Witam
mam juz swój wątek na pamiętnikach odchudzania, ale postanowiłam napisać kilka słów tu... bo w końcu mi się też udało i osiągnęłam sukces
W ciągu dwóch miesięcy schudłam 10 kg
Jak matko... prosto... a myśłałam na początku, ze się nie da
Ale po kolei...
Zaczełam jako ważąca 68 kg, zakompleksiona kobieta z wielkim bagażem doświadczeń, jako matka i żona... jako niechciana i niekochana... Cisnęło mnie wszystko... spódnice... spodnie... bluzki... wszystko...
Postanowiłam schudnąć... ale pytanie pojawiło się 'jak ' . Koleżanka podsunęła mi dietę-cud... pomyśłałam wtedy... "motko... taka rygorystyczna..." to był czwartek... ale postanowiłam wypróbować... jeden dzień... do tej pory byłam obżartuchem... nie wyobrażałam sobie, żebym za sniadanie mogła wypić tylok kawę i to bez cukru Ale w ten dzień postanowiłam spróbować, a od poniedziałku zacząć dietę, to była "kopenhaska". te dzień był w miarę udany pod tym względem, na śniadanie kawa, na lunch kanapka z wędliną i majonezem.... na obiad... juz nie pamiętam co... ale głównym powodem niezastosowania tejże diety była moja obecna przyjaciółka, która powiedziała mi, że nie ma sensu sięgłodzić, bo jeśli nawet schudnę, to waga wróci do stanu sprzed diety, a nawet ja przekroczy
poszukałam w internecie diet... wyświetliła mi się strona dieta.pl. Pomyśłałam, czemu nie... i zarejestrowałam się... zarejetrowałam sięrównież w portalu dietetycznym... i tam z porad dietetyczki wynikało, że z moich przyzwyczajeń kulinarnych i tego, jaki mam tryb życia (a jest to tryb siedzący) do końca przyszłego roku przytyję do 78 kg Płakałam... nie chciałam wyglądać, jak moja własna mama... nie chciałam... postanowiłam zajkąć się sobą...
Napisałam na kartce, co chcę zrobić, do czego dążę, jaki mam plan. Napisałam.... trzeba było się do tego zastosować... to nie takie łątwe, jak jadło się w każdej chwili...
Podstawowe założenia mojego stylu życia, to:
4-5 posiłó dziennie... staram się jeść rególarnie...
Sniadanie - 8.00 - 9.00
Lunch -12.00 - 13.00
Podwieczorek - 15.00
Obiad - do 18.00
Po godzinie 18.00 nie jem wcale, a przynajmniej staram się nie jeść na mniej niż 3 godziny przed snem, żeby organizm mógł strawić i spalić jedzenie.
Piję herbatę Pu-Erh i przynajmniej 1,5 l wody niegazowanej
więcej sie ruszam... przy każdej okazji... jak rozmawiam przez telefon - chodzę i ruszam nogami... jak siedzę przy biurku ćwiczę pupę ściskając i puszczając mięśnie... po 2 tygodniach od początku diety zaczęłam ćwiczyć... zaczynałam od 20 brzuszków dziennie i sukcesywnie dokładałam i zrobiło się z tego 40-50 minut dziennie... nie tylko brzuszków... nie... nie... teraz to jest cały komplet ćwiczeń

Dieta, a raczej zmiana stylu życia, dała mi nową nadzieję, spokój, ładnąfigurę, cerę i paznokcie...

Jestem pewna, że uda mi się utrzymać wagę, jak juz dotrę całkiem do celu... a zostało juz tylko 3 kg

Kto nie wierzy, że można dokonać cudów nie katując się super-dietami... niech wejdzie na mój mapiętnik, tam są zdjęcia... a niedługo umieszczę całkiem nowe... jak tylko dojrzeję do tej decyzji

pamieam tylko jedno : żeby wszystko było trwałe, z tego, co osiągnęłam, musze utrzymać mój styl życia, będę mogła od czasu do czasu coś więcej zjeść, ale pilnować się musze juzzawsze. Niestety... takie są uroki zmiany stylu życia

jełśi, ktos ma jakieś pytania, wątpliwości... proszę pisać Chętnie odpowiem na każde pytanie, jeśli bedę znała odpowiedź...

Pozdrawiam