Jest wieczór. Popijam sobie colę light i ogladam palety kolorów. Szykuje mi się remont. W końcu. Już ustaliłam z A. co i jak ma być w tej mojej jaskini. A. słuchał, podrzucił kilka pomysłów, aż się zawstydziłam, że sama na to nie wpadłam. Ściany będa fioletowe, intensywnie. Tylko nie mogę się zdecydować czy ten fiolet ma byc bardziej purpurą czy chłodnym fioletem którym można kroić lalki barbie

Na parapecie stoją krokusy i hiacynty, nie mogę się doczekać, kiedy zaczną kwitnąć.
Palą się truskawkowe świeczki.
A ja jestem liryczna i spokojna. Aż za bardzo. To niemal podejżane

Koniec z jedzonkiem na dzisiaj.
Na liczniku 1027 kalorii.
W skład wchodzą: wasa plus warzywka z ziołowym ogrodem, zupa ogórkowa, fasolka szparagowa i curra z curry (pierś kurczaka w talarkach z marchewki pieczona w folii). Ja chyba nigdy nie nauczę się jeść co 2-3 godziny, chociaż i tak za sukces niebagatelny należy uznać to że nauczyłam się jeść śniadania (Olenak jesteś cudotwórcą). Do tego znowu hektolitry wody i jedna puszka coli light.
Niemal zapomniałam już jakie to łatwe i przyjemne. Łatwe, bo zmnieszczenie się w tysiącu kiedy wiem co robię nie nastręcza mi trudności. Przyjemne bo zapomniałam już niemal jaka to frajda gotować dla rodziny.

Łatwe i przyjemne do pierwszego kryzysu. Ale nie myśle o tym dzisiaj. Nie ma po co.

Czuję się jak Alicja. Królik jest biały i puchaty. Łapanie go i dostrzeżenie w zielonej trawie to sama radość. Pewnie za jakiś czas moja skłonośc do "mroku i nietoperzy" sprawi, że moje porównania będa bardziej hardcorowe. Ale coż, tak też jest fajnie


Olenaczku. Sssskarbie mój ty. To ty powiedz, kiedy można was odwiedzić. Ja się dostosuję.

Pumpingirl - owszem panga to super ryba. Wczoraj jadłam ją pierwszy raz w życiu. Zawsze sądziłam, że nie lubię rybek. Rok temu olśniło mnie, że nie lubię tego czegoś pływającego w oleju albo smażonego na patelni. Rybki z rusztu i piekarnika zawsze i wszedzie jeść mogę