Jutro obie bedziemy twarde . Ja dzis upadlam dosyc mocno, bo na kolacje zjadlam 2 pierogi odsmazane i 100 g czekoladek Lindt (pewnie same czekoladki mialy 600 kcal, wow). Wypilam tez slodkie cappuccino i wszamalam hurtowe ilosci owocow poza normalnym jadlospisem. Ide sobie jakas herbatke odchudzajaca zrobic, bo pekne... Ech, po co mi to bylo? Chyba zaszumialo mi w glowie od sluchania, jaka to niby chuda jestem. 3 miesiace trzymalam sie super (poza tygodniem szalenstw w Szkocji), to teraz wytrzymam do 15 marca (a potem zobacze). Musze rzucic eksperymenty pt. rzadek czekolady tu, latte tam, a tylek rosnie zamiast spadac. Boje sie, ze nawet nie zauwaze, kiedy znowu zaczne tyc. A przeciez to ma byc moje ostatnie odchudzanie.

A co do wyniku 15 kg w rok, to ja podziwiam. Ja wiem, ze jestem na polmetku (waga domowa pokazywala 68 kg, czyli naprawde jakies 70 kg, ale jutro zapewne pokaze wiecej). Schudlam 15 kg w 3.5 miesiaca, fajnie, tyle, ze ja jestem w stanie przytyc 20 kg w tyle samo czasu i teoretycznie moglabym zaczac dzis. Musze sie znowu zawziac, bo jak sobie mysle, ze jezeli rok po rozpoczeciu odchudzania na wadze bedzie 8 z przodu, to mam ochote rzucac talerzami i wyrzucic zawartosc lodowki za okno. Koncze marudzenie, trzymam za Ciebie kcuki i prosze o trzymacie ich za mnie .