-
Hybrisku ucieszylam sie jak zobaczylam ze sie wpisalas.Wiem ze masz ciezkie chwile teraz ale jak sie nie wpiszesz to ja jeszcze gorzej sobie wszystko wyobrazam ale jak sobie poczytam to sie troche zawsze uspokoje :roll: Ale ze mnie panikara
Widze ze przed toba bardzo pracowity weekend .Ja rowniez nie mam zazwyczaj ochoty jak wiem ze u mnie jakas impreza i gosci bedzie troche a tu trzeba dom posprzatac.A tu jeszcze upal w Polsce.Ja co roku mam taki problem w swieta na Wigilie bo u nas zazwyczaj jest 40 stopni :shock:
Hybrisku jak zawsze caluje wszystkie futrzaczki a Maciusia przytulam do serduszka .
P.S A jak sie nazywa ta dobra ,droga karma dla kotkow ? Ja ostatnio zmienilam kapletnie dietke kotka i juz nie kupuje im w sklepach suchej,taniej karmy bo to okazalo sie ze jest wielkie g.... a teraz patrze co jest w skladzie danej karmy i nie zostawiam ciagle jej w miseczkach tylko daje ja raz-2 razy dziennie bo moje kotki maja duzo nadwage :roll:
Whiskey wazy prawie 9 kg :shock:
Pozdrawiam Hybrisku serdecznie :)
-
Witaj Hybrisku. Chociaż jeden pożytek był z tego, że usnąć nie mogłaś- my się dowiedziałyśmy co u Ciebie :)
Cieszę się, że Maciuś się dobrze czuje, Trauma (już chyba nie ;) ) przychodzi do kuchni (sposób sprytny, i jak widać skuteczny :) ). Ja też kiedyś to jedzonko dla chorych kotków kupowałam. Faktycznie, cena jest ogromna. Ale czego się nie robi dla kogoś kogo kochamy...
Trzymaj się ciepło, nie jedz za dużo lodów no i przełam się, ślub się ponoć bierze tylko raz w życiu. Ciesz się tym dniem :)
Buziaki!
-
Znam Twój ból z butami - mam stopę szerszą niż dłuższą i też wysokie podbicie. Koleżanka nie chciała wierzyć, że nie mogę dostać butów i chodziła ze mną dwa tygodnie - ja posłusznie mierzyłam każdy but. Poddała się. W zeszłym roku wreszcie namierzyłam sandałki na bazarku i na dwa-trzy lata mam spokój .. w lecie :)
Nie ma już Traumy - jest Trusia :)
-
Pamiętam doskonale każdą chwilę swoich przygotowań do ślubu i teraz, za żadne skarby świata bym tego nie powtórzyła :) chociaż trzeba przyznać efekt był niesamowity i jest co wspominać... :D
Dobrze, że napisałaś bo chyba wszystkie się niepokoiłyśmy co tam u Ciebie i Maciusia słychać... cieszę się że lepiej... i że łatwiej Ci teraz myśleć o nieuniknionym odejściu Maciusia - że doceniasz każdą z nim chwilę, bo o to właśnie chodzi by umieć cieszyć się z każdego danego nam dnia i mieć czas się pożegnać.
-
Upał. Okropny, paskudny, wszechobecny, oblepiający upał. Ilekroć nadchodzą takie dni - przypomina mi się film "Upadek" z Michaelem Duglasem. Ja z powodu upału chyba też potrafiłabym zwariowac i mordować. Ot, dygresja.
Siedzę w kuchni. Tzn. siedzę to mało powiedziane, bo jestem tutaj głównie po to, żeby pomóc kociejowi to gorąco przezyć. Do mojej kuchni słońce wchodzi tak ok. 12 i jest i jest i jest - aż do jakiejś 18 z groszami. Wczoraj było fatalnie. Maciek miał sapki, nie chciał jeść ani pić, oddychał szybko i płytko - męczył się. Trochę pomogła wizyta Małgosi - założyła mu wenflon, nawodniła dożylnie. Z tym, że kociej uznał, że jemu wenflon w żyle się stanowczo nie podoba i go wyrwał. Summa summarum - moje mrzonki o tym, że będe kocika sama tak poić - obróciły się w sen srebrny. Do dzisiejszego dnia jesteśmy o wiele lepiej przygotowani. W oknie od południa wisi białe prześcieradło, zwilżone wodą. Kocik podsypia na podłodze, pod wentylatorem, a ja co chwilę okładam go płóciennymi szmatkami, wcześniej schłodzonymi w lodówce. Dzięki temu czuje się o wiele lepiej, oddech ma w miarę spokojny, sapki nie złapał dziś jeszcze ani razu. Strasznie się z tego cieszę. Wczoraj Małgosia powiedziała, że poza tym, że mu gorąco, w ogólnym stanie jest bardzo dobrym. Trzeba mu teraz tylko pomóc przetrwac upały. I właśnie to w tej chwili robię.
Katsonku, karma, którą podaję Maciusiowi, to Royal Canin Veterynary Diet Renal, czyli karma dla kotów chorych na nerki. Jest w dwóch wersjach samkowych: z kurczakiem i wołowiną. Maciuś je to bardzo chetnie, oczywiście nie dlatego, że ma problemy z nerkami, ale dlatego, że to mu po prostu smakuje i chce to jeść.
Co do karmienia kotów- uważam, ze dobrze robisz. U mnie w wolnym dostępie stoi tylko trochę suchej karmy no i oczywiście woda. Ja swoje towarzystwo karmię KiteKatem (macie w Australii KiteKata? ;) ), natomiast z karmy suchej dostaja tez KiteKata ale pomieszanego z Puriną Urinary - bo wszystkie moje koty sa wykastrowane, więc oczywiście boje się trochę o ich nerki - sama zeszta wiesz doskonale, czego się boję, bo masz takie kłopoty z Whiskey.
9 kg to rzeczywiście kot olbrzym. Moja Mamut liczy sobie zaledwie 6,2 kg, a jest wielka, więc Twój maluch musi być wcale nie maluchowaty :)
Jeni, Mir - Trauma na razie jest Trusia jako zdrobnienie od Traumy, ale wczoraj sama mnie zaskoczyła, kiedy wieczorem sama przyszła się do mnie poocierać. Wykorzystałam okazje i mokrą ręką zdjęłam jej sporo martwego futerka. Trzeba przyznać, że powoli bo powoli, ale się dziewczyna socjalizuje. I dobrze :)
Pyza, widzisz, w moim wypadku czegoś takiego, jak "przygotowania do ślubu" jeszcze nie odnotowałam. Cały czas wiszą nada mną te cholerrrne buty, których nie mam czasu ani ochoty szukać. Poza tym główna część działań porzadkowych polega na zmuszeniu Piotrka do posprzątania jego bajzlu w pokoju - a ten bajzel zalega tam już bardzo długo, a Piotrek jest ostatnią osobą do sprzątania. No i kurde kręcimy się w kółeczko. Sukienkę mam od dawna, kupiłam ja parę lat temu w Jackpocie, bo spodobała mi się niezmiernie, ale była na tyle elegancka, że nie ubrałam jej ani razu. No to widać teraz nadszedł jej czas. Największy mam problem z... wyborem perfum, których użyję - zupełnie nie mam pomysłu, prawdopodobnie dlatego, że mam zbyt wiele opcji do wyboru ;) Aż sama jestem ciekawa, co to będzie :)
Makijaz też będę robiła sama sobie i mojej Magdzie, która będzie mi świadkowała... no i tyle przygotowań. Będę musiała jeszcze poszalec przy garach - mam pomysł na 3 sałatki, musze upiec marchewkowca i zrobić sernik na zimno, poza tym upiec jakies mięso i gotowe. No i kupić lody. I tyle. A i zastrzegam - 1 lipca daję sobie pełną kaloryczna dyspensę, jedynie z ograniczeniem objetości, żeby nie rozepchać żołądka.
Ufff. I tyle. Pozdrawiam Was w o wiele lepszym nastroju i lecę nawilżac pozostałe koty :)[/url]
-
Hybris dawno nic nie pisalam ale czytam na biezaco. Ja tez miala przygody z moja Kicia. W nocy po sterylizacji uznala, ze szwy sa zbedne ( nic mi nie mowila wczesniej, ze skonczyla medycyne :twisted: ) I wszystkie sobie pieknie powyjmowala!! Rano na sygnale do weterynarza bo sie rana zaczela rozlazic ! Na szczescie okazalo sie, ze zareagowalismy na tyle szybko, ze nie wdalo sie zakazenie. Chociaz antybiotyk " na wszelki wypadek " dostala.
Co do mojej diety idzie sobie ale cos kilogramki zwolnily i nie chca spadac w zadowalajacym tempie ! A ja bym juz chciala byc przynajmniej w polowie drogi !
Hybrisku nastaw sie troszke pozytywniej do tego slubu ;) To ma byc Twoj dzien i masz miec piekny blysk w oku ! Ja tez nie lubie imprez na ktorych jestem w centrum zainteresowania ale podobno w tym dniu jest to mile :D Osobiscie potwierdzic nie moge bo nie doswiadczylam :lol:
Pozdrawiam Cie bardzo serdecznie i uciekaj !! Bo Cie gonie ;)
-
Camkey ;) Masz bardzo ślicznie śliczny suwaczek i serdeczie Ci go gratuluję. Ja niestety dalej stoje z przyczyn dla mnie niezrozumiałych. Tzn. po odnotowaniu 76.8 waga w ciagu trzech dni wróciła do 77.7 i tak stało wszystko do niedzieli. W niedzielę natomiast ni stąd ni z owąd pokazało się 76.7 i dzisiaj było to samo. Więc trudno - najwyżej mnie przegonisz i potem ja będe gonic Ciebie. Nadmieniam, że cały czas trzymam się w okolicach 1200 kcal, więc widac po prostu orgaznim po pół roku diety mówi, że na razie chudnąć nie chce. Ale ja liczę na to, że w najbliższych dniach ruszy, bo w końcu ileż można stać w miejscu? ;)
Nadal siedzę w kuchni. Upał powoli przechodzi, ale myślę, że okłady będę robiła Mackowi jeszcze przynajmniej godzinę. Widze, jaką mu ulgę przynoszą. Poza tym trochę zaczął pić, więc nie musze go traktowac zakraplaczem.
Ale wiesz, to fakt, jeśli żyje się z kotem, a jeszcze lepiej z kotami, człowiek po jakimś czasie nabywa uprawnień wykwalifikowanej pomocy weterynaryjnej :) Bo przecież zrobi się wszystko, co trzeba, żeby zwierzaczkowi pomóc. I radość okrutna, jesli widać, że ta pomoc przynosi efekt.
A co do ślubu - widzisz, nie bardzo umiem się "zaprogramować". Poza tym - wyjdę na wyrodną - najbardziej denerwuje mnie obecność mojej matki. Nigdy nie byłysmy w najlepszych stosunkach, ja zaraz po maturze z wielka ulgą wyniosłam się z domu. Jestem jej jedynym dzieckiem, z wielkim poświęceniem wychowała mnie sama. Miałam wielką, olbrzymią ochotę wziąć ślub z towarzystwie mojego P i świadków. Piotrek mnie odwiódł od tej koncepcji... A ja teraz żałuję, bo najbardziej irytuje mnie to, że będę się musiała konfrontować z JEJ wyobrażeniami pt. wydaję za mąż jedynaczkę. A ja chciałabym, żeby tego dnia nikt mi swoich wizji nie narzucał. I rozmowa z nią nic tu nie pomoże, bo niestety ona nawet kiedy nie robi tego świadomie - robi to i tak, a ilekroć się postawie (zawsze się stawiam), jest cierpiętniczo i milcząco urażona, jednocześnie ostentacyjnie udając, że wszystko ok... Nienawidze tego serdecznie. I własnie dlatego chciałabym miec ten dzień już za sobą... Bo on nie będzie ani lepszy, ani gorszy, ani inny niż te 3,5 roku, kiedy jesteśmy ze sobą, albo każdy z tych, które spędzimy razem.
Ufff... rozpisałam się. A tu trzeba Maciusiowi kompres zrobić.
-
witam Drogie Panie:D widze ze tu takie fajne forum sie rozwija i bardzo bym chciala dolaczyc :) generalnie to napisze troszke o sobie,moze ktos bedzie chcial to przeczytac i troszke mnie wesprzec...mam 21 lat,cale zycie tyłam i chudlam,w tej chwili jestem w trakcie efektu jo-jo po zrzuceniu 15 kg w tamtuym roku(niestety zabraklo motywacji do trzymania ograniczen)i kilogramy te wredne malpy wracaja sobie bezprawnie i falszywie na moje ogromne uda,ramiona,brzuch(moja obsesja),posladki.teraz zas chce powalczyc.Tylko gdzie ta motywacja?gdzie ten zapal?gdzie pomysl na odchudzanie?jak to znow zaczac,jak sie nie poddac?POMOZCIE!!
-
a wiecie ze nawet teraz mam szanse troche zrzucic:jade 3 lipca do zakopanego z moim chlopakiem...juz mi obiecal ze mnie po gorach przegoni,wiec jest szansa na 2 kg mniej :D prosze,badzmy w kontakcie,potrzebuje Was!!
-
Hybris z mama moze byc roznie :wink: Niedawno moja kolezanka brala slub i zawsze ze swoja matka miala swietny kontakt. Natomiast na slubie mamusia zrobila taka atmosfere, ze dziewczyna wyladowala w toalecie z placzem a ziec odbyl pierwsza awanture z tesciowa ;) Ja matka zaskoczyla niepozytywnie - a noz Twoja zaskoczy Cie milo ;) I tego Ci zycze !! A z tego co piszesz to wydaje mi sie, ze nie matka Cie wydaje za maz ale sma sie wydajesz ! Wiec tym bardziej nie moze o niczym decydowac. Ja mam z moja mama swietne kontakty i w sumie byly zawsze z mala przerwa na moje stawanie sie dorosla. W momencie wyprowadzenia sie z domu moja mama ze zdwojona sila usilowala kierowac moim zyciem. Rok walki i nieporozmien ale wiedzialam, ze ustapic nie moge bo nie pozwole sobie na to zeby ktokolwiek ( nawet jak jest to moja matka ) ustawial mi zycie. Po wojnie nastapil pokoj i teraz moja mam daje mi rady tylko wtedy kiedy wyraznie o nie prosze, czasami nawet w bardzo waznych sprawach woli nie dawac ich wprost bo nie chce ingerowac w moje zycie. Z drugiej strony wiem, ze niezaleznie od tego jak narozrabiam w zyciu zawsze u niej znajde wsparcie. Uwazam, ze tak to powinno wygladac i jestem bardzo zadowlona ze tak jest :D
Moje dwa kociaki tez nie znosza najlepiej teo upalu isypiaja calymi dniami. Gorsze jest to, ze w nocy sobie to obijaja ;) Nie wiem jak dlugo sasiedzi beda chetni znosic gonitwy stada sloni ;)
No ja mam nadzieje, ze w piatek wykonam po zejsciu z wagi indianski taniec radosci :D Potrzebne mi to jako motywacja :lol:
Oczywiscie niezwlocznie po wazeniu sie zamelduje ;)
Postanowilam sobie, ze jak bede za polowa mojej drogi to zostanie juz tylko jeden suwaczek, to zadziala pozytywnie!
Pozdrawiam Ciebie i Maciusia ;) Nie glaskam go zeby go bardziej nie ogrzewac :wink: