Hej, hej:)
Moja waga tez stoi, no stoi w łazience :D i moje kg też stoją...
Chyba to jest u mnie ten moment, co organizm przyzwyczaił się do mniejszej kcal i dupka blada. A wczoraj znów zjadłam 1400, a nie 1000:(
Wersja do druku
Hej, hej:)
Moja waga tez stoi, no stoi w łazience :D i moje kg też stoją...
Chyba to jest u mnie ten moment, co organizm przyzwyczaił się do mniejszej kcal i dupka blada. A wczoraj znów zjadłam 1400, a nie 1000:(
Tylko jak patrze na Twoj suwaczek, to widze ze juz jestes za polmetkiem, a ja nawet na dobre nie zaczelam :)
Tak, masz rację. Z tym, że zaczynając odchudzanie ważyłam 78 kg a zaczęłam w kwietniu 2005. Schudłam wtedy 4 kg.Potem miałam kilkumiesięczny zastój. Nie objadałam się, ale nie mogłam się zmobilizować do ponownej diety. Ponownie zaczęłam 11 listopada 2005 (miałam 1, ale sama wiesz jak to jest-słynne od jutra;)) i schudłam następne 4,5 kg i ważyłam juz 69,4, ale po Swiętach ciut mi sie przytyło i teraz jest 70:)
Więc długa była droga:)
A dziś jest znów 4 dzień. I swoim Pamiętniku wpisałam juz, że muszę, MUSZĘ zacząc ćwiczyć.
Pozdrawiam:)
Moja historia odchudzania jest nawet dluzsza, ale zeby sie nie dolowac - suwaczek jest ze stanu 02.01.2006.
Rok temu mialam 14 kg mniej :(
No, ale coz, nie nalezy rozpamietywac starych, dobrych czasow, tylko z tych biezacych tworzyc dobre czasy :)
Wczoraj zjadlam jakies 850 kcal, cala blada i dumna z siebie jestem, ze sie powstrzymuje i trzymam diety mimo tego, ze moja waga stoi i ma mnie gdzies. Normalnie juz bym siedziala oblozona najlepszym jedzeniem 'na zlosc' niesfornej wadze :)
ziutkaa dumna z Ciebie jestem i trzymam kciuki za dalsza walke :D
wiem jak to jest wazyc 14 kg mniej.. ja kiedys schudlam 16, ale znow mi wrocilo 8.. najgorsze jest to, ze odchudzam sie juz od jakiegos czasu a waga stoi :/
a sukienki sa przebojowe, jak juz sobie ja uszyjesz to chcialabym zobaczyc zdjecie :roll:
MAm podobnie - chyba od tego ciągłego i chudnięcia i tycia waga teraz stoi i nic
Taaak :twisted: i to by bylo na tyle dzielnego odchudzania ziutki. Wypilam sok z cukrem, zjadlam troche lodow, a wieczorem bedzie wino. Jestem do niczego :?
Ziutuś, nie jesteś, za bardzo się tym przejmujemy.... W końcu schudniemy, czy jutro, czy za miesiąc
A przecież odchudzanie to wystarczająca tortura i nie zrezygnujesz dlatego z życia towarzyskiego :)
będzie dobrze w końcu się ruszy
Ziutka , don't worry ! Życie nie składa się z samych przyjemności -niestety ! Stawia przed nami także takie trudności jak np. słodycze ..bleee
Nie wolno się poddawać....i oczywiście Ty się nie poddasz i zapamiętasz ,że już nie będziesz już tak robisz !! Jesteś dzielna i nie wmawiaj sobie ,że jestes do niczego .... bo to bzdura !! Bedę Ciebie tutaj odwiedzać i kontrolować dalsze odchudzanie...a wiem ,że osiągniesz to co chcesz :)
3maj się :)
ziutkaa przegnaj wszystkie wyrzuty sumienia jak najdalej sie da :!: bo ja wiem, ze to tylko chwilowy wypadek przy pracy, zreszta jestesmy tylko ludzmi i nic co ludzkie nie jest nam obce :D wazne, zeby nie wpasc w ciag, ale jak sie czasami zdarzy mala wpadka to przeciez swiat sie nie zawali :)
I jeszcze jedno - zauwazylyscie, ze wystarczy, ze przekroczymy to magiczne 1000 kcal i juz mamy wyrzuty sumienia? A przeciez jesli zjemy nawet 2300 kcal (bo akurat jest na przyklad jakas imprezka) jednego dnia to nie przytyjemy od razu, bo i tak nie przekroczymy dziennej "normalnej" dawki, byleby na tym poprzestac i kontunuowac dietke :)
Buziaki i milego dzionka :D