no i po 2 latach spokoju znow postanowilam sie odchudzac... tak, kiedys bylo pieknie: przy wzroscie 169cm wazylam 50 kg jednak ta wage przyplacilam zdrowiem: dlugotrwale niejedzenie pozostawilo w moim organizmie ogromne zniszczenia. opamietalam sie jedynie dzieki mojemu chlopakowi ktorego wlasnie wtedy poznalam. to on wmowil mi ze jestem piekna i nie potrzebuje sie odchudzac... dzieki jego milosci przytylam 10 kg przed swietami doszlam jednak do wniosku ze warto byloby troche schudnac, moj lukasz ma w tym roku studniowke i do nowej sukienki chcialabym miec jeszcze nowa figure wszystko to, cale moje odchudzanie traktuje z przymruzeniem oka nie twierdze ze jestem tak bardzo otyla ze mam niewiadomo jak sie odchudzac. zastosowalam diete mognitac (czy jakos tak) bo mialam w domu ksiazke ktora opisywala ta diete. postanowilam zaryzykowac. od 18 grudnia schudlam prawie 4 kilo. sukienke na studniowke kupywalam z ciezkim sercem, bo troche opinala moj wiekszy brzuszek, wtedy obiecalam sobie ze schudne... udalo mi sie jestem niesamowicie szczesliwa! dzisiaj przymierzajac sukienke czuje sie swietnie i nie moge sie doczekac studniowki ktora bedzie za 5 dni przy wzroscie 170 waze 56,5 kg ale to nie koniec zamierzam kontynuowac moja walke z wlasnymi slabosciami... chociaz nadal pozwalam sobie czasami na banana czy kawalek czekolady.. pozdrawiam wszystkich grubasow
Zakładki