Walentynki to dobry dzień na dobre postanowienia...
Choćby dlatego, że zostaję w ten wieczór w domu bo ... nie mam się w co ubrać.
Wszystkie moje ciuchy bezlitośnie obnazają niedostatki ( a raczej naddatki) mojej figury.

Spróbuję do następnych Walentynek mnieć ten problem z głowy.
Staję więc na starcie. Dzisiejszy dzień właściwie spisany na straty, ale wieczór już postanowiłam zaliczyć do diety. Zadnego wieczornego buszowania po kuchni.

Mam nadzieję, że na tym przyjaznym forum pójdzie mi jak z płatka.