-
Przeczytałam cały topic :Di żem stwierdziła, że co napiszę :P (Werek, będę Cię prześladować :P)
Optymistkaaa hyh, ja mam tyle wzrostu,co Ty a dążę do wagi...jak widać :P z tym,ze w chwili obecnej mam 67 a nie 65 kg :P przytyło mi się za sprawą chorowania u mojego lubego :Pi wracając do tematu (moje dygresje lubią skakać po kapuście sąsiada :P) to uważam, że absolutnie nie masz się czego wstydzić. Rozumiem, że lepiej będziesz się czuć mając mniej kg na koncie- i chudnij, jeśli chcesz- ale nie waż się nazywać się grubą :P bo mi wtedy z deko głupio :P
I tak btw, jako iż jest tu poruszany dość często temat faceta i jego roli w odchudzaniu...to ja mam lubego, który generalnie nie chce, żebym się odchudzała. Tzn zdrowe odżywianie jak najbardziej, ale jak chcę schodzić ponizej 65 to się buntuje :P i nie z grzeczności, żeby mi nie sprawić przykrości or sumfin, tylko, że wg niego "kobieta powinna mieć 2 metry- jeden w biuście, drugi w tyłku" (cytat dosłowny :P ) :P w sumie to się z tego cieszę, bo mój organizm nie pozwala na zejście poniżej 60 kg (udało mi się to raz na diecie 500 kcal Tygodniowo- no comment), ale z drugiej strony...naturalna przekora...:P
dobra,tyle ode mnie, idę założyć własny pamiętnik dietkowy :P
trzymta się :)
-
masz szczescie, ze masz takiego faceta...
ja na poczatku diety myslalam, ze moj juz BYLY facet jest glownym powodem do rozpoczecia diety - teraz dla siebie to robie i wreszcie mam efekty :D
-
Cześć :)
Lit, bardzo się cieszę, że Cie tu widzę. Prześladuj mnie dalej! :D Co do wagi autorki topiku, to zgadzam sie z Tobą, że Optymistkaaa zdecydowanie nie jest gruba. Niemniej jednak, rozumiem, że każdy ma swoją wage optymalną.
Ja też mam 167 wzrostu i jestem jakoś tak w środku między Wami :wink: - Wczoraj byłam na zakupach i kupiłam sobie spódniczke w rozmiarze 36, która jest dla mnie zupełnie luźna! :shock: Z zaciekawienia zmierzyłam jeszcze ciuchy w kilku innych sklepach i to prawda: Dół mam teraz 36, a górę 38 (jestem dosyć 'barczysta' :wink: ) Jak dla mnie, to najlepszy wynik od bardzo dawna i niczego więcej nie potrzebuję. No, oprócz uniknięcia jojo, oczywiście... :wink: Jednak każdy ma swój wymarzony rozmiar i (dopóki nie jest to chorobliwe zmierzanie do 45 kg przy 170 wzrostu) to trzeba uznać, że wie, co robi. :)
A mój facet jest zachwycony tym, jak schudłam. Niestety, w odróżnieniu od faceta Lit, preferuje "klasyczne laski" :wink: Czyli, musze sie pilnować... :?
Optymistkaaa, dzięki za ciepłe słowa, przydają się :)
Pozdrawiam
-
Witam:D
ja mam 172cm wzrostu i waze 73kg :( :cry: Bardzo chcialabym schdnac do 57kg a potem sie zobaczy
Chcialabym dobrze sie czuc we wlasnej skorze i wogole moc isc do sklepu i kupic cos co mi sie podoba i to w rozmiarze 38...
tak to moje marzenia
-
motylekk89
pierwsze primo - nie jesteś teraz gruba
drugie primo - przy wadze 57 kg i wzroście 172 będziesz miała rozmiar 34-36, a nie 38.
secundo - nie licz, że schudnięcie sprawi, że w cudowny sposób się zaakceptujesz. Owszem, mniej kg na koncie pomaga, ale nie jest "cudownym środkiem". Teraz też masz wiele zalet w swoim wyglądzie, o których musisz pamiętać. Jak schudniesz, będzie ich poprostu więcej :)
trzymta się ciepło, bo mrozy się zbliżają... :)
-
Lit, jak zwykle popieram Cię w całej rozciągłości! :lol:
Motylek, ja mam 167, waże w tej chwili 57 kg i, jak napisałam, spokojnie się mieszczę w 36! Tobie wystarczy trochę poćwiczyć, zrezygnować ze słodyczy i stracisz kilka kilogramków bez problemu :wink:
Byłam na siłowni, niedawno wróciłam i zaraz pewnie zacznę sie obżerać... :? Nie pozwólcie mi!
-
Wiecie, ja nie twierdze że jestem gruba, ale wierzcie mi, że mój obecny wygląd nie jest marzeniem. mam okrągłą twarz, pulchną pupe, wiszący brzuch, grube ramiona (niestety) , pulchne nogi. Mówię poważnie...po prostu to nie jest odpowiednia waga do mojego typu sylwetki. I nie odchudzam się na ślepo do jakiejs konkretnej wagi, ajk będe widzeć zadowalająca poprawę- przestanę. Mi dietka idzie ostatnio w porządku ale narazie się nie ważę. Z basenem raczej nie wyjdzie, bo ciężko z ieniążkami, ale za to łapię się dużo prac fizycznych w domku np wczoraj zrzucłam do piwicy prawie tone węgla, machałam ta łopatą równo :D Ale co do plenu w którym wypisałam co mogę jeśc a co nie mogę, to narazie to wygląda tak, że jedynie sporo ograniczam spożycie tych niedozwolonych, ale nie zrezygnowałam całkiem :? narazie jestem na to za słaba. :oops:
-
Oj dawno mnie tu nie było!!! A to za sprawą biegania przez trzy dni od promotora do sekretariatu i tak dalej, bo zawsze na koniec wszystko musi być nie tak, ale WRESZCIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! oddałam pracę i jeszcze tylko obrona za tydzień...aaaa... i będzie po sprawie!! Niestety od tego biegania całymi dniami się przeziębiłam, więc dieta u mnie kuleje, ale cały czas trzymam się 61, więc nie jest tak źle, bo nie tyję przynajmniej:) No ale jak ju zsie podkuruję to się za siebie biorę!!!
Werek wow 36 to jest moje marzenie, bo na razie to nie włażę w każde 38
:(:(:(:(:(:( tez tak chcę!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Znam ten bół z zasłanianiem brzucha rękami... nietety
Optymistka wiem dokładnie co masz na mysli. Mi tez wiele osób, zwłaszcza starszych mówi, że zupełnie przesadzam z tym odcudzaniem, bo ja wcale nie jestem gruba, ale to zależy co się rozumie pod tym pojęciem, a ja na razie wyglądam jak kobiety na obrazach Rubensa, co wcale nie jest urocze i trzeba to zmienić.
W kazdym razie znowu jestem na forum zwarta i gotowa!!!
POZRO:):):)
-
Mwali, Twoje posty przyprawiają mnie o ból głowy, bo przypomina mi sie moja praca mag. leżąca odłogiem :lol: Ale, żeby nie było: Wielkie gratulacje za zakończenie i trzymam kciuki za obronę!
Optymistkaaa, ja Cie absolutnie rozumiem, zresztą, napisałam to w poście do Lit :) Wiem, że jesteś rozsądną osobą i nie uważasz, że waga 45 kg będzie remedium na wszystkie Twoje problemy :wink: Nam chodziło tylko o to, żeby podnieśc Cie na duchu, żebyś wiedziała, że nie jest z Tobą źle! Szkoda, że z basenu nici, ale przerzucanie węgla to też niezłe aeroby :wink:
A w ogóle, to proszę dziś o wsparcie... :( Czuje, że mam kryzys fizyczny, a silna wola opuściła mnie zupełnie. Na razie zjadłam 550 kcal, a to ledwo 12 w południe i już myślę czym by sie tu nafutrować :( Niepotrzebnie sie wczoraj pochwaliłam... Jak ten dzień potoczy sie dalej tak, jak sie zaczął, to moje wczorajsze 65 w talii szybko zamieni się z powrotem w 75 :?
Jejku, ratujcie mnie, kochane współodchudzaczki!
-
Werek Ty to mnie dopiero o ból głowy przyprawiasz!!! 65 cm w talii to ja chyba nigdy w życiu nie miałam. Boże musze się za siebie wziąć. A Ty się dziewczyno trzymaj dzielnie, bo osiągnęłaś cholernie dużo!!! I jak tyle ci się udało, to dasz radę! Dla mnie jesteś wzorem do naśladowania!!!!! :wink:
-
a ja już dzisiaj wrąbałam 600 kal a prawie nic nie zjadłam. I jak ja to spalę, jak jestem przeziębiona????????????????????????????????????? ?? BUUU
-
Mwali, słonko, chory organizm zużywa energie na walkę z chorobą, więc nie bedzie tak źle :)
A ja jestem głodna jak pies! Postanowiłam, że obiad zjem najwcześniej o 14, ale chodzę wokół jabluszka i dwie strony mojego JA toczą ze sobą walkę :wink: No bo tak:
1. Jabłko to samo zdrowie, kalorii niewiele, naprawdę nie zaszkodzi i nie popadajmy w histerię z tą dietą :P
2. Wiem, że jak już zacznę, to na tym jednym jabłku sie nie skończy, podstawą jest niepodżeranie w tzw. "międzyczasie" i NIE POWINNAM tego robić, bo kieruje mna głód 'psychiczny', a nie fizyczny :x
Ufff, sory za przynudzanie, ale takie wypisanie swoich słabości mi pomaga (przynajmniej jeszcze nie zeżarłam tego nieszczęsnego owoca :wink: ) Trzymajcie się!
-
Werek - ja jeśli miałabym ochote na jabłko to bym je zjadła...niewiele kcal a ile zdrowia. Takie podjadanie nie zaszkodzi, a pamiętaj o tym, że idelanie to 5 posiłków dziennie, czyli pomiędzy śniadankiem i obiadem można sobie na coś pozwolić. heh ja np pozwoliłam sobie dziś na drożdżówke...byłam na uniwersyteckiej czytelnie no i zgłodniałam. wcale nie mam wyrzutów sumienia, bo co zjedzone przed południem - jest szybciusio spalane. Najgorzej byłoby zjeśc taką bułe po 20. Dziś zjadłam już 1000 kcal, zaraz idę spac, a jak się obudze to kawka słabiutka jako wspomagacz koncentracji do nauki i lekka kolacja.
-
Optymistkaaa, nie zrozumiałaś, o co chodzi: Ja wiem, że jak zjem to jabłko, to tama na rzece obżarstwa puści! :lol: To nie jest tak, że ja się pilnuję jak mniszka i nic nie jem między posiłkami :wink: Myślicie, że te 550 kcal, o których pisałam, to zjadłam na jedno, uczciwe śniadanie..? :? - O nie, niestety! To dlatego wyznaczyłam sobie godzine obiadu, bo inaczej zjadłabym dzis jeden posiłek: zaczynający sie rano, a kończący późno w nocy. :lol:
Teraz zjadłam obiad, pangę pieczoną z surówką z kapusty. Walczę dalej! Dziś piątek, to grozi kuszącą smakołykami imprezą... :wink:
-
No tak...ja mam podobnie :lol: Jak już zacznę to nie kończę :? I tu własnie tkwi problem, że nawet po obfitym obiedzie potrafię iśc znów coś przgryź, choć jestem strasznie najedzona. Ale walczę z tym nałogiem i złymi nawykami i powiem wam że widze postępy...
-
Cześć Dziewczyny!!!
Dzsiaj wszystko nie tak. Chora jestem i obżeram sie niestety. Wchłonęłam już całą paczkę ciasteczek owsianych i nadal mam ogromne ssanie, a już osiągnęłam 1500 kal. Choroba zdecudowanie nie służy diecie i może Werek masz rację, że chory organizm zużywa energię na walkę z chorobą, ale mój się domaga jej satłego uzupełniania. Do kitu!
Miałam iść dzisiaj na imprezkę i potańczyć troszkę, a tu nici z tego. Siedzę sama w domu i się obżeram. Jakie to żałosne!!!! :oops: :cry:
-
No to wyjaśniło się, czemu miałam wzoraj taki kryzys- dziś rano dostałam okres :wink: Niestety, znowu za wczesnie, wiec musze sie pożegnac z pigułkami... :( Wcale mi sie to nie uśmiecha, wyjeżdżam z moim lubym na wakacje i przydałoby sie miec luz w tych sprawach, ale mus, to mus.
Dziewczyny, wczorajszy wieczór to było istne eldorado obżarstwa! :roll:
optymistkaaa, było dokładnie, jak napisałaś- zaczęłam i już nie skończyłam :oops: Bolał mnie brzuch, czułam się brzydka i głupia (jak to zwykle w takich dniach :wink: ), odmówiłam pójścia na imprezę i CAŁY WIECZÓR ŻARŁAM! Całe szczęście, że nie miałam w domu żadnych słodyczy, musiałam się zadowolić musli, fruttiną, płatkami kukurydzianymi w miodzie i owocami... Cóż, 2500 kcal to było, jak nic... :oops:
Trudno, wracam na dobrą drogę :) Mam nadzieję, że będzie mi wybaczone :wink:
Mwali, cóż Ci mogę poradzić- niedobrze, że masz pod ręką takie rzeczy jak ciasteczka... Wiem, jak ciężko w takich chwilach im nie ulec. Uszy do góry, wszystkie mamy czasem gorsze dni! :lol:
-
Werek przypomniałaś mi jeszcze jeden ważny wątek w ostatnich miesiącach mojego życia...otóż odechciało mi się chodzic na imprezy, dyskoteki, bo wiem że to przyspoży mi więcej przykrości niż radości. Kiedy stane przed lustrem i zacznie się...co ja mam na siebie włożyć, zaczynam czuć się jak ostatnia świania, która nie mieści sie już w nic z ciuchów które miałam jakiś rok twmu, wiem że z tego powodu będę się też źle bawić, bo dookoła będzie tysiące lasek jak ze zdjęć Playboya, a ja szara mycha usiąde ww kącie i tak będzie wyglądać impreza. Jak kiedyś jeździłąm przynajmniej 2 razy w miesiącu, tak teraz 4 miechy juz nigdzie nie byłam :(
-
Optymistkaaa, nie wolno Ci myślec o sobie w ten sposób :!: Nie jesteś potworem, masz wagę w normie i NA PEWNO możesz sie ubrać tak, żeby zamaskować niedoskonałości sylwetki :) żeby była jasność: Ja Cie rozumiem, też znam takie klimaty, że przed wyjściem na imprezę stoi się przed lustrem i ryczy z żalu nad sobą. Znam, rozumiem, przerabiałam :wink: Niemniej jednak, pamiętaj, że to nasza psychika, a nie kilogramy odbiera radość życia. Zapewniam, że te wszystkie laski, 'jak ze zdjęć Playboya', też mają swoje kompleksy, zahamowania, problemy i wiele z nich zazdrości np. Tobie :)
Wczoraj o 23 byliśmy ze znajomymi na Harrym Potterze i wykazałam się dużą dzielnością :wink: -Wszyscy obkupili się popcornem, orzeszkami, nachosami, a ja nic! Wzięłam z domu marchwitki, te małe marcheweczki i na nich poprzestałam :D A lekko nie było... :wink:
Wszystko to dlatego, że po piątkowej wpadce, waga znów pokazuje 58 :( No, 57,9, ale to to samo...
Nie mamy lekko, my, dziewczyny ze skłonnością do tycia, oj nie... :?
Pozdrawiam serdecznie i głowa do góry! :)
-
łoboszz... Optymistkaaa przecież Ty jesteś szczupła ! dziewczyno, nie wpędzaj się w takie kompleksy ! ok, przytyło Ci się, ale to nie tragedia ! Masz naprawdę fajną figurę, nie gorszą niż te "tysiące lasek jak ze zdjęć Playboya". Poza tym odmawiając sobie przyjemności w trakcie "drogi do schudnięcia", czynisz je coraz cięższym i bardziej uciążliwym. I jeszcze jedno- jak schudniesz, będzie ciągle tą samą osobą- tylko szczuplejszą... banalne, ale warto pamiętać, że dieta nie zmieni całego życia :)
Werek, wiesz...przypominasz mi moją mamę :P ona miała cukrzycę (nadwagę ofkors też :P ) i gdy musiała, odstawiła wszystkie słodycze i inne "zakazane" rzeczy, ale nie potrafiła przestać objadać się owocami. Zjadała po 2 kg jabłek dziennie :P
trzymajta się ciepło, bo pogoda okrutna :P
-
Lit, to ja sobie mogę z Twoją mama podać rękę! :lol: Cukrzycy na razie nie mam, ale owoce to moja straszna słabość... Chociaż, powiem Ci, że od kiedy zrobiło sie zimno, to bardziej atakuje mnie moja druga słabość- jogurty z różnymi dodatkami (i z owockami, oczywiście, też :wink: ) Czytałaś pewnie moje ostatnie wypociny, gdzie się żalę na pożarcie 1000 kcal pod postacią activii, actimeli, musli fruttiny, itd :roll:
Dziś na drugie śniadanko zaserwowałam sobie activię z plastrem ananasa, kiwi i 'chrupkami'. A tu na mnie łypią kusząco jabłuszka i mandarynki :wink:
-
Werek to bardzo dobry nawyk z tymi owockami...dodam, że ja też UWIELBIAM, ale zima ciężek jest dostać coś co mi smakuje bo na jabłucha są już troszke inne, a ja lubier twarde soczyste i lekko kwaśne :D Co do jogurtów to tez miałam kiedyś lekko obsesje, ale chyba się przejadłam, nie zrezygnowałam oczywiście, ale w zimę wolę częściej cosik ciepłego a nie tai lodowatu jogurt z lodówy :)
Wczoraj wieczorem waga pokazała - 62 kg, więc sądzę że rano była podobna :D jestem ghappy, że udało mi się znów ten nieszczęśny kilogram zrzucić. Do sylwestra jeszcze chiciaż 4 by się przydało. A reszta już w nowym roku jako noworoczne postanowienie :D
tak a propo widziałą sliczna bluzeczkę na sylwestra idealnę- była taka złotawa - właściwie żółto złota - ale delikatna, dwuwarstwowa, tzn 2 kawałki tych delikatnych materiałów nakładały się na siebie z przodu jednak lelkko mijając, szeleczki miała z drewnianych koralików połączonych ze sobą. Śliczna....na wieszaku. Ciekawe jakby leżała na mnie.... A Wy planujecie coś na Sylwka?
-
Cześć :)
Właśnie wróciłam z siłowni i zjadłam obiadek- chińszczyznę. Jestem bardzo zadowolona! :lol: Oprocz ćwiczeń, miałam dziś również masaż odchudzający, bo mój klub fitness dopieścił w listopadzie klientki przedłużające karnet i dostałam godzinny masaż gratis :wink:
Optymistkaaa, super, że zgubiłas ten niechciany kg :) Ja na razie utknęłam, na 58 kg i ani rusz dalej :?
-
Optymistkaaa ja Sylwka spędzę z moim Lubym . Mieszkamy na dwóch krańcach Polski i widujemy się (zaokrąglając) raz w miesiącu, dlatego sam fakt, że spędzimy Sylwka razem jest dość podniosły i uroczysty :Pnatomiast co konkretnie będziemy robić, to nie wiem. Albo wpadnie jakaś domowa imprezka u kogoś z jego znajomych (wtedy się zastrzelę, bo nie mam kasy na bluzeczkę :P ), albo spędzimy romantyczny wieczór we dwoje (czytaj : mnie dopadnie ból kręgosłupa, który mnie unieruchomi na cały dzień i sprawi, że wykończona zasnę o 22, jego starsze rodzeństwo podrzuci jego rodzicom [jemu przy okazji też, notabene, bo mieszka z rodzicami] swoich potomków [3, wszystkie rodzaju męskiego] i cały wieczór będzie on musiał z takimi słodkimi maleństwami grać w Brave Dwarves 2, tudzież inną, yntylygentną grę komputerową; jak to miało wszystko miejsce w zeszłym roku ).
więc mówiąc szczerze średnio mi zależy na figurze w dniu Sylwestrowym, zdecydowanie bardziej chcę ją mieć wypracowaną na 7 i 14 stycznia (18-tka przyjaciółki i studniówka faceta) :P. a będzie nad czym pracować, bo przede mną święta...
takim oto optymistycznym akcentem kończę :D
trzymać się ciepło :)
-
nooooooo tylko nie zostawiaj sobie tego chudnięcia na tydzien przez ta 18-stką ;)
-
Heloki :)
U mnie jest wielka radośc, dziś na wadze było 57,3, wracam do porządku :D
Sylwestrem sie za bardzo nie przejmuję, pewnie jakas impreza sie wykluje (jak co roku :wink: ). Lit, Twoje perspektywy ne wyglądaja najlepiej, moze troche zbyt czarno to widzisz..? :lol: Czasem, jak sie człowiek zupełnie nie spodziewa, balet jest lepszy, niz ten wyczekiwany i utęskniony :wink:
A jak tam dietka? Ja wczoraj zrobiłam duże zakupy i mam pełną lodówkę, będzie ciężko :wink: Na szczęście o 19.30 mam ABT, więc ruch będzie na pewno.
-
aaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!
U mnie bez zmian, tzn. chora jestem i z diety nici, a tym bardziej z ruchu jakiegokolwiek, bo od trzech dni nie wychodze z domu. Musze sie wykurować do czawrtku, bo słowa nie powiem na tej obronie, zaduszona kaszlem.
Ostatnio przychodza mi glupie pomysły w stylu diety kopenhaskiej do głowy (a myślałam, że już zamądzrałam), bo coś mi nieidzie zupełnie ta moja dieta!!!
GRRRRRRRRRRRRRRRRRR
Więcej gadam niz robię... Beznadziejna jestem
-
Werek hehehe, tam miała być ironia, ale coś mi nie wyszło, heheh ;) zeszłoroczny Sylwek był przewrotnie słodki w swojej okropności :) a teraz poprostu czekam na to, co się wykluje :) i mam ważniejsze rzeczy na głowie - chociażby święta u Lubego - Boże Narodzenie u przyszłej rodzinki to trochę stresogenna sprawa ;)
QwerQ mam zamiar grzecznie ważyć po świętach 65 kg :P i do 18tki schudnąć 1-2kg :P a poza tym i tak jestem piękna, choćbym i ważyła 67 :D :D :D (narcyzm to rzecz okropna, mówię wam :P :P)
mwali dietę zostaw na później, bo jak się będziesz odchudzać w czasie choroby, to nigdy nie wyzdrowiejesz :) odpuść, tragedia się nie stanie, a będziesz spokojniejsza :)
czymać się :)
-
U mnie dietka raz lepiej raz gorzej, teraz postaram się przejść na 1000. Kurde nie wiem czy to zdrowe, czy nie, czy będzie jojo. Ale postaram się, bo do Sylwka niedaleko, a moja waga żałosna. No a po Sylwestrze rozprawię się spokojnie z resztą.
Dzis jade sobie potańczyć - znając siebie jak mi humor dopisze to będe na parkiecie non stop, a więc ruch będzie oj będzie..a jak mi się spodoba dziś to będę jeździć co tydzien tak się poruszać :D Tylko w co ja się ubiorę...łeee :wink:
-
Optymistkaaa, tysiak jest zdrowy, jeśli będziesz jadła 'mądre posiłki. Tzn. nie, jednego big maca i czekoladę na cały dzien, tylko normalne, niskokaloryczne, zróżnicowane rzeczy :)
Potańczyłas sobie wczoraj?
Ja muszę sie przyznać do paskudnej wpadki: Nie poszłam wczoraj na fitness :oops: Nie chciało mi się tak strasznie, że sobie odpuściłam! Shame on me... :wink: Zaraz pędzę na siłownię odpokutować.
Na razie zjadłam tylko śniadanie, za to porządne i nie jestem jeszcze głodna. Obiadek będzie po ćwiczeniach, bo lepiej ćwiczyć na pusty żołądek.
-
No i wczoraj byłby tysiączek gdyby nie to że jak pojechałam na dyskoteke to ok 2 mnie tak rozbolała brzuch że nie wiedziałam już co ze sobą zrobić, niestety to własnie żoładek domagałs ię jedzenia- to był ostry ból nie w stylu ssania ale porządne skurcze :( No i jedyne co mogłam zamówić to frytki, na szczęście nie zjadłam całej porcji. Ale wybawiłam się dosyć, więc chyba spaliłam. A po przyjści u z dyskoteki waga wskazywała 60,7 kg :D wiem że to bardzo chwilowe bo pozbyłam się wody, ale miło było na to popatrzeć :D
-
Optymistkaaa, frytki na pewno spaliłas z nawiązką :D przy takim intensywnym dniu, tysiąc to bywa za mało, nie miej żadnych wyrzutów sumienia.
Ja powiedziałam sobie raz kozie smierć i zmieniłam tickerek :D Odważyłam się w końcu, bo dzisiaj waga znowu pokazała uczciwe 57 kg. Mam nadzieję, że uda mi się utrzymać ten wynik, walka trwa! :wink:
Kupiłam sobie dzisiaj L-karnitynę, zobaczymy czy coś daje.
-
też mi się tak wydaje że spaliłam te frytki...hmmm...postaram się jeździć częściej na takie imprezy, to zdecydowanie jeden z najlepszych sposobów na wysiłek fizyczny. Za tydzień jak dostane troszke gotówki jade sobie poprawić humorek u fryzjera, no i niedługo trzeba by się wybrać kilka razy na solarium :D Ahh
-
Wiesz, ja nie lubię dyskotek, ale zgadzam się, że spalić kalorii, to tam można baaardzo dużo :) Własnie wróciłam z siłowni- ponad godzina ćwiczeń i 20 minut na stepperku, jestem wykończona! :lol: Wszystko to ze złości, bo wczoraj nażarłam się na noc i dzisiaj znowu ważyłam bliżej 58 :x Ech, chwila słabości, a pokuta długa... Nie mogę znowu zmienić tego cholernego tickera, nie po to tyle czekałam!
Ale nie dam się, ten weekend będzie wzorowy, jak jeszcze żaden! Wam to obiecuję, bo przed nikim innym nie afiszuje sie tak ze swoimi dietowymi schizami :wink:
A dziś piątek, ja idę na parapetówę, a Wy? Miłego weekendu :)
-
Przeprowadzka ;)
Wątek przerodził się w pamiętnik i zostanie w najbliższych dniach przeniesiony do działu Pamiętnik odchudzania - tam zdecydowanie lepiej pasuje.... :D
Pozdrawiam
-
No nie... Ten wątek to też niby pamiętnik :?: To co,wg Was, pasuje do tego działu? Tutaj pojawiają się czasem nowe osoby, nowe problemy, nie róbcie segregacji... :wink:
-
hej powróciłam!! ale dawno mnie na forum nie było. ćwiczenia troszkę się zaniedbały ale i tak się cały czas ruszam. W sumie odkryłam wielką tajemnicę. Jemy gdy nie mamy nic do roboty. Gdy sobie znajdziemy zajęcie to jest zupełnie inaczej.
Tak więc. Wstaję po 6 jem śniadani, przed 7 jadę do szkoły w szkole jem owoce, czasami jakąś bułeczkę z ziarnami,lub gdy więcej lekcji kanapkę. Po szkole przybiegam do domu ( po 16) jem jakiś jogurt lub owoce i lecę na pocztę. Póżniej jeszcze parę spraw i wracam po 6. I jem dosyć mało, bo już po kilku kęsach się czuję syta. A później lekcje i ok 11-12 spać. Tak więc ostatnio nie miałam gdzie wcisnąć ćwiczeń :oops: i po raz pierwszy nie myślę o diecie. Praktycznie w ogóle nie czuję się głodna.
A co do tematu. Nie chcę, żeby został przeniesiony, bo szczerze, sądze, że wiele osób tak jak ja nie wchodzi do działu pamiętniki i temat umrze...
-
Halo Magrat, faktycznie ciężko tyrasz :lol: Nie ma chwili luzu w tym Twoim rozkładzie dnia, dzielna jesteś. Myśle, że przy takim planie zajęć spalasz tyle kalorii, że ćwiczenia możemy Ci darować :wink: Oczywiście, że dla zdrowia i kondycji lepiej jest coś trenować, ale Ty naprawdę nie masz kiedy. Tylko nie jedz za mało, to co napisałaś, to nawet 1000 nie będzie... :)
Ja dziś nie ćwiczyłam, ale czuję zakwasy po ostatnich dniach, więc co najwyżej porobię coś w domu z jakimś filmikiem. Wczoraj były u mnie kumpele, zrobiłyśmy sobie 'sabat czarownic', jak to nazywają nasi mężczyźni :lol: Temat diet oczywiście sie pojawił, usłyszałam, że pięknie schudłam, ale nie o to chodzi. Uświadomiłam sobie po raz kolejny, jak bezsensowne są wszystkie rygorystyczne, starannie rozpisane co do kalorii, diety- każda z nas ma inne słabości z którymi sobie nie może poradzić i rzeczy łatwe do zmiany! Moja przyjaciółka nie je owoców, nie je po 18, czyli omija wszystkie moje rafy na drodze odchudzania :) Ale nie umie zrezygnować z alkoholu na imprezach i tłustych obiadów...
Każdy jest inny i musi znaleźć własną 'dietę cud'! :D
Sory, wiem, że Ameryki nie odkryłam, ale po raz kolejny dotarła do mnie ta prawda :wink:
-
Hej, Hej!!!
Jestem znowu z wami, ale już jako Pani MAGISTER:):):) Wreszcie zakończyłam ten etap w moim życiu. mam teraz zamiar wziąć się porządnie za dietę (nie ma juz wymówek)!!! I znowu dzielnie być za wami na forum.
Zakończyłam dzisiaj kilkudniowe opijanie mojego MaGazynieRa, no więc od jutra dietka. Z tym, że aż boję się spojrzeć na wagę, bo czuję się baaaardzo duża i wypchana. Zobaczymy jutro rano-dokładne pomiary. Nie wiem tylko jak dietkować. na pewno musi być nieco bardziej restrykcyjnie. Myślałam o 1000 tak jak Optymistka, ale też coś mnie kusi do kopenhaskiej, bo szybciutko się na niej chudnie (niestety nie do końca zdrowo). Nawet już ją wydrukowałam, ale cały czas pamiętam jak fatalnie sie czułam, kiedy ostatni raz ją stosowałam i przeraża mnie perspektywa dokładnie zaplanowanych posiłków na najbiższe 14 dni... Zobaczymy! Musze do sylwesrta schudnąć przynajmniej 4 kg, bo obecnie wyglądam fatalnie!!!
WOW Werek gratuluję 57!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!jesteś moim guru!!!! Mam nadzieję, że nas biednych walczących nie opuścisz:):):)I będziesz wspierać swoimi radami i motywowac sukcesem
Buziaki i do jutra!!!
-
Chyba podjęłam decyzję!!! Nie wytrzymam rygoru kopenhaskiej, nie mam ochoty znowu zemdleć z autobusie!! No więc tysiączek i duuuużo ruchu, na który wreszcie mam czas:) Optymistka Ty tez 1000???