemożliwe :P a ja zacznę. mam taki pomysł, żeby się farbnąć :P i pewnie w końcu to zrobię :D :D :D
ostatnio takie dziwne mam pomysły, zupełnie niepodobne do mnie :P
a z tymi kawami to jeszcze nie tak źle. mój tata pije chyba z 2o dziennie. mamy w domku ekspres ciśnieniowy, w firmie też ma. i normalnie non stop pije kawe :shock:
a ciśnienie ma w normie. ale trochę i tak się boję o niego... tyle stresu, nadwaga i te głupie kawy :?
kup sobie na te poparzenia jakiś pentanol...
dobrze, że na solarium nie chodzę :P nigdy nie byłam :P
ale jak teraz myślę o tych wszystkich moich pomysłach :roll: to pewnie niedługo zacznę :lol:
-
Dorcia 400 kcal ? malutko ... no dobrze ze teraz norma Ci wróciła :) , jco do kawy - to owszem lubie ale zwolenniczką jakąś jej nie jestem ...poza tym czytałam plusy i minusy kawy i (nie wiem na ile to prawda) faktem jest że kofeina sprzyja odchudzaniu , ale zarazem sa w kawie jakies inne składniki które sprzyjaja powstawaniu celluitowi ...
Zdardz dziewczyno co Ty chcesz zrobić z tymi włosami?Bo jak Agasek jestem ciekawa :P- zszokujesz nas?:P
-
...i buraczkowi tez temacik podniose :)
-
zdecydowałam się dziś wejść na wage... i doznałam szoku... oczywiśie w tą niemiłą stronę :(
to tak jakby wcale tego roczku nie było :?
walke zaczynam na nowo.. dosłownie z tego samego pułapu co rok temu...
no, ale ponoć co mnie nie zabije to mnie wzmocni... ech...
kawa poranna wypita... teraz ide zrobić callanetics a potem do ginekologa :?
-
trudno buraczku
łapek nie będziemy załamywać, nie bedziemy wymyślały usprawiedliwień, tylko bierzemy się do roboty!
ja też kompletnie nic przez ten rok nie schudłam. za to teraz nadrobię! ;)
w końcu nam się uda, prawda?
buziaki i miłego dnia
powodzenia u lekarza!
-
buraczeq <przytul> ten rok był tylko wstepem i pokazał , ze może nam sie udać ...ja rownież startuje z takiej samej wagi co rok temu...i tez zaczynałam we wrzesniu -czy to zbieżnosc?a moze raczej tak miało byc ... jeszcze mam dzis kiepski dzien za soba...
ale od jutra bedzie lepiej musi byc !!!!!!!!!!!!! zero smutnych myśli
-
no to laski zapomniamu o tym roku
i bierzemy się w trójkę do roboty
tym razem wygramy!
-
no bo kto da rade jak nie my??? :)
Ja postanowiłam jedno... nie robie ŻADNYCH długotrwałych postanowień...
każdy dzień, w którym nie zjem słodyczy w nadgodzinnych liczbach, ogólnie rzecz biorąc nie rzuce się na jakieś :tłuste, nieziemsko słone, słodkie, kaloryczne i... co najważniejsze zupełnie niepotzrebne mi jedzonko, każdy dzień, w którym zalicze minimum 45 minut ćwiczeń (już sie nei moge doczekać powrotu do basenu dwa razy w tygodniu :P )
No więc każdy taki dzień uznam za zadowalający i każdy taki dzień będzie moim małym sukcesem...
a jak wiadomo... ziarnko do ziarnka... :)
Jedyne co tak naprawde mnei dręczy to... to wesele i powrót na studia... bo nie miezszce się w swoje rzeczy... :?
no, ale... sama sobie zasłuzyłam :evil:
-
kochana bardzo dobra myśl z tymi dniami :) i ja sobie z tego skorzystam :)
najważniejsze bysmy podeszłu optymistycznie - chudniemy bo chcemy a nie dlatego ze musimy :)