-
Ja od razu mowie zapomni o zamknieciu watka i pisz pamietnik juz po odchudzeniu jak sobie radzisz to bedzie bardzo nas interesowalo i nie stracimy milej osobki :wink: :D
A najwazniejsze ze moge Ci juz POGRATULOWAC spadku calej wagi jaka chcialas
p.s Prosze Dev zastanow sie i nie opuszczaj nas bo my naprawde Ciebie strasznie lubimy i nie chcemy stracic :D
http://www.rightflorist.com/Singapor...right_fl12.jpg
-
Bardzo nie chcę, żeby rozpętała się tutaj i teraz społeczna debata na temat "Czy Devoree po schudnięciu powinna zniknąc z forum", zresztą z góry zapowiadam, że nie wezmę w takowej udziału. Aneta jest bardzo rozsądna i mądrą kobietą, jeśli uzna, że ma dość forum/naszego towarzystwa/pisania, to na pewno zniknie taktownie i z klasa, to ten tym człowieka. Nie uważam za stosowne też nikogo do niczego zmuszać.
Ale mój głęboki sprzeciw budzi to, co napisała Peszymistin i poparcie Julcyk. Nie macie racji, dziewczyny. Otyłość to nie jest katar czy grypa, nie da się zapomniec. Nie działa też operacja-pralnia: biorę siebie na warsztat, pracuję nad sobą, chudnę, osiagam sukces, zapominam. Bo tego nie da się zapomnieć. I jestem pewna, że Devoree nigdy nie zapomni tego, co zobaczyła w lustrze rok temu prawie, a ja nigdy nie zapomnę, jak wypełzałam z brodzika. Za głeboka trauma. Ale właściwie to całe szczęście, że tego się nie zapomina, bo takie bolesne wspomnienia chronia nas przed popełnianiem starych błędów.
Poza tym zapominacie jeszcze o jednym: to że ktoś jest świetny w odchudzaniu to jedno, być świetnym w utrzymywaniu wagi - to drugie. Wiem to, cholera, tak dobrze wiem, raz schudłam 20, potem 30 i 35 kg - co z tego? Za każdym razem przychodziło jojo i to był koniec marzeń. Dieta nie kończy się w momencie kiedy na wadze wyświetli się wreszcie ta upragniona, docelowa cyferka - dieta kończy się wtedy, kiedy czlowiek powróci na wyższy poziom kaloryczny, kiedy nie boi się siebie, nie boi się, że normalne używanie jedzenia wepchnie go znowu w spiralę obżarstwa. Aneta przebiegła już swoj maraton - 62 kg, połowa siebie, to wynik obłędny, nadludzki niemalże, którego zazdrości jej prawie każda z nas. Ale przed Anetką, jak i przed każdą odchudzoną, jest jeszcze ta ostatnia prosta, finisz, od którego zależy jej przyszłośc, sukces, jej przyszłe zycie. Ja jestem pełna wiary, że i tę trasę pokona, że będzie "czujna jak ważka" i nie zboczy już nigdy z raz obranej drogi. Ale właśnie to, co trzyma odchudzonego grubasa na teg drodze, to pamięć o tym, jak było kiedyś. Jak źle było.
Resumując - nie chodzi mi o to, żeby zmuszac Anetke do przychodzenia tutaj, żeby trzymac ją na siłę, jeśli już doszła do wniosku, że wszystko, co chciała powiedzieć, zostało powiedziane. Egoizmem tez byłoby prosić ja o to, żeby została ze względu na nas, które czerpiemy siłę z jej sukcesu. Ale nie wolno myśleć, że z otyłością wygrywa się raz na zawsze. Niepijący alkoholik codziennie walczy żeby nie sięgnąć po kieliszek. Niejedzący obżartuch codziennie walczy, żeby nie wpaść na nowo w swój ciąg. Ale pamięc o tym, jak było, pomaga zachowac w zyiu właściwe proporcje.
Tyle ode mnie w temacie.
-
Wlasnie dlatego ze z otyloscia sie nie wygrywa nigdy pomyslalam ze moze dlatego by prowadzila ten watek dalej no i troche bylam przyznaje egoistyczna i pomyslalam o nas/sobie samej :oops: ale oczywiscie zmuszac i blagan nie powinnysmy bo jak Dev bedzie chciala i uwazala ze to juz czas to odejdzie z klasa tylko my jakies takie bez klasy i ja prosimy zeby zostala :)
-
Odpisuje szybciutko, zeby przerwac spekulacje. :D
Planuje pozostac na forum za przykladem Peszymistin w postaci wolnego strzelca. Uwazam, ze watek powinien zostac zamkniety, zeby nie puchl w nieskonczonosc i bez sensu oraz, zebym nie czula sie wobec niego zobowiazana. Ale. Dzieki Wam pokochalam forum i smutno by mi bylo, gdybym musiala z niego zrezygnowac. Rzeczywiscie umiem odchudzac sie sama, nie potrzeba mi do tego publiki, ale czuje, ze wzorem AA kazdego dnia powinnam przypominac sobie, ze nic sie nie zmienilo, ze nadal jestem grubasem, tyle, ze na odwyku. I do tego jestescie mi Wszystkie wrecz niezbedne. Tak mi sie teraz wydaje, intuicja podpowiada mi, ze to moze okazac sie skuteczna metoda na pozostanie szczupla. Zobaczymy czy sie nie myle. :wink:
Kasienko, czytam kocie niusy na Twoim watku (tylko komentowac nie mialam czasu) i bardzo sie ciesze, ze sytuacja rozwija sie we wlasciwym kierunku. :D Jestes takim Dobrym Czlowiekiem... :D
Camkey Witaj :!: Zamieszcze przepis, a jakze, bo naprawde jest tego warty. :D Wprawdzie maz, ktory go wykonal zrobil jego pewna modyfikacje, ale mysle, ze oryginalny tez bedzie wysmienicie smakowal. :D
Julcyku Bardzo byloby mi milo, gdybym mogla sie jeszcze komus na cos przydac. :)
Peszymistin Zabrzmialo to jak blogoslawienstwo. :wink: Chce byc szczupla. Pragne tego z calego serca i dlatego wlasnie nigdy nie bede mogla zapomniec, co leglo u podloza mojego pragnienia. Mam zamiar wykorzystac forum do tego, aby ani na chwile nie wylaczyla mi sie swiadomosc. Czuje, ze to dobry pomysl.
Katsoniku Dziekuje Ci bardzo za tyle serdecznosci. :oops: Nie zapominaj, ze pozostalo mi jeszcze 40 dkg do konca... :wink: Ciagle mi malo gratulacji, jak widac. :lol: :lol: :lol: I nigdy, przenigdy nie mow, nawet nie mysl, ze jestes bez klasy. :twisted: Kiedys czytalam taka jedna mysl, ktora tu przytocze w wolnym przekladzie - "Szanuj ludzi bo kazdy z nich jest w czyms lepszy od Ciebie". :D
Hybrisku Mysle dokladnie tak, jak to opisalas. Mysle, tez, ze myslenie odmienne, 10 lat temu, zlozylo sie (miedzy innymi oczywiscie) na ponowny moj upadek i mysle, ze powinnam tu zostac, zeby zweryfikowac trafnosc takiego myslenia. :)
-
Peszymistin Mysle, ze to indywidualna sprawa, co komu pomaga w osiaganiu celu, a co przeszkadza. Wazne jest, zeby sie o tym przekonac, zeby znalezc na siebie metode. Teraz wydaje mi sie, ze powinnam zostac (moze dlatego, ze nie wyobrazam sobie rozstania z Toba, Hybris, Mirielka czy Katson), ale nie wykluczone, ze po pewnym czasie, a juz zwlaszcza kiedy Wy znikniecie, zmienie zdanie. :wink: Moze to wiec tylko kwestia czasu a nie ideologii :?: Nie chce zdawac relacji, choc pewnie tego nie unikne, ale moze czasem wydac jakas opinie, cos komus zasugerowac, kogos podtrzymac na duchu, pocieszyc czy opierdzielic. Nie ukrywam tez, ze lubie czytac niektore watki i niektore wypowiedzi i ze chcialabym moc czasem dolozyc do tego swoje co nieco.
Tak to dzisiaj widze...
-
Wiesz ze jeszcze nie znalam osoby ktora by tyle schudla dlatego jestem w ciebie taka zapatrzona :D
Tak czytalam w gazetach i widzialam w tv ale to nie to samo .Sama nie raz chudlam po 20 kg ale nigdy mi sie nie udala dojsc do konca a nawet blisko dlatego chyba tak sie zasmucilam ze mozesz odejsc ale obojetnie jaka decyzje podejmiesz my bedziemy z tym ok bo musimy :wink: :D a prawda jest taka ze jak juz nie bedziesz czula potrzeby zeby tu pisac to po co .Najwazniejsze zebys dbala o siebie i zdrowo sie odzywiala a kazdemu sie i tak nie dogodzi wiec trzeba myslec co dla siebie jest najlepsze
Pozdrawiam i ide spac bo juz prawie 2 w nocy u mnie :wink:
Ja juz za duzo po tym angiesku gadam i mysle chyba bo po polsku mi sie czasami wyslowic ciazko :roll: :oops: ale coz prawda jest taka w Polsce nie bylam juz prawie 20 latek :D chyba juz jestem prawdziwy kangur :wink: :D
-
jedna rzecza.
jak poparlam Peszymistin to nie chodzilo mi o to, zeby zapomniec, ze kiedykolwiek bylo sie grubaskiem. ale wydaje mi sie, ze bycie caly czas tutaj to takie bledne kolo. ciagle rozmowy o diecie, wadze, kilogramach. to jest wazne. ale nie najwazniejsze. jak ktos osiagnal cel [utrzymal wage] to mysle ze powinien troche sie "odswiezyc", przestac zyc cala ta otoczka...
tyle. end of story.
-
Katsoniku juz pewnie spisz, ale nic to - poczytasz sobie jutro. Musisz uwierzyc w siebie, w to, ze jestes w stanie osiagnac to, co sobie zamierzylas. Dzisiaj sluchalam w TV rozmowy z Martyna Wojciechowska, ktora, jako trzecia Polka w historii wlasnie zdobyla Mount Ewerest. Zapytano ja, co chcialaby przekazac innym, a ona na to: "ze MOZNA WSZYSTKO..." I TO PRAWDA. :D
Peszymistin Sloneczko Ty Moje. :) Nie powinno byc Ci glupio. Napisalas, jak czujesz i powinnas byc z tego dumna, bo ja z Ciebie jestem bardzo. :D O to wlasnie chodzi, zeby na forum przewijaly sie rozne opinie, a nie pojawialy tylko same slodkosci typu ty jestes wspaniala i ja jestem wspaniala. Forum ma rozwijac horyzonty i dlatego jest mu potrzebna dyskusja, spor, ferment. Ciesze sie z Twojego postu przeogromnie, bo moze kogos on zastanowi, sprowokuje do przemyslenia stylu swojej szczuplej przyszlosci. I sadze, ze masz racje, ze stale bycie na forum moze grozic jojem. Na pewno z powodu tego, o ktorym pisalysmy wczesniej - niepotrzebnych porownan, ale tez i z ryzyka uzaleznienia od rzeczywistosci wirtualnej - swiata w pewnym sensie nieprawdziwego. Taka pulapka grozi tym, ktorzy jedynie w forum, a nie w sobie, upatruja zrodla sukcesu.
Nie jestem nadludzko silna, prosze, uwierz mi. Jestem silna dokladnie tak, jak wszyscy tutaj, tyle, ze pewnego dnia zszokowana wlasnym widokiem, wstrzasnieta stanem do ktorego doprowadzilam sie na wlasne zyczenie, postanowilam przejac nad soba kontrole, zaczac dyktowac warunki, byc pania samej siebie i konsekwentnie od roku to robie - KAZDEGO dnia to ja podejmuje decyzje co i jak, to ja wybieram, planuje, realizuje i nie pozwole, NIE POZWOLE, ponownie dac sie zniewolic i upodlic jakiemus, z przeproszeniem, nedznemu ptysiowi. To nie sila, Peszymistin, to determinacja i przekonanie, ze postepuje wlasciwie. :)
-
Julcyk Bardzo szanuje to, ze masz swoje zdanie, naprawde. :D
Wczoraj ogladalam kawelek "rozmow w toku", w ktorych byla mowa o dbajacych (nadmiernie) o swoje fizis facetow. Oni sami i ludzie, ktorzy identyfikowali sie z ich postawa, mieli dokladnie przemyslane argumenty "za" typu: A co w tym zlego, ze facet godzinami przesiaduje w gabinecie kosmetycznym, ze nosi koszule rozpiete do pasa, ze obwiesza sie bizuteria :?: Czy tylko kobietom przystoi robic wrazenie wygladem :?: I takie tam. Natomiast adwersarze nie byli przygotowani do dyskusji przez co wypadli bardzo blado, wrecz smiesznie. Caly wieczor zastanawialam sie dlaczego wlasciwie sama nie lubie wypacykowanych facetow az w koncu zrozumialam - jako kobieta chce roznic sie od mezczyzny, nie kreca mnie zadne uniseksy, nie rajcuja zachowania, ktore nagminnie obserwuje u wlasnej plci. Najbardziej seksowny jest dla mnie facet, ktory nie moze oderwac wzroku ode mnie, a nie od siebie samego.
A jaki z tego wniosek :?:
Ze dyskusja, roznica zdan moze byc tworcza i pozyteczna i moze nas czegos nauczyc o innych i o samych sobie.
Dziekuje Ci julcyku, ze wyrazilas swoja opinie - jestem Ci za to ogromnie wdzieczna. :D
-
Camkey Oto przepis:
Filety z fladry z winogronami
4 porcje - 1 porcja 250 kcal
- 0,5 kg filetu z fladry
- 4 dymki (pokrojone na skos cebulki razem ze szczypiorem)
- 125 ml bialego, wytrawnego wina
- sol i pieprz do smaku
- 1 lyzka maki pszennej lub pol kukurydzianej
- 2 lyzki chudego mleka
- 2 lyzki swiezo siekanego koperku
- 50 g serka typu Bieluch
- 125 g winogron przekrojonych na pol i pozbawionych pestek
- 1 lyzeczka soku z cytryny
- koperek do przybrania
1. Rybe pokroic na kawalki o szerokosci 4 cm, razem z cebulka wrzucic na patelnie i zalac winem. Doprawic do smaku pieprzem i sola, doprowadzic do wrzenia, gotowac na malym ogniu ok 4 minuty, po czym odstawic w cieple miejsce.
2. Make rozprowadzic mlekiem, razem z koperkiem i serkiem wlac na patelnie caly czas mieszajac. Gotowac 2 minuty az sos zgestnieje.
3. Dodac winogrona i sok z cytryny. Podgrzewac jeszcze 1-2 minuty, tak, zeby winogrona pozostaly twarde.
Rybe polac sosem i podawac z ryzem.
Smacznego :!:
Modyfikacja mojego meza polegala na tym, ze rybe usmazyl na lyzce oleju a odrobine wina dodal bezposrednio do sosu. Przez to moglam jej zjesc niestety mniej, nizbym sobie tego zyczyla. :?
-
Bardzo dziekuje ze przepis :) Napewno zrobie i to szybko :) Mozna zamieniac rybki ?? czy tylko mozliwa jest fladra ??
Chcialabym powiedziec cos w temacie pozostawania na forum po zakonczeniu diety. Jedna z pierwszych rzeczy, ktora rzucila mi sie w oczy po przeczytaniu kilku watkow bylo to, ze bardzo wiele osb jest juz bardzo dlugo a efektow odchudzanie nie ma. Lub slicznie schudly po czym nastapilo natychmiastowe jojo. Sa watki na ktorych dziewczyny sa od roku na diecie ale ta dieta jest tylko "psychiczna". Co dziennie rano wstaja ze swiadomoscia, ze sa na diecie po czym w ciagu dnia cos sie dzieje, objadaja sie ale nastepnego dnia budza sie ponownie ze swiadomoscia "JESTEM NA DIECIE". Mysle, ze dla tych osob forum stalo sie sposobem na zycie i szczerze mowiac nie do konca jestem w stanie uwierzyc, ze uda im sie schudnac. Nie wiem czy to zle czy dobrze ale te osoby tez sa wspierane i podtrzymywane na duchu " nic sie nie martw jutro napewno juz Ci sie uda" tylko to jutro wyglada zawsze tak samo jak dzis, jak wczoraj. Ja jeszcze nic nie osiagnelam, miesiac i 6 kg to nie duzo ale juz mysle o tym jak zrobic zeby nigdy nie pozwolic na jojo! I mysle, ze plan jakis pomalu pojawia sie w mojej glowie. Poprostu do konca zycie bede musiala uwazac! teraz waze sie raz w tygodniu bo nie chce sie denerwowac jakimis wahaniami np zwiazanymi ze zmianami kobiecego cyklu. Natomiast juz wiem, ze po zakonczeniu diety bede na wage wchodzila codziennie. Wlasnie po to zeby moc reagowac na biezaco jak bedzie sie dzialo cos zlego. Bo dwa kilo mozna zrzucic zdrowo i bez problemow np na miesiac nie pozwalajac sobie na nic slodkiego czy tez nie jedzac kolacji lub wprowadzajac wiecej ruchu. Natomiast 10 kg do zrzucenia wymaga juz diety. Musimy sie pilnowac i kontrolowac. Pewnych rzeczy nie wolno nam poprostu jesc juz nigdy. Musimy pamietac, ze jestesmy grubaskami.
Nie jestem niestety pewna czy forum dziala pozytywnie na osoby, ktore tu schudly i potem znowu przytyly. Czuja wsparcie w kolejnym odchudzaniu ( i to dobrze) ale tez sa w jakis sposob rozgrzeszane z tego, ze przytyly ( i to wedlug mnie zle).
Ale sie rozpisalam.. przepraszam 8)
Ale naprawde wlasnie po kilku pierwszych dniach na forum przerazila mnie ilosc osob u ktorych jojo nastapilo tak szybko i z taka sila. Mam nadzieje, ze ich przyklad skutecznie mnie przed tym uchroni.
-
-
Camkey Nagminnie zamieniam rybki w przepisach. :wink: Mieska tez zamieniam - np. jagniecine na wolowine lub indyka i tylko dodatkow staram sie scisle przestrzegac, zeby zachowac charakter potrawy. :)
Dotknelas samego sedna sprawy, wlasnie tego co, jak sadze,miala na mysli Peszymistin. :) Taaak... Chce schudnac, wiec zrobilam pierwszy krok i zapisalam sie na forum. Chce schudnac i dokladnie w tym momencie koncze wlasciwe odchudzanie - na chceniu. Jestem na forum, czytam watki, widze, ze chudnac nie jest latwo, ze ludzie maja wzloty i upadki, wiec, odchudzam sie, a jakze, mniej wiecej do 16.00, a potem cos skubne, bo LEZALO NA WIDOKU, albo do wyjscia z domu, bo NIC INNEGO NIE BYLO, albo do weekendu, bo potem sa imieniny meza i NIE WYPADALO nie jesc, tego co sie SAMEMU PRZYGOTOWALO... Wielka mi rzecz, stalo sie - jak innym. Przeciez nie jestem doskonala do licha, przeciez walcze - w koncu jestem na forum :!: Zreszta jutro tez jest dzien i mozna zaczac od nowa. :!: Uczestnictwo w forum jako dowod na to, ze sie odchudzam, uczestnictwo w forum jako przyzwolenie na wpadki, uczestnictwo w forum jako usprawiedliwienie wlasnej niemocy, uczestnictwo w forum jako forma zrzucenia na nie odpowiedzialnosci za swoj los. Itd., itp. Masz racje - ja tez nie wierze, ze tym osobom uda sie cos konkretnego osiagnac, bo tak naprawde one wcale nie chca schudnac, one tylko chca chciec i tylko to wlasciwie robia - chca. Bez dalszego ciagu.
Camkey - 6 kg w ciagu miesiaca to super wynik, moze nawet za dobry, bo spadajace potem tempo odchudzania potrafi dzialac demobilizujaco. I wspaniale, ze juz teraz myslisz o tym, co bedzie potem, bo powtorze to, co pisalam juz wielokrotnie - TO NIE ODCHUDZANIE MA BYC NASZYM CELEM, ALE BYCIE SZCZUPLYM. Odchudzanie to etap, srodek i musimy je wykorzystac maksymalnie do tego, aby nauczyc sie szczuplego zycia. Jakie mamy na to widoki, skoro nawet tego wstepnego, podstawowego etapu nie jestesmy w stanie przejsc we wlasciwy sposob :?:
Mysle tez, ze wazenie sie raz w tygodniu powinno wystarczyc, bo w kazdym momencie naszego zycia, i podczas diety i po jej zakonczeniu, wahania wagi, nawet te o podlozu fizjologicznym moga nas zdeprymowac.
Dziekuje goraco Ci za wyrazenie swoich przemyslen wlasnie na moim watku - sa wyjatkowo cenne. :D
-
uuuuuuuufffffffff ciesze sie, ze nie tylko ja mam takie odczucia bo balam sie, ze moze jestem niesprawiedliwa. Peszymistin nie chodzilo mi kompletnie o osoby takie jak Ty, ktore osiagnely bardzo wiele. Zobacz ile jest watkow prowadzonych od roku czy poltora i dziewczyny albo w tym czasie nie schudly nic albo np jeden kilogram. Ja jeden taki przeczytalam od poczatku do konca bo myslalam ze np. cos sie wydarzylo w miedzy czasie, ze tak sie stalo ale nie... Ja bym tego poprostu psychicznie nie wytrzymala! Albo sie odchudza i robie to naprawde i widze efekty. Albo to poprostu brzydko mowiac "olewam" zostaje gruba i taka siebie akceptuje. A meczenie sie psychicznie dieta przez rok, wyrzuty sumienia non stop o tym myslenie i pisanie a brak efektow jest dla mnie kompletnie bez sensu. Przeciez jak mamy cos do zrobienia to chodzi o to zeby dzialac a nie mowic "musze to zrobic"
A teraz bardziej doswiadczone kolezanki mam pytanie odnosnie dietki. Na poczatku calkiem w sumie nie swiadomie kompletnie z diety wyeliminowalam sobie weglowodany ( tak mi sie przynajmniej wydaje :lol: ) I raz w poprzednim tygodniu i drugi raz wczoraj je zjadlam na obiad: makaron i ziemniaka. I potem czulam sie strasznie ciezko mimo ze ilosci absolutnie nie byly duze. Czy jest mozliwe ze organizm sie w jakis sposob od tego odzwyczail ???
-
No i właśnie przez takie posty nie mogę się pogodzić z wizją zamknięcia tego wątku, Devoree :( Tu jest kopalnia wiedzy i przemyśleń :!: Jest to jeden z niewielu wątków, których się trzymam uparcie - bo tu można znaleźć naprawdę ważne rzeczy. I nie chodzi mi o komplementowanie, lecz właśnie o Twoje i innych pokazywanie drogi, ciężkiej drogi, ale z sukcesem. Czytając go wiem, że można. Że skoro inni mogą, to i ja też, bo jest to dla ludzi. Patrzę na Forum z innej strony - pozytywnej. Nie szukam przykładów, że NIE można, bo miałam na to dowód przez lata swojego zapuszczenia się. 101 kg może nie jest monstrualnie dużo, ale jest ZA dużo. Każdy na Forum znajdzie coś dla siebie, tylko trzeba szukać.
I chciałabym podkreślić jedną rzecz - wszyscy mówią o "diecie". Ja nie chcę być na diecie, tylko chcę schudnąć i taką pozostać. Jeśli zmieni się moje podejście do jedzenia to zmieni się świat i nie będę na diecie - ja tak mam jeść. Koleżanka w pracy codzinnie mnie pyta patrząc co jadam na II śniadanko "Czy ty wciąż jesteś na tej diecie?" A ja z uporem maniaka odpowiadam "Nie jestem na diecie - ja tak teraz jem" Tyle że bez pasji wewnętrznej szło mi to o wiele gorzej. Bałwanek od Hybris wyraźnie zmobilizował mnie bardziej ;) A gdyby nie wpisy TU i u niej - gdyby nie pisane tu i tam recepty i przemyślenia te moje prawie już -10 kg nadal by na mnie wisiało.
A do Peszymistin - może na Twojej przemianie zależy bardziej Twojemu parnerowi a nie Tobie? Może spróbuj zaangażować się w to emocjonalnie bardziej, z większą zabawą, zapalić się do tej wizji. Tylko jego napęd to za mało .. najwyraźniej. Dajesz się ciągnąć, łaskawie (sorki za zbyt mocna słowo, ale coś w tym stylu) zgadzasz się na to, ale bez wewnętrznej mobilizacji i radości. Przejmij dowodzenie :)
Camkey - ja węglowodany ograniczyłam znacznie - czasem jest to pół kromki chleba dziennie, czasem jeden ziemniak, czasem ciut makaronu. Nie odczuwam ciężkości, więc może jednak po prostu przy obkurczonym żołądku porcja była u Ciebie za duża. Daltego kocham moją wagę i metodę Devoree - 250 g na porcję :)
-
Peszymistin Jak mozesz myslec o sobie az tak zle :?: Naprawde nie masz zupelnie nic wspolnego z wirtualnie odchudzajacymi sie uczestnikami tego forum :!: To juz tez pisalam (w watku xxxonki), ze przeciez jestesmy ludzmi, ze ludziom zdarza sie bladzic, ale zauwaz - ZDARZA, a nie moze dziac notorycznie, nie moze byc wpisane w nasze postepowanie, nie moze byc stalym elementem naszego zycia, bo jesli jest - to to juz nie jest dzialanie, tylko jakas totalna zenada. Zastanow sie, gdzie jestes w tym wszystkim, bo ja doskonale wiem gdzie, ale to TY SAMA musisz znac o sobie te prawde. 8)
Peszymistin, zabraniam Ci porownywac sie z innymi - walczysz o siebie, walczysz z soba, walczysz na wlasny rachunek - forum moze Cie wysluchac, zrozumiec, ale nie powinno byc dla Ciebie zadnym punktem odniesienia. Ani czas, ani siostra, ani cokolwiek innego. Dla siebie samej powinnas liczyc sie tylko Ty.
Od poczatku roku schudlas AZ 6 kg. To bardzo duzo. To ogromny sukces. Twoj wlasny. Moze rzeczywiscie spowolnilo Ci sie tempo przemiany materii, moze rzeczywiscie stracilas wiare w siebie, moze rzeczywiscie to tarczyca plata Ci figla, a moze w miejsce tluszczu weszly ciezsze miesnie, ale zobacz - nie zaliczylas joja, wiecej - nie zatrzymalas sie, jeszcze wiecej - odnotowalas nie byle jaki postep :!: Jesli sobie tego nie uswiadomisz, jesli nie zaczniesz sie z tego cieszyc, to na mily Bog, ktoregos dnia wsiade do samochodu, przyjade do Ciebie i tak Ci zloje skore, ze natychmiast zlapiesz wlasciwe proporcje. :wink:
A swojego mezczyzne usciskaj ode mnie, bo to lebski facet i dobrze Ci prawi.
To, co Tobie przydarzylo sie w dlugi weekend, dla mnie bylo wlasnie przyczynkiem decyzji o zagladaniu na forum, ktore ma mi przypominac o codziennym wlaczaniu czerwonego swiatelka...
Caluje goraco...
Reszta odpowiedzi potem, jak skonstruuje obiadek. :wink:
-
Camkey Podpisuje sie pod kazdym Twoim slowem. :D
W kwestii weglowodanow znasz moje zdanie - jestem absolutnie "za", zwlaszcza odkad zapoznalam sie z nowa piramida zywieniowa. Dobre weglowodany sa bardzo pozyteczne. Pelnia w organizmie role luczywa, ktore podpala zbedny tluszcz. Ja jem w tej chwili ok. 50 g pelnoziarnistego chleba i 50 g wieloziarnistej bulki. Do obiadu jem ok. 70-80 g kaszy, ryzu lub ziemniakow (rzadko), tylko makaronu zdarza mi sie wiecej, bo przewaznie stanowi on fragment wiekszej calosci. :D Ale przyznam Cie sie, ze nie jestem ekspertem dietetycznym i nie mam pojecia skad wzielo sie u Ciebie to uczucie ciezkosci. Moze to kwestia tego, co lzej i ciezej strawne :?: Nie wiem, naprawde. :roll:
Znowu musze przerwac - jem dzisiaj angielski placek pasterski...
-
No to w porządku - uściskaj Trenera :) Więc skąd ten minorowy nastrój?! Że inni szybciej, więcej, tańszym kosztem? Nie porównuj się z nikim tylko ze sobą sprzed dwóch dni :) Słuchaj Devoree TEŻ, a i ja mam z Wawy blisko to mogę skórę osobiście przetrzepać :)
To nie my jesteśmy dla Forum, ale Forum dla nas. WYBIERAJ topiki, unikaj tych zarażonych brakiem rozumu. Zwalanie kilogramów może być świetną zabawą a nie koniecznie WALKĄ.
I możesz trochę swoich bakterii ćwiczeniowych podesłać mi na PW? Samo dźwiganie kartonów nie wystarcza, a zarazić się innym wysiłkiem nie daję rady :( Usiłowałam nawet podstępnie pozbyć się rowerka treningowego, żeby mieć jeszcze lepszą wymówkę, ale .. nie dało rady :( A mieszkam na parterze.
-
Po tym wszystkim co przeczytalam sama nie wiem co jeszcze moge napisac bo chyba juz wszystko dziewczyny napisaly i nawet to ze bylam zawsze nazywana H. Bielicka w domu bo gadalam ciagle teraz jakos mi mowe odebralo.Mam nadzieje ze tylko tymczasowo :wink: :D
-
Hej Devoree, witajcie Dziewczyny..
w sumie po przeczytaniu kiku ost. stron tego wątku mogę powiedziec jedno.. jestem własnie takim "odchudzaczem wirtualnym".... :oops: :cry:
-9,5 kg z motywacją ślubną (listopad 2004-luty 2005), potem jeszcze z 2 na minus.. a potem przez niecały rok + dyszka.. a w sumie nawet 12 kg... :(
co kilka dni nowy plan, nowa dieta...... co kilka dni upadek, obżarstwo..
wytrzymuję kilka dni.... ostatnio prawie 2 tyg.. a potem w ciągu jednego dnia kucha i tygodniowa wpadka...
zastanawiam się nad opuszczeniem forum..... :( choć na trochę.... ale mi trudno odejść..
polubiałam tu tyle osób, czerpię tyle sił (niestety na krótko..) ..
mój wątek ma ponad 400 stron a ja tyle kg ile wtedy, gdy tu trafiłam... :(
nie wiem co robić.......
przepraszam, moze nie powinnam tak tu pisac, ale coś ruszyło się ze mnie gdy przeczytałam to co pisałyście.. to ja jestem taką osobą, która chce, chce chcieć i siega po kolejnego batona.. :(
pozdrawiam i gratuluję Devoree.. tak szczerze i z podziwiem....
Ania
-
Mirielko Kochana - moj zamkniety watek oznacza, ze uda mi sie czasem bywac u Ciebie, jesli mnie oczywiscie przygarniesz, z moimi moze nieco irytujacymi inklinacjami do filozofowania. :wink: Mirielko, lubie Twoje trzezwe spojrzenie na swiat i Twoja szczerosc i jeszcze duza sile wewnetrzna, ktora emanujesz, gdziekolwiek zdarza Ci sie wypowiedziec. :D
Ja rowniez odnioslam wiele korzysci z pobytu na forum - mnostwo poruszanych kwestii mnie zastanowilo, mnostwo tematow sprowokowalo do zweryfikowania wczesniejszych pogladow. No ale przede wszystkim na forum poznalam kilka ciekawych osob, z ktorymi znajomosc bede sobie cenic juz do konca zycia. Trudno sie dziwic, ze chcialabym moc utrzymywac tak wartosciowe kontakty jak najdluzej. :)
Masz racje, a moze do odchudzania wcale nie potrzeba podchodzic tak smiertelnie powaznie :?: Moze samo nastawienie, ze trzeba stoczyc walke, ze trzeba sie poswiecic, ze trzeba sie wykazac, dziala na niektorych ludzi paralizujaco :?:
Oj, ja tez raczej nie moge sie pochwalic szczegolnym pociagiem do cwiczen... :oops:
Peszymistin U mnie jest tak, ze maz zawsze mnie akceptowal - kiedy chudlam zachwycal sie wystajacymi zeberkami, kiedy tylam mowil, jak cudownie jestem miekka. Nigdy, przenigdy nie uslyszalam od niego zlego slowa na temat swojego wygladu. I bylam mu za to wdzieczna, choc teraz zdarza mi sie mu to wypomniec, zarzucic, ze to wlasnie on znosil mi do domu te tony czekolad, ptysi i ptasich mleczek. Piotr sie obrusza na takie dictum, mowiac, ze zawsze robil wszystko, zebym tylko byla szczesliwa.
Teraz ja namawiam go na zrzucenie kilku kilogramow (wazy 106 kg przy wzroscie 180 cm, ale poniewaz jest poteznego koscca wystarczyloby mu schudnac zaledwie 8-10 kg, zeby poczul sie jak mlody bog), widzac jak sie meczy na naszych wspolnych spacerach. I jestem troche miedzy mlodem i kowadlem - z jednej strony wiem, ze byloby dla niego lepiej, gdyby schudl, z drugiej - nie chce, zeby pomyslal, ze chce na nim cokolwiek wymoc. :?
No wlasnie, sama widzisz, jak moglabym dobrowolnie zrezygnowac ze spotkan z Toba, chocby tylko wirtualnych... 8)
Katsoniku Ale mowe Ci odebralo na "tak" czy na "nie" :?:
A w ogole to moze mialabys ochote odwiedzic w koncu Polske :?: Bo wiesz, jakby co, jestem chetna goscic Cie u siebie... 8)
-
Anikas Dobrze, ze zdajesz sobie z tego sprawe, jeszcze lepiej, ze potrafisz sie do tego glosno przyznac. Po mojemu najpierw powinnas sobie odpowiedziec na pytanie czego wlasciwie chcesz. Ale szczerze. Bo moze sie okazac, ze odchudzanie wbilas sobie do glowy wylacznie naciskami z zewnatrz - lansowana przez magazyny sylwetka, podziwiana kolezanka, sugestiami otoczenia, a tak naprawde, w glebi duszy, nie przeszkadza Ci to, jak wygladasz. I wtedy jest krotka pilka. Jestes jaka jestes i tyle. I przestajesz sie oszukiwac, mamic, szarpac w te i z powrotem.
Ale jesli uznasz, ze rzeczywiscie chcesz zrobic cos z soba, ze NAPRAWDE chcesz schudnac, to zastanow sie co Ci w tym tak uparcie przeszkadza. Smiem twierdzic, ba, jestem niemal pewna, ze glowna przyczyna porazek w odchudzaniu jest jego zla organizacja, a nie, jak sadzi wiekszosc, brak sily. Cos jest nie tak, jesli dieta wymaga od Ciebie poswiecenia, wytrzymywania, krotko mowiac ofiary. To zla lub zle zorganizowana dieta, to dieta, ktora nie uwzglednia Twoich potrzeb, Twoich mozliwosci. Kobieto, zrozum, NIE MA takich ludzi, ktorzy sa w stanie cale zycie walczyc ze soba. Jesli chcesz chudnac i schudnac trwale musisz znalezc sposob na siebie, przeanalizowac przyczyny wpadek, ich forme i zastanowic sie jak je obejsc, przechytrzyc, wyeliminowac.
Nie daj sie zwiesc - forum nie dodaje zadnych sil. Te sily znajdziesz wylacznie w sobie. Forum moze Cie jedynie zainspirowac, na forum mozesz sie wygadac, ale wierzyc, ze ono cokolwiek za Ciebie zalatwi, to uluda.
Dziekuje za podziw i gratulacje, ale przede wszystkim dziekuje za to, ze znalazlas w sobie tyle odwagi, zeby to wszystko napisac. :D
Bede z niecierpliwoscia czekala na Twoja odpowiedz, bo bardzo bym chciala, zebys mi odpisala... :)
-
Dziekuje za rady :) Mam wlasnie za dwa tygodnie zamiar sie przestawic na jakis chlebek pelnoziarnisty (jak mi sie skonczy zapas wazy). Musze wyprobowac czy moje obserwacje sa faktycznie sluszne i to weglowodany tak na mnie dzialaja. Ale jakos nie wyobrazam sobie do konca zycia nie jesc takowych bo lubie zarowno ryz, makaron jak i chlebek. Mysle, ze poporostu musze troszeczke poznac swoj organizm, dopiero teraz moge powiedziec z pelna odpowiedzialnoscia, ze jem SWIADOMIE! Mam nadzieje, ze nam tu wszystkim sie uda osiagnac sukces idac za przykladem Devoree i juz nigdy nie bedziemy tutaj musialy wracac :D Czego Wam i sobie zycze :D
-
musze przemyśleć wszystko, co napisałyście...
-
DOBRY RANEK
Chcę się podzielić taką refleksją , że z jojo i wielokrotnych prób odchudzania jest co najmniej jedna korzyść : więcej się dowiadujemy . :D :D W 2005 odkryłam Indeks Glikemiczny i dla mnie to największy pomocnik w utrzymywaniu wagi . I w przemyśleniach nt. motywacji też jestem w dalszej epoce .
I dziś od rana cieszę się ze wszystkiego :D :D , ot tak po prostu :D :D :D , i się spodziewam , że jakiś mniejszy wynik na wadze zobaczę. :D :D :D :D
Dziś mam jaśniejsze spojrzenie na wszystko i od nastawienia i punktu patrzenia też dużo zależy i bardzo podobał mi się przykład opowiedziany na www.pozytywne.com :
Pewien odzwyczajający się od palenia zapytał księdza , czy może palić podczas modlitwy , i usłyszał , że nie . Ale być może inna byłaby odpowiedź , gdyby zapytał , czy może się pomodlić podczas palenia papierosów !
Na razie wylatuję do pracy :D :D :D
Hura hura będzie dobrze :D :D :D
-
Witaj Devoree.. dziekuję za to co piszesz do mnie..
na dziś trudno mi odpisać coś konkretnego.. wiem jedno - ze nie akceptuję siebie, ze strasznie mi źle w moim obecnym ciałku.. szczególnie ze waząc 74 kg było mi fajnie.... zaczynałam czuć się kobieco...
na dziś też wiem, ze głównie gubi mnie słodkie.. słodycze to moja słabość i próbowałam z tym walczyć na różne sposoby.. ale głupieję przy nich.. jak małe dziecko.. zresztą od dzieciństwa tak mam.. zawsze jadłam ich bardzo dużo.. co weekend ciasto w domu, do tego kazdy grosz na cos słodkiego... to jest najsłabszy mój punkt... :(
Wczoraj poryczałam się jak poczytałam co tu piszecie.. czuję sie fatalnie ze sobą..
tyle mogę napisać teraz.
dziś spróbuję przeżyć dzień ok.. no i poćwiczyć.. wiem Peszymistin ze masz rację, ze ćwiczenia sa tak ważne.... dzieki za odzew..
pozdrawiam i życzę Wam miłego dnia.
-
Dev dziekuje za zaproszenie moze kiedys skorzystam bo wlasciwie chce wybrac sie do Polski w przyszlym roku :D
Jesli chodzi o to ze nie wiedzialam co napisac wczoraj to poprostu jakos sie smutno czulam po przeczytaniu wszystkiego i sama nie wiedzilam dlaczego i chyba gdybym nie miala dobrego dnia poryczala bym sie jak Anikas 9
Zaczelo mi sie w glowie rodzic Czy to forum jest dobre ? Czy ma sens itp ale szybko doszlam do wniosku ze jak bede sie martwila wszystkim co bedzie w przyszlosci to nie ma sensu
Ja pracuje u psychiatry ktorej specjalnosc jest w leczeniu ludzi z cukrzyca i otyloscia .Godzina u niej w gabinecie to prawie pensja miesieczna w Polsce ale jak my sobie tak codziennie siedzimy przy kawie to sobie zawsze pogadamy i dzieki niej duzo sie dowiedzilam i mysle ze to mi najbardziej pomoglo .
Ona uwaza ze pomoc jest niezbedna ludzia z taka otyloscia jak moja bo samemu to bedzie bardzo ciezko .Oczywiscie trzeba najpierw chcec schudnac.
Drugim motorem mojego odchudzania jest zdrowie dla ktorego warto sie poswiecic.Jeszcze rok temu nie moglam stac wiecej niz 3 min bez bulow plecow a cisnienie moje bylo ponad 200 :roll:
A teraz zaczynam zyc i nawet zaczynam lubic wychodzic gdzies z przyjemnoscia.
A forum i dziewczyny ktore poznalam duzo znacza dla mnie a pomoc od nich jest ogromna.Wiem ze nie wszystkim sie udaje schudnac do konca i utrzymac wage .Statystycznie podobno tylko 10 % ludzi tego dokonuje ale ja mam nadzieje ze bede w tym 10% :D
A to ze bede musiala cale zycie uwazac na wage to jest oczywiste bo jak tylko zapomne ze jestem uzalezniona od jedzenia i sie za duzo z relaksuje to sie nie obejrze i juz waga wroci cala a moze z nadwyzka :roll:
Ja napewno nie bede mogla zyc jak szczupla osoba ktora nie moze przytyc i jesc co chce.No ale nie mozna miec wszystkiego w zyciu :wink: :D
P.s A ty Dev jestes dopiero z nami kilka miesiecy a do tego juz doszlas do swojej wagi wiec ci nie grozi siedzenie tu latami bezsensownie a waga zeby leciala w dol i w gore :wink:
A to ze moze zamkniesz watek to tez nie oznacza ze nie mozesz wpasc na nasze watki czasami jak bedziesz miala ochote zobaczyc jak my sobie radzimy :D
Oj mowe mi przywrocilo ale sie rozpisalam :roll:
-
W moim wątku na stronie 7 opisałam wyczytane z książki o grzybicy mądrości - co może powodować ciąg na słodycze, oczywiście niekoniecznie to musi dotyczyć każdego. ALE .. jeśli część objawów się zgadza warto się zastanowić ..
PS to powinno być "mądrości wyczytane z książki o grzybicy" .. eh .. przepraszam .. :oops:
-
Deworee! Dawno mnie tu nie było , ale przeczytałam do końca tych kilka stron. Widzę,że była tu mała burza :wink: dotycząca zamknięcia wątku. Zrobisz jak bedziesz uważała ,że jest najlepiej dla Ciebie, ale daj czasami znać co słychać i jak sobie radzisz dalej.
Ogromnie podobało mi się zdanie, że zrzuciłaś swojego klona - świetne. Może też kiedys do tego uda mi się dojść.
Pozdrawiam gorąco i ogromnie gratuluję!
-
troche po czasie ale chcialam cos napisac :) uwazam, ze to jak odchudzamy czy zachowujemy sie tu na forum odzwierciedla to, jak zachowujemy i odczuwamy w zyciu :) tym prawdziwym a nie tym internetowym (choc uwazam ze granica nie jest taka ostra)
-
Peszymistin - już wiem, od czego masz swojego nicka. Ale chyba już zdecydowanie przesadzasz ze swoją pesymistyczną wizją, bo już czuję jak niejedna pomyśli "to po co to wszystko skoro Peszymistin mówi, że i tak będzie jo-jo". Sorki słonko ale trujesz. Weż się w garść, bo nie rozumiem - masz efekty, robisz co trzeba i masz wsparcie. Jeśli nie satysfakcjonuje Cię to czy nie chudniesz - poszukaj błędu. Ale nie podkopuj innych. I jak na osobę, która neguje potrzebę istnienia Forum masz sporo i to całkiem pokaźnych wpisów :)
-
Mirielko to ja juz ide na twoja bloga i czytam ta 7 stronke :D
-
Witajcie Moje Wy Kochane :!:
Potem bede odpisywac a teraz mam do zakomunikowania jedna wazna rzecz:
Dzisiaj zakonczylam odchudzanie :!: :!: :!: :lol: :lol: :lol:
Z samego rana waga pokazala 61,7 kg :!: :!: :!: :lol: :lol: :lol:
Jestem bezgranicznie, niewyobrazalnie, szalenczo, upojnie... szczesliwa... :D :D :D
-
Cudownie Gratuluje !!!!!!!
Zaraz mnie, zeby i mnie tak szybko poszlo :D
Naprawde jestem dla Ciebie pelna podziwu :D
-
Nie bede oryginalna, ale jestem pod ogromnym wrazeniem.
Wow
-
Możesz, jeśli myślisz, że możesz
A ja dodam, że jeśli uprzesz się wystarczająco długo :) Devoree pokazała nam wszystkim, że grunt to dobry plan, znajomość siebie, konsekwencja w odpieraniu ataków rzeczywistości, świadomość celu, ciężka praca na codzień oraz wsparcie w trudnych chwilach :)
Anetko jestem Tobą ZACHWYCONA :)
Teraz drugi, nie mniej ważny etap - nie mniej ciekawy, nie mniej wyzywający. Ale już bardzo optymistyczny :) Bo musisz tylko balansować wdzięcznie, by grzecznie stać w miejscu :)
Peszymistin - sorki, jeśli źle Cię odebrałam. Ja zawsze popieram pozytywne emocje, wypowiedzi. Twoją wypowiedź w sumie zrozumiałam jako akceptację dla joja, nieuchronność upadku, bezsensu istnienia Forum i trwania na nim. Kłóciło mi się to co prawda z Twoją postawą wobec własnej wagi, z pracą, jaką w to wkładasz, ale tak to pojęłam. Sorki. Już milczę.
Ale dla mnie bez Forum nie ma porządnego odchudzania. Tylko dlatego, że ktoś siedzi tu długo czy bez efektu nie oznacza, że wszyscy taką drogę przejść muszą. Można inaczej - jak Devoree, Hybris, Triskell czy Katson. I mam nadzieję, że prędzej czy później również Mirielka. Upadki są naturalne, ja je również zaliczam, ale przychodzę tu i czytam i podnieść się łatwiej, bo skoro inni mogą, to i ja też. Takich wątków szukam. Takie myśli siać trzeba. Im więcej piszemy na temat tego, że nie sama dieta jest potrzebna, a remont w głowie - tym więcej czytających załapie o co chodzi. Możemy polemizować, potarmosić się odrobinę, ale mamy ten sam cel - żeby natchnąć i siebie i innych do walki.
-
Anetko, to jest najpiękniejszy dzień, odkąd weszłam na forum, i najpiękniejszy post jaki tu przeczytałam. Cieszę się tak, jakbym to ja sama była już na mecie :lol:
Kochana, WYGRAŁAŚ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
-
-
Oj za nerwowo się zrobiło - leję oliwę z pierwszego tłoczenia na zimno na wzburzone fale naszych emocji .. ;) Proszę już o spokój. Ktoś coś nie do końca dopowiedział, ktoś źle zrozumiał czy zinterpretował - dajmy już spokój. W realu łatwiej byłoby wyjaśnić nieporozumienie, gdyż chcę wierzyć że tylko o to chodzi. Tu język mniej giętki nie zawsze dobrze i precyzyjnie napisze co pomyśli głowa. Teraz CMOK wszystkim, ściskamy łapki i dalej tańczymy w kółeczku graniastym jak grzeczne dziewczynki ;)
-
.
podziwiam Cie, na prawde duza sztuka jest tak schudnac, a jeszcze wieksza utrzymac upragniona wage.
gratulacje:D