no pewnie... nawet 0,5 kg jest dobre..
u mnie waga nie drgnęła od dwóch tygodni
miłej niedzieli życzę!
no pewnie... nawet 0,5 kg jest dobre..
u mnie waga nie drgnęła od dwóch tygodni
miłej niedzieli życzę!
Pyzuniu!
Gratulacjie, 0,5 kg to naprawdę nieźle. Nie powino Cie to w ogóle martwić.
Pozdrawiam!!!!
![]()
Witaj Pyzuniu, gratuluję spadku centymetrów i wagi.
Pozdrawiam niedzielnie, buziole.
![]()
Pyza, oglądanie Twojego suwaczka to prawdziwa przyjemność - moje gratulacje!!!
A powiedz, jeśli możesz - jaki rozmiar cuchów przy aktualnej wadze na Ciebie pasuje? Bo chyba po ciuchach najlepiej widać chudnięcie
pozdrawiam!
Pyzka, nie przejmuj sie malutkimi zachwianiami- woda sobie w tobie posiedziala i tyle.. Ty juz do okraglej dziesiatki dobijasz- super!
Ja nawet przy niecalych 4 kg widze roznice- kupilam lustro duze z tej okazji, luby do tej pory sie ze mnie smieje, ze powinnam z nim (lustrem) chodzic i podziwiac.. A ty masz ponad dwa razy tyle!!
Pozdrawiam Cie serdecznie i czekam na zaproszenie na stracenio-10-cio kilogramowa rocznice
buziaki
Nie jestem na siebie zła...
Jestem wściekła - i powinnam...
Coś mnie dzisiaj naszło i cały dzień jem...
O dwunastej zadzwoniono do mnie żebym odebrała niunię ze żłobka - zapalenie spojówek... nawet nie wiem kiedy ona się tego nabawiła... no i się zaczęło po powrocie do domu... gołąbki... mus truskawkowy... grzanki... 1900 na liczniku a to dopiero 17:20...
Czuję się pełna i po prostu przejedzona... a fuj... więcej nie będę... bo jak przypomnę sobie dzisiejsze samopoczucie od razu mi przejdzie... chęć na jedzenie...
Musiałam o tym napisać żeby mi było wstyd... bo naprawdę dzisiaj przeszłam samą siebie... sięgnęłam po jedzenie zanim zdążyłam - wzorem Hybris - sama ze sobą wyjaśnić sprawę bo to przecież nie o jedzenie tu chodzi... tylko o przemęczenie i wykończenie całą sytuacją... co nie jest napewno usprawiedliwieniem tego co zrobiłam...
Ech... jedyne co mi pozostaje... to poćwiczyć z godzinkę dzisiaj wieczorkiem coby chociaż część spalić...
Pyza - podnoś się i to szybko. Zdarzyło się wczoraj - trudno, ale wpadka nie zmienia ani na jotę faktu, że NADAL JESTEŚ NA DIECIE i dzisiaj jest normalny dzień dietetyczny, już bez ekscesów.
Pyza, tak naprawdę ja mam strasznie dużo szacunku dla osób, które potrafią podnieść się po wpadce, wrócić do reżimu dietetycznego i kontynuować, jakby nic się nie stało. Ja obawiam się, że tego nie potrafią - oto sekret mojego idealnego trzymania diety - tchórz jestem. Już zaczyna mi się śnić po nocach - jak dzisiaj - że kupuję w sklepie batonik po to, żeby się ze sobą spróbowac, koszmar. Acz muszę powiedzieć, ze moja samodyscyplina nawet we śnie jest tak głęboka, że nabyty batonik wyrzuciłam do najbliższego kosza, hehe
Pyza, trzymaj się mocno. To strasznie przykre, że Twoja dziewczynka znowu coś złapała (a Ty przy okazji), ale i z tym sobie poradzicie. Ja w Ciebie wierzę!
Ściskam!
Pyzuniu głowa do góry, mała wpadka chyba każdemu odchudzaczowi się nie raz zdarzyła. Najważniejsze, abyś teraz się nie poddała i dalej dietkowała.
Pozdrawiam wiosennie, buziole.
![]()
I jak Ci dzisiaj idzie?Wczorajszą wpadkę dietetyczną,zwal na HORMONY,i głowa do góry,i brzuch wciągnięty.![]()
zapraszam do mnie
16.06.2010 waga 135 kg
1.02.2011 waga 123.1kg,9.02.2011 waga 121,1kg
[url=http://straznik.dieta.pl/][/url
Zakładki