[img]http://images2.fotosik.pl/51/xgcuar29sn8ruv0i.jpg[/img
Wesołych Świąt ,ostatnich na diecie,smacznego jajeczka ,mokrego Dyngusa ,ciepłej wiosny .
Wersja do druku
[img]http://images2.fotosik.pl/51/xgcuar29sn8ruv0i.jpg[/img
Wesołych Świąt ,ostatnich na diecie,smacznego jajeczka ,mokrego Dyngusa ,ciepłej wiosny .
Jak tam wiosennie w Warszawie???
Idzie swietnie, wszyscy się zajadają a ja nie hihihi już prawie się pochorowali i kij im w oko
Witaj Hybris :)
Pewnie że teraz nie ma sie co wagą martwić po @ spadnie... :)
Twój suwaczek wyglada naprawde super a bałwanka niedlugo sie pozbedziesz :wink: :)
Ja dziś sie nie objadałam bo nawet nie mogłam mam żolodeczek jak niemowlak... :wink: :wink: :lol:
Chociaż sernika bylo zbyt dużo tzn teraz bo kiedyś to.... :wink: :) Wiec troszke mnie brzuszek pobolewa ale to są chba moje pierwsze Świeta gdzie naprawde jadłam bardzo malutko :wink: :)
Pozdrawiam :)
Kochana Hybris, widzę, że my obie takie świąteczne inaczej :lol: W tym roku postanowiłam pokazać mojemu mężowi, jak wygląda polskie tradycyjne świąteczne śniadanie wielkanocne... i co? i oczywiście o połowie rzeczy zapomniałam! :roll: Pamiętałam, że mają być jajka, szynka i ćwikła z chrzanem, ale już np. o takich gotowanych kiełbasach to gryzoń nie pamiętał wcale a wcale :roll: Tak to jest, jak człek próbuje obchodzić coś, z czym się nie identyfikuje i co w sumie jest mu obce :roll:
A tak w ogóle, to gratuluję przepchnięcia (choć "przepchnięcie" brzmi jak czynność, w którą włożyło się duuużo wysiłku, a Tobie tak to sparawnie idzie, że ma się wrażenie, że tak jednym paluszkiem popychasz, i to tym najmniejszym - wiem, że to tylko wrażenie i neguję oczywiście Twojej ciężkiej pracy :) ) bałwanka na drugą stronę magicznej granicy 85 kg. Ten ostatni skok odrobinkę w górę to na pewno tylko wynik @ - pewnie, że suwaczka nie zmieniaj :)
Mocno ściskam :)
Hej Hybrisku!
Idziesz jak burza! Coraz ładniej wygląda ta Twoja dwucyfrowka. Absolutnie nie odebrałam złościwie Twojego pytania. Rzeczywiście jest to trudny temat i sądzę, że wiele z nas ma odmienne zdanie na ten temat. Ja nie łączę tradycji z religią. Sama miałam wspaniałe dzieciństwo ( a przynajmniej tak je zapamiętałam ). Pamiętam tę krzątaninę przedświąteczną, przygotowywanie prezentów, potrwa , sprzątanie itp. Dla nas był to rzeczywiście czas , ktory kojarzył się z rodziną. Ja mam dwie siostry oraz rodziców z którymi zresztą do dziś spędzamy święta. Ten czas staramy sie wykorzystać jak najlepiej , pomimo, że jak to w zyciu bywa między nami czasami różnie. I to właśnie z uwagi na dzieci pielęgnujemy to co przekazywali nam dziadkowie czy rodzice. Naprwdę to wspaniałe uczucie widząc jak bardzo są zafascynowane tym co dzieje się dookoła , oglądając ich buzie z wypiekami. Chciałabym aby moje dziecko też wspominało ten okres tak jak ja kiedy byłam mała.
Jeżeli chodzi o same wychowywanie go to obydwoje z moim mężem stwierdziliśmy, że damy mu wolną rękę i na pewno nie będziemy narzucać wiary. Jestem ogromna przeciwniczką religii w szkole. To prowadzi do wielu stresujących sytuacji dla dzieci. Wg mnie fajne byłoby wprowadzenie w jej miejsce religioznawstwa.
Wiem, że moja odpowiedź nie będzie Cie satysfakcjonowała , ale tak to jakoś widzę "swoim sercem".
Wracając do tematu dietkowego - to święta minęły mi nie najgorzej. Nie było wielkiego obżarstwa, ani zbyt wielu grzeszków. Właściwie to nawet jestem dumna sama z siebie gdyż w końcu udało mi się nie złamać na widok sernika. Nie wiem co sie stało, ale wcale nie ciągnęło mnie na słodkie. Normalnie o tej porze to już się wszystko kończyło, a tu dzisiaj jeszcze króluje cała blacha ciasta.
Pozdrawiam Cię Kasiu ogromnie i jeszcze raz gratuluję!
Kto jeszcze SCHUDŁ przez święta - ręka do góry!!!! :twisted:
Ja wprawdzie niewiele, ale to wina koleżanki @, która dopiero w tej chwili raczyła trochę odpuścić, więc waga pokazała: 84,7 kg :lol: :lol: :lol:
Nie wiem dlaczego, ale cieszę się tym jak dziecko :)
Świeta minęły mi zupełnie bezgrzesznie, jedynym niesaszetkowym akcentem był plasterek białka z jajka, bo byłam u mojej cudownej szwagierki w porze wielkanocnego śniadania i chciałam jej zrobić przyjemność ;) Ale nie liczę tego w ogóle - ilość była symbiliczna.
Święta lubie najbardziej... kiedy sie kończą, choć od dawna wiem, że na pierwszy dzień po nie powinnam planować za dużo, bo jestem wtedy totalnie leniwa i rozbałwaniona i najchetniej tylko bym leżała i kontemplowała otaczającą rzeczywistość. Niestety, stąd zresztą moje poranne zerwanie się z łóżka, żeby jeszcze coś dziś na forum napisać, bo potem niestety zejdzie mi do wieczora na różnego rodzaju "rozrywkach".
Kolejny mały sukces? Po raz pierwszy od dwóch lat ubrałam spodnie :) Nie moje wprawdzie, ale mojego Piotrka, więc męski rozmiar, acz nie monstrualnych gabarytów, bo P ma wagę w normie. I wyglądałam w nich całkiem całkiem :) Za jakiś czas będę musiała pomyśleć o własnych, bo... już zapomniałam, jaka to wygoda. Abstra***ąc w ogóle od faktu, że uwielbiam spódnice :) Ale jak mówią: variatio delectat ;)
Agula - i bardzo dobrze, ja już w tej chwili widzę, że absolutnie nie jest mi potrzebny do szczęśliwego życia czas totalnej dyspensy, kiedy jemy i tyjemy do woli. Wczoraj moja przyjaciółka mnie zapytała: "powiedz mi, jak to jest nie przeżreć się przez święta?" Jak to jak? C U D O W N I E :)
W Warszawie nadal kaprawo :(
Stellunia - ja wiem, bo dzięki tylu miesiącom diety już całkiem nieźle nauczyłam się, jak funkcjonuje mój organizm. Myślałam, że ruszy od środy, łaskawie już dziś odpuszcza i woda schodzi - oby tak dalej.
Fajnie, że i Ciebie DC zdyscyplinowała świątecznie. Jakby nie patrzeć - wyjdzie Ci to na zdrowie, bo przecież smaki wszystkiego, co się jada przez Święta znasz i pamiętasz, a jak to jest żyć będąc szczupłą... pamiętasz? Ja aż za dobrze i niecierpliwie chcę powrotu do tego stanu :D
Triskell - dzięki za gratulacje :) Wiesz, to prawda - mnie dieta idzie nadzwyczaj łatwo i gdyby skóra wytrzymała dalsze gwałtowne spadki, myślę, że tak szybko z DC bym się nie rozstała. Niestety - po schudnięciu ponad 30 kg wymaga większej troski i wyhamowanie tempa i ja przyjmuje to z pokorą.
Tris, a tam u was w ogóle może kupić białą kiełbase do gotowania? Bo powiem Ci, że nawet w Warszawie i przed świętami nie jest łatwo. Mówię oczywiście o delikatniutkiej, białej drobiowej kiełbasce :) Aż się cieszę, bo dorwałam kilogram, ale ponieważ mój narzeczony nie zjadł przez święta ani jednej, bo obżerał się moimi ciastami, więc poporcjowałam ją sobie i zamroziłam i będę powoli zjadała, kiedy skończę DC. Swoją drogą ile kcal może mieć biała kiełbasa drobiowa? :roll:
Balbinko - dzięki za odpowiedź - bardzo mi się podoba Twoje stanowisko. Z jednej strony byłam ciekawa, z drugiej - też pewnie kiedyś będę miała dziecko, a jako ateusz zadeklarowany - nie chciałabym mu od razu fundować prezentu w postaci mojego światopoglądu. Więc staram się patrzeć, jak postępują inni i wyciągać wnioski.
Zupełnie zgadzam się z Tobą co do religii w szkołach. Zwłaszcza, że sytuacja, że zajęcia te poprowadzi dobry, rzeczowy katecheta - graniczy z cudem. Z racji wykształcenia mam czy raczej miewam kontakt z polskim systemem kształcenia, głównie na poziomie średnim oraz wyższym i ręce mi opadają do kostek, kiedy widzę, kto w przyszłości będzie uczył moje hipotetyczne dzieci. A na uczelnie i wydzieły teologiczne - sorry - nie trafia kwiat dzisiejszej młodzieży. I toczy się to wszystko po równi pochyłej - i moim ślepym acz defetystycznym okiem widzę juz całkiem realną perspektywę wielkiego bum? A co będzie potem? To nawet ja nie umiem przewidzieć.
Eh, dość smętów. Cieszę się bardzo, że wyszłas obronną ręką ze starcia z sernikiem :) Ja sama sernika nie lubię, ale ma mazurek z czekoladą i prawdziwa konfiturą patrzyłam łakomie... na szczęście od patrzenia się nie tyje :D Balbinko, i dzięki za gratulacje - Kochana, ale przecież Ty też już niedługo będziesz dwucyfrowa! Jeszcze tylko chwila - do lata - na pewno! :D
pozdrawiam Was! :D
Hybris, gratuluję z całego serca tego 84,7 :)
A jeśli chodzi o białą kiełbasę, to w takich zwykłych, amerykańskich sklepach na pewno jej kupić się nie da, tylko że ja w piątek byłam w polskim sklepie w Seattle, nawet gapiłam się na lodówkę z kiełbasami i... tak zupełnie wyleciało mi z głowy to, że na święta przydałaby mi się biała, że nie mam nawet pojęcia, czy była :roll: No cóż, jeśli dobrze pójdzie to za rok planujemy być na Wielkanoc w Polsce, więc z jednorocznym opóźnieniem (i za sprawą mojej mamy, nie moją) mój mąż tych polskich świąt zazna :)
Uściski :)
Nic mi się nie chce. Myśleć mi się nie chce, mówić mi się nie chce, o pracy już nie wspomnę. Ogarnęło mnie jakieś ogólne odrętwienie, nie wiem, skąd ani dlaczego - po prostu znowu gwałtowne hamowanie, życiowy postój, żeby mieć tę chwilę na zastanowienie się, dokąd ja właściwie zmierzam. Dobre pytanie, niełatwo mi na nie odpowiedzieć.
Waga łaskawa. Może bałwan nie rozpędził się jeszcze do prędkości małej torpedy, ale niech mu będzie - ja się cieszę tym, co dostaję - dziś 84,5 kg. Wczoraj w ramach poprawienia sobie nastroju weszłam na starą łazienkową oszustkę, a ta w akcie wdzięczności, że jej jeszcze nie posłałam na śmietnik, gdzie jej miejsce, pokazała mi 80. Ładnie wyglądało ;)
W nagrodę za przekroczenie "85" kolejne oprawki powędrowały do szklarza - należy się, a z drugiej strony - któż inny będzie mnie tak rozpieszczał? Poza tym nagroda jest nagrodą. Już się zastanawiam, co sobie sprawię za 7 z przodu, która... no przecież zbliża się, powoli i niespiesznie, ale konsekwentnie. Raczej nie zstąpi na mnie do końca kwietnia, o czym po cichu marzyłam, ale pewnego pięknego dnia pojawi się, nie ma wyjścia. Czuję, że jestem coraz bliżej celu ;)
Na DC zostało mi jeszcze 10 dni z dzisiejszym, więc można powiedzieć, że już z górki i że zleci szybciutko - taką przynajmniej mam nadzieję.
pozdrawiam serdecznie i przepraszam za moją nieobecność.Za trochę pewnie nabiorę więcej energii do życia i wtedy nadrobię zaległości.
Waga spada bo innego wyjścia nie ma... :) Ja swoją starą oszustkę wysłałam na zasłużoną emeryturę... :) ale za to że tak ładnie pokazywała parę kilogramów mniej schowałam głęboko do schowka... nie na śmietnik :)