-
byłam z mężem na zakupach i oczywiscie nic nie kupiłam-to było w marcu...
wracalismy do domu w milczeniu, czułam się okropnie. W sklepach, gdy wchodziliśmy, ekspedientki tylko obcniały mne wzrokiem i nawet nie pytały, czego szukamy, wiedziały, że i tak nic nie kupię, bo nie mają ubrań w moim rozmiarze...
Niby nikt nic przykrego nie powiedział, ale czułam się tak dziwnie. Moja motywacja do odchudzania była wtedy tak silna jak nigdy! Przez pierwszy miesiąc diety nie było żadnych grzeszków, żadnych wykroczeń od ustalonego jadłospisu. Teraz, gdy o tym myślę, wiem dlaczego mi się udało (bo się udało!!!osiagnęłam swój cel): chciałam schudnąć sama dla siebie, nie podjęłam decyzji w nerwach, w stanie załamania psychicznego, nikt mi nie dogryzł głupim tekstem. Po prostu wracając z tych głupich zakupów pomyślałam sobie, że schudnę i tyle,i nie dopuszczałam innej możliwości, nie myślałam o tym, że będzie mi ciężko, nie żaliłam się mężowi, że mi źle i ciężko, po prostu w tamtej chwili byłam w takim stanie, że nic nie mogło mnie złamać
A wcześniejsze próby-wstyd się przyznać, ale jak cofnę się w myślach do starych czasów, to było tak: każdego dnia wstawałam z myślą: OD DZIŚ SIĘ ODCHUDZAM, i nawet nie wiedziałam kiedy tak się objadałam, że szłam spać z przepełnionym żołądkiem i wyrzutami sumienia, i tak codziennie.
Nie ma się co oszukiwać:same jesteśmy sobie winne, że tak wygladamy/wyglądałysmy, to ic innego, tylko żarcie bez zachowania granic zdrowego rozsądku doprowadziło nas do nadwagi/otyłości.
-
Re: Przeczytaj i podziel się własną historią
-chodzenie ciagle w dwóch rzeczach na krzyż, bo w reszte się nie mieszczę
-kolejna przegapiona impreza, koncert czy zwykłe wyjście ze znajomymi "bo sie źle czuję"
-ciągłe napięcie psychiczne
-zamknięcie się od ludzi
-niewychodzenie z domu kiedy tylko nie muszę wychodzić
-ciągłe przypomnanie sobie komentarzy na temat mojej wagi
-to radość, gdy w prognozie mówią, że będzie chłodno
-to strach i krępacja na myśl o wakacjach (kiedyś totalnie swobodnie)
-coraz większe zamykanie sie w sobie
quote]
A ja do tego dodam jeszcze:
-wstyd przed własną "drugą połową", brak chęci na seks
-w towarzystwie "nie dziękuję, dopiero co jadłam obiad", a w samotności objadanie się
-patrzenie w lustro i wmawianie sobie, że jeszcze nie jest tak źle, że inni to dopiero są grubasy
-uciekanie przed obiektywem aparat fotograficznego, człowiek w pewnym momencie już nie chce na siebie patrzeć, bo boi się tego, że zobaczy prawdę, wolałam patrzeć w małe lustro tylko na swoją twarz i wmawiałam sobie, że jestem przynajmniej ładna...
Ale najgorszy jest chyba ten wstyd, nigdzie nie chce się wychodzić, żeby już nie trzeba było się wstydzić, nie miałam ochoty już kompletnie na nic, nawet do rodziny chodziłam niechętnie, w ich wzroku widziałm, jakby chcieli powiedzieć: basia ale się spasłaś
-
Znam ten ból. Szafa pełna ciuchów, ale w odmiennym rozmiarze. Niechęć do imprez, plaży,zdjęć...
Ja też wzięłam się za siebie. 50 kg ważyłam ostatni raz 7 lat temu. I kiedy skończyłam te magiczne 25 lat moja waga ciągle rosła. Przez te kilka lat narosło mi sporo tłuszczyku. Czas z tym skończyć.
Ps. A we wrześniu mam wesele znajomych... Worka przecież nie ubiorę
-
:-)
Ha-ha. Widzicie tą wagę?? Schudłam 14 kilogramów, zostało 8 i przy moim wzroście będę już chuda haha i fajnie Najlepsze jest to, że mimo iz schudłam 14 kilo, to biust mam nadal C i w ogóle nie chce "zejść" Pozdrawiam wszystkich forumowiczów, trzymajcie kciuki za ostatnie osiem kilo
-
Kurcze przeczytalam Wasze posty i tak jakbym czytała o o sobie. Niewychodzenie z domu, wstyd przed chłopakiem, żadnych imprezek, radość gdy na dworze wciąż zimno, i dokładnie - pare ciuchów na krzyż bo w nic się nie mieszcze. A szafa pełna. Jakie to było straszne. Ważyłam wtedy 76 kg przy 170 cm. Teraz jest lepiej ale jak sobie wpomnę tamte czasy to to był mega horror. Teraz po jakiś różnych podejściach, paru jojo jest już 64kg. Lepiej ale wciąż walczę by było mniej. Pozdrawiam i zycze nam wszystkim siły by te historie staly sie na zawsze historią.
-
Hmm, to może jeszcze ja napiszę.
Jestem nastolatką i moje odchudzanie zaczęło się przez
docinki, nawet od nieznajomych(to zaważyło w najmniejszym stopniu:P):
-gdy jadłam nawet zwyczajną kanapkę: "nie obżeraj się", "nie powinnaś"
-koleżanka(170cm/48kg) je chrupki i słyszę "będę gruba", co było dobijające
-znajomy z bananem na twarzy po wakacjach stwierdza dobitnie w szkole na forum klasy "ale ty przytyłaś!" - ja mu za to rzuciłam "zmizerniałeś"
-stwierdzenie "w twoim brzuchu by się dużo dzieci zmieściło" - taa nie mogłyby oddychać:/
-często muszę żartować z własnej grubości, na siłę, żeby nie pokazywać jak mnie to nie denerwuje
-w lato ze spodni chodzę tylko w rybaczkach, no zobaczymy jak w to lato będzie xD
-niemożność kupienia sobie w sklepie wymarzonych ciuchów, bo są za małe
-chęć podobania się sobie
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki