Witajcie kochane!

Mam 20 lat o ok 15 kg za dużo. Te 15 kg, nagromadzone w ciągu sześciu lat, to nie tylko same nadprogramowe kilkogramy, ale przede wszystkim:
-chodzenie ciagle w dwóch rzeczach na krzyż, bo w reszte się nie mieszczę
-kolejna przegapiona impreza, koncert czy zwykłe wyjście ze znajomymi "bo sie źle czuję"
-ciągłe napięcie psychiczne
-zamknięcie się od ludzi
-niewychodzenie z domu kiedy tylko nie muszę wychodzić
-ciągłe przypomnanie sobie komentarzy na temat mojej wagi
-to radość, gdy w prognozie mówią, że będzie chłodno
-to strach i krępacja na myśl o wakacjach (kiedyś totalnie swobodnie)
-coraz większe zamykanie sie w sobie
-powielanie złych nawyków nie tylko żywieniowych od rodziców, rodziny
-i dla mnie najgorsze: nie poznaję siebie, takiej jaką teraz jestem - TO NIE JESTEM JA!!!

Myślę, że dobrze by było, gdybysmy dzieliły się na tym temacie takimi właśnie własnymi przemysleniami, jak np co było tą "kropelką" która zaważyła na decyzji o odchudzaniu. Może to był ktoś czy coś?
To, co mnie niezmiernie denerwuje w naszym kraju, to ta niesamowita wścibskość i chamstwo w stosunku do ludzi z nadmierna tuszą. Sama nie jestem jakaś tam bardzo gruba, ale juz nie ejden raz słyszałam komentarze na swój temat typu: "tyle słoniny" oraz że się "spasłam". Piszcie wiec!!

Na koniec dodam, że zaczynam walkę. Jak się skończy napiszę. Póki co, piszcie Wy.