Wątek: Pamiętnik dużego grubaska czyli moj :)

poniewaz nie chce zasmiecac roznych topikow tym co zjadlam w danym dniu postanowilam zalozyc swoj pamietnik zeby zapisywac codziennie moje jedzonko moze to mnei zmotywuje do jedzenia mneijszych ilosci ...
odchudzam sie od konca sierpnia rezultaty widac ponizej
moja dieta to po prostu mneij jesc - mozna powiedziec ze jest to zmodyfikowana 1000 kcal... no wiec uznaje ze dzis mam start nr 2 mojego odchudzania - jak narazie moim celem jest 65 kilo

wiek - 22
wzrost - 177
biust - 95
talia - 76
biodra - 102

tak wiec dzis:

- platki ryzowe z mlekiem
- jogurt z otrebami
- goracy kubek
- danio waniliowy
- jabłko

mam w planie jeszcze "warzywa na patelnie" i godzinke aerobiku oby sie udalo...
poza tym doszlam do wniosku ze musze wiecej pic... bo z tego co zauwazylam to ostatnio moim glownym piciem jest herbata czerwona wiec kupilam butelke mineralnej i sprobuje sie z nia zaprzyjaznic...

WoW
gratuluje utraty kilogramów
życzę powodzenia w dalszej wlce o chudsze ciałko

dzieki.. oj przydało by sie chudsze ciałko....
ale teraz jest najgorzej ciagle bym cos jadla i neistety czesto konczy sie tym ze jem...
chyba sobie zjem kisiel na kolacje... w sumie to tylko 115 kcal..

jestem pelna podziwu

ehhh jednak wczoraj nei obeszlo sie o samej herbatce i byl kisiel i do tego zadnych cwiczen... ale dzis juz pojade musze musze muszeeee

od rana bylo:
- serek wiejski z warzywami i 1 wasa z dzemem takim pyysznym
- teraz jogurcik z otrebami
- 3 herbatki czerwone

jednak moja waga łazienkowa mnie lubi bo nawet troszke w strone 68 sie przesuwa... ale mam taaaaaaaki duzy brzuchol normlanie odstaje a moje marzenie to taki plasciutkiii bez oponki przy siadaniu...

Cwiczyć ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć - rób brzuszki koleżanko, bo jak schudniesz oponka może zamienić się w pusty worek ze skóry - tzw zwis

Tak! Cwiczyc cwiczyc i jeszcze raz cwiczyc. Oponka zamieni sie w ladne miesnie Powodzenia

no macie racje ale od dwoch tygodni juz ladnie cwicze a dzis tez wybieram sie na step... takze moze bedzie dobrze..

- serek z waflem ryzowym
- goracy kubek

- znow pol serka wiejskiego z tunczykiem i pomidorem
- troszke platkow ryzowych z mlekiem 0%

i godzinka aerobiku zaliczona
jej a w domu tyle slodyczy.... pyszne czekolady i batoniki i wogole... echh jak strasznie chce mi sie jesc slodycze ale musze dac rade... po prostu musze nie moge znowu sie poddac.. najgorsze ze zamiast sie przyzwyczaic do zdrowego zywienia i diety to dla mnei kazdy dzien jest walką ( a raczej kazdy wieczor) a ochota na slodycze wcale nei mija z czasem... podobno dobrze jest od czasu do czasu jesc cois slodkiego ale jak zjem 1 batonik to zaraz jem kolejne 10... wiec taki napad raz na 2 tygodnie nie zaszkodzi ale czesciej przeciez nie moge...
zycie jednak jest niesprawiedliwe - jedni jedza i jedza i jedza i sa tacy chudzi a u mnie od razy wszystko widac w tylku..
no wlasnie to tez jest okropne /// mam okropnie wielki tyłek... jak tu widze nawet dziewczyny wazace wiecej i nizsze maja mniej w biodrach niz ja... i jak tu kupic super spodnie i jak tu dobrze wygladac? zakupy spodni to dla mnei koszmarrrrr

a moje wymiary przed odchudzaniem to : 104 - 89? - 114.... niby jest 10 cm mniej ale ja wogole tego nie widze... dalej jestem tak samo gruba ... jak patrze na siebie w lusterku to nie widze roznicy - tylko ciuchy sa mniejsze... moje cialo to dalej obwisle tłuste kształty

ja juz mam chyba chore podejscie do tego odchudzania... ciagle mysle tylko co zjesc.. o ktorej zjesc.. a jak zjem to mam wyrzuty ze zjadlam... a tak chce byc szczupla

nigdy nie pisalam pamietnika ale widze ze to dobry sposob... moge chociaz sie wygadac... bo ilez mozna zanudzac przyjaciol opowiadaniami o diecie??? wkoncu beda miec tego dosc...
i tak odkad sie odchudzam zrobilam sie :
- zlosliwa
- marudna
- smutna - dawniej ciagle sie smialam i bylam pelna energii teraz juz tak nie umie - uswiadomilam sobie jak szefowa sie zapytala co mi jest ze taka smutna chodze
- mniej towarzyska - dawniej nei bylo tygodnia bez dyskoteki - knajpki - imprezki - teraz od paru tygodni nigdzie nie wychodze... ( bo jestem gruba i nie chce zeby ludzie sie patrzyli)
- ciagle widze w sobie wady - dawniej potrafilam sie dobrze ubrac i powiedziec sobie : super wygladasz a teraz?? teraz co bym ze soba nei zrobila to widze tylko tluuuuuusciocha.....

ech chyba zrobie sobie herbatke czerwona i pojde spac.... szkoda ze bez czekolady