Życze miłego weekendu, pozdrawiam :)
Wersja do druku
Życze miłego weekendu, pozdrawiam :)
OSZTY zmoro niedobra .. :evil: To długi weekend powoduje mniejszą niż zwykle frekwencję na Forum :!: A nie niechęć do Twoich bazgrołków :!: I proszę - masz opinię ekspertów - Devoree oraz Balbinki o mojej skromnej osobie nie wspomnę :D Nie masz wyjścia :) Ty się bierz do roboty i proszę to potraktować jako polecenie służbowe - zamówienie klienta do szybkiej realizacji :twisted:
Pomysł na kolejną DC - no może daj sobie szansę przez dwa-trzy tygodnie na normalnej a potem się zobaczy. WIESZ, że DC nie jest naturalną formą jedzenia, nie sądzę, by to był dobry pomysł na życie jako taki. Daj szansę innej formie, czyli ograniczeniu kalorii. Poza tym pomyśl o kondycji fizycznej. Ja nie cierpię ćwiczeń - to fakt. Ale WIEM, że bez ćwiczeń nie poprawisz struktury mięśni i skóry też - a tego DC nie zezwala (gimnastyki wszelakiej). Więc powoli zwiększaj limit kaloryczny bez rozciągania żołądka, ale też bierz się za agrafkę i chodzenie po schodach. Jeśli chodzi o wepchnięcie w siebie większej ilości kalorii polecam orzeszki - odmierz sobie 5 dag dziennie i pojadaj po 1 sztuce pomiędzy posiłkami.
Tyle dasz rady wepchnąć w siebie bez naruszania ciągłości cielesnej :twisted:
ja, ja, ja!!
jestem za książką. jak najbardziej!
no i oczywiście zgadzam się z Miri. według mnie po kolejnej ścisłej znów będziesz musiała czekać na rozruszanie przemiany materii. chyba wystarczy, że teraz troszkę poczekasz? a ruch jest doskonałym sposobem na wyrobienie sobie smukłej sylwetki;) polecam pływanie!
trzymaj się Hybris.
No normalnie zawzięły się baby i chcą biednego Hybrisa do pióra zagonić... :P Straszne jesteście, potwory moje słodkie. Powiem tak - ja w życiu zawsze pisałam DUŻO, tzn robiłam mnóswtwo zapisków, w tem sposób chciałam zapamietac rzeczywistość, ale zapamiętac ją dla siebie. Ta forma najbardziej mi odpowiadała. Nigdy wcześniej jednak nie dzieliłam się tym moim "plumkaniem" (określenie współlokatorki z czasów zaprzeszłych, która marzyła o napisaniu wielkiej powieści) ze światm, ostatnio zaczęłam tu, na forum i chyba tego nie żałuję. ALE... i tu pojawia się wielkie ale: poza wrodzonym poczuciem własnej wartości mam również głębokie pokładu autortytycyzmu, sorry, nie jestem ani tak fascynująca osobą, ani nie dokonałam swoim zyciem nic takiego, co uprawniałoby mnie do szerszego promowania swojej osoby zwłaszcza w formie pisanej, bo juz starożytni mądrze zauważyli, że littera scripta manet, a ja nie jestem pewna, czy mam do powiedzenia coś głebszego, zaś robiąc to na siłę - nie chcę popaść w śmieszność. Tak po prostu. Pisac będę nadal, bo pisanie to nie tylko część mojego zycia, ale i mojej pracy, ale poprzestańmy na tym, że pisać będę tutaj na forum - dla Was, i kto chce, niech czyta. To MI wystarczy, a w tej materii zamierzam być egoistką.
Więc przepraszam za zbyt może poważną odpowiedź w stosunku do Mirielowego żartu, ale hmmm... szczerośc wam się nalezy :) Chcecie czytać moje wypocinki - już narzuciłam sobie na tyle samodyscypliny (ohyda...), że od jakiegoś czasu staram się ułozyć dzień tak, zeby cos napisać :) Zapraszam i będzie mi bardzo, bardzo miło. Spoko, będę tu jeszcze miesiącami, bo teraz juz tych 20 kg nie zrzucę z dnia na dzień. A swoją drogą: buuuuuuuuu...
No dobra, polemicznie juz bylo, to teraz wracamy ad rem, czyli do dietowania.
Po pierwszym dniu bez DC waga pokazała 82,8 kg, ale to oczywiście dlatego, że wypełniły się jelita - niestety normalny proces po diecie ścisłej. Suwaczka nie zmieniam, za ładnie wygląda, a poza tym już sobie to uwalczyłam, moje, nie oddam :twisted:
Natomiast mimo, że minął dopiero pierwszy dzień normalnego jedzenia, mam już masę refleksji. Przede wszystkim - muszę sobie kupic normalną, solidną, elektroniczną wagę kuchenną, bo po prostu nie wiem, ile jem. Wczoraj próbowałam powalczyć z dzienniczkiem kalorycznym, wpisałam sobie, co zjadłam, wyszło mi 1200 kcal. Niby o to mi chodziło, ale pierwszym sygnałem ostrzegawczym niechaj będzie to, że nie miałam świadomości, że zjadłam AŻ tyle, wydawało mi się, że było tego o wiele mniej. Więc opcja a. źle wpisałam "na oko" ilości, opcja b. rzeczywiście tyle zjadłam, w związku z czym powinnam poważnie przemyśleć "wypełniacze", których wczoraj użyłam w dobrej wierze - łyżka majonezu do sałatki, trochę rodzynek do wyżej wymienionej, 5 daktyli do kawy czy batonik Cini minis. Chociaż tak między nami - wolę jeść suszone owoce, niż pieczywo, bo one przynajmniej mnie nie zamulają.
Ale z wagą - postanowione: kupuję za pierwsze majowe pieniądze!
Pogoda w Warszawie nie dopisuje. Jest kaprawo-mokra, zimno, szaro. Niby dobrze oddaje stan mojego ducha, ale nie powiem, marzyłam o pięknej, słonecznej majówce, takiej, żeby móc pójść na długi spacer, podziwiać młode pączki na drzewach, coraz bardziej rozwinięte listki, które jednak nie pozbyły się jeszcze młodej, soczystej zieleni. A najbardziej lubie je oglądać właśnie na tle majowego, czystobłekitnego nieba. A tu.. gucio. Ale i tak, planuję dziś jakiś fajny, długi spacer - może wyciągnę mojego Piotra do kina? Już od dawna chciałam obejrzeć "Wszystko gra" Woody Allena, może dziś mi się to uda?
Zobaczymy. Jeśli trafię do kina, opiszę, com widziała, a jeśli nie - to nie będzie dzień gorszy, niż wczorajszy, czy jutrzejszy. To będzie po prostu kolejny wyjątkowo zimny maj. Maje mojego życia bywały bardzo, bardzo kapryśne...
pozdrawiam!
Witaj Hybrisku :)
Gratuluje zakończenia DC :) Twoj suwaczek wyglada naprawde imponująco :)
Co do Twojego pisania...ja chłone wszystko co piszesz...i bardzo mi pomogły Twoje rady z DC...
Tyle już osiagnełaś i konsekwentnie brniesz do celu...
A ja.........hm..........myślałam ,że Dc mnie wiele nauczyła....niestety...
Znów nie jem śniadań...godziny posiłków niestety zbyt póżne... :( :twisted:
A teraz przed@ zbyt dużo jedzenia...Dziś czuje sie jak nadmuchany balon...
Nie mogę dopuścić do ponownego jo-jo...zbyt dużo wysiłku mnie kosztowało pozbycie sie tych kilosów...
Myśle o powrocie na DC po @...tylko boje sie jak bede sie czuła...może mi doradzisz jak mam ją rozplanować... :?:
Już czekam na relacje z filmu
:) :)
Milego dzionka :) [/img]
Ja myślałam raczej o promocji DC nie Hybriska .. :twisted: .. o kompendium wiedzy praktycznej o DC a nie o Hybrisku .. :twisted: .. o przemyśleniach na temat dietkowania a nie Hybriska .. :twisted: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
(zaraz oberwę kapciem.. zobaczycie.. :D )
No, oberwiesz, ode mnie, bo DC bez Hybriska nie byloby juz tym samym DC... :wink: :lol: :lol: :lol:
Baby biorą się za łby - robi się ciekawie :twisted: to ja sobie popatrzę :P :P :P
Dziewczyny - jeśli chodzi o DC - jest już trochę książek na ten temat, więc po co szaleć z moimi wrażeniami i refleksjami :) A poza tym - wiecie, problem nie lezy w tym, że informacji NIE MA, ale w tym, że dużo konsultantów, czy raczej "konsultantów" DC to osoby mocno przypadkowe, które właściwie nastawione są przede wszystkim na własny zarobek, więc zalezy im na sprzedaży, a potem człowieku radź sobie sam. Ja miałam to szczęście, że trafiłam na konsultantkę z prawdziwego zdarzenia i właściwie dużą zasługa Goski jest to, że mi poszło jak poszło. Bo z czym jak z czym, ale z INFORMACJĄ nie miałam najmniejszych problemów: zawsze mogłam zapytać, zawsze dostawałam konkretną odpowiedź. Wdzięczna jej jestem głęboko.
A żeby Was jeszcze bardziej rozśmieszyć, to Wam powiem, że mój chłop wierci mi dzurę w brzuchu ostatnio, żebym... została konsultantką DC... Tylko po jakiego czorta??? Nie czuję ciągot, ani powołania, zresztą zakładam, że po ewentualnej DC w maju już nie będę sama stosowała tej diety bo... już nigdy nie będę musiała. Nie dopuszczam do siebie innej myśli :)
Stelka, lanie Ci się normalnie należy, bo jak sobie będziesz folgowac, to za miesiąc zacznie się płacz, że Cię jojo dopadło i oczywiście to przez DC.
Zasady postępowania po DC i utrzymania jej efektów są śmiesznie proste, ale niestety trzeba po wielkim wysiłku, jakim niewatpliwie była dieta, włożyć w to minimum zaangażowania i się do nich dostosować. Eh, ale kiedy sukces jest tak blisko, to się cholera o tym nie myśli.
Stelko, sniadania to nie jest fanaberia. Śniadania są niezwykle ważne dlatego, że im wcześniej dostarczysz organizmowi paliwa, tym szybciej to spalisz, natomiast jeśli będziesz na głodniaka do południa, to zamiast palić kalorie, Twój organizm będzie je magazynował i oszczędzał, bo przecież nie wie, kiedy mu dostarczysz następnego jedzonka... Pamiętaj o tym, ile razy uznasz, że nie masz czasu/nie chce Ci się/nie zdążysz zjeść śniadania.
Co do ssania przed @ to sie nie wypowiem, bo zapomniałam już, jak to jest :) Od początku diety przed @ byłam w 1 tygodniu Cambridge'owego cyklu, więc właściwie uciązliwości się przenikały :) A poważnie - słońce moje, nie ma takiej rzeczy, którą zjeść MUSISZ. Powinnaś jeść to, co daje Ci zdrowa energię, a ponadto powinnaś dbać o to, żeby zachować wypracowane drogą sporych poświęceń rozmiary żoładka. Czegoś Ty się nawpylała? Słodyczy? A po co Ci one?
Moje rady dla Ciebie? Przede wszystkim pory posiłków - musisz je wyregulować i koniec, to podstawa. I rób to od dzisiaj, nie od po @, ani od za tydzień. Wyznacz sobie pory posiłków, nie jedz wieczorami. Jeśli chodzi o DC - hmmm.. czy jesteś pewna, że powinnas robić cały cykl? A może dwutygodniówkę? Szybciej zleci, a Ty już nie masz bóg-wie-ile do zrzucenia. Najefektywniej byłoby zacząć tydzień po @, wtedy Twoje szanowne hormony nie będę hamowały spadku wagi. A może w ogóle mieszana z jednym posiłkiem własnym? Bo widzisz, w Twoim wypadku nie jest problemem nadwaga, a nawyki. Jeśli nauczysz się jeść właściwie - to i żadne jojo Ci nie grozi.
A między nami - gdyby mnie brakowało 4 kg do wagi idealnej, to w zyciu bym się już nie brała za DC, po co celować z armaty do komara? ;) Ja wykorzystałabym ten czas na nauczenie się jeść tak, żeby później zwiększając jedynie ilość spożywanych kalorii - jeść w taki sposób normalnie, czy jak kto woli - dla podtrzymania wagi. Dokładnie tak, jak to robi Devoree, która jest dla mnie absolutna mistrzynią w kategorii zdrowego i logicznego podejścia do diety. Jeśli jeszcze nie czytałaś jej watku, zrób to koniecznie :)
pozdrawiam!!!
Dochodzę do wniosku, że dzienniczek kalorii to G E N I A L N A sprawa, i pluję sobie w brode obficie, że dopiero teraz go odkryłam... Ułatwia życie okrutnie - o wiele łatwiej jest kontrolować to, ile człowiek zje, a także - kiedy trzeba sobie zaaplikować dopychacz (daktylki, MNIAM! :D )
Dziś znowu udało mi się ładnie wypełnić swój załozony limicik - stanęło na 1123 kcal i bardzo mi się to podoba, bo zakładałam po DC limit 1100-1200 i mieszczę się w wyznaczonych widełkach idealnie. Jak mi się to nie przestanie podobać (i jeśli będe na tej diecie chudła choć 1 kg na tydzień) to chyba porzucę mrzonki o kolejnej DC - bo zdecydowanie bardziej komfortowo czuję się z myślą, że kolejna głodówka już mnie nie czeka :)
A przy okazji - na początkowym etapie mojego dietowania częstokroć pojękiwałam, że nie mam wsparcia w diecie ze strony mojego Piotrka - wyobraźcie sobie, że dziś strzelił mi niemałego kalibru komplement - stwierdził, że jest pełen podziwu dla tego, że ja UMIEM się odchudzać :lol: No ba! :lol:
hybrisku to jakty juz jesz:-) to ja mam prosbe,mozesz pisac swoje calodniowemenu...moze pomoze mi zmiescic sie w tych 1200 kcal:-)