No więc co dziś u mnie? Doszłam do wniosku, że muszę pisać codziennie, w miarę możliwości, bo inaczej krucho ze mną będzie. Dziś było ciężko, oj ciężko. Miałam gości i mama się popisała kulinarnie, więc musiałam sobie po cichu powtarzać "przecież chcesz schudnąć, jesteś na diecie", żeby nie obudził się we mnie Potwór. Nikomu nie powiedziałam, że się odchudzam, więc jadłam normalnie, ale mini-porcje. Brałam najmniejsze kawałki i zero dokładek. A potem były moje ukochane lody śmietankowe od Grycana. W apogeum potrafiłam zjeść ich 0,5 litra na raz! Boże drogi... A teraz nie wzięłam do ust ani odrobinki. Ależ jestem z siebie dumna. No i ciągle ćwiczę w domu. Co prawda niezbyt dużo, ale jak schudnę jeszcze z dwa kilo, zapisuję się na mój kochany aerobik. Będzie super! Lato nadchodzi a ciuchy na mnie coraz luźniejsze. Nie mogę się doczekać sobotniego ważenia )