Cudnego świętowania DNIA KOBIET :D :D :D
http://www.gify.biz/gify%20kreskowki...k/disa0047.gif
*
*
*
***
dopóki walczysz jesteś zwycięzcą ! Tutaj zwyciężam każdego dnia: http://forum.dieta.pl/forum/viewtopi...er=asc&start=0
Wersja do druku
Cudnego świętowania DNIA KOBIET :D :D :D
http://www.gify.biz/gify%20kreskowki...k/disa0047.gif
*
*
*
***
dopóki walczysz jesteś zwycięzcą ! Tutaj zwyciężam każdego dnia: http://forum.dieta.pl/forum/viewtopi...er=asc&start=0
Witam!!!!
Jaki mamy dzisja cudowny dzień!!!!! :D :D :D :D
W sam raz na długiiii spacer z dzieckiem. I wiecie co? Nie warto grzeszyć jedzeniowo. Strasznie dużo wysiłku trzeba włożyć w zadośćuczynienie.
Dieta idzie super. Żadnych wpadek, uwielbiam ryby. Ostatnio wszystki moje posiłki składają się z jakichś ryb. Dostałam na tym punkcie kota. I włączyłam do jadłospisu 2 kromki chleba dziennie. Ale jakoś nie mam na niego specjalnie ochoty. Jest to o tyle dziwne, że przed dietą potrafiłam zjeść go bardzo dużo.
Hybris, moje obżarstwo zaczęło się niekontrolowanie, ale skoro już to robiłam postanowiłam miec nad tym kontrolę. I zadziwiająco łatwo przyszło mi je przerwać. Nie mam również żadnych problemów z prowadzeniem dalej diety. I nie mam ochoty tego powtórzyć. Bo wcale nie czułam błogiego spokoju po napchaniu się jedzeniem, jak to było jeszcze niedawno. Myślałam tylko o tym co będę musiała zrobić, żeby to spalić. Mam wrażenie, że sama siebie postanawiłam w sytuacji myszki laboratryjnej i sprawdzałam jak to ze mną jest. Takie doświadczenie, w sumie niezbyt przyjemne.
Pozdrawiam jeszcze zimowo.
a no trzeba odpokutować te cukiereczki, rogalika itd...
a nastepnym razem... sioooooo od lodówki :evil: :evil: :evil:
tak poważnie to bardzo się cieszę, że aż tyle kilogramków i centymwtrow udało Ci się zrzucić (i przyznaję, że mała nagroda należała Ci się).. i wierzę, że będzie ich o wiele wiele więcej!
co do dzieciatka.. to biedne ono strasznie.. ja też od dentysty uciekam jak najdalej.. więc jednocze się z nim telepatycznie :)
pozdrawiam
i trzymam kciukaski:)
To oznacza Myszko kochana, że myślenie zwycięża nawyki - jesteś na bardzo dobrej drodze świadomego jedzenia :) SUPER !! :)
Ściskam ciepło :)
Witajcie!!!!
Wracając ze spaceru spotkałm taką starą znajomą. Wracała właśnie ze swoim synkiem z bilansu 5 latka. Zaczęła opowiadać jaka to lekarka jest beznadziejna, bo kazała dziecku zrobić komplet badań. Później okazało się że jej 5 letni synek waży.......37 kg. Zaniemówiłam, moje 6,5 letnie maleństwo waży 24 kg. I ta dziewczyna nie widzi problemu. Sama jest trochę bardziej niż okrągła, i zgotowała swojemu dziecku taki los. Zupełnie tego nie rozumiem.Już rok temu lekarka kazała zacząć odchudzać małego. W tym roku dziecko na wizytę poszło przygotowane: na stwierdzenie lekarki, że trzeba ograniczyć słodycze powiedział jej żeby sama się odchudzała. Przecież chyba zdaje sobie sprawę co niesie dziecku taka otyłość.
Sama zmagam się ze swoimi kilogramami i wiem ile wysiłku trzeba włożyć żeby zgubić choć jeden kilogram. Ale ja sobie potrafię przetłumaczyć po co to robię, a jak wytłumaczyć to 5 latkowi?
Mogę powiedzieć, że mam farta, Kacper przemianę materii i figurę dzięki Bogu odziedziczył po swoim tacie. Ale ja też dołożyłam swoją cegiełkę: nigdy nie zmuszam go do jedzenie, nie chce to nie je, jak mu się zachce to powie, gotuję normalne posiłki, dzięki temu mam kontrolę nad tym co je. Jest dzieckiem zupowym, jak ma na obiad zupę to może nie być nic innego. Uwielbia ogórki kiszone, odda wszyskie słodycze świata za ogórka i zupę ogórkową. Je sporo jogurtów i serków, mleko z płatkami to podstawowe śniadanie. Nie przepada za mięsem, wędlinami (ma to po mnie) i chlebem (tego na pewno nie ma po mnie). Jeśli w telewizji jest jakiś program o zdrowym odżywianiu moje dziecko patrzy i zapamiętuje. Później zaskakuje mnie różnymi ciekawymi wtrąceniami. Generalnie wie, że tyje się od nadmiaru słodyczy i jedzenia z McDonalda. Oczywiście czasem odwiedzamy McDonalda, ale nie częściej niż raz w miesiącu.
Cieszę się że moje dziecko jest szczupłe i zdrowe. I mam nadzieję, że tak pozostanie. Że za 20 lat powie, że wyniósł z domu dobre nawyki żywieniowe.
Pracuję, czasem padam na nos, ale nigdy nie zdażyło mi się zapomnieć o przygotowaniu obiadu dla moich panów. Staram się żeby były lekkie i zdrowe, dużo ryb, warzyw, zupa. Wkładam w to trochę wysiłku ( mąż mówi żebym się nie wygłupiała bo on zje "byle co"), najczęściej gotuję na kilka dni,( poza tym jedzą je moi rodzice, mieszkają obok, a mama kilka lat temu straciła ochotę na stanie przy kuchni i konsekwentnie odmawia gotowania na codzień), ale dzisiaj przekonałam się, że warto. Z dumą patrzę ma moje mądre dziecko. I wiem, że on jest moim największym sukcesem i radością.
I taki apel do wszyskich obecnych i przyszłych mam: uchrońmy nasze dzieci przed naszym losem: nadwagą, otyłością, nauczmy je mądrze wybierać, żeby zawsze wybierały zdrowie, a nie chwilową przyjemność.
Pozdrawiam!!!!!
Bardzo mądrze to napisałaś... :) Podklepuję się obydwoma rączkami :)
Mysiu - święte słowa!
Buziaki!!!
Mysza podpisuje się pod tymz pełnym przekonaniem.Jak urodził sie mój syn od razu zaczełam myślec nad tym co zrobic aby nie miał podobnych problemów jak ja.W tej chwili jego waga jest w normie ale postanowiłam zrewolucjonizowac moja kuchnie tak aby go naczyć i przyzwyczaic do zdrowego jedzenia.Mój mąż niestety lubi zjeśc tłusto i słodko ale pracuje nad tym aby to zmienić.Na szczęście nie narzeka kiedy zamiast smażonego kotleta dostaje go w wersji gotowanej.
Moje dziecię czyli Precious jest szczupła. Ale jak widzę CO ona zajada, to zaczynam się bać. Potrafi wciągnąć paczkę płatków kukurydzianych czy CiniMinis w trakcie wieczornego uczenia się. Wtedy staję w drzwiach jej pokoju i wyginam się Estetycznie Inaczej ze słowami "no widzę, że mi figury pozazdrościłaś" :twisted: Zszokowana policzyła kiedyś tu na Forum ile zjada. I CO. Same węglowodany. TERAZ jeszcze niegroźne. Ale na przyszłość źle wróży .. a to już pannica i SKORPION więc nie przetłumaczysz wiele .. :(
Witajcie!!!
Mój synek je napadami tzn przez dwa, trzy dni je normalnie, 4 posiłki dzienie, a później odmawia przyjmowania większości posiłków. Wtedy z trudem udaje nam się wcisnąć mu jakiś owoc, jogurt, nałatwiej zupę, ale ogórkową. Ma to niemal od urodzenia, i w okolicach 1 roku pobiegłam do lekarza, przerażona tym, że on tak mało je, ale pediatra uspokoiła mnie i powiedziła że on najlepiej wie kiedy jest głodny i dwa dni przerwy w jedzeniu krzywdy mu nie zrobią. Także staramy się tylko sterować nim w ramch jakości jedzenia, podsuwamy jogurty, owoce zamiast słodyczy. A tak w ogóle to w pewnym sensie jest ewenementem, uwielbia marchewkę ale tylko w całości, do pochrupania, starta w ogóle go nie interesuje.
A tak z innej paczki, to wracając z sądu do biura, ponieważ rozprawa trwała krótko, a następny klient był umówiony późno pochodziłam po sklepach i trafiłam na taki mały, cudowny sklep z ciuchami. Wyszłam z trzema bluzkami w trzech różnych rozmiarach. Od razu na wstępie podbudowałam się, bo dzisiaj rano w tabeli wymiarów sprawdzałam swój rozmiar i wyszło mi , że 54 będzie ok. (do tej pory nosiłam 56-58). Znalazłam śliczną koszulkę w rozmiarze 54 i okazało się że jest na mnie zwyczajnie za duża. 52 była ok. ale wzięłam 50, która jest też całkiem całkiem. Skoro jeszcze schudnę....... :wink: Zadowolona, kupiłam jeszcze bluzkę rozm. 52, taką na teraz i fikuśną bluzkę ze sporym dekoldem rozm. 48. Ta ostatnia z tyłu jest jeszcze przyciasna, ale wierzę że do świąt będzie leżała jak ulał.
A co najważniejsze, za te trzy zapłaciłam niecałe 100 zł. Jestem w autentycznym szoku.
Nie pamiętam kiedy kupiłam sobie ostatnio jeden ciuch za mniej niż 100 zł, a tu proszę. Obawiam się że będę tam zaglądała zbyt często. :wink:
Bardzo zadowolona pozdrawiam wszystkich na forum!!!!!!!!