-
Wiesz Cauchy, ja tak o tych staruszkasz, bo codziennie spotykam ich w tramwaju i nie mogę przestać o tym myśleć. Jeśli i ja będę tak ledwo powłóczyć nogami... Wolę o tym nie myśleć, więc czas ćwiczyć!
Poza tym kurcze jednak 15 kilo to ogropmne obciążenie dla organizmu. Z tego wszystkiego musiałam zwiększyć dawkę leku i wściekła jestem za to na siebie.
Tag, no dokładnie, zdrowie to ogromny motywator, mam nadzieję, że znowu złapiesz "wiatr w żagle". Jeśli nie do super-diety, to chociaż do ćwiczeń.
A co do studiów, to jakoś leci. dzisiaj miałam egzamin. Wielokrotnego wyboru więc nie mam pojęcia czy zdałam, czy może dostanę 5
Ale olewam. Uczyłam się, mogłam co prawda uczyć się więcej, ale nie przesadzajmy
Poza tym w tym roku pisałam pracę roczną. Na początku w ogóle nie wiedziałam, z czym to się je, a wyszło fajnie, więc czuję wielką satysfakcję
Co prawda pod koniec było kiepsko i dużo nerwów mnie to kosztowało, bo mojej tutorce w ostatniej chwili zmieniały się kryteria oceny, ale to już za mną, więc luuuuzik
Za tydzień ostatni egzamin, a potem wakaaacje
Bosko. Nicnierobienie zapowiada się super, jak zwykle 
Odezwę się niedługo, teraz zmykam, może coś jeszcze przejrzę naukowego przed snem
Buziaki
-
Witaj Bianko!
"Widziałam" Cię u Cauche i zainteresowały mnie Twoje posty.
Wpadłam więc się przywitać i zostawić swój ślad na Twojej ścieżce. 
Wy weteranki jesteście tutaj i znacie się kawałek czasu.
Strasznie się boję sytuacji, która Wam się przytrafiła - oczywiście o JOJO mowa. Będę Was podglądać i brać dla siebie wasze nauczki, jeśli pozwolisz.
Co do zdrowia i tuszy, to rzeczywiście się wzajemnie wykluczają. Też coś o tym wiem. Ból pleców, kostek. Niemożność założenia swobodnie nogi na nogę. Sapanie i pocenie się przy każdej okazji innej niż leżenie i siedzenie - OKROPNE UCZUCIE.
Teraz naprawdę nie mam żadnych tych dolegliwości. Czuję się 20 lat młodsza. Warto Bianko do tego wrócić i Ty o tym wiesz, bo pojawiłaś się na forum z nowym doświadczeniem, które teraz wykorzystasz w walce na zawsze.
Trzymam kciuki za spełnienie marzeń.
-
Och, Jesi! Jak dobrze przeczytać, że to "sapanie i pocenie się" kiedyś zniknie! Mnie to tak strasznie dobija.. zwłaszcza w autobusie, jak pocę się właściwie bez powodu. Wystarczy, że stanę w nasłonecznionym miejscu i masakra
mam wrażenie, że wszyscy się na mnie gapią i myślą swoje.. Zwłaszcza w lecie jest okropnie. A przez to się mocno denerwuję i oczywiście ze stresu pocę się bardziej, i koło się zamyka.. wynik jest taki, że w ogóle nie lubię w lecie wychodzić z domu, od razu się robię nerwowa
.
Bianeczko, podziel się z nami wynikiem egzaminu jak tylko będziesz go znała, proszę
.
Ja też za tydzień ostatnio egzamin, a potem wakacje. Chociaż będę za to codziennie pomykać do pracy, ale przemęczać się nie będę i odpoczynku też sporo złapię, ot co.
Życzę miłego dnia i udanej nauki 
C.
A do mnie
TĘDY - walczę od nowa.
-
Jesi hej hej witaj! Ja na początku miałam wrażenie, że "weteranki" jak je nazywasz, patrzą z niechęcią na nowe osoby i wstydziłam się odezwać. Nawet w necie się wstydzę, kurcze. W każdym razie, nic podobnego! Więc witam serdecznie
Ucz się na moich błędach i kręć głową z politowaniem, tylko strzeż się joja! Wracanie do starego rozmiaru to tragedia, nikomu nie życzę.
Z tym zakładaniem nogi na nogę, to ostatnio stało się wręcz mało możliwe. Jezu, okropne. Noga odstaje jak kołek, no ale nic dziwnego, skoro próbuję nałożyć na siebie dwa walce tłuszczu! Tragedia i wtyd. Na szczęście się nie pocę. No ale wszystko inne się zgadza. I wiedząc to wszystko i tak się znowu utuczyłam, znajomi widzieli jak znów puchnę. Jejku, schować się pod ziemię i wyjść chudą. No ale nie da się. Mam nadzieję, że tym razem wstyd powstrzyma mnie skutecznie 
Ale faktem jest, że przy 70 kilo czułam się zdrowotnie jak dziecko. Doszło do tego, że zamiast gdzieś iść, biegłam, bo chodzenie było dla mnie za wolne. Jak Forrest Gump normalnie
Cauchy, jeśłi zdam, to powiem
A Ty kiedy masz wynik wczorajszego?
A tak mnie naszło, to napiszę o fast-foodach. Otóż jakiś czas temu... 3 miesiące, chyba... Postanowiłam, że nigdy więcej w ŻYCIU nie zjem żadnego hamburgera z McDonald's. Przykro mi Mac, postanowione. Powód jest taki, że było mi po tym syfie niedobrze, wzratało mi ciśnienie, serce waliło. Ohyda. Co prawda, czasem patrzę na reklamę i myślę sobie: to musi być taaakie pyszne! Ale potem przypominam sobie, jak się po tych "pysznościach" czuję i mija momentalnie ochota. Póki co i trzymam kciuki, żeby tak zostało. Póki co, embargo jest tylko na hambuksy. Nie oszukuję się, że nigdy nie tknę frytek czy lodów z Maca, ale po nich nie umieram
A już zupełnie poza tym, to wiem, że po kilku miesiącach diety, nawet zwykłe smażone mięso nie jest już takie pyszne jak kiedyś, jednak smaki się zmieniają. Jak po zerwaniu z dietą poszłam ze znajomymi na hamburgery, to po pierwszym gryzie zrobiło mi się niedobrze. Wszystko to było za słone, za tłuste i ohydne, jak "pies zmielony razem z budą". Więc głowa do góry. Przetrwać jakiś czas, potem jest z górki. Jak z ćwiczeniami. Najpierw męka, potem uzależnienie 
Buziaki, idę się uczyć.
-
Bianca, fajnie widziec Cie pelna optymizmu i zapalu do diety
Przypomnialas mi a propos, jak to bylo na poczatku - ten cholerny wstyd...to chyba mnie najbardziej dobijalo...bo z poceniem sie, sapaniem, czy jakimikolwiek problemami ruchowymi nie mialam do czynienia. Ale wstyd jak diabli. Zawsze bylam szczupak (tzn. zawsze sie pilnowalam, wiec bylam szczupak)...a tu nagle 25 kg wiecej na wadze. Nie chcialam wychodzic z domu i nikomu pokazywac sie na oczy. Kilka razy znajomi mnie nie poznali
Porazka to byla.
Jesli chodzi o zarcie z Maca, to zawsze mnie odrzucalo (chyba intuicyjnie)
i hamburgera nigdy nie mialam w ustach
ale domyslam sie, ze moglo Ci byc po tym niedobrze
-
-
Hej hej.
Z fast-foodem postanowienie godne podziwu
. Mnie na szczęście też nigdy jakoś mocno do tego nie ciągnęło, swoje problemy zawdzięczam głównie słodyczom i miłości do chleba z masłem.. A ja kiedyś z ciekawości obejrzałam sobie ten dokument o żarciu z Maca,
"SuperSize Me", nie wiem czy to tu o tym pisałam kiedyś? W każdym razie było to rzeczywiście mocne doznanie i od tamtego czasu utwierdziłam się mocniej w przekonaniu, że nie chcę tam chodzić
. I właściwie od dawna już nie jadłam w Macu takich śmieci - jedyne, co mi się zdarzało, to lody śmietankowe, bo są dobre
ale teraz jestem na diecie, więc koncern już na pewno na mnie nie zarobi
.
Ja nie wiem kiedy wynik z kolosa z finansówki, bo koleś zapytany o to przeze mnie odpowiedział mi, że "na pewno przed wrześniem"
. Jak będę wiedzieć, to się pochwalę.
A napisałaś o tych znajomych.. mi też okropnie wstyd przed nimi. Widzieli mnie wielką, potem widzieli jak stopniowo chudłam, widzieli mnie już całkiem do zniesienia.. a teraz znów wyglądam tak koszmarnie jak kiedyś. Zastanawiam się czasem co o mnie myślą. Eh
. Czasem chciałabym móc się wytłumaczyć, że jestem chora albo coś, ale smutna prawda jest taka, że te wszystkie kilogramy to moja wina i niczyja inna. Ble!
Dość smęcenia
.
Dietkuj dzielnie i ruszaj się, będziemy śliczne, szczupłe i w ogóle najlepsiejsze, a co!
Buziaki wielkie 
C.
A do mnie
TĘDY - walczę od nowa.
-
A no i mam jeszcze coś. Do tej pory uwielbiałam colę. Na całe moje szczęście do Polski dotarła Cola Zero. Od jakichś 3 miesięcy (jeśli w ogóle piję gazowane), to tylko Zero i teraz ta zwykła przestała mi smakować. Oczywiście róznych paści i konserwantów ma to to tyle samo, jak nie więcej, ale nie ma kalorii, więc git. Smak za to o trzy nieba lepszy niż Cola Light. No w ogóle super ekstra. Bo ja z kolei pasłam się na jedzeniu na mieście, w restauracjach, wielkich obiadach domowych i napojach gazowanych. Słodyczy nie jem zbyt wiele, ciast też nie...
A teraz kurde albo już strasznie schudłam (choć waga twierdzi, że nie), albo ciało mi się po tych 6 tygodniach ćwiczeń bardziej ludzkim stało. W każdym razie, jest całkiem nieźle. Brzuch już nie ciążowy, spodnie ładnie się układają. No niesamowite. Tak to właśnie jest na diecie, że zaczyna się siebie lubić, bo robi się coś dla siebie, ćwiczy się, zdrowo odżywia i nawet jak się nie chudnie dramatycznie, to i tak ma się więcej energii i radości. Bomba, naprawdę 
Tagotta, nigdy nie jadłaś w Macu? Nawet z ciekawości? Rany, podziwiam. I zazdroszczę, bo mimo tego, że ja już nie mam z tym problemu, to kiedyś to uwielbiałam i gdyby mi zupełnie odbiło, jadłabym tam codziennie. Takich też mam znajomych, więc tymbardziej podziwiam. Ale nic nie tracisz, to na pewno. Oni tam bazują na soli i cukrze, czyli uzależniają takimi tanimi metodami biedne grubasy 
Cauchy, ja też widziałam SuperSize Me. Najbardziej mnie zszokowało, że on tyle utył przez ten miesiąc! Reszta jakoś tak nie za bardzo mnie odrzuciła. Ja jestem bardzo tolerancyjna na ohydy, zdaje się
Ja mogłabym zwalić swoją wagę na tarczycę, ale nie oszukujmy się, to nie jej wina, tylko mojego jedzenia. Może i mam gorszy metabolizm niż normalny człowiek, ale nawet normalny by się spasł, gdyby jadł to, co ja, więc nie będę nikomu mydlić oczu chorobą. Poza tym, te kilkanaście kilo temu wszystkie objawy choroby się tak zminimalizowały, że nie wiadomo, czy te wszystkie moje problemy nie są wyłącznie moją winą. Jak schudnę, na pewno będę zdrowsza też w tym sensie, że objawy się zmniejszą, jeśli nie w ogóle nie znikną. Wspaniale, kolejny powód do dietowania.
A ten wpis joja to mój. Założyłam nowe konto, żeby zobaczyć, czy po skasowaniu go znikają też wpisy dokonane z tego konta, ale nie. A do takich eksperymentów popchnęło mnie to, że zniknęły wątki i wszystkie wpisy na wątkach (w tym na moim) dwóch dziewczyn, z kórymi pisałam i z jedną z nich nawet poznałam się osobiście. Szkoda. I nie wiem, czy to ich wola, czy może jakiś błąd systemu... No nieważne.
Kurcze na aerobik pójdę dopiero w sobotę! Dzisiaj nie mogę, jutro też nie... Jakoś przetrwam mam nadzieję.
A już najbardziej się wnerwiam, bo nie jestem w stanie siąść do nauki. Może ja po prostu nie jestem zdolna do nauki w dzień. Za to jak siadam po 23 to wszystko łapię w locie. Dlatego dziś olewam, kolejny dzień zbijam bąki i dopiero w nocy się za to zabiorę. Amen. Zobaczymy co z tego wyjdzie.
-
Szłam do domu i nagle mnie natchnęło. Wystarczy ćwiczyć i jeść tylko wtedy, kiedy się jest łodnym i tak długo, że jest się najedzonym, ale jeszcze brzuch nie pęka i do końca życia można pozostać szczupłym. Nosić sukienki, siadać i wstawać bez myślenia, czy pół brzucha nie wyszło mi na wierzch. Odpadnie wtedy tyle kłopotów. To niby takie proste, a musiało dopiero do mnie dotrzeć. Nie odkryłam przecież Ameryki, ale czytać o czymś, a przeżyć to samemu to dwie różne rzeczy.
Od kiedy jedzenie zyskało nową funkcję rozrywki, a potem także odstesowacza i ucieczki od problemów, pojawiły się setki nowych problemów. Bo to jest jak z hydrą, odrąbiesz jeden łeb, wyrasta ich trzy następne. Bo niby czemu nie mogę się najeść normalnym obiadem, tylko wybieram lody z polewą? Z logicznego punktu widzenia, nie ma to żadnego sensu, bo za chwilę jestem głodna, oczywiście po tym, jak cukier skoczy mi pod niebo i serce zacznie się tłuc jak w klatce. Co to za bzdura i jakie ograniczenie! Większość ludzi pilnuje się, żeby nie pić ze smutku albo żeby pić tylko w towarzystwie, albo żeby pić tylko trzy jednostki dziennie, to czemu istnieje takie przyzwolenie na opychanie się bez umiaru, w samotności, do nieprzytomności, cały dzień, codziennie? Jestem w szoku, jakbym się obudziła ze śpiączki.
Mam tylko nadzieję, że nie pogadałam ze sobą ot tak, że coś z mi z tego przyjdzie.
Wybaczcie ten pseudo-wzniosły ton. Wiem, że piszę bzdety, ale chcę te bzdety utrwalić, żeby tu zaglądać w razie czego i przypomniać sobie, o co mi tak naprawdę chodzi. Przecież nie o chwilę przyjemności. Ja chcę już zawsze cieszyć się życiem. Uwielbiam ciuchy i modę i nie mogę z tego korzystać. Za to przedkładam nad to coś, co po pierwsze, trwa tylko chwilę, a po drugie, przynosi mi więcej strat niż korzyści. Jeśli teraz nie będę ubierać się tak, jak chcę, to już nigdy nie będę miała na to okazji. A ciasta i lody, jestem tego pewna
, będą wiecznie. I z umiarem, zawsze będzie na nie okazja. Dość.
-
Zdałam... na trzy. Żenada.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki