Hejki Marcyssia :lol:
Jak to miło czytać, że komuś ładnie idzie, podbudowalaś moją słabnącą motywację , dzięki.
Powodzenia tobie i Sylwii, trzymam za was kciuki :lol:
Buziaczki
szane
Wersja do druku
Hejki Marcyssia :lol:
Jak to miło czytać, że komuś ładnie idzie, podbudowalaś moją słabnącą motywację , dzięki.
Powodzenia tobie i Sylwii, trzymam za was kciuki :lol:
Buziaczki
szane
hejka! ja jestem dziefffffczynki moje i czytam codziennie, tylko ze nie zawsze mam czas cos dopisac:) gdyby nie to forum...to szkoda gadac. pewnie siedzialabym teraz z micha paczkow albo czyms jeszcze gorszym w lapskach i zajadala sie niemilosiernie az do bolu brzuucha:) U mnie jest oki! wczoraj niestety skusilam sie na loda w czekoladzie(200kcal mial) ale w ramach pokuty przejechalam po okolicy cieeeezkie 25km rowerkiem, wiec chyba jestem czesciowo rozgrzeszona:) dzis na sniadanie musze wszamac jedna oscypke co mi siostra przywlokla z zakopanego bo inaczej bedzie jej przykro, hehe:)
postanowilam tez nie wazyc sie czesto i mam nadzieje wytrwac w tym postanowieniu miesiac i baaaardzo baaaaaardzo pozytywnie sie zaskoczyc.
trzymam kciuki z ciebie marcysia, sylwie i szane:) kobietki, razem napewno sie uda! no lece na tego oscypa:) narka!
No właśnie, już myślałam, że na topic zamarł. Ja cały czas czytam i czekam na Wasze refleksje:). Jakoś się trzymam od tych 3 dni, ale musze powiedzieć, że jakoś mam ostatnio doła. Nie mogę się ponadto zmobilizować do ćwiczeń. Znajomi zaczęli wychodzić do ogródków, a ja się czuję osamotniona, bo gruba jestem nie od zawsze. Męczę się przy ttym odchudzaniu, a efektów jakoś nie widać. A najgorsze, że zawwze przychodzi ten dzien, kiedy rzucam wszystko... objadam się i kolejny dzień jest niby nadzieją, ale mimo wszytsko pomimo bardzo chce to wiem jakim długim i ciężkim procesem jest odchudzanie. Kurcze, w dodatku jestem nieszczęścliwie zakochana.. Totalny dól. Cóż dzisiaj idę jeszcze do pracy i jakoś może zapomnę na chwilę o tych problemach. Pozdrawiam Was dziewczynki. gdzieś się musiałam wyżalić:(. Do napisania,
wisienko kochana! nam wszystkim jest trudno, naprawde! ty sie wstydzisz bo nie od zawsze bylas gruba a ja znowu niewiem co to znaczy byc szczupla bo nigdy nie bylam:( mi oczywiscie tez sie zdaza rzucic wszystko w jeden dzien i obzerac sie by nastepnego dnia juz zalowac i zaczynac od poczatku! ale teraz jest inaczej! nie mialam jeszcze zalamki totalniej. oczywiscie nie jestem wolna od grzeszkow i grzechow wieeeelkich ale jakos sie trzymam a forum naprawde wiele daje! jesli ci bedzie zle i bedziesz chciala znow zrezygnowac to zajrzyj tu kochana:) i wyjd z tego dola! wiem wiem...latwo jest mowic. Ja tez nie mam powodow do radosci..z sercem na ramieniu czekam na decyzje ambasady odnosnie wizy, z moim facetem nie widzialam sie ponad 3 mce i naprawde nawet w przyblizeniu niewiem kiedy sie zobaczymy ale chce mu zrobic niespodzianke:)wiem ze kocha mnie taka jaka jestem ale pewnie milej by mu bylo gdyby bylo mnie znacznie mniej i choroba zrobie to! chocby niewiem co! schudne i juz! trzymaj sie wisienka i wy tez laseczki:) ja pedze sprzatac domek bo troszke go ostatnio zaniedbalam..ugh!
Dziewczyny, trzymam za was caly czas kciuki!! Jak mnie jakies licho kusi, to mysle sobie: inni moga wytrzymac, to ja tez! To wlasnie mnie motywuje.
wisienka, nie daj sie. Zobaczysz, ze cierpliwe trzymanie diety w koncu da efekty i przekonasz sie, ze bylo warto. Moze za bardzo sie teraz katujesz i to Cie zniecheca? A wedlug mnie w kwestii ruchu powinnas, jak masz na to ochote, zaczac robic cos co laczy przyjemne z pozytecznym: ja polecam rowerek. A jak bedzie Cie meczyc i bedziesz miala ochote rzucic to wszystko, to po prostu omysl: czym rozni sie dzisiejszy dzien od jutra, nie mam zamiaru jutro zaczynac od nowa, jutro moze byc dzis i bede miala dzien do przodu - ja tak robie i dziala (czesto :wink: ) /troche namotane, ale mam nadzieje, ze wiadomo o co chodzi :) /
myping, nie ma to jak chudnac z mysla o facecie :D
Dzis mija mi tydzien osrtrego trzymania dietki. Mam 7 boskich koleczek na kalendarzyku i co na nie spojrze to duma mnie rozpiera :lol: Dla niewtajemniczonych t tylko bazgroly, ale dla mnie dowod, ze kazdego dnia bylam silniejsza niz moje slabosci.
Trzymam dietke, biegam rano, potem rowerek (robie cos kolo 10 km, niewiele, ale liczy sie przyjemnosc).
Jak zauwazylam, to codziennie jem bardzo duzo nabialu. Sylwia sie
z tego smieje i nie moze zrozumiec (dodam, ze dla niej nabial moglby nie istniec, a za to dzien bez miesa to dzien stracony). Moje standardowe sniadanie to pol kostki chudego bialego sera z jogurtem naturalnym, swiezym szczypiorkiem i roznymi dodatkami wedlug humorku typu: rzodkiewka, pomidor, ogorek, jajko itp. Pycha!!!
Ale jak mam wpadki, to zawsze zajadam sie weglowodanami. Od akiegos czasu mam patent na to, zeby troche sie zaslodzic bez grzechu wiekszego. Codziennie okolo 18.00 robie sobie kawke (napoj kawowy dietetyczny z cykorii - moja mama mowi, ze to zwykla kawa inka :? ) z mleczkiem i slodzikiem. Uwielbiam to, slodziutkie i mniam!!!
No to chyba tyle! Gorace pozdrowionka :!:
Wlasnie wrocilam od Sylwi. Tez sie zawziela i dzielnie sie odchudza. Pogadalysmy o tym jak kazdej z nas idzie, ponarzekalysmy sobie, powspieralysmy sie... Racja, razem razniej!!!
Ale najlepsze jest to, ze Sylwia sprezentowala mi dwie piekne sukieneczki, ktore na nia juz sa za duze, a na mnie z kolei za male.
Obiecalam jej i sobie, ze 1 lipca sie w nie wcisne i nawet nie tyle wcisne, co beda na mnie jak ulal :D
Tak wiec bogatsza w kolejny "motywator", po pysznej kawce i slodkim jabluszku zaciskam dzis pasa i obiecuje pic juz dzis tylko wode. Ech, a tak mnie cos ciagnie do polasuchowanie.
Zrobilm sobie dzis pyszne ciasteczka owsiane, na ktore przepis znalazlam w jednym z postow. Sa pycha!!! W koncu sie zaslodzilam, a co wazne nie mam wyrzutow sumienia. Mniam....
A wczoraj o malo nie mialam wpadki i juz sobie szykowalam wieczorkiem :? pyszne wcale nie dietetyczne jedzonko... Nagle sie opamietalam, doslownie rzucilam tym jedzeniem o blat szafki kuchennej i wyszlam z kuchni wkurzona na caly swiat z krzykiem "Perdziele to jedzenie, a do kuchni dzis nawet nie mam zamiaru zagladac :!: ". Trzeba bylo widziec miny mojej lekko zdziwionej rodzinki :lol:
Ja tam jestem z siebie dumna - krzyzyk raz jeszcze!
Oczywiscie nie krzyzyk, a koleczko mialam na mysli. Poprawka: koleczko raz jeszcze :lol:
Hmm a moze brak ci motywacji? Ja tez zabieram sie za maja sylwetke conajmniej pare razy w miesiacu, ale teraz mam nadzieje ze mi sie uda :) Na poczatku zawsze trudno, pozniej jak zobaczysz efekty bedzie lepiej, Tzrymama za Ciebie kciuki i jestem z Toba :) buzka :D
HEj, też tak bym chciała. Żucić jedzonkiem i pujśćw drugą strone. Tylko że jak ja sie bronie od jedzenie to krzycze a to na brata, a to na kogoś innego :P hehe ot, reakcje dietetyczki :D:P
A wczoraj nie rzucialam :oops: :cry: Ech, najadlam sie na wieczor, ze az mnie brzuch bolal :oops: A dzis pokuta - mala jednodniowa glodowka jeszcze nikomu nie zaszkodzila.
Ale musze sie pochwalic wynikami, momo tej wczorajszej wpady. Oto male podsumowanko: zaczelam 26 kwietnia z waga 86,8. Potem w dlugi weekend (1, 2, 3 maja) zrobilam sobie obzarstwo. Po czym 4 maja zaczelam dietke na nowo i dzis 14 maja waze juz 81,5 kg. Przede mna jeszcze dlllluuuuuggga droga :x , ale zawsze to jakis poczatek jest, a po tym wczorajszym to musialam sie pochwalic, zeby sie troche zdopingowac, ze jeszcze nie jedno moge i nie jest tak calkowicie najgorzej.
A jak u was?? Czemu nie piszecie? Jestem ciekawa jak wam idzie... co u was, co robicie...