Olałyście mnie na całej linii.... Szkoda, bo właśnie dziś było ciężko. Kolejny kryzys. Podjadałam, choć malutko, do 21... Niby zmieściłam się w 1000 kcal, ale jestem z siebie niezadowolona, no bo jadłam po 19, absolutnej granicy. Co prawda przez godzinę biegałam na bieżni, no ale...
W ogóle jestem strasznie przygnębiona. Chyba wiem, czemu. Trudno. A w pracy był zapieprz jak nie wiem. Dlatego mam straszną ochotę napisać do takiego jednego M. i się z nim spotkać. Może zbiorę się na odwagę
Źle się czuję. Idę poczytać Noelkę i spać. Może ktoś jutro mnie odwiedzi)
Zakładki