-
Ech, miało być dzisiaj świętowanie, ale nikt się nie odezwał. Co za sztywniaki. Miałam iść do kina z bratem i tatą, ale bilety były pod samym ekranem, więc nie poszliśmy. Więc obijam się cały dzień. Dla odmiany, więc mam usprawiedliwienie. Jutro idę z koleżanką na Pachnidło. Wreszcie!
Kasiu, przecudowne! Ale wyniki wspaniałego egzaminu czwartkowego mam dopiero we wtorek rano :/ Ewentualnie w poniedziałek wieczorem. To i tak cud, że zamieszczają je w internecie. Bo tak, to wystawałabym pod wydziałem całymi dniami. To było szczególnie niebezpieczne jak sesja trwała. Co pięć minut odświeżałam stronę i sprawdzałam, czy już ocenili to, a czy już ocenili tamto :) Teraz wiem, że wyniki najwcześniej w poniedziałek, a i tak odświeżam. Już dawno wydział nie miał tak wywietrzonego internetu. Choroba :)
Buttermilku, czytałam jak Ty szalejesz z ćwiczeniami. Też muszę się zabrać. O sflaczeniu już pisałam :) A najśmieszniejsze jest to, że mój brat sam czyta jakieś mądrości w internecie. Ale albo wybiórczo, albo niedowierza. Poczekam, jak nie przystopuje za 2 kilo, to go walnę w łeb, zeby się opamiętał. Ma 17 lat.
Sacch, sesja jest całkiem fajna. Lud się integruje i zbiorowo narzeka :) Hehe ja dzisiaj też tak leżałam w łóżku, kiedy napadły mnie wyrzuty sumienia, że na pewno mam jeszcze coś do zdania, tylko że zapomniałam. Aż przejrzałam indeks i dopiero wtedy się uspokoiłam :)
Ja na obcasach też nie chodzę na codzień. Najwyżej takie 3 centymetrowe, ale to tyle, co nic. Więc stwierdziłam, że czas na odmianę. ;)
Halwaya, miejmy nadzieję. Oj miejmy. A wczoraj pierwszy raz od dłuższego czasu czułam, że bez wyrzutów sumienia mogę trochę puścić kasy. :)
Tagotta, no właśnie, poczekam te jego 2 kilo (czyli 4 dni :evil: ) A co do obcasów, to jak już założę, to mogę chodzić cały dzień, choć z wkładką żelową, żeby stopa nie bolała. Ale ciii... ;)
-
witaj sliczna! :)
ale super ze sesja minela- a widzisz jaka jestes madra! gratuluje :)
a buty piekne- sama bym sobie takie kupila. Jak bylam szczupla to smigalam na szpilach 10 cm, ale teraz przerzucilam sie na duzo mniejsze, bo bym je chyba wbila w ziemie :P
w ogole uwielbiam zakupy... mmmm... najbardziej kocham torebki- mam w domu 37 :) ale chodze tylko w ok. 10, bo zanim sie zdecyduje ktora wybrac, bo juz trzeba wyjsc :P
a z kosmetykow najbardziej lubie roze, kulki brazujace, rozświetlające, pudry swietliste i inne takie do pociapciania :)
a Twoj brat ma nadwage czy to tylko taka fanaberia? Bo moze lepiej zamiast takiego katowania zalecic mu cwiczenia na silowni albo basen?
w sumie oprocz forum to nigdy nie spotkalam sie z facetami ktorzy chcieli sie odchudzic wiec ciezko mi doradzic.... no ale faceci tez chca byc piekni i gladcy, wiec to moze dobrze ze tez o siebie dbaja? Moj Łukasz wie tylko co to pianka do golenia i pasta do zebow, ale bardzo solidnie go wyedukowywuje i z czasem bedzie uzywal kremu nawilzajacego i odzywki do wlosow :P
pozdrawiam bianco
-
Hej Yazoolko :)
Ja uwielbiam kremy i tusze do rzęs. Zawsze mam kilka :)
A brat ma nadwagę. Te 10 kilo obrze mu zrobi, ale nie w takim tempie zawrotnym! Ale o tym już było. No i tu nie ma żadnego "zamiast". On też chodzi na basen, macha hantlami, robi brzuszki itp. Wyczytał tylko, że mięśniom trzeba dać odpocząć i nie forsuje się tak, jak na początku.
A w ogóle to dziwne, bo w czasie sesji niedosypiałam, a nie byłam zmęczona, a dziś po 12 godzinach snu zasnęłam nad książką :)
-
:) to fajnie, ze brat daje rade- najwazniejsze zdrowie, wiemy o tym wszyscy, wiec bez szalenst a na pewno sie uda :)
ja troche ubolewam nad moim powolnym spadkiem wagi i troszke sie do tego przyczyniam... no ale kiedys zleci- w koncu nie jem duzo i ruszam sie :)
buziaki, spij ile wlezie!
-
Ja uwielbiam balsamy do ciala :). Zawsze mnie dziwi, jak ktos pisze, ze w zwiazku z odchudzaniem dopiero zaczyna uzywac balsamow, ja o jakis 6 lat uzywam po kazdym prysznicu i nie da sie poznac, ze mam naturalnie sucha skore. Jezeli moglabym wziac jeden kosmetyk na bezludna wyspe, to z pewnoscia bylby to balsam ;). Uwielbiam zapach i miekkosc na skorze, no i lubie sobie wykonac masaz przy balsamowaniu (szczegolnie, ze juz mam mniej faldek, niz kiedys). Druga namietnoscia sa herbaty, nie moge sie wybrac do sklepu, zeby nie wyjsc z kolejnym nowym smakiem. Im bardziej egzotyczne, tym lepiej, ostatnio gustuje w chai, czyli przyprawionej indyjskimi przyprawami (mam juz rooibos chai, czarna chai, mate chai, chai w proszku, a dzis kupilam koncentrat chai, hehe, to juz choroba ;)). Mam tez rozne smaki zielonych i pu-erh.
A co do tego zasypiania nad ksiazka, to normalne jest, po prostu organizm musi sobie nadrobic ze te tygodnie niewyspania - ja gdy przyjechalam na swieta po 1. semestrze 1. roku, spalam 15 h na dobe i mama martwila sie, ze chora jestem ;).
-
To jak się temat kosmetyków kręci to ja od siebie dodam, że mam ich za dużo (w porównaniu do moich potrzeb). Za dużo cieni do oczu, kilka tuszów do rzęs, dużo szminek.. ale tu nie tylko chodzi o kosmetyki 'kolorowe'. Mam kilka balsamów do ciała, kilka żeli do mycia twarzy, trzy szampony itp itd. Zdaję jednak sobie sprawę z mojego problemu i staram się ograniczać moje 'zakupy' do niezbędnego minimum.. zwłaszcza, że czasami jest to jednak droga rozrywka ;) Da się to jakoś leczyć.. obecnie mam w użyciu trzy pasty do zębów
-
czy ja jestem zacofana, czy mieszkam w kraju trzeciego swiata, ze nie wiedzialam o wkladce zelowej :shock: :shock: :shock: :shock: :shock: :shock: :oops: :oops: :oops: :roll: :roll: :roll: :roll: :roll:
-
Cześć Kochane Moje Dziewczynki i Chłopaki :)
Dzisiaj oblewałam grając 5 godzin w Ryzyko. Bez grama alkoholu, za to świetnie się bawiąc :)
A wczoraj byłam na Pachnile. Polecam i książkę, i film :) No i wypróbowałam moje nowe buty. Boskie. I nawet stopy nie bolały. Widać rzeczywiście jestem lżejsza :)
Yazoo, nieważne, ile czasu to trwa. Ja sie bujam prawie rok, a jak jest fajnie :)
Saccharine, ja też kocham. Jak balsam pachnie przez cały dzień, to czuję się tak, jak najbardziej lubię, czyli wiosennie ;) Co prawda nie używam ich skrupulatnie codziennie, bo jestem leniuch, ale jak tylko nie wypadam z domu jak strzała, to stosuję i chwalę sobie :) Za to nienawidzę suchych rąk i warg, więc na to zwracam strasznie uwagę. U siebie oczywiście :) O! I chwalisz sobie mate? Jest podobne do mate prawdziwego? Jak smakuje? Proszę o szczegóły :) Dzisiaj spałam 9 godzin. Od 3 o 12, czyli już lepiej :)
Halwaya, a ja się nie ograniczam, jeśli tylko nie szkodzi to mojemu bużetowi. Tata mi ostatnio powiedział mądrą rzecz, że "głupie baby oszczędzają na rzeczach, które kupują raz na czas, a trwonią pieniądze na to, co kupują codziennie". No i racja. Dlatego też liczę sobie, ile taki krem kosztuje mnie na miesiąc. No bo chyba mogę wydać 40 złotych na tusz, który kupuję raz na rok? Szczególnie, że nie szaleję i nie kupuję tuszów Diora za 200 zł :) Ja też mam trzy pasty do zębów LOL i codziennie wybieram "na jaką mam dziś ochotę" :D
Tagotta, :lol: :lol: to usłysz, bo to świetny wynalazek! Umieszcza się taką wkładkę pod stopą tam, gdzie rozkłada się ciężar ciała, czyli trochę przed palcami i... nic! Żadnego bólu, pieczenia, cudo! Ja z tym miałam duży problem, a teraz nie mam. Wkładka jest przezroczysta i cienka, nic nie widać :) A dodatkowo stopa się nie ześlizguje i palce nie szurają po asflacie :D :D :D
Dla mnie to hit :) http://images14.fotosik.pl/104/c03f28c5b65ba236m.jpg
-
No kochana, to ja sobie te wkladki sprawie - chodze kolo nich jak pies kolo jeza i nie bardzo wierzylam w ich skutecznosc ale po takiej rekomendacji... :wink: Bo mnie wszystkie buty cisna od spodu, nawet jak maja minimalny obcas. Na obrazku jest skromny sandalek, naprawde nie bedzie to wylatywac? przykleja sie toto, czy jak??
A Ty sie w koncu wyspij, organizm sie domaga! :wink: :lol:
-
Naprawdę polecam. Ja nawet nie mam Scholla, tylko jakąś inną firmę i też są super. Nie wylatuje, przywiera do podeszwy, nieważne z czego jest zrobiona. Potem to się wyjmuje i można umyć zwykłym mydłem :)
A wyspana jestem, a jakże :)
Dzisiaj byłam na Krwawym diamencie. Polecam. dObry film sensacyjny, z sensem zrobiony i pomyślany, świetna gra aktorska :) Idę czytać. Kocham ferie :)
-
aaa! dzieki Bianca! Ulzylo mi, ze nie jestem taka zacofana, bo widzialam te rzeczy w Schleckerze i nawet raz kupilam takie zelowe "plasterki", ktore sie przyklejalo do buta w tym miejscu, gdzie pieta sie najczesciej ociera...niestety po pol godzinie chodzenia sie poodklejalo. No ale z wkladka nie powinno byc tego problemu :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
Latem to moze byc super wynalazek...mozna np schlodzic w lodowce :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
-
-
Bian, a Ty gdzie?? nie mow, ze sesje oblewasz tak dlugo :wink: :lol:
http://i80.photobucket.com/albums/j1...usia/heart.jpg
-
Bianca, no gdzie Cię z forum wywiało? Wróć do nas, tęsknimy.
Uściski :)
-
Bianca? Cos dawno Cie nie widzialam.... :? Wracaj do nas, prosze!
-
Wspaniałego, radosnego i słonecznego weekendu życzę :D :D 8) 8)
http://imagecache2.allposters.com/im...1098R-6288.jpg
-
Hop, hop!
Bianca, gdzie jestes? Wracaj do nas :(
-
Bianco, a gdzie ty się zapodzialas?
Moze dolaczysz na spotkanie?
info u mnie na wątku :)
http://forum.dieta.pl/viewtopic.php?...asc&start=2380
-
Więc jaka to historia? Aha, już pamiętam. Stara jak świat. Kiedy tu ostatnio byłam? Aha, w lutym. Czemu zniknęłam? Mogłabym wymienić parę powodów, ale szczerze mówiąc, kogo bym oszukała? Wszyscy przeczytaliby moje słowa a i tak wiedzieliby, co chcę napisać. Pozostanę więc przy aktualizacji zdarzeń.
W lutym pojechałam po sesji, a przed poprawką z jednego egzaminu, na snowboard. Nigdy, ale to nigdy, nie bolały mnie tak mięśnie. Rano nie mogłam się podnieść z łóżka. I nie to, że mi się nie chciało. Nie mogłam. Musiałam łapać się za nogę i dźwigać do pozycji pionowej. I trzy moje towarzyszki niedoli tak samo. Ale okazało się, że ja jestem największym snowboardowym beztalenciem i wróciłam do ukochanych nart. Już wtedy byłam grubsza niż przed sesją. Zawalony egzamin. No pewnie, można by uznać, że to stres, a stres to u mnie jedzenie, ale faktem jest i to, że odpuściłam. Fajnie nie? Najbanalniejsza historia świata. Wydawałoby się, że jestem na nią przygotowana i że "nigdy więcej" a jednak nie "nigdy więcej", ale znowu. Egzamin zawaliła połowa ludzi z roku, więc przyjnajmniej nie czułam się osamotniona w swej niedoli; choć i tak to marne dla mnie pocieszenie. Oczywiście doszło kwestionowanie własnych zdolności akademickich, bo no jak to, taka niby pasja, pierwszy semestr pierwszego roku, a tu lipa itd. Zaliczyłam w następnym terminie, hurra, ale problemy się nie skończyły. Zaliczyłam załamanie nerwowe. Samodiagnoza wskazywałaby na depresję. Czułam, że nie ma po co przeżywac kolejnego dnia, bo to bez sensu, że i tak nic mi się nie uda. Nie to, że mi się nie chciało pracować. Ja miałam wrażenie, że nie jestem w stanie zrobić czegokolwiek. Nigdy nie czułam się tak strasznie jak wtedy. Nawet zainwestowałam w Deprim i trochę pomogło. Potem się przekonałam, że to tarczyca moja ukochana. Na całe moje szczęście po 2 miesiącach zażywania leków wszystkie objawy niedoczynności ustąpiły. Mam teraz wspaniałe włosy i paznokcie, nawet nie sądziłam, że mogę takie mieć. Zniknęły problemy z ich wypadaniem. Zniknęły problemy przewodu pokarmowego. Już nie mam problemów z pamięcią krótkotrwałą, suchą skórą, drętwieniem palców i całym szeregiem innych udręk, wliczając w to stany depresyjne. Ok, leki muszę zażywać do końca świata, ale jeśli to jest cena za niewyobrażalną wręcz poprawę życia, to ja się na to piszę. Badajcie tarczycę! Teraz namawiam na to wszystkie koleżanki, które jeszcze nie zanudziły się na śmierć moimi opowieściami o tym jak było, a jak jest teraz :)
Jedyny problem to taki, że dalej tyłam. Kto by się dziwił. Znowu zamieniłam się w odkurzacz. To jednak jest na całe życie i jeśli nie ma się silnej woli, to jest ciężko.
Druga sesja poszła mi znakomicie, nawet ta okropna statystyka.
Dzisiaj wróciłam z wakacji z Turcji. Na wakacjach starałam się wyluzować i cieszyć słońcem i wodą, ale tuż przed wyjazdem myślałam, że wyjdę z siebie. Przytyłam i nie ćwiczę, więc wyglądam okropnie. Ważyłam już 70 kilo i było super, a teraz... nie ważę 70 kilo i nie jest tak fajnie. Oczywiście czerwona alarmowa lampka zapaliła się już po przytyciu kilograma, ale tym razem nie mogłam przestać jeść. Nie i już. Znowu mózg jedno, ręka drugie.
Teraz mam 20 lat (już 3 miesiące) i dość tego, że nic nie idzie po mojej myśli. Wspierałyście mnie, ja zniknęłam z bardziej i mniej wiadomych powodów, ale postanowiłam napisać posta, wyrzucić z siebie choć część i spróbować ponownie. Z teorii jestem niezła, gorzej z praktyką, ale bądźmy dobrej myśli. Ja jestem ;)
-
:shock: :shock: :shock: :shock: :shock: :shock: :shock: :shock: :shock: :shock: :shock: :shock: :shock: :shock: :shock: :shock:
Jezuuuuu jak sie cieszzzeeeee :D :D :D :D :D :D :D :D Oczywisicie nie z tego wszystkiego co sie stalo, co czulas, jak sie czulas, egzaminow, stresu, tarczycy i calego galimatiasu, ALE ZE JESTES :D :D :D :D :D :D :D :D
Bianca, no przeciez kazda z nas dobrze wie, ze mozemy sobie dniami i nocami mowic co trzeba, ile, kiedy, ze sport, ze uwazac na wegle, teoria az wychodzi uszami...po czym idziesz do kuchni i zatapiasz nos w lodowce. Wszystkie jestesmy niezle w teorii :wink: :wink: :wink: :wink: :wink: :wink:
JESTEM Z TOBA :D TRZYMAM KCIUKI :D
-
Tagotta, jak miło :) Dzięki za wsparcie, od razu lepiej, jak się słyszy coś miłego :)
Początek, jak to początek, idzie powoli i niezbyt płynnie. Tym razem nie porywam się z motyką na księżyc i założyłam limit 1500 kcal. Jeśli zakładam niższy, na przykład niewyobrażalne teraz 1000 kcal, to za bardzo się frustruję, macham na wszystko ręką i kończę grubo powyżej. Dzisiaj zjadłam 1348 kcal i aż mi się nie chce wierzyć, że tak mało. Ale liczyłam wszystko skrupulatnie, więc chyba pozostaje mi tylko być z siebie dumną. O i nie jadłam dziś chleba... Jestem w szoku :) Postaram się nic już nie jeść tylko odkurzyć stos herbat :)
-
Bianco, super że wróciłaś na forum!
Pojawiaj się jak najczęściej a na pewno uda ci się wrócić do lepszej figury :)
Pozdrawiam
-
Bianca, ja jak na Wielkanoc pojechalam do Polski i pod koniec sie troche "rozjadlam" u mamy, to bylo mi naprawde cholernie ciezko wskoczyc w diete, a w tysiaka to juz zapomnij. Dopiero gdzies po 3 miesiacach udalo mi sie tak na porzadnie .....choc "tysiac" wydawal mi sie nie do osiagniecia juz nigdy....ale to kwestia czasu i zwezenia zoladka :wink: Teraz, jak mi sie wreszcie udalo wejsc na dobre tory i przyzwyczaic do diety, czeka mnie znowu wyjazd do rodzicow :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
-
Kurcze widzę, że to sporo osób pojawia się i znika..
Ja aktualnie wróciłam.. i ponownie walczę od nowa.
-
Rany boskie, naprawdę nie było mnie tu miesiąc??? Jestem strasznie niezorganizowana. Próbuję czytać lektury do pracy rocznej i trochę pracuję przy tłumaczeniach, ale kurde, dużo lepiej by mi szło, gdybym się zorganizowała.
EMKR, no właśnie, gdybym tylko częściej się pojawiała :) Ale na razie zapominam o forum. Jeszcze wciąż nie udaje mi się żyć dietą. Tzn. nie myślę o dieci na okrągło, a wiem, że to u mnie jedyny sposób, żeby schudnąć.
Tagotta, no wiem coś na ten temat. Schudłam półtora kilo, a potem były chrzciny u mnie w rodzinie; ciacha, ciasteczka itp i wróciłam do starej wagi. Grrrr
Halwaya, ja się pogodziłam z tym, że całe życie będę uciekać i wracać, mogę jedynie się starać, żeby nie uciekać za daleko, np. 2 kilo i wracać do diety. Kurde o ile łatwiej by mi było, gdybym ocknęła się po dwóch kilogramach :)
No ale nic to. Jestem na diecie, ale tak, jak już mówiłam, nie całą sobą. Z dietą jest ciężko. Wciąż jem za dużo węglowodanów :( To taka zmora! Bułeczki, kluseczki i inne pierdółki. A mieszkam z rodziną, nie gotuję sobie sama, więc jest od razu ciężej. Same zresztą wiecie. ALE! Wróciłam do ćwiczeń i jestem przeszczęśliwa. Na razie nie aerobik, ale siłownia. Chodzę na około 40 minut póki co i biegam interwałami albo marszobiegam, potem roweruję, a właściwie zmuszam się do rowerowania. Jakoś tego nie lubię. A w domu macham hantlami i robię brzuszki. Tylko kurde nic nie chudnę. Minęło co prawda tylko kilka dni odkąd ćwiczę, bo ciężko było mi się zebrać po takiej przerwie, więc chyba muszę uzbroić się w cierpliwość :)
Raaany, w poniedziałek znowu na uczelnię. A wakacje są takie wspaniałe! No nic, idę czytać. Postaram się wpadać częściej, może od października coś się poprawi :)
-
Bianco, wielkie brawa za cwiczenia :) To juz duzy plus, a chudnać na pewno zaczniesz jak tylko przypilnujesz dietki :)
Pozdrawiam
-
Heloł!
Z ćwiczeniami jakoś tak się skończyło.
Ale za to dieta wróciła. I to na poważnie, 1000 kcal, jem najpóźniej o 18. Na początek chyba wystarczy, nie chce mi się ćwiczyć, szczerze mówiąc.
Postanowiłam zaktualizować suwak. Patrzcie i uczcie się na moich błędach. Znowu jestem tłusta. Chociaż zgubiłam już 2 kilo :) To mnie cieszy. Musiałam prawie wrócić do punktu wyjścia, żeby otrzeźwieć :)
Nastrój mam wspaniały, mnóstwo energii (chyba, że chodzi o naukę, wtedy mniej :)).
Baaardzo bym chciała do Gwiazdki zgubić duuużo kilogramów (po cichutku marzę o 10, żeby wrócić do siedemdziesiątki). Chryste Panie, jak to możliwe, że znowu wrzuciłam sobie na grzbiet 10 kilo?? Przecież to wór cementu. Moje biedne kości :) Ale wrócimy, wrócimy. Może to mi coś wbije do mózgownicy :)
Z ciuchami najgorzej. Musiałam kupić większe spodnie, bo w starych wyglądałam komicznie. Fajnie byłoby zasiąść do Wigilii w czymś szałowym :)
Jestem na "prawdziwej", nieurojonej diecie od czterech dni, a już jest wspaniale. I oczywiście teraz zachodzę w głowę, czemu nie zaczęłam wcześniej. No ale to jednak jest uzależnienie. Do prawidłowo, bez potknięć prowadzonej diety potrzeba mi:
-jasnego planu posiłków na cały dzień
-ani kęsa rzeczy niedozwolonych. jeden kęs czekolady zabija całą moją silną wolę
-w miarę stałych pór posiłków
-nie myślenia obsesyjnego o jedzeniu (przychodzi to mniej więcej trzeciego dnia diety)
-zakazu jedzenia po 18. jedzenie później, tak jak kęsy i kęsiki, zabija motywację do dalszego dietowania.
Mając to na uwadze, postaram się chudnąć dalej :)
-
WITAJ W DOMU :D :D :D :D :D
-
Ano witam witam :)
Mamy kolejny piękny dzień. Co prawda wczoraj było więcej słońca, ale nie jest źle :)
Wstałam o niebywałej wręcz porze: 7:10 i już nie mogłam zasnąć. Niby powinnam czytać lektury, ale jakoś nie mogę się za nie zabrać :)
Nastrój mam super, kawa była pyszna, czego chcieć więcej :)
-
Bianca, nie masz pojecia jak sie ciesze ze znowu jestes! Myslalam o Tobie niedawno, zastanawialam sie co sie z Toba dzieje, fajnie ze znowu sie bedziemy razem odchudzac :wink: :lol: Szkoda ze zaliczylysmy jojo no ale nie czas plakac nad przeszloscia tylko brac sie do roboty.
Do Swiat jeszcze mnostwo czasu, na pewno troszke zgubisz, nie nastawiaj sie na ta dyche ale ciesz sie kazdym spadkiem.
Zalozenia masz bardzo dobre, zawarlas tam wszystko co i mnie jest potrzebne aby dieta byla udana. Niby proste punkty a takie trudne w realizacji :roll:
No ale trzymam za Ciebie kciuki, jak zawsze! :D :D :D
-
Hej Milko :)
Płakać nie ma co, trzeba się wziąć za siebie i już :)
Kurde, humor mi trochę skisł. Własnie dostałam maila od ćwiczeniowca. Na środę mam zrobić referat i przeprowadzić eksperyment na zajęciach. Od ponad tygodnia proszę się o literaturę, która jest mi do tego potrzebna. A facet dzisiaj mi pisze, że sorry za problem bla bla i w końcu tekstu mi nie wyśle, tylko zostawi dzisiaj na wydziale w portierni. No kurde, a czy ja dzisiaj jestem na wydziale? A gdybym była spoza Warszawy? Grrr no nie mogę. Olewam, ruszę się po to dopiero w poniedziałek. Chyba, że przypadkiem będę tam jutro.
Słońce świeci, to ważniejsze :)
-
bianca6 wpadam z rewizytą:) U mnie dziś deszczowo ale humor mam wyśmienity, więc miłego wieczorku życzę. Ćwiczeniowcem się nie przejmuj; Hakuna Matata! :D
-
Hej Lomonka :)
Problem wydziałowy został częściowo rozwiązany, reszta w poniedziałek :) Teraz tylko muszę przeczytać stoooos lektur do wtorku i część do środy. Hmmm, czyli jak dożyję do czwartku, to będzie gites i chyba zasłużę na prezent :)
A tak poza tym to kurde, jaki miałam dzisiaj kryzys. To piąty dzień diety, więc widać najwyższy czas :) Wieczorem przeżywałam okropny głód. Nawet Danio by nie pomogło. Ale nie zjadłam nic. Wypiłam tylko z pół litra czerwonego czystego barszczu, żeby się napchać czymś ciepłym co ma jako-taki smak. Wg tabelki kosztowało mnie to 80kcal, więc chyba nieźle. Lepsze to niż kanapka i tym się pocieszam. Zobaczymy jak tam waga w poniedziałek :)
-
I jak tam dzisiejszy dzień? Buziaki :D
-
No witam, witam!
Suwak przestawiony. W tym tygodniu ubyło mi 2,7 kilograma. Super by bylo, gdyby każdy tydzień przynosił takie ubytki, ale wiem, wiem, cudów nie ma, woda i te sprawy. Niemniej siódemka lepsza od ósemki. (A szóstka lepsza od siódemki, ale o tym na razie ciii). Nie mogę uwierzyć, że tak się utuczyłam. Okropne, no ale nic.Co mnie nie zabije, to mnie wzmocni, ponoć.
Wyszłam dziś z domu o 7 na hiszpański, dojechałam o 7:50 na miejsce, okazało się, że zajęć nie ma ( :? :? ), więc wróciłam do domu. Powrót zajął co prawda mniej czasu, ale i tak półtorej godziny w plecy, nie mówiąc o wstawaniu o świcie. No ale nic to. Zaraz może uda mi się trochę pouczyć i wracam na uczelnię. Te kilka dni będzie okropne. Jak dotrwam do środy, godz. 12, to chyba pójdę kupić sobie nowy płaszcz :)
No, to idę pić drugą kawkę i poczytam sobie, co tam nowego na gazeta.pl.
:)
-
No to gratulacje ogromne Bianus! :lol: :lol: :lol: Pieknie sobie poradzilas z glodem, warto bylo pocierpiec aby zobaczyc taki ladny wynik jak dzis :lol:
To teraz trzymam kciuki aby przezyla do czwartku a pomysl z plaszczem jako nagroda popieram w 100 % :lol:
Ale kup mniejszy, zeby starczyl na dluzej! :wink: :lol:
-
:D :D :D :D :D :D Wszystko na dobrej drodze :D :D :D :D Na mysl o hiszpanskim mam ciarki, ale na mysl o wczesnym wstawaniu jeszcze wieksze :shock: :lol: :lol: :lol: Mieszanka wybuchowa :lol:
Pochwal sie koniecznie plaszczem :D
-
No i jak?
Aha, sorki, zapomnialam, uczysz sie, to ja juz nie przeszkadzam, na paluszkach wychodze, tylko jeszcze pozdrowienia zostawie :D
-
Witam!!! Ale mam humor wyczepisty!
Oj warto było głodować. Spodnie lecą mi z dupska. Szkoda, że są nowe :) Może je jakoś przerobię czy cuś :)
Z tym płaszczem to właśnie się zastanawiam, czy by nie kupić mniejszego. Jeśli nie będę wyglądać fatalnie w mniejszym, to pewnie na tym stanie :) Jak kupię, to wkleję zdjęcie, jeśli znajdę w necie, bo mnie w nim to na pewno nie zobaczycie ;)
A poza tym, to przeżyłam wtorek, połowa za mną. Byłam u tutorki, zostawiłam plan pracy rocznej i nawet dostałam pochwałę, że taki trudny temat, a ja tak świetnie się za niego zabieram i że taka jestem sumienna i dotrzymuję terminów i och i ach. Aż mi samoocena podskoczyła. A martwiłam się okropnie, że baba ma mnie dość, bo się obijam :)
No ale na jutro mam referat i kolokwium na tych samych zajęciach, więc zaraz siadam do kończenia pracy i nauki. Ale to zaraz, na razie może zrobię sobie herbatę....
Ksiądz do nas dzisiaj dzisiaj przychodzi pokolędzie. Ładne mi po, prawda? :)
I pada śnieg!!! No ja nie wytrzymam! Ja chcę lato :)
-
SNIEGGGGGGG :shock: :shock: :shock: :shock: :shock: KOLEDA :shock: :shock: :shock: :shock: :shock: :shock:
czy ja cos przespalam? :shock: :shock: :shock: czy to juz po swietach jest :shock: :shock: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: