Po raz kolejny zaczynam diete i nie wiem czy to w koncu bedzie ostatni. Ciagle mam wpadki i juz mam czasami samej siebie dosc. A wszystko to przez brak silnej woli. Nie to co kiedys kiedy powiedzialam sobie nie jem slodyczy i zeczywiscie ich nie jadalam.
Ostanio wrecz obsesyjnie mysle o jedzeniu i ciagle chodze glodna. Sadze ze ten moj glod jest bardziej w glowie niz w zoladku. W mojej pracy mam tysiace czekoladek i one mnie tak kusza chocby wcale nie byly takie dobre, inna sprawa ze moj cukier jest dosc wysoki i powinnam ograniczyc slodycze.
Tak wiec postanowilam zaczac jeszcze raz. Moja waga od 2 miesiecy stoi w miejscu raz spada raz idzie w gore tak do 1 kg i jest to spowodowane tym ze zapominam wpisac wszystkiego co zjadlam i obliczyc kcal. Jedno tylko mi wychodzi - cwiczenia. Cwicze 5-6 razy w tygodniu przez godzine i tu rowniez nie ustalilam planu choc w miare mi to wychodzi 2-3 razy w tyg trening silowy z hantlami ( planuje zakupic zestaw bo obecne czasami wydaja sie za lekkie) i pozostale dni czasami tylko brzuch 45 min albo zestaw na wszystkie miesnie cwiczenia dynamiczne oparte na stretchingu ok.1 godziny dziennie.
Obecnie wyczyscilam lodowke i mam w niej produkty malo kaloryczne, duzo nabialu.
Chce powrocic do diety w ktorej zwraca sie uwage na IG i nie przekraczac 1000 kcal. Najwieksze zagrozenie dla mnie to slodycze a magiczna liczba to 50 kg. Jako ze jestem krasnolowatego wzrostu najlepiej sie czuje gdy waze 47-46 kg i to jest moj cel.
Jedyne co do tej poru osiagnelam to spadek oponek na brzuchu i maly zarys miesni brzucha. A wiele jeszcze przede mna.
Innym celem jest organizacja wlasnego zycia bo tutaj tez wszystko kuleje. Zamiast np cos sprzatnac ( jestem straszna balaganiara) wole siedziec przy kompie .
Nie siedze przed TV bo go nie mam i nie mam zamiaru kupowac. Po prostu brak czasu. Pracuje duzo i sa to nocki i popoludnia.
Tak wiec dzisiaj czwartek 10 listopad 2005 zaczynam na nowo.
Teraz lece cwiczyc z nowa plytka dvd z polkiego Shape i chce ja przetestowac.
Zakładki