-
Uff, nareszcie mnie znowu praca pochłonęła i jem ciuta mniej (co nie znaczy, że ilość kalorii by prowadziła do spadku wagi :? ) i posłusznie melduję, że walczę ile sił w umyśle :lol: . Dziaisej nam facet naprawił bieżnię i z nudów znowu będzie możliwe chodzić do piwnicy wypocić te moje wypieki i kanapki i czekolady... :roll: , szkoda tylko, że dopiero teraz, nic a nic bym się nie gniewała, gdybym zaraz po egzaminie mogła zacząć ćwiczyć :evil: . Ehh...
Waga w sumie ta sama, biega między 57 a 58.5kilogramami, humoru do stałego przesuwania na tickerze to nie mam, więc obrałam jaki stabilny złoty środek 8). Oj, nawet to już nie życzę sobie tak tego wysmuklenia jak wyklarowania sprawy z moim ubezpieczeniem, otrzymania zaliczenia z biofizyki bez żadnych ceregieli i pomyślnego złożenia dokumentów w celu pobierania stypendium... :roll: .
Thanks Asiontek, właśnie w tym największy mój problem, że ciągle czuję się gorsza od reszty. Ahh ta samoakceptacja :D
-
a ja mam w końcu stepper naprawiony, więc działajmy razem :D
pozdrawiam :*
-
tak, racja - z ta akceptacja siebie to bardzo zle i w moim przypadku.... uwazam, ze jestem po prostu ochydna z tymi wylewajkami tluszczowymi :x no szkoda gadac....
ale... jak tam u Ciebie egzaminki kochanienka? ja to wlasnie czekam, az sie skocza i nie bede musiala siedziec przy ksiazkach - bo to chyba przez to tak obroslam tam i owdzie :( no a wreszcie po egzaminach - jak juz nie bedzie trzeba sie uczyc to ruszam do boju - cwiczenia, cwiczenia, cwiczenia!!!!!!!
pozdrawiam i powodzenia :)
-
Plany były szaleńcze, w końcu zostało na 4godzinach pisania protokołów i sutej kolacji. Z ćwiczeń nici - coś ostatnie dwa tygodnie mam prolemy z głową, pojawia się nagle ostry ból za okiem albo na skroni, zawsze po tej samej stronie, nawet ruszyć się nie mogę, a do pół minuty potem sam znika :(...ehh, może to tylko reakcja na brak kawy :wink: . W każdym razie powód do dalszego studia medycyny :lol: . Buziaki kochane wy moje, obiecam nie dać się żarciu i depresji :wink:
-
Rybko możesz mi przypomniec ile Ty masz wzrostu:*?
Pozdrawiam:)
-
Rybcia ma 163-164cm w zależności gdzie mnie kto zmierzy :D. Te 50kg tu strzeliłam tak dla pomarzenia, w trakcie semetru to po prostu nierealne, by tyle osiągnąć, bo odchudzać do tylu i nie mieć potem siły, by w ogóle wysiedzieć na wykładach to bzdurne. Ale póki co, podczas wakacji letnich napewno by było możliwe tą wagę może choć na jaki czas osiągnąć :wink: . Tylko, że jak nara ja stale tyję zamiast co zrzucać, oj, wygląda na to, że znowu suwaka będzie trza w górą przesunąć - nawet fakt, że dzisiaj ani jednej mojej kreacji balowej nie dopięłam mnie nie zmusił do poprawy :evil:
-
-
to tylko chwilowe - niedlugo sie poprawi... teraz stres, egzaminy - te sprawy... mi w tym czasie tez bebrzunio urosl :oops:
no i trzeba sie teraz wziac za siebie...
do dziela
powodzenia :*
-
Hej Grzibcio :D
Jeszcze troszkę i wrócę.... Hibernacja dobrze działa na uspokojenie ale źle na dietkę. Nie bierz ze mnie przykładu. Oj nie! To się nie kończy dobrze :roll:
Pozdrowienia słoneczko :)
http://www.tulipan.com.pl/images/boy.gif
"Życie to ciężkie wyzwanie, a najtrudniejsze jest pierwsze sto lat"
Wilson Mitzner :D :D :D :D :D :D :D
-
Ahhhhhh, na wstępie - szedłam spać o 4rano, bo w końcu wieczor i noc spędziłam na balu. Poszalałam sobie jak już nigdy, z 6,5h, które tam spędziłam chyba ze 4czystego przewirowałam w tańcu :wink: . I największy szok oczywiście na mnie w domu czekał, bo na stopach zrobiły mi się z tej okazji duuużo pęcherze krwią wypełnione a waga pokazująca przed balem 58kg na mnie 56kg wystczerzyła (pomimo tego, że suma sumarum coć przez 1,5l wody wypiłam 8) ). Niestety oczywiście zaliczyłam też 5kieliszków miodowiny (z dalszych cca 5się zręcznie niezręcznie wykręciłam :lol: ), ale biorę za to, że tyle tańczyłam i nic podczas balu nie zjadłam to wszystko się dawno wyspalało :D .
Uff, thanks za wpadnięcie Jupimorek, dobrze widać, że humorek nie najgorszy :wink: . Wierzę, że już długo do twego powrotu nie potrwa. Dużo słoneczka :wink:
Girls moje kochane, po balu się ciuta poprawiło - zmęczyłam się jak trza, wypociłam jak na maratonie aerobiku, już humor lepszy :P. Najgorsze dopiero nastąpi - te katorgi z pęcharzami na stopach i mięśniami niezwykłymi do ruchu to dopiero będą depresje :lol: . Ale obiecam wam się nie dać i znowu na chwilę choć tutej się z czym pozytywnym chwalić :wink: .
Buziaki wy moje współdietowiczki, przesyłam worek pozytywnych maśli :D