Zacznę może od tego, że podczas kiedy się uczyłam zawsze byłam aktywna sportowo. Najpierw SKS, później AZS i oczywiście w wolnych chwilach wypady na tenisa, czy na rower. Żyjąc w w/ w sposób nigdy nie miałam kłopotów z nadwagą, choć też nigdy nie byłam chudzieńka. Po prostu tu i ówdzie były mięśnie. Jednak kiedy skończyłam edukacje, wróciłam do swojego rodzinnego miasta - nagle wszystko się pozmieniało. Praca, dom, wszystko szybko, siedzący tryb życia, piwko goloneczka, słodycze, tłuściutkie potrawy, wszystko w jakimś dziwnym tempie nie zwarzając na to co jem i kiedy jem. Warzywa jadłam w niewielkich ilościach, za owocami nigdy nie przepadałam - jedynie za bananami. No i nagle przestałam się mieścić w moje ulubione dżinsy, mięśnie obrosły tłuszczem, sportowa sylwetka przepadła z kretesem, o kondycji nie wspomnę. Mama mi dopiero uświadomiła ów fakt kiedy założyłam swoją ulubioną niebieską bluzeczkę pytaniem" czy aby nie za mała?". Miała rację - za mała! Kondycja tez dawno uciekła, więc zaczełam sie zastanawiać co z tym fantem zrobic. Koleżanka z pracy powiedziała mi o klubie AERO DANCE, który mieści się w naszej miejscowości. Powiedziała co i jak, i tam właśnie zgłosiłam się do Pani Instruktor. Pani Instruktor najpierw wszystko zaczęła od pomiarów, oszacowła zapotrzebowanie energetyczne i po krótkim wywiadzie ze mną ustaliła jaki rodzaj ćwiczeń byłby dla mnie nabardziej optymalny.

Oczywiście dodała, że muszę zmienić swój sposób żywienia bo samymi ćwiczeniami nic nie zrobie. Nie pisałam, że wcześniej jadłam rzadko ale bardzo duuuużo. Poza tym na ogół były to bardzo tłuste mięska, fura kartofelków ubitych ze śmietanką i masełkiem.
Od tamtej pory sporo się zmieniło. Posiłki jem co 3-4 godziny, za każdm razem podstawą dnia jest solidne śniadanko, dołożyłam do diety warzywka i owoce, a zrezygnowałam z piwa (którego tez nie mało potrafiłam wypić np. podczas grillowania). Wypijam teraz około 2-3 litrów płynów i chudnę.

od 21 listopada 2006 schudłam 5 kg. Nie jest to może zawrotne tempo ale na czasie mi akurat nie zależy, bo nie robię tego dla kogoś, czy na jakąś okazję ale dla siebie. Poza tym moje mięśnie odzyskują dawną świetność, że o kondycji nie wspomnę!

Poza tym, że stałam się lżejsza, stałam się szczęśliwsza. Ruch wytwarza endorfiny, niweluje bóle głowy i ogólnie sprawia, ze mam dobre samopoczucie. zapomniałam napisać, ż eodeszły mi bezpowrotnie (jak na razie) bóle menstruacyjne, które zawsze były bardzo dokuczliwe. Nie wspomniałam tez nigdzie, że piłam bardzo dużo kawy (około litra mocnej parzonej dziennie), a od 21 listopada zamieniłam ją na wodę niegazowaną i zieloną herbatę.

Od czasu do czasu robie sobie "małe wyskoki" i wtedy jem to na co mam ochotę, ale kiedy żołądek mówi dość, to staram się już nie jeść oczami (choć czasami się nie udaje ).

Teraz zwiększam kaloryczność pomalutku żeby przesadnie nie schudnąć i zwykle konsultuje na forum moje przyszłe przedsięwzięcia.
Nie mniej nie chcę już wracac do swojego starego sposobu życia i nawet jak wyjdę z diety, to będę trzymała się nowych, prawidłowych nawyków zywieniowych.

Kochani, podzielcie się na forum jak Wasze zycie się zmieniło, jak ktos lub coś Was zmotywował do zmian.