-
Dziewczyny, dzieki za wsparcie i pocieszanie :)
Zmieniam jedna rzecz - wazenie. Bedzie ciezko, ale postaram wazyc sie tylko raz w tygodniu - w soboty rano. To, ze wczoraj przegielam bylo efektem codziennego przekonywania sie, ze nie chudne. :twisted:
Wiem, ze 21.01 niestety bedzie wyzerka, ale poza tym MUSZE sie trzymac. Wziac do serca tytul mojego watku i zawalczyc z soba sama.
-
Ziutuś, ja myslę, że to dlatego nie chudniesz, bo myślisz, ze nie chudniesz. Ludzki organizm jest niezbadany i do końca nie wiadomo ile może schrzanić takie myślenie...
Wię przestaw główkę na pozytywne - dietuję i CHUDNĘ, wtedy będzie łatwiej
-
No bo to niby wszystkim osobom,ktore sie nie odchudzaja wydaje sie takie proste .... ja kiedys tez uwazalam,ze odchudzanie to co to jest ? Nie rozumialam,dlaczego ludzie tyle razy probuja sie odchudzac i nie chudna..ale odkad sama kiedys zaczelam sie odchudzac zrozumiałam,co to znaczy się ODCHUDZAĆ...
I z tego co zauważyłam..odchudzanie zawsze zaczyna się od naszej psychiki ... i nie możemy się poddawać...jestesmy silne i nic tego nie zmieni...
Dzisiaj ładny dzień się zapowiada,słonce świeci -tylko troche mroz ...ale to fajna pogoda na spacerek!
Pozdrawiam :)
-
Macie racje, we mnie siedzi strach, ze nie schudne. Ze przeciez tyle razy juz probowalam i zawsze cos sie chrzanilo. Teraz laze podszyta strachem, ze wciaz pokutuja skutki uboczne cambridge i ze moge nawet zywic sie sama salata, a nie schudne.
:?
No nic, poniedzialek, nowy tydzien, nie waze sie juz 3 dzien, bede dietowac uparcie. Mam nadzieje, ze juz mnie nic nie wybije z rytmu.
-
Trzymaj się Ziutuś - i sprobuj pozytywnego myślenia - chudę choć odrobinkę spada, powolutku, ae spada :)
naprawdę nie wiadomo, czy psychika tego nie blokuje
buziak
-
No, dziwne, ale to moze byc prawdziwe :) Zobaczymy, staram sie nastawic pozytywnie :)
-
Ja tez staram się myslec pozytywnie. STARAM SIĘ:)No, ale róznie wychodzi. Zauwazyłam u siebie obsesję (czy to juz ona???) wkładania prawie codziennie swoich ciuchów i sprawdzania czy przytyłam:(Mam taka spódnicę kupiona ze trzy lata temu jak ważyłam sobie z 6kilka kilo i nie zapinałam jej w ogóle ostatnio. Teraz mogę w niej normalnie chodzić, choć mam jeszcze niewielki w niej brzuszek. No i ja ta nieszczesna spódnce prawie codziennie ubieram:(A z drugiej strony jak patrzyłam jak ta spódnica wreszcie zaczyna byc dobra motywowało mnie do dalszej walki. Hm...
-
Widze ze wszystkich motywuja stare ciuchy :) mnie tez, narazie wciskam się w spodnie z przed dwoch lat ale jeszcze nie moge w nich wyjsc bo jeszcze nie wygladam w nich dobrze no ale sie wciskam :) jak juz przeskocze ten moment to bede sie wciskac w jeszcze starsze spodnie :P wtedy juz bede pelna szczescia :lol:
-
Ja mam taka kiecke... Jest na maksa krotka i na maksa obcisla. Rok temu pieknie w nia wchodzilam, brakowalo tylko troche pocwiczyc brzuszek... W tej chwili moze by wlazlo jedno z moich wielkich ud :twisted:
-
A ja kopnęłam suwak o kilogram a nawet 1,5