dzisiaj ide na zakupy, bede musiala sie rorzejrzec. takie male slodkie co-nieco. poza tym musze sie zaopatrzyc w platki, bo dzisiaj takie mi mamusia zafundowala sniadanie, ze omalo z krzesla nie spadlam. ale nie przekrocze limitu - w szkole nic nie zjem, bo mam tylko dwie lekcje, a po bedzie na obiad sam rosol - wiec nie jest zle.
a kurs? angielski dodatkowy, wracam po nim taka zdojona [bo jeszcze najczesciej odprowadzamy kolezanke - ok. 3 kilosy, ze padam z nog. ale nic nie zjadlam. ]
ok, lece, juz - wielka chwila nadeszla. WAGA! zobaczymy...
milego dnia chudzinko. ^^